Na początku poproszono uczestników dyskusji o wskazanie największych przeszkód związanych z wprowadzeniem nowych produktów na rynek. Jako pierwszy został wymieniony brak skutecznego dialogu pomiędzy polskimi naukowcami a instytucjami zagranicznymi. Przez to, że nie jest on efektywnie prowadzony, okazuje się że innowacje, które polska instytucja badawcza wysyła na rynek międzynarodowy już tam są lub ich wprowadzanie okazuje się nieefektywne. Rozwiązaniem tego problemu może okazać się organizowanie większej liczby wymian studenckich oraz wyjazdów na zagraniczne staże i praktyki. Dzięki temu naukowcy będą mieli okazję budować networking oraz zapoznać się z globalnymi trendami, zanim jeszcze sami zaczną je wyznaczać.
Kolejna przeszkoda do przeskoczenia dla lokalnych naukowców to myślenie, że „jeśli nie jestem ekspertem w danej dziedzinie to nie mogę w niej nic pożytecznego, a tym bardziej nic nowego zrobić”. Przyczyną tego jest oferowanie konkretnego wyboru osobom, które ukończą dany etap kształcenia na uczelni – mogą zostać lub mogą odejść. W Stanach Zjednoczonych nie ma takiej sytuacji. Większość z absolwentów musi odejść i samemu zacząć wykorzystywać swoją wiedzę zdobytą podczas studiów. W rezultacie tworzą oni nowe przedsiębiorstwa. Istotne jest także to, że na polskich uniwersytetach brakuje przedsiębiorczości zbiorowej. Pracownik naukowy, mający posadę na uczelni nie będzie chciał jej opuścić – to całkowicie zrozumiałe. Ma on jednak do dyspozycji grupę studentów, która wychowana w duchu przedsiębiorczości, będzie chciała rozwijać własne start-upy. W takim przypadku profesor może także zostać beneficjentem tego działania – jego wsparcie w zakresie wydania ekspertyzy w dziedzinie naukowej jest nieocenione.
Temat jakim jest zmiana akademickiej mentalności został poruszony także przez Pawła Przewięźlikowskiego. Prezes Selvity, podkreślił rolę zajmowania się realnymi problemami, od których zależy dalszy kierunek światowego rozwoju medycyny, w szczególności onkologii, a także ekologii – zanieczyszczeń powietrza oraz energetyki. Na badania w tym sektorze o dofinansowanie jest dużo prościej, czy to od inwestorów czy z unijnych dotacji, dlatego tak ważne jest, by nie zamykać się tylko we własnej dyscyplinie. Niestety na sprawdzanie samych idei pieniędzy w dobie Brexitu może zabraknąć.
Przykra rzeczywistość pokazuje, że polscy naukowcy (choć zapewne nie wszyscy) są głęboko zanurzeni w obiekcie własnych badań, przez co nie widzą zastosowania finalnego efektu w przemyśle. Może warto byłoby się zastanowić nad wysyłaniem większej liczby naukowców na europejskie i światowe konferencje, ponieważ tam mieliby okazję na zderzenie się z realnymi problemami, gdzie jako rozwiązania wybiera się technologię typu cutting-edge.
Prezes Urzędu Patentowego RP, Alicja Adamczak zwracała uwagę na złożoność problemu związanego z występowaniem przeszkód dla nowych produktów. Okazuje się, że obecny system edukacji nie jest właściwy, ponieważ w znaczący sposób odstajemy od programów kształcenia obecnych w Wielkiej Brytanii czy Korei. W naszej polskiej edukacji brakuje budowania postaw kreatywnych już od wieku przedszkolnego oraz zaszczepienia w dziaciach ciekawości świata. Nieobecność tych działań w znaczący sposób przekłada się na okres studiów i edukację akademicką. Wielu polskich studentów nie wykazuje zainteresowania tym co dzieje się w świecie. W toku kształcenia studenckiego wyraźnie brakuje zajęć, które sprowokowałyby bezpośredni kontakt z procesem poznawczym (np. zajęcia z przedsiębiorstwa). Brakuje także wyraźnej współpracy nauki z biznesem - nie oznacza to, że ona nie istnieje wcale, jednak jest uważana w Polsce za coś niezwykłego i wyjątkowego, kiedy w innych krajach jest to codzienność. Bardzo rzadko zdarza się, że uczelnia realizuje konkretne zamówienie, zlecone przez przedsiębiorstwo.
Na własnym przykładzie profesor Piotr Grastecki, przedstawił metodę małych kroków, która obecnie jest wdrażana do Instytutu Chemii Fizycznej PAN w Warszawie. – Z innowacjami trzeba zacząć jak z przedszkolem – musimy najpierw wyłożyć fundusze na ochronę własności intelektualnej, następnie oswoić studentów i doktorantów z tematem innowacji - twierdzi profesor. Instytut Chemii Fizycznej może obecnie pochwalić się dwoma założonymi start-upami oraz sporym doświadczeniem w zachęcaniu naukowców do myślenia o własnych biznesowych rozwiązaniach. Dobrym przykładem jest zastosowanie metodologii z Francji – jeśli pracownik naukowy chce założyć własny biznes to ma na to 3-4 lata, jeśli okaże się on sukcesem, może dalej go kontynuować, jeśli nie, dana osoba może powrócić na uczelnię. Dzięki temu naukowcy mają zapewnione poczucie bezpieczeństwa. Innym pomysłem jest także poszukiwanie jednostek do współpracy w postaci „spin-off”.
Obecnie w Instytucie Chemii Fizycznej PAN jest prowadzony projekt, w ramach którego przedsiębiorca może nieodpłatnie zadać pytanie, jak rozwiązać naukowo dany problem technologiczny. Działania te mają za zadanie budowanie wzajemnego zaufania pomiędzy naukowcami a osobami związanymi ze środowiskiem biznesowym. Być może w przyszłości zaowocuje to wartościową współpracą.
Ostatnim, ale nie mniej ważnym problemem okazał się brak stabilnych źródeł finansowania nauki i nowych technologii. Nikt nie chce ponosić ryzyka za realizowane przedsięwzięcia. Z reguły są one nowe i nigdy nie ma pewności, czy dane rozwiązanie się sprawdzi i czy będzie możliwe do zrealizowania. Jak wskazują dane z 2010 roku, tylko 30 krajów posiada ulgi na działalność rozwojową oraz na wdrożenie rozwiązań, które są chronione patentami.
Na koniec dyskusji pojawiła się także idea wprowadzenia 1% podatku, który mógłby być przekazany na innowacje – niestety pozostaje on w sferze pomysłu. Nie mniej jednak fundusze europejskie przewidziane na badania i projekty mają się skończyć za 4 lata. Po tym czasie sami, jako kraj, będziemy musieli płacić za nowe technologie.
Joanna Jurek
KOMENTARZE