Pomysł nie przypadł również do gustu importerom równoległym. Interpretują go wyłącznie jako próbę obrony przed konkurencją z ich strony.
Zawrzało też wśród dystrybutorów winnych krajach europejskich. Rynek farmaceutyczny w Wielkiej Brytanii jest jednym z większych w Europie. Hurtownicy obawiają się więc, że jeśli projekt Pfizera sprawdzi się w warunkach brytyjskich, koncern zechce zastosować podobne rozwiązania także gdzie indziej, czego zresztą nie ukrywa. Można się spodziewać, że najwięksi dystrybutorzy już teraz będą starali się przygotować na taką ewentualność, oferując wyspecjalizowane usługi logistyczne na potrzeby konkretnych producentów. Inne koncerny też nie pozostaną dłużne, tworząc systemy dystrybucji oparte na pojedynczych, zaufanych partnerach.
Działający w Polsce dystrybutorzy też śledzą uważnie ruchy Pfizera i jego konkurentów. Na razie bez paniki, bo polski rynek dystrybucji leków różni się znacznie od brytyjskiego, choćby pod względem kondycji finansowej aptek. Jak wynika z danych IMS Poland, ok. 30 proc. spośród nich ma kłopoty z terminowym regulowaniem należności. Producent przymierzający się do dystrybucji bezpośredniej musiałby więc dobrze się zastanowić, czy zechce wziąć na siebie takie ryzyko.
Na rynku pojawiły się informacje, że do wprowadzenia dystrybucji bezpośredniej z wykorzystaniem firm zajmujących się szeroko pojętą logistyką, a z pominięciem hurtu, szykuje się już koncern GlaxoSmithKline. To największa firma farmaceutyczna w Polsce i jeden z największych graczy w tej branży na świecie. Miałby nawet już zrobić pierwszy krok na drodze do jej wprowadzenia, podpisując umowę z wyspecjalizowaną firmą FM Logistics. Przedstawiciele GSK jednak zaprzeczają.
na podst. Rzeczpospolitej
KOMENTARZE