Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Problem uzależnień okiem farmaceuty – wywiad z Joanną Stefaniuk
Problem uzależnień okiem farmaceuty – wywiad z Joanną Stefaniuk

Joanna Stefaniuk jest magistrem farmacji. Na pewnym etapie swojej ścieżki zawodowej postanowiła, że chce zająć się problemem stosowania substancji psychoaktywnych. Jej działalność polega przede wszystkim na edukowaniu – jak sama mówi „zwiększając wiedzę i świadomość na temat substancji psychoaktywnych, minimalizujemy szkody”. Zaangażowana była m.in. w projekty prowadzone przez Uniwersytet SWPS oraz Instytut Psychiatrii i Neurologii, zajmowała się edukacją narkotykową w szkołach i działalnością społeczną w grupach ryzyka. Wcześniej była także pracownikiem apteki ogólnodostępnej, obecnie pracuje jako przedstawicielka w branży CBD.

Fot. Joanna Stefaniuk, źródło: archiwum prywatne

Jest Pani mgr farmacji, a jednocześnie angażuje się Pani w pomoc osobom borykającym się z problemami używania substancji psychoaktywnych. Czy mogłaby Pani opowiedzieć o swoich doświadczeniach zawodowych?

Fakt, że zaczęłam interesować się tą tematyką, nie wiązał się bezpośrednio z moim wykształceniem. Już podczas studiów zauważyłam, że wiele osób na koncertach muzyki elektronicznej używa substancji psychoaktywnych. Okazało się, że większość z nich nie ma wiedzy na temat środków, które przyjmują, co niekiedy naprawdę źle się kończy. Wtedy pomyślałam, że mogę wykorzystać swoją wiedzę z dziedziny farmacji, by pomóc tym osobom. Nie leczę uzależnień – osoby borykające się z takim problemem powinny udać się do psychologów, psychoterapeutów lub lekarzy. Sama zajmuję się edukacją i redukcją szkód.

 

Czym jest wspomniana „redukcja szkód”?

Redukcja szkód to wszelkie działania mające na celu minimalizację skutków ryzykownych zachowań. Przykładowo, jazda samochodem wiąże się z pewnym ryzykiem i dlatego zapinamy pasy. Podobne podejście odnosi się do substancji psychoaktywnych. Wiele osób uważa, że albo jest się abstynentem, albo narkomanem. Musimy zdawać sobie jednak sprawę, że nie każdy chce lub jest w stanie zrezygnować z przyjmowania substancji psychoaktywnych. Często jest też tak, że osoby przyjmujące substancje psychoaktywne nawet nie są uzależnionePamiętajmy, że przyjmowanie substancji psychoaktywnych zawsze i w każdej sytuacji niesie za sobą pewne niebezpieczeństwo, co nie zmienia faktu, że wiele osób decyduje się na ich stosowanie. Dlatego, aby zminimalizować to niebezpieczeństwo, możemy edukować – wiedza na temat przyjmowanej substancji redukuje w pewnym stopniu ryzyko związane z jej przyjmowaniem.  Sama redukcja szkód ma kilka poziomów. W przypadku osób uzależnionych to m.in. wymiana igieł i strzykawek czy prowadzenie metadonowej terapii substytucyjnej – to tzw. profilaktyka trzeciorzędowa. W USA i Wielkiej Brytanii zajmują się tym właśnie farmaceuci. W stosunku do osób nieuzależnionych, ale przyjmujących substancje psychoaktywne, stosuje się profilaktykę drugorzędową, gdzie oprócz wsparcia psychologicznego, stawia się na edukację dotyczącą działania poszczególnych substancji, ich skutków ubocznych, działań niepożądanych, interakcji, a nawet dawkowania. Pierwszy poziom odnosi się do osób niestosujących żadnych substancji. Prowadzi się wśród nich profilaktykę mającą na celu budowanie asertywności, rozwijanie hobby czy też umiejętności radzenia sobie z emocjami i rozpoznawanie ich. Każdy, nawet przypadkowo, może zetknąć się z substancjami psychoaktywnymi.

 

Jak oceniłaby Pani polskie społeczeństwo w kontekście uzależnień? 

Polacy są przede wszystkim lekomanami, co widać chociażby po ilości nabywanych leków OTC i suplementów diety w aptekach. Natomiast, jeśli mówimy o stosowaniu lub nadużywaniu substancji psychoaktywnych, to w Polsce mamy jedno z największych na świecie forów internetowych właśnie o takiej tematyce. Już sam ten fakt pokazuje skalę zjawiska. Nie można zapomnieć o nadużywaniu alkoholu przez Polaków, co jest bardziej powszechne i na skalę krajową powoduje więcej problemów, niż inne substancje psychoaktywne (wypadki samochodowe, przemoc). Co ciekawe, jeśli chodzi o toksyczność i potencjał uzależniający, stosowanie alkoholu potrafi przynieść dużo gorsze skutki, niż stosowanie niejednej nielegalnej substancji. Oprócz tego wciąż mamy problem z „dopalaczami”, czyli poprawniej mówiąc, nowymi substancjami psychoaktywnymi (NPS). Pomimo wprowadzenia nowelizacji Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii w 2018 r., gdzie delegalizacji uległy nie tylko poszczególne substancje, lecz całe struktury (by zapobiec tworzeniu nowych NPS), problem nie zniknął – wciąż istnieje, jednak zepchnięty „do podziemia”. Pochodne katynonów czy też fenetylaminy, wcześniej dostępne legalnie jako NPS, dziś wciąż są stosowane, tyle że nielegalnie.

 

Czy wśród substancji psychoaktywnych dostępnych w Polsce na czarnym rynku może Pani wyszczególnić konkretne grupy substancji?

Najpopularniejsza oczywiście jest marihuana. Bardzo często wybierane są też katynony oraz MDMA, jako substancje stosowane rekreacyjnie. W pewnym stopniu popularne są syntetyczne kannabinoidy, ale wydaje się, że ich popularność maleje. Duży problem stanowią opioidy – wysoko uzależniające, wybierane zazwyczaj przez osoby z poważnymi problemami życiowymi. Część osób używa też naturalnych i syntetycznych psychodelików, jednak jest to najmniej problematyczna grupa substancji. Chciałabym jednak jeszcze raz podkreślić, że w Polsce mamy sporo osób stosujących tego typu substancje, które nie są uzależnione. Oczywiście są one potencjalnie narażone na wystąpienie negatywnych skutków ich przyjmowania.

 

Jakie są więc negatywne skutki przyjmowania wspomnianych substancji przez osoby niebędące uzależnionymi?

Negatywne skutki zależą od rodzaju substancji. Często ludzie wrzucają wszelkie substancje psychoaktywne (oprócz alkoholu, kofeiny i nikotyny) do jednego worka z napisem „narkotyki” i traktują, jakby wszystkie działały tak samo – szkodziły i uzależniały. Należy jednak pamiętać, że te substancje dzielą się na grupy o kompletnie różnym, często sprzecznym działaniu. Wiele z nich znalazło zastosowanie medyczne, np. medyczna marihuana, MDMA czy psylocybina. Skutki uboczne przewlekłego stosowania marihuany to przede wszystkim zaburzenia zdolności poznawczych i „zespół amotywacyjny”, czasem mogą wystąpić również psychozy. Inne skutki pojawiają się po stosowaniu stymulantów (amfetamina, kokaina, katynony) – może dojść do poważnych zaburzeń ze strony układu sercowo-naczyniowego (po przedawkowaniu nawet zawał serca lub udar mózgu), mogą rozwinąć się psychozy i depresja. Jeszcze inne niebezpieczeństwa niosą opioidy i GABA-ergiki, które wykazują bardzo duży potencjał uzależniający, a w przypadku barbituranów dochodzi też ryzyko przedawkowania. Należy uświadamiać ludzi, iż wszelkie nielegalne substancje nie podlegają żadnym kontrolom. Mamy więc bardzo duże ryzyko zastosowania innej niż oczekiwana substancji, w zupełnie innej dawce lub bardzo zanieczyszczonej. Różni ludzie mają też różną wrażliwość (wynikającą z płci, wagi, genetyki) oraz mogą zupełnie inaczej zareagować na tę samą substancję.

 

Kto jest najbardziej narażony na stosowanie substancji psychoaktywnych?

Stosowanie tych substancji obserwujemy na całym świecie we wszystkich kulturach i czasach, we wszystkich grupach społecznych. W zależności od kultury i norm społecznych niektóre substancje są uznawane za dopuszczalne, a inne za zakazane. Najczęściej sięgają po nie osoby z problemami psychicznymi, życiowymi i takie też osoby często się uzależniają, lecz zdarza się, że próbują ich też ludzie bez większych problemów, ale posiadający wysoką otwartość na doświadczenia i słabo przywiązani do autorytetów lub religii. Inną grupą są osoby pragnące zwiększyć wydolność organizmu podczas pracy, nauki.

 

Czy uważa Pani, że prowadzone akcje społeczne minimalizują problem?

Akcje typu „powiedz NIE narkotykom”, czy „rzuć dopalacze” nie skutkują zazwyczaj osiągnięciem zamierzonych celów. Według mnie powinno się znacznie mocniejszy akcent postawić na edukację i spojrzenie z bardziej obiektywnej, naukowej perspektywy. Dziś podstawowym źródłem wiedzy na temat substancji psychoaktywnych są fora internetowe, grupy facebookowe czy znajomi. Informacje zdobyte w ten sposób często bazują jedynie na doświadczeniach konkretnych osób. Natomiast teksty tworzone przez specjalistów są dość słabo rozpowszechnione. Co więcej, także fachowa literatura jest dość uboga w prace doświadczalne z uwagi na nielegalność opisywanych substancji. Stąd właśnie często nie mamy nawet rzetelnych źródeł, by zapewnić zgodną z nauką wiedzę na temat wielu substancji. Pamiętajmy, że nic nie jest czarno-białe. Według mnie jednym z najważniejszych wyzwań w kontekście tego problemu jest stworzenie rzetelnych, wiarygodnych źródeł wiedzy oraz jak najszersze ich rozpowszechnienie (poczynając od szkół, poprzez rodziców, skończywszy na kadrach medycznych i wielu innych grupach zawodowych). Ponadto, bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie interdyscyplinarnych kadr zajmujących się tym problemem. Dobrym przykładem skutecznej strategii przeciwdziałania uzależnieniom mogą być kraje takie jak Portugalia i Szwajcaria, które skupiły się nie na karaniu nabywców substancji psychoaktywnych, lecz na leczeniu ich i pomocy, co zaowocowało znacznym zmniejszeniem liczby uzależnionych oraz mniejszą przestępczością.

 

Do aptek często przychodzą pacjenci pytający o leki z kodeiną, pseudoefedryną, benzydaminą czy dekstrometorfanem. Jak się zachować w takiej sytuacji?

Oczywiście jako farmaceuci zawsze możemy odmówić wydania leku. Warto się jednak zastanowić, czy taka odmowa coś zmieni – przecież każdy może podejść do apteki obok i nabyć lek z tymi substancjami. Oprócz tego ogromny (może nawet większy problem) stanowią benzodiazepiny. Sądzę, że większość farmaceutów ma pacjentów, którzy przewlekle przychodzą z receptami właśnie na benzodiazepiny, podczas gdy ich maksymalny czas stosowania to 2-4 tygodniePonadto, niekiedy mamy do czynienia z osobami, które nabywają leki z pseudoefedryną, by przekształcać je w metylokatynon lub też metamfetaminę. Uważam, że potrzebne by były pokoje konsultacyjne, gdzie farmaceuta mógłby zaopiekować się taką osobą, przekazać wiedzę, podpowiedzieć, gdzie może szukać pomocy, podać rzetelne źródła informacji, zaplanować powolne schodzenie z dawek przyjmowanej substancji, być może polecić bezpieczniejsze substancje zastępcze. Kolejnym krokiem mogłyby być praktyki farmaceutów z USA, o których wspomniałam już wcześniej. W farmaceutach drzemie ogromny potencjał i mam nadzieję, że nowa ustawa o zawodzie farmaceuty coś zmieni w tej kwestii.  

 

Jak Pani uważa, co ustawodawca oraz środowiska farmaceutyczne mogłyby zrobić, aby zredukować skalę nadużywania w Polsce substancji psychoaktywnych?

Tak jak wspomniałam, uważam, że niezbędne są pokoje konsultacyjne i podniesienie uprawnień farmaceutów, aby możliwe stały się konsultacje farmaceutyczne. Należy pamiętać, że nie może być to kolejny darmowy obowiązek, lecz świadczenie zdrowotne finansowane z NFZ, a jeśli nie byłoby to możliwe, to przez pacjenta. Równie ważne jest uniezależnienie się farmaceutów od właścicieli aptek. Zapłata za taką usługę powinna trafiać bezpośrednio do farmaceuty. Dzięki temu będzie możliwe specjalizowanie się farmaceutów i konkurowanie wiedzą oraz jakością wykonywanych usług. Moim zdaniem farmaceuta, jako ekspert od leków, doskonale sprawdzi się w procesie redukcji szkód przyjmowania substancji psychoaktywnych.

KOMENTARZE
news

<Luty 2024>

pnwtśrczptsbnd
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
1
2
3
Newsletter