Toksyna botulinowa to nic innego jak odpowiednio rozcieńczony jad kiełbasiany. Jest on szczególnie chętnie wykorzystywany w gabinetach medycyny estetycznej przez Panie, które szybko i w miarę bezboleśnie chcą pozbyć się zmarszczek. Każda przyjemność jednak kosztuje, i nie o pieniądze tu chodzi.
Używanie toksyny botulinowej anuluje przede wszystkim przekaz sygnałów nerwowych do mięśni, co może skutkować ich paraliżem trwającym nawet wiele miesięcy. Biorąc pod uwagę niezwykłą toksyczność substancji, jej dawki są mierzone w...trylionowych częściach grama. Dawki są odmierzane w ten sposób, aby wyciszyć funkcje tylko pożądanych nerwów motorycznych.
Do najczęstszych, krótkoterminowych skutków ubocznych zaliczamy: bóle głowy, problemy z mimiką twarzy, bóle twarzy, osłabienie mięśni i rozprzestrzenienie się toksyny botulinowej na sąsiadujące mięśnie, podwójne widzenie, nudności, objawy grypowe, problemy z układem oddechowym. U około 3% pacjentek obserwuje się efekt tzw. „opadającej powieki” lub „opadających brwi” z powodu osłabienia mięśni sąsiadujących. Każda z Pań słyszała również o tzw. efekcie maski, czyli twarzy pozbawionej naturalnej mimiki twarzy po zbyt częstej podaży botuliny w dużych dawkach.
Kiedy botulina weszła na rynek przedstawiano jej efekty jako stosunkowo bezpieczne. Miała działać jedynie w miejscu wstrzyknięcia, a pacjent miał nie martwić się o to, że może przenikać ona do ośrodkowego układu nerwowego powodując niechciane efekty uboczne.
Nie znany był długoterminowy wpływ substancji na organizm człowieka ze względu na stosunkowo niedługi czas korzystania z tego typu rozwiązań. Ostatnie badania wskazują na to, że toksyna może dawać działanie również poza miejscem iniekcji, a jej długoterminowe skutki wpływają niekorzystnie na pracę mięśni, powodując ich długotrwałe osłabienie. Ponadto niepokoi fakt, że w prasie naukowej pojawiają się doniesienia o tym, że botulina może spowodować trudności w oddychaniu oraz zagrożenie życia po jego rozprzestrzenieniu w organizmie. W latach 2003-2005 na całym świecie odnotowano aż 1437 przypadków ciężkich zachorowań oraz pojedynczych przypadków zgonów po wstrzyknięciach botuliny.
W badaniach na modelu mysim obserwowano zachowanie neuronów po wprowadzeniu jadu kiełbasianego. Toksyna rozszczepia białka odpowiedzialne za fuzję zbiorników chemicznych, znanych jako pęcherzyki, z błoną komórkową aksonu. Taka reakcja powoduje niezdolność do stapiana się pęcherzyków niosących sygnał chemiczny do komórek mięśniowych, co skutkuje ich czasowym porażeniem. Odkryto ponadto, że działanie toksyny nie ogranicza się jedynie do tego obszaru, ale „wędruje” dalej. Toksyna może przemieszczać się w bardzo niewielkich ilościach między komórkami nerwowymi, docierając również do mózgu i oddziaływując negatywnie na cały układ nerwowy. Naukowcy twierdzą, że jest to zależne od dawki i czynników osobniczych. W skrócie, cząsteczki jadu kiełbasianego, wbrew pierwotnym założeniom, nie działają jedynie w miejscu iniekcji.
Czy można więc spróbować ograniczyć „odległe” działanie botuliny? Na to pytanie można odpowiedzieć stosując metody inżynierii genetycznej z wykorzystaniem szczepów bakterii Clostridium, które są w stanie zmienić jej strukturę. Taka kontrolowana mutacja mogłaby tak zmodyfikować cząstkę trucizny, że działałaby ona tylko lokalnie. To dałoby szansę na bezpieczniejszą terapię skurczy konkretnych mięśni, migren czy walkę ze zmarszczkami.
KOMENTARZE