– Wariant ten coraz szerzej rozprzestrzeniał się wśród mieszkańców Ameryki Północnej, głównie Meksyku. Obecnie stanowi ponad 50 proc. zakażeń w tym rejonie. Tempo ekspansji wirusa jest podobne, jak dla tzw. wariantu „brytyjskiego” – informuje koordynujący pracami prof. Federico Giorgi. Tak jak w przypadku innych wariantów wyróżnia się on szczególną mutacją w białku kolca (spike). Takie mutacje często pomagają wirusom lepiej zakażać komórki. – Mutacja w białku spike jest strukturalnie ulokowana w miejscu interakcji z ludzkim receptorem ACE2. Koronawirusy dołączają się do tego receptora, aby infekować komórki i skuteczniej się rozprzestrzeniać – wyjaśnia badacz.
Jego zespół przeanalizował sekwencje genetyczne dotyczące ponad 1,2 mln próbek zgromadzonych w międzynarodowych bazach danych do 27 kwietnia 2021 r. Nowy wariant badacze wykryli w 11 435 próbkach. To dwa razy więcej, niż miesiąc wcześniej. Taki przyrost naukowcy określają jako alarmujący. Opisany wariant odpowiadał przy tym za ponad 50 proc. infekcji w Meksyku, ale np. jedynie za 2,7 proc. w USA. Obecny jest też, choć w niewielkiej ilości, w Niemczech, Szwecji i Szwajcarii. Jak twierdzą autorzy publikacji, wariant T478K infekuje w takim samym stopniu kobiety i mężczyzn, a także różne grupy wiekowe.
Badacze przeprowadzili również komputerowe symulacje zachowania zmutowanego białka spike. Okazuje się, że mutacja wpłynęła na ładunek elektrostatyczny tego białka. Zmienia to nie tylko oddziaływania z receptorami ACE2, ale także z przeciwciałami, co może utrudniać leczenie COVID-19. – Dzięki dużej ilości danych zgromadzonych w międzynarodowych badaniach możemy niemal na bieżąco kontrolować sytuację, monitorując rozprzestrzenianie się różnych wariantów wirusa w różnych regionach. Ciągłe podejmowanie tego wysiłku przez kolejne miesiące będzie kluczowe dla szybkich i skutecznych działań – podsumowuje dr Giorgi.
Autor: Marek Matacz (PAP)
KOMENTARZE