Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Coraz gorsza jakość polskiej żywności
07.04.2008
Jak wynika z najnowszych badań Inspekcji Handlowej jakość żywności jest coraz gorsza. Resort rolnictwa natomiast chce jeszcze bardziej obniżyć wymagania wobec producentów.


Wyniki najnowszych kontroli przeprowadzonych przez Inspekcję Handlową nie dają powodów do dumy. Norm jakościowych nie spełnia aż 67,7% badanego masła, 33% twarogów, 33% pieczywa pszennego. W porównaniu z wynikami z poprzednich lat najbardziej obniżyła się jakość produktów mleczarskich i pieczywa. Anna Jawoszek, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej  informuje, że w IV kwartale 2007 roku aż 26,1% wyrobów mleczarskich nie spełniało wymagań jakościowych. Dla porównaniu w roku 2006 wymagań nie spełniało 19% tych wyrobów. Pogorszyła się jakość masła, serów twarogowych, topionych i śmietany. Wymogów co do jakości nie spełnia co trzeci słoik z przetworami warzywnymi i co szósty z przetworami owocowymi. W roku 2007 zakwestionowano aż 33% pieczywa pszennego. Rok wcześniej było to zaledwie 7%.

Dane te są bardzo niepokojące, ponieważ w latach poprzednich Inspekcja Handlowa informowała zwykle o malejącej liczbie zastrzeżeń do kontrolowanej żywności.

Wpływ na to negatywne zjawisko mają na pewno drożejące ceny surowców rolnych. W ubiegłym roku cena pszenicy wzrosła o 40%, a owoców o 20%. Handlowcy wymuszają na producentach niskie ceny dostaw, gdyż oczekuje tego klient. Przez to producenci coraz bardziej oszczędzają na zawartości szlachetnych, droższych surowców. Dodają  do wyrobów tańsze zamienniki, dolewają więcej wody, niż deklarują, a przy tym zwiększają ilość emulgatorów, utwardzaczy, polepszaczy, poprawiaczy smaku i zapachu.

Najgorzej wypadają zdecydowanie producenci produktów mleczarskich. Na trzy kostki masła ze sklepowej półki, dwie są złej jakości. Najczęściej masło jest fałszowane dodatkiem tłuszczów roślinnych, który nie jest wykazywany na opakowaniu. Joanna Szynkiewicz z Wydziału Kontroli Artykułów Żywnościowych Inspekcji Handlowej informuje, że zafałszowane masło pochodziło od siedmiu producentów, którzy od lat uprawiają ten sam bardzo opłacalny pod względem finansowym proceder i dzięki niskim cenom opanowali półki wielu supermarketów.

Na używanych surowcach oszczędzają również masarnie. Mianem "mielonka wieprzowa" często określono produkt, w którego składzie wieprzowina stanowiła zaledwie 13,2%. Do tego producent dodał zmielone mięso i chrząstki z kurcząt - 20,3%, tłuszcz wieprzowy - 12,3% i skórki. Oprócz tego produkt zawierał za dużo wody, a żeby całość doprowadzić do stabilnej konsystencji dodawano kaszy manny, białka sojowego i innych stabilizatorów. Spotykano również producentów, którzy nazwali wyrób parówkami cielęcymi, mimo iż w składzie nie było mięsa cielęcego, jedynie przyprawa do cielęciny. 

W raporcie Inspekcji Handlowej znajdujemy również informacje na temat wykorzystywania przez producentów wyrobów warzywnych i owocowych surowców niskiej jakości, uszkodzonych, a nawet nieświeżych.

Wielu producentów nie przestrzega też wymagań higienicznych. Dla przykładu w  bułce tartej znajdowano fragmenty papieru, kawałki drewna, folii, stwierdzano obecność gąsienic i oprzędów.

Problem tkwi nie tylko w wątpliwej jakości, ale też w ilości. Na przykład bułka kanapkowa zamiast 350 g ważyła tylko 287 g, natomiast chleb tostowy zamiast 500 g tylko 420 g.

Zdaniem Zbigniewa Hałata, prezesa Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów, po wejściu Polski do Unii Europejskiej polskie normy stały się bardziej liberalne: - Znaczące pogorszenie smaku żywności konsumenci odczuli w latach 90., kiedy zaczęły do nas napływać nowoczesne technologie pozwalające np. z kilograma mięsa wyprodukować nawet dwa kilogramy wędlin - mówi Zbigniew Hałat. Zakłady masarskie, piekarnie coraz powszechniej te technologie przechwytywały, zwłaszcza kiedy okazało się, że żeby być konkurencyjnym cenowo wobec zachodnich producentów, trzeba zacząć stosować te same techniki produkcji co oni. Inaczej kilogram szynki musiałby kosztować co najmniej 30-35 zł, a nie 18-20 zł.

Resort rolnictwa chce jeszcze bardziej obniżyć wymagania jakościowe wobec żywności. Minister Marek Sawicki zlecił swoim urzędnikom porównanie polskich przepisów dotyczących produkcji żywności i rolnictwa z dyrektywami unijnymi. Zdaniem ministra obecnie obowiązujące normy w Polsce są wyśrubowane, znacznie bardziej rygorystyczne niż przepisy Unii. Jak informuje Marek Sawicki: - Wiele z tych norm pochodzi jeszcze z ery socjalizmu. Dotyczy to na przykład dozwolonego poziomu pestycydów, azotynów czy azotanów w żywności.

Celem przeglądu przepisów ma być harmonizacja prawa z wymaganiami Unii. Efekt przeglądu znany będzie w czerwcu. Dopiero wtedy zostaną przedstawione konkretne propozycje zmian.

Źródło: POLSKA Dziennik Zachodni
KOMENTARZE
Newsletter