Androgeny jako męskie hormony płciowe posiadają dwa zasadnicze kierunki działania - rozwijanie męskich cech płciowych oraz zdolność zatrzymywania białka w mięśniach i kościach. Tę pierwszą cechę nazywa się aktywnością androgenną, natomiast drugą – anaboliczną. Właściwości maskulinizujące (rozwijające męskie cechy płciowe) androgenów ograniczają ich zakres działania u mężczyzn u których dochodziło do nadmiernego przerostu gruczołu krokowego.
Podjęto próby oddzielenia tych właściwości tak, aby komponenta anaboliczna przeważała nad androgenną. Mimo uzyskania wielu molekuł o właściwościach zbliżonych do idealnego modelu nie udało się zsyntetyzować nieandrogennego sterydu anabolicznego. Hipotetycznie bezpieczne leki sterydowe mogłyby poprawić komfort życia pacjentów geriatrycznych, u których w wieku podeszłym dochodzi do ubytku kośćca oraz masy mięśniowej, co bywa przyczyną częstych upadków i poważnych złamań.
Kierunków badań nad otrzymaniem „czystych” sterydów anabolicznych jest wiele, poszukiwania prowadzone są wśród takich grup związków jak: niesteroidowych selektywnych modulatorów receptora witaminy D – SVDRM, kwasów żółciowych, roślinnych steroidów i tri terpenów .
Obecnie duże nadzieję są wiązane z furostenolami, czyli steroidami roślinnymi zawartymi w nasieniu kozieradki pospolitej (Trigonellaefoenugraeci semen) oraz buzdyganka naziemnego (TribulusTerrestris). Wyznaczony wskaźnik anaboliczno – androgenny świadczy, że są to związki wykazujące czystą aktywność anaboliczną bez działania androgennego.
Kunkel i Adams, wraz z zespołem pracowników naukowych Uniwersytetu Iowa, badali problematykę terapii zaniku mięśni – atrofii. W swoich pracach wykorzystywali nowoczesną metodę mapowania genów. Naukowcy obserwowali , które geny zachowują, a które tracą aktywność w komórkach mięśniowych pacjentów dotkniętych atrofią. Równolegle traktowali hodowane poza organizmem linie komórkowe rozmaitymi substancjami (łącznie – 1300 molekuł), rejestrując przy tym geny ulegające pod ich wpływem ekspresji (aktywacji polegającej na uruchomieniu syntezy białek), oraz geny wyciszane. Następnie naukowcy zestawiali ze sobą i porównywali te dane tworząc tzw. mapy łączności.
Studiując mapy łączności, naukowcy zauważyli, że wzór ekspresji genów kreślony przez jeden z naturalnych związków chemicznych – kwas ursolowy – był dokładnie odwrotny do wzorca atrofii. Oznaczało to, że pod wpływem jego działania uśpione w atrofii geny ulegają aktywacji, zaś nadmiernie aktywne – wyciszeniu. Wniosek z tego wszystkiego wyłaniał się prosty – kwas ursolowy powinien leczyć atrofię.
Naukowcy próbowali wywołać u myszy zanik mięśni poprzez głodzenie lub odnerwienie, co jednak nie powiodło się w przypadku gryzoni otrzymujących kwas ursolowy. Związek ten ewidentnie uchronił zwierzęta przed atrofią. Naukowcy dodawali też kwas ursolowy do karmy myszy zdrowych. Mięśnie gryzoni dokarmianych kwasem ursolowym były znacznie większe i silniejsze, aniżeli zwierząt z grupy kontrolnej, pozostających na diecie bez takiego dodatku. W tej sytuacji kwas ursolowy zachowywał się tak, jak klasyczny steryd anaboliczny.
Na uwagę zasługuje fakt, że rozwojowi muskulatury towarzyszył spadek poziomu glukozy i cholesterolu we krwi oraz objętości komórek tłuszczowych. W konsekwencji dochodziło do wzrostu masy mięśni, bez ogólnego wzrostu wagi ciała, gdyż wzrost ten kompensowany był utratą tłuszczu zapasowego. Zachodził tutaj tak często badany i bardzo pożądany w sporcie efekt wzrostu masy ciała szczupłego, czyli rozwój masy mięśniowej z jednoczesną redukcją tkanki tłuszczowej.
Analizując wyniki wszystkich swoich prac, naukowcy postulowali, że największy udział w anabolicznej i hipoglikemicznej (zmniejszającej poziom cukru we krwi) aktywności kwasu ursolowego musiały mieć jego relację z insulinopodobnym czynnikiem wzrostu typu 1 (IGF-1) oraz z insuliną.
Jednym z aktywowanych przez kwas ursolowy genów w tkance mięśniowej był właśnie gen IGF-1. Kwas ursolowy pobudzał jego ekspresję, czyli aktywował produkcję białka tego czynnika wzrostowego w komórkach mięśniowych. IGF-1 jest lokalnym hormonem tkankowym, pośredniczącym w aktywności innych hormonów anabolicznych, niezmiernie silnie pobudzającym rozwój muskulatury. Na przykład testosteron powiększa mięśnie głównie właśnie w ten sposób, że pobudza geny komórek mięśniowych do wzmożonej produkcji białka IGF-u. Tak więc kwas ursolowy wydaje się działać na mięśnie dokładnie tak samo, jak testosteron. Mało tego – kwas ursolowy zwiększał też poziom IGF-1 w krwiobiegu, a taką właściwością obdarzony jest z kolei hormon wzrostu (GH). Naukowcy zaobserwowali jednocześnie, że związek zwiększa dodatkowo wrażliwość receptorów IGF-1 i insuliny i w konsekwencji potęguje przekaz sygnałów anabolicznych od obu tych hormonów do wnętrza komórek mięśniowych.
Badacze zachęceni doskonałymi wynikami badań na zwierzętach zapowiedzieli przystąpienie w najbliższej przyszłości do badań aktywności anabolicznej kwasu ursolowego na ludziach…
Mateusz Kula
Źródła:
www.slawomirambroziak.pl
www.farmakognozja.farmacja.pl
www.altmedicine.about.com
KOMENTARZE