Jak podaje firma, w skład testu wchodzą indywidualnie pakowane kasetki zawierające studzienkę, w której umieszczany jest materiał badany oraz krople buforu załączonego do zestawu. Wynik testu możliwy jest do odczytania w okienku testowym po upływie zaledwie 10 minut. BioMaxima podkreśla, że test 2019-nCoV IgG/IgM został porównany do komercyjnego PCR, a wyniki pokazują, że posiada wysoką czułość i swoistość odpowiednio w przypadku IgG 100% i 98%, IgM 85% i 96%. W dniu 16 lutego br. została złożona deklaracja CE, umożliwiającą stosowanie testów na rynkach krajów Unii Europejskiej.
W ofercie BioMaximy są także wyroby zgodne z określonymi przez Narodowy Instytut Zdrowia – Państwowy Zakład Higieny (NZIP – PZH) wymaganiami dotyczącymi pobrania, przechowywania i transportu materiału do badań w kierunku zakażeń układu oddechowego powodowanych przez koronawirusy (SARS; MERS; SARSCoV-2 – COVID-19). Firma planuje wprowadzić niebawem własny test genetyczny służący do potwierdzania zakażeń koronawirusem 2019-nCoV wykorzystujący technikę real-time PCR. Przygotowywany test będzie przeznaczony do wykorzystania w tzw. otwartych systemach, to znaczy, będzie można go wykonać na platformach różnych producentów, będących już na wyposażeniu laboratoriów diagnostycznych takich jak: ABI, Cepheid, Rotagene, Stratagene, Techne, Bio-Rad Chroma 4 i Bio-Rad CFX96, Analytik Jena qTOWER, Bioneer, Ianlong Gentier 48, MIC.
Po tym, jak zarząd poinformował, że dokonał zgłoszenia w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w Polsce (URPL) testów do wykrywania koronawirusa wartość spółki wzrosła o kilka milionów złotych. Akcje firmy na giełdzie w krótkim czasie niespodziewanie skoczyły o ponad 40 proc., co jest bardzo specyficzną sytuacją, zwłaszcza na borykającym się ostatnio z wieloma problemami warszawskim parkiecie.
KOMENTARZE