Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Farmacol dostanie więcej czasu na Cefarm
30.01.2009
Skarb przedłuży wyłączność dla  Farmacolu na negocjowanie zakupu Cefarmu Białystok. Inwestor jeszcze nie rozmawiał z załogą.


Farmacol, notowany na giełdzie dystrybutor leków, poprosił Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) o przedłużenie wyłączności na negocjacje w sprawie prywatyzacji Cefarmu Białystok. Rozmowy miały zostać sfinalizowane do końca stycznia. Inwestor potrzebuje jednak więcej czasu. Skarb prawdopodobnie odroczy termin do połowy lutego.

Cena to nie problem
Jak dowiedział się „PB”, nie chodzi o wątpliwości inwestora dotyczące ceny. Rynek spekulował, że mogły się pojawić w związku z kryzysem i osłabieniem głównych konkurentów spółki w przetargu. Na ostatnim etapie z katowickim hurtownikiem rywalizowała  Polska Grupa Farmaceutyczna (której nie udało się uplasować emisji przeznaczonej na inwestycje) i Phoenix Pharma.

Oferta Farmacolu, według nieoficjalnych informacji, była korzystna dla skarbu. Nasze źródła podawały, że w grę wchodziło ponad 90 mln zł. Część gotówki inwestor będzie mógł dość szybko uwolnić, bo gdy Cefarm skończy budowę magazynu na obrzeżach Białegostoku, w centrum miasta pozostaną do zagospodarowania nieruchomości. Farmacol wynegocjował nieco bardziej elastyczne zapisy w umowie dotyczące reinwestowania pieniędzy pochodzących z ich ewentualnej sprzedaży.

Z naszej korespondencji z inwestorem wynika, że obie strony uważają najważniejsze elementy umowy za uzgodnione. Farmacol uzasadnił prośbę o przedłużenie wyłączności tym, że jego przedstawiciele z ważnych powodów nie mogą w tym tygodniu uczestniczyć w spotkaniach. Potrzebuje też czasu na uzgodnienie pakietu socjalnego z załogą Cefarmu – wyjaśnia Marcin Zieliński, dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji III w MSP.

Mocna przygrywka
Negocjacje z pracownikami jeszcze się nie zaczęły.

Nie ustalono dotychczas terminu spotkania – mówi Sławomir Dudek, członek zarządu Cefarmu Białystok.

Rozmowy mogą się okazać niełatwe, bo załoga prywatyzowanej spółki jeszcze przed transakcją chce renegocjować postanowienia układu zbiorowego. Pracownicy domagają się aż 8-procentowej podwyżki płac. Negocjacje z inwestorem związkowcy też prawdopodobnie rozpoczną wysokim "C”. Taki wzrost wynagrodzeń oznaczałby dla Cefarmu około 1,5 mln zł dodatkowych kosztów w skali roku, czyli niemałą część rocznego zysku spółki wynoszącego 6-7 mln zł.

Mam nadzieję, że strony znajdą rozsądny kompromis. W warunkach kryzysu finansowego trudno byłoby uzasadnić zbyt wygórowane żądania płacowe – komentuje Marcin Zieliński.

Puls Biznesu
KOMENTARZE
Newsletter