Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Z nielegalnym wywozem leków boryka się nie tylko Polska
Nielegalny wywóz leków jest dużym problemem społecznym i prawnym. Jego wartość w 2017 r. szacowana była na 2 mld zł. Polscy pacjenci regularnie mają problem z dostępnością do około 200 leków, w tym także ratujących życie. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada walkę z tzw. mafią lekową, a w połowie czerwca w życie weszły przepisy, które nakazują objęcie leków, tzw. Rejestrem Zgłoszeń Przewozu Towarów (SENT). Zdaniem ekspertów rynku farmaceutycznego z Banku DNB Polska rozwiązanie problemu tzw. odwróconego łańcucha dystrybucji wymaga rozwiązań systemowych, zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym.

 

Nielegalny wywóz leków nazywany jest odwróconym łańcuchem dystrybucji. A to dlatego, że jedyna dopuszczalna prawem ścieżka wygląda tak: od producenta lek trafia do hurtowni farmaceutycznej, stamtąd do apteki, a potem do pacjenta. W nielegalnym wywozie leków leki z aptek trafiają do hurtowni eksportujących leki. – Pierwsze sygnały o tym, że leki zaczynają być wywożone z Polski pojawiły się po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Poważny problem braku lekarstw w aptekach zaczął się jednak w 2012 r. Wprowadzono wtedy sztywne ceny i marże na leki refundowane, które sukcesywnie tanieją. To wynik cyklicznych negocjacji resortu zdrowia z producentami – mówi Łukasz Gołębiewski, Ekspert w Biurze Przemysłu Farmaceutycznego i TMT, DNB Bank Polska S.A. To spowodowało, że leki w Polsce są znacznie tańsze niż w Niemczech czy Francji. Ten sam lek może kosztować w Polsce około 100 zł, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej 100 euro. I tak na przykład Infanrix Hexa, przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B oraz polio kosztuje w Polsce około 200 zł. Dla porównania w Niemczech trzeba za nią zapłacić powyżej 80 euro (czyli niemal dwa razy drożej). Podobna różnicą jest pomiędzy ceną tej szczepionki w Polsce i Wielkiej Brytanii, gdzie kosztuje ona około 100 funtów. Tak jest także z innymi lekami.

Braki leków dotyczą grupy blisko 200 specyfików, które pojawiają się regularnie na listach publikowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Problem dotyczy głównie preparatów antynowotworowych, przeciwzakrzepowych, przeciwastmatycznych i nowoczesnych insulin, a więc leków ratujących życie chorych. Zgodnie z tzw. ustawą antywywozową na liście umieszczane są te leki, których brakuje w 5 proc. aptek w danym województwie.

 

Środkowoeuropejski problem

Z wyliczeń agend rządowych, w tym Generalnego Inspektora Farmaceutycznego, z Polski rocznie nielegalnie są wywożone leki o wartości średnio 2 mld zł. Dla porównania rynek sprzedaży leków w 2017 r. był wart 37 mld zł, a wartość legalnego eksportu produktów leczniczych wyniosła w 2017 r. 994 mln euro, czyli około 4,4 mld zł. Jak zauważają eksperci DNB problem ten dotyczy nie tylko Polski, ale również innych krajów. – W Unii Europejskiej z podobną kwestią boryka się Słowacja, Rumunia czy Bułgaria. W tym ostatnim kraju wartość nielegalnie wywiezionych leków sięga 50 mln euro – mówi Łukasz Gołębiewski. Jak dodaje ekspert, mimo podejmowanych działań legislacyjnych, w tym zakładających karanie osób, zajmujących się tym procederem, rozwiązanie tego problemu będzie bardzo utrudnione przez fakt, że ceny lekarstw w Polsce są i w średnim terminie dalej będą niższe od ceny tych samych lekarstw w krajach, do których trafiają. Nieprawidłowości w obrocie leków zostały już dostrzeżone przez europejskie agencje takie jak: HMA (the Heads of Medicine Agencies), EMA (European Medicines Agency) oraz Radę i Komisje Europejską. – Temat jest dość trudny, bo równoległy import i eksport produktów leczniczych jest zgodną z prawem formą handlu w ramach jednolitego rynku. Na przykład w Niemczech apteki są prawnie zobowiązane do pozyskiwania co najmniej 5 proc. swoich zapasów poprzez import równoległy – mówi Łukasz Gołębiewski.

KOMENTARZE
Newsletter