Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Plaga sfałszowanych recept w polskich aptekach
08.04.2008
Sprawdziliśmy: w Polsce łatwo kupić lek na sfałszowaną receptę. Skutkiem mogą być wielomilionowe straty Narodowego Funduszu Zdrowia.
To nie wszystko. Nielegalnie kupione anaboliki i psychotropy trafiają na czarny rynek, gdzie znajdą kupców wśród kulturystów czy osób uzależnionych od narkotyków.

Wystarczy drukarka, odpowiedni program i dane ze strony internetowej Ministerstwa Zdrowia, żeby móc wystawić dokument umożliwiający dostęp do leków wydawanych wyłącznie na receptę. I - jak sami się przekonaliśmy - trzeba naprawdę wnikliwego aptekarza, żeby wychwycił, że recepta jest lewa. Poniedziałek rano. Z wydrukowaną receptą - wystawioną na popularne leki na receptę: Enarenal na serce i nadciśnienie oraz przeciwbólowy Ketonal, z uwiarygadniającym, kulfoniastym podpisem "lekarza" - ruszamy do apteki. Jako pierwszą sprawdzamy aptekę tuż obok naszej redakcji, przy ulicy Domaniewskiej. Wchodzimy. Przed ladą stoi kolejka. Po chwili wyciągamy sfabrykowany w redakcji dokument: - Czy możemy zrealizować tę receptę? - pytamy. Aptekarka uważnie czyta receptę i bez słowa znika na zapleczu. Wpadliśmy? - denerwujemy się. Po chwili jednak kobieta wychodzi. - Oczywiście, nie będzie problemu z tymi lekami - wyjaśnia. Powtórzyło się to w innych aptekach. - Aptekarze nie są w stanie zweryfikować, czy recepta jest prawdziwa, czy nie - twierdzi Stanisław Piechula, przewodniczący Śląskiej Izby Aptekarskiej. - W tej chwili jedynym elementem, który decyduje o autentyczności recepty, jest podpis lekarza. Zwykle jest nie do sprawdzenia, bo to nieokreślony haczyk lub zawijas - wyjaśnia. Nie jest już potrzebna nawet pieczątka lekarza. Na Śląsku jeszcze do niedawna stosowane były wzory zabezpieczone znakiem wodnym. W innych regionach popularne było wypisywanie leków na blankietach książeczek RUM-owskich. Oszustwa zdarzały się rzadko, a fałszywki było łatwo wyłapać. Jednak rozporządzenie wszystko zmieniło. Były minister zdrowia Zbigniew Religa zdecydował się na ujednolicenie wzorów recept w całym kraju i umożliwił lekarzom ich drukowanie. A skoro mogą to robić lekarze - mogą i oszuści. Wystarczy odtworzyć w komputerze odpowiedni wzór, sprawdzić w internecie, jak go wypełnić, przystawić zamaszysty podpis, i gotowe. Warszawscy aptekarze byli gotowi bez wahania zrealizować naszą fałszywą receptę. Nic nie wzbudziło ich podejrzeń. W polskim prawie za oszustwo, jakim jest wyłudzenie leków z NFZ za pomocą sfałszowanej recepty, grozi kara nawet do ośmiu lat więzienia.

Źródło: Polska
KOMENTARZE
Newsletter