Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
„Potrzeba fachowców, na szczeblu administracyjnym” – rozmowa z Maciejem Adamkiewiczem, Prezesem Grupy ADAMED
26.01.2012

 

O barierach w dialogu pomiędzy nauką a biznesem w sektorze farmaceutycznym oraz niszy do wypełnienia rozmawiałam z Prezesem Grupy Adamed, Maciejem Adamkiewiczem. 

J.G. Wiele mówi się na temat chęci współpracy samorządów z biznesem, jednak nie zawsze idzie to w parze z działaniami. Co Pana zdaniem jest tego przyczyną?

 

M.A. Każda firma, która chce się dziś utrzymać na rynku, stawia na rozwój. To leży w jej interesie. Dlatego wszystkie działania, które miałyby ten proces usprawnić są pożądane. W imieniu przedsiębiorców mogę powiedzieć, że jest duża chęć dialogu z instytucjami otoczenia biznesu, jak również jednostkami należącymi do samorządów. Należy jednak uświadomić sobie, że te same firmy na co dzień muszą zmagać się z wewnętrznymi oraz zewnętrznymi problemami, starając się naturalnie te drugie w jak największym stopniu ograniczyć. W rozmowach z decydentami największe problemy sprawiają niestety kwestie administracyjne, które wydawałyby się prozaiczne.

 

J.G. Co konkretnie ma Pan na myśli?

 

M.A. Sektor medyczno - farmaceutyczny, czy też ogólnie pojmowany sektor branż biotechnologicznych
i biomedycznych, jak każdy inny sektor, porozumiewa się językiem dość specjalistycznym. Żeby osiągnąć porozumienie, wdrożyć skuteczne rozwiązania, konieczna jest znajomość sektora. Ważne, żeby właśnie w administracji pracowały osoby rozumiejące daną branżę – jej specyfikę, język, problemy etc.

 

J.G. Co Pana zdaniem można zrobić w tym kierunku?

 

M.A. Ponieważ, jak sama Pani wspomniała, jest to dialog, obie strony powinny dobrze rozumieć swoje potrzeby. Należy rozmawiać o problemach, które nas, przedsiębiorców dotykają i wspólnie je rozwiązywać w pomocy z uczelniami i administracją. Chęć współpracy zarówno po stronie administracji, jak i uczelni jest także bardzo widoczna.

 

J.G. Co w takim razie utrudnia ten dialog?

 

M.A. Problemy nie zawsze rozumiane są przez obie strony. My, starając się je rozwiązać, poświęcamy na to dużo czasu. Niestety, nadal zbyt dużo. Uważam, że wiele pomogłoby wprowadzenie do dyskusji osób, które rozumieją specyfikę naszego sektora.

 

J.G. Jakieś konkretne pomysły?

 

M.A. Każdy sektor wymaga indywidualnego podejścia, szczególnie tak specyficzny i skomplikowany, jak sektor farmaceutyczny. Ważne jest aby jego przedstawiciele oraz reprezentanci administracji byli
w rozmowie partnerami, wzajemnie rozumiejącymi siebie i swoje problemy. Nie znajdziemy rozwiązania dla sektora, nie rozumiejąc jego specyfiki. W związku z tym można pomyśleć nad stworzeniem kilkuosobowych zespołów eksperckich związanych z daną branżą, znających potrzeby i problemy oraz ich prawne odzwierciedlenie. W takim zespole oprócz głównych interesariuszy, czyli firm lub prywatnych przedsiębiorców, znaleźliby się ludzie związani z administracją. Te osoby miałyby ze sobą stały kontakt
i w razie jakichkolwiek problemów starały się je korzystnie dla wszystkich stron rozwiązać. Mowa tu nie
o problemach jednej czy dwóch firm. Chodzi o problemy reprezentantów pewnej grupy, tutaj – grupy firm sektora farmaceutycznego.

 

J.G. Co by to według Pana wniosło?

 

M.A. Decyzje powinny być podejmowane w gronie ekspertów znających dane zagadnienia. Dzięki wzajemnemu zrozumieniu reakcja na kwestie problematyczne byłaby dużo szybsza. Praca byłaby sprawniejsza, a decyzje podejmowane z korzyścią zarówno dla administracji, jak i dla konkretnego sektora. Pozwoliłoby to także na ograniczenie kosztów po obu stronach.

 

J.G. Chodzi Panu głównie o administrację w urzędach czy także na uczelni?

 

M.A. Sprawa z uczelniami jest rozwiązana. Tam kontakty są ugruntowane. Poza tym nie ma bariery ‘językowej’. Fachowcy rozmawiają właściwie tym samym językiem. Administracja przemysłowa jest postrzegana inaczej. Brak tutaj zrozumienia.

 

J.G. Czy może Pan podać jakiś konkretny przykład? Sytuację, w której Pana pomysł usprawniłby rozwiązanie kwestii problematycznych? Może realny problem z którym zmaga się aktualnie ADAMED?

 

M.A. Prawdziwy potencjał leży w edukacji. Naukowcy powinni przede wszystkim pracować nad problemami medycznymi i technologiami komercyjnymi. Nie stać nas na prace nad projektami czysto teoretycznymi. Chodzi o to, aby ta praca była produktywna i tu nie myślę o programach technologicznych dla przemysłu, ale o włączeniu opracowania nowych technologii medycznych w system ochrony zdrowia. Musimy mieć pomysł, jak zagospodarować terapie, które powstają i jak pomóc w ich zaistnieniu na świecie.

 

J.G. Czy uważa Pan, że powstawanie jednostek typu „klastry” może usprawnić ten dialog?

 

M.A. Myślę, że ich rola nie jest jeszcze w Polsce dostatecznie doceniana. Klastry i stowarzyszenia, biorąc pod uwagę specyfikę ich funkcjonowania, powinny brać udział w wypracowywaniu strategii pięcio, dziesięcioletnich dla branży. Należy dokładnie przemyśleć, w jaki sposób mogłyby one zostać włączone
w działania całego sektora. Ich różnorodność organizacyjna, operacyjna pozwoli na wypracowanie lepszych jakościowo rozwiązań. Współpraca  z takimi firmami i instytucjami ma miejsce na całym świecie
i jest obopólnie korzystna dla partnerów. 

 

J.G.Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmowa odbyła się przy okazji spotkania Polskiej Platformy Technologicznej Innowacyjnej Medycyny w Łodzi, podczas którego prezentowany był też nowopowstały klaster firm biotechnologicznych InnoBioBiz.

 

 

Red. Justyna Grzelak

KOMENTARZE
Newsletter