Nasz rynek może być interesujący dla Niemców. Przede wszystkim mamy największy w Unii udział leków odtwórczych w całej sprzedaży medykamentów (ponad 60 proc). W wielu krajach nie przekracza on 10 proc. (np. w Szwecji, Francji, Hiszpanii). W Niemczech generyki stanowią 23,1 proc. wartego 22 mld euro rynku farmaceutycznego. Jest to jeden z najwyższych wskaźników. Zachodni sąsiedzi wydają na leki więcej niż Polacy (17,2 mld zł w 2005 r.) i to kolejny argument przemawiający za zdobyciem choćby przyczółka w naszym kraju. Można się spodziewać, że konsumpcja medykamentów w Polsce będzie rosła. Przejmować w Polsce można jedynie małe firmy produkujące leki. Czołowa dziesiątka, to filie zagranicznych koncernów. Jedyną dużą firmą z kapitałem rodzimym jest Polpharma, należąca do Jerzego Staraka. - Kiedyś ta spółka na pewno będzie do kupienia. Nie wiem jednak, czy ten czas już nadszedł - mówi H. Kędziora. Natomiast Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, choć słyszał pogłoski o możliwej sprzedaży Polpharmy, nie traktuje ich poważnie. Stada nie miałaby raczej problemów ze sfinansowaniem przejęcia. Przychody Polpharmy szacuje się na ok. 1 mld zł. Niemieckie przedsiębiorstwo w ub.r. też miało sprzedaż na poziomie jednego miliarda, ale euro. Zysk netto wyniósł 51,6 mln euro. Dzięki przejęciu Polpharmy Stada kontrolowałaby od razu około 5-6 proc. polskiego rynku leków. Przejęcie innej firmy dawałoby zaledwie punkt wyjścia do dalszej ekspansji. Wgrę mogą wchodzić np. Vipharm - specjalizujący się w produkcji generyków onkologicznych, czy Biofarm - produkujący głównie leki OTC (sprzedawane bez recepty). Na pewno ciekawym nabytkiem byłby podwarszawski Adamed. W 2005 r. firma miała 300 mln zł przychodów i ok. 90 mln zł zysku netto. Prowadzi własne badania laboratoryjne i produkuje własne nowatorskie preparaty. Amlozek, lek na nadciśnienie, prawie wyparł z rynku znacznie droższy odpowiednik amerykańskiego Pfizera.
Źródło: Parkiet
KOMENTARZE