Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Antybiotyki mogą być skuteczniejsze. Pomogły badania nad siarkowodorem.
30.11.2011

 

Charakterystyczny zapach przypominający zgniłe jaja – zna każdy z nas.  To oczywiście siarkowodór (H2S), którego nawet niewielkie stężenie w powietrzu jest mocno wyczuwalne. Jest też, co istotne, śmiertelnie trujący.

 

Siarkowodór jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnym gazem świata. Nieodmiennie kojarzy się ze sztubackimi dowcipami o przejedzeniu „grochem z kapustą”, bowiem to on właśnie odpowiada za nieprzyjemny zapach gazów jelitowych towarzyszących problemom gastrycznym. W śladowych ilościach produkowany jest w ludzkim przewodzie pokarmowym w wyniku rozkładu białek zawierających siarkę. Jest również produkowany przez bakterie – także te żyjące w organizmie człowieka.

 

Do niedawna – w odniesieniu do bakterii właśnie – uważano, że H2S jest czymś w rodzaju „toksycznego odpadu” bez żadnego znaczenia strategicznego. Jego szkodliwość znana jest od setek lat i w zasadzie wyłącznie w tym kontekście był jak  dotąd rozpatrywany. Tymczasem okazuje się, że nawet tak niebezpieczna substancja może okazać się poważnym orężem w rękach naukowców i… medycyny!

 

Problem odporności ludzi wobec leczenia antybiotykowego jest powszechnie znany i staje się coraz poważniejszy. Naturalne zdolności adaptacyjne bakterii, powodujące ich wzrost oporności na antybiotyki – to tylko jedna strona zagadnienia. Prof. dr hab. Stefan Tyski, Przewodniczący Sekcji Chemioterapii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego - w odpowiedzi na nasze pytanie - podkreśla, że „problem jest szeroki i wielowymiarowy” i poleca zapoznanie się z "Narodowym Programem Ochrony Antybiotyków w Polsce na lata 2011-2015", realizowanym ze środków finansowych będących w dyspozycji Ministra Zdrowia.  

 

Druga strona natomiast – to z biegiem lat coraz mniej racjonalna antybiotykoterapia oraz masowe używanie antybiotyków w przemyśle spożywczym. W efekcie środki, które pomogły w wyleczeniu wielu śmiertelnych dotąd chorób i przyczyniły się do wydłużenia ludzkiego życia oraz podniesienia jego jakości – po prostu przestają działać. Biorąc pod uwagę fakt, że w wielu wypadkach nie istnieje skuteczna terapia inna od opartej na antybiotykach, cała ta sytuacja zaczyna mieć kolosalne znaczenie cywilizacyjne.

 

Trudno określić, jak wygląda skala tego zjawiska w Polsce. Narodowy Fundusz Zdrowia, który jest płatnikiem świadczeń zdrowotnych – a więc zajmuje się między innymi rozliczaniem lekarzy rodzinnych z wypisywanych recept – nie ma na ten temat wiele do powiedzenia. Z faktu, że NFZ odmówił nam jakichkolwiek informacji na ten temat mogą wynikać dwa wnioski: albo możliwość nadużywania terapii antybiotykowej nie była brana pod uwagę, ale problem ten po prostu w naszym kraju nie istnieje.

 

W powszechnej opinii antybiotyk jest „lekiem na całe zło”. Lekarze potwierdzają, że wielu pacjentów przyznaje się do prób leczenia na przykład bólów gardła przy pomocy tego rodzaju medykamentów. Często zresztą są to środki „zachomikowane” po przerwanej nawet kilka miesięcy wcześniej – zaleconej przez lekarza – terapii jakiejś infekcji.

 

Jakby jednak na to nie patrzeć – ludzką naturę trudno jest zmienić. Psychologowie twierdzą, że zmiana czyjegoś ugruntowanego przez lata sposobu myślenia tylko i wyłącznie za pomocą racjonalnej argumentacji – jest niemal niemożliwa. Wymaga to głębszej i całościowej zmiany. Tym bardziej zatem naukowcom pozostało jedynie poszukiwanie kolejnych sposobów na zwiększenie skuteczności działania antybiotyków bez konieczności ciągłego podnoszenia ich dawek.

 

 

W 2009 roku zespół badawczy pod kierunkiem dr Evgeny Nudler z New York University School of Medicine odkrył, że kluczową rolę w ochronie bakterii przed działaniem antybiotyków ma tlenek azotu (NO). Kłopot w tym, że wytwarzany jest on tylko przez niewielką ich część. Ostatnio jednak udało się dowieść, że H2S pełni rolę niejako komplementarną: bakterie pozbawione osłony obu tych gazów – mają znacznie osłabione zdolności przetrwania, stając się łatwym celem dla leków.

 

Siarkowodór (oraz w przypadku niektórych bakterii – tlenek azotu) mianowicie okazuje się być główną zaporą chroniącą bakterie przed skutkami tak zwanego stresu oksydacyjnego, który jest jednym z najpopularniejszych mechanizmów działania antybiotyków. Ta nieznana dotąd właściwość H2S może być kluczem do rozwiązania problemu odporności bakteryjnej, o której mowa.

 

- To odkrycie sugeruje poszukiwanie nowych kierunków terapii, która uderzy właśnie w gazowy system ochronny bakterii – powiedziała dr Nudler w listopadowym numerze magazynu Science.

 

Praktyczne zastosowanie wyników badań zespołu NYU School of Medicine może doprowadzić do cofnięcia zwiększonej odporności na antybiotyki, a także pozwolić na opracowanie nowych leków – podawanych w mniejszych niż dotychczas dawkach, a jednocześnie znacznie skuteczniejszych.

 

Wychodzi więc na to, że trujący siarkowodór pokazał swoje nowe oblicze, a paskudny zapach zgniłych jajek… Cóż, pozostaje się po prostu przyzwyczaić.

 

Źródło: sciencedaily.com, antybiotyki.edu.pl, ekalinowska.pl, korespondencja własna

 

Red. Adam Czajczyk

 

KOMENTARZE
Newsletter