Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Kontrola w nadzorze farmaceutycznym
20.11.2006
Po Głównym Inspektoracie Farmaceutycznym ruszyła kontrola w dwóch urzędach nadzorujących produkcję leków.
Dopiero ponad tydzień po ujawnieniu afery z corhydronem i zdymisjonowaniu szefa Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (GIF) prokuratura rozszerzyła śledztwo na dwie pozostałe instytucje nadzorujące rynek leków: Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL) oraz Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (NIZP).

Szefowie obu urzędów zostali wysłani na dwutygodniowe urlopy do czasu wyjaśnienia sprawy.

- Sprawdzamy, czy wszystkie instytucje odpowiedzialne za monitorowanie działań niepożądanych działały prawidłowo. Urzędy mimo to funkcjonują normalnie. Korzyścią będzie wyższy standard pracy - mówi Paweł Trzciński, rzecznik resortu zdrowia, zaprzeczając, jakoby jednoczesna kontrola mogła zdezorganizować pracę trzech najważniejszych instytucji w branży.

W obu urzędach panuje jednak niepokój. Zwłaszcza w URPL, który na bieżąco zajmuje się dostosowywaniem rejestracji leków do wymogów Unii Europejskiej. Pracy ma sporo: na harmonizację czeka ponad 7 tys. preparatów, a kompletowanie obszernych dokumentacji idzie jak po grudzie. Każde dodatkowe zamieszanie może opóźnić ten proces, który musi odbywać się na bieżąco, bo czasu zostało niewiele. Producenci muszą złożyć wnioski do końca 2007 r., urząd ma na ich analizę dodatkowy rok.

Z dokumentów, do których dotarł „PB”, wynika, że to NIZP mocno spóźnił się z informowaniem o sprawie. Kontrola ma wyjaśnić m.in., dlaczego badanie próbek corhydronu trwało aż 25 dni. Według dokumentów, zostały pobrane 5 października, a informacja o wynikach badań trafiła do GIF w postaci rutynowego pisma dopiero 31 października o godz. 15.31.

Źródło: Puls Biznesu, oprac. J.G.
KOMENTARZE
Newsletter