W tych warunkach władze państw miłujących pokój uznały za celowe wykazanie, że imperializm amerykański wykorzystuje w wojnie zakazaną konwencjami broń biologiczną.
Aby uwiarygodnić stanowisko zdecydowano o wysłaniu grupy ekspertów, których zadaniem było potwierdzenie zarzutów. W grupie uczonych znalazł się mikrobiolog i immunolog profesor Ludwik Hirszfeld.
Były to czasy, w których trudno było odmówić władzy. W tych trudnych czasach trzeba było stać nie tylko na straży sumienia, ale też nie można było zaprzepaścić idei utworzenia Instytutu Immunologii.
Profesor Hirszfeld znalazł oryginalne wyjście z trudnej sytuacji. Wchodząc do samolotu, którym miał pofrunąć do Moskwy spadł z trapu i złamał nogę. Szybko zawieziono go do szpitala i tam dokładnie zagipsowano. Gipsowa mumia nie mogła być ekspertem i nie ma podpisu profesora pod dokumentem a istnieje instytut w którym grono zaufanych osób przechowywało gipsowy odlew nogi założyciela.
Sprawa była otoczona tajemnicą i pewnie by nikt jej nie poznał. Tę historię opowiedział mnie wiele lat temu profesor Marian Mordarski, a ja ją powtarzam Państwu.
Janusz Boratyński
KOMENTARZE