Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Współpraca polsko - singapurska według profesora Wiesława Nowińskiego. Część druga wywiadu.
14.06.2011

Jest Pan rodowitym Łodzianinem?

prof. Wiesław Nowiński: Moja żona jest Łodzianką, moja wspaniała teściowa jest z Łodzi, pracowała w aptece przy ulicy Więckowskiego (róg Wólczańskiej). Ja pracowałem w Warszawie. Potem przyjechałem do Łodzi i robiłem tutaj doktorat na Politechnice Łódzkiej u profesorów Kąckiego i Roszkowskiego. Następnie powróciłem do Warszawy,  do Polskiej Akademii Nauk.

W takim razie dlaczego wybrał Pan właśnie Singapur, czy w Polsce skończyły się już możliwości dla rozwoju Pana badań naukowych?

Możliwości były i nadal są, natomiast jeżeli chce się robić badania na wysokim poziomie naukowym, badania których wyniki można potem sprzedawać za granicą, to trzeba znaleźć odpowiednie miejsca, które są bardziej zorientowane na tego typu badania naukowe. Singapur jest takim miejscem. Liczą się wyniki naukowe, ale również ich komercjalizacja.

Jeżeli porównamy system komercjalizacji badań w Europie Środkowo Wschodniej, w Polsce, z systemem panującym w Singapurze, mamy jeszcze wiele do zrobienia.

Na pewno mamy w Polsce jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Ważne jest jednak to, że mamy talenty - uzdolnionych młodych ludzi, którzy zdobywają nagrody na czołowych konkursach. Nie mamy jeszcze dobrze wypracowanego systemu – jak generować tzw. własność intelektualną, jak składać patenty, jak te patenty potem komercjalizować, jak robić produkty. Nie mamy efektywnych procesów wspierających przejście od badań naukowych do komercjalizacji.

Jaka powinna być ta pierwsza najważniejsza lekcja z Singapuru dla Polaków?

Moim zdaniem, najważniejszą lekcją byłoby to, aby instytucje i osoby odpowiedzialne za zarządzanie nauką zapoznały sie z modelami funkcjonującymi w Singapurze. Powinni tu przyjechać eksperci od praw własności intelektualnej, od zarządzania nauką, od angażowania przemysłu. Muszą  zobaczyć jak można komercjalizować wyniki badan naukowych, jak opłaca się ściągać naukowców z całego świata, inwestować w nich, jak rozliczać osiągnięcia naukowe. Byłby to szybki sposób na nauczenie się i wdrożenie w kraju efektywnych procesów zarządzania i komercjalizacji nauki.

Spotykamy się przy okazji BioForum, jak Pan ocenia potencjał tej branży, wczoraj podczas konferencji naukowej mówiono, że jeżeli policzymy wszystkie firmy biotechnologiczne z Polski, Czech i Węgier, to liczba ta da nam w sumie ilość firm, które są w samym tylko Bostonie. Mamy z kim się ścigać?

 Boston to jest Harvard i M.I.T, w którym co szósty student zakłada własną firmę. Więc to porównanie z Bostonem nie jest wcale takie złe. Natomiast ważne według mnie jest to, że zaczyna się zmieniać podejście do nauki i jej komercjalizacji. Coraz więcej ludzi rozumie, że są szanse na komercjalizację nauki. Po obejrzeniu i wysłuchaniu prezentacji z Estonii, Czech, Węgier, wydaje mi się, że ciągle nie potrafimy ilościowo oszacować gdzie jesteśmy i w jakim kierunku mamy dalej pójść. Wiemy mniej więcej, jakie są nasze słabości, jakie są mocne strony, jakie są trendy. Wydaje mi się, że możliwości w tym regionie są olbrzymie, jednak zmiana powinna nastąpić od zmiany sposobu myślenia, na wielu poziomach.

Czy Pan był w Łodzi, od  czasu kiedy Pan wyjechał do Singapuru?

Dotychczas to były raczej podróże sentymentalne, krótkie. Byłem na grobie mojej ukochanej teściowej, Ireny Szydłowskiej, farmaceutki, która z wielkim oddaniem pomagała innym ludziom. Trwałych związków naukowych nie udało się dotychczas zawiązać, chociaż, drugiego dnia BioForum, odbyłem dwa ważne spotkania, jedno z Panem Rektorem i Panami Prorektorami Politechniki Łódzkiej, drugie z Panami Prorektorami Uniwersytetu Medycznego. Obie uczelnie chcą z nami współpracować. Uniwersytet Medyczny chce  stosować nasz atlas, więc mam olbrzymią nadzieję, że coś się zmaterializuje w tej kwestii. Pomyślne były również spotkania w Warszawie na Politechnice Warszawskiej i w Poznaniu na Uniwersytecie Medycznym (również przyszłym użytkownikiem naszego atlasu).

Jaką współpracą jest Pan zainteresowany? Z jakimi instytucjami już się udało nawiązać współpracę?

Współpracuję z kilkoma instytucjami w kraju. Otrzymaliśmy wspólny grant z Uniwersytetem Medycznym w Poznaniu na temat udaru, głównie z tomografii komputerowej. Teraz składamy kolejny grant z Wrocławiem, z Innowacyjnym Centrum Europejskim, na temat udaru żylnego. Współpracuję również z Warszawą, głównie Polską Akademią Nauk i szpitalami. Również z Uniwersytetem Jagiellońskim na temat udaru. Współpraca polega na tym, że te instytucje dostarczają nam dane, a jednocześnie wykorzystują nasze systemy i próbują pomóc w ich klinicznej ocenie. Dobrze, że zawiązał się ten kontakt, jednakże w porównaniu w powiązaniami jakie mam w Stanach, to w Polsce współpraca dopiero pączkuje.

Nawet jeżeli to pączkuje, to pacjenci już na tym zyskują? Czy są to może dopiero etapy dociekań naukowych.

To są etapy dociekań naukowych, natomiast kilka szpitali w Polsce stosuje nasze atlasy, które są rozprowadzane przez duże firmy chirurgiczne. Mamy ponad 1000 instalacji  stacji chirurgicznych na całym świecie, czyli 1000 szpitali z nich korzysta. W takim systemie chirurgicznym, nasz atlas służy jako element do planowania chirurgii. Przez naszego wydawcę amerykańsko – niemieckiego Thieme, atlasy są rozprowadzane również na płytach kompaktowych To jest już osobny kanał, to są szkoły medyczne, biblioteki, lekarze – ponad 5500 sprzedanych kopii. Na pewno kilka wersji jest w Polsce i pomaga polskim pacjentom, ale życzyłbym sobie, żeby te atlasy trafiły ‘pod strzechy’. Dlatego też robimy wersję polską i chcemy żeby była ona naprawdę tania, by polscy studenci mogli z niej korzystać. Szukam teraz dystrybutora. W zeszłym roku były rozmowy z Uniwersytetem Medycznym w Warszawie i wydawcą Medipage - jednak jeszcze się to nie sfinalizowało.

Wersję polską Pan tłumaczy osobiście?

Początkowo chciałem, żeby tłumaczenia dokonał renomowany lekarz z Polski - okazało się że wszyscy są bardzo zajęci. Mam jednak w zespole młodego lekarza z Polski, który przetłumaczył wstępnie tekst a ja go trochę poprawiłem.

Do Pana zespołu dołączyła ostatnio doktorantka z Polski,

Ta Pani Doktor jest na studiach przeddoktoranckich; dołączy do nas wkrótce jeszcze druga Pani Doktor. Żadna z nich nie może dostać pełnego etatu w Singapurze jako lekarz, szukają zatem możliwości prowadzenia badań naukowych. W przyszłości będą się zajmować opisem funkcjonalnym struktur w atlasie dla pacjenta. Aktualnie zajmuje  się konturowaniem pewnych obszarów mózgu, które następnie sprawdzamy w sposób automatyczny w procesie weryfikacji algorytmów. Jest to duży materiał, tysiące obrazów, setki pacjentów.

Czy będzie Pan jeszcze próbował ściągnąć polskich studentów, doktorantów do Singapuru?

Oczywiście. Na przykład Pan Rektor Politechniki Łódzkiej  jest bardzo otwarty na moją propozycję. Przygotowałem już nawet program tematów, które planuje realizować. Rozmawiałem też z nasza instytucją, która sfinansuje doktorantów. Zaproponowaliśmy nawet odpowiedni schemat, aby doktorant był wykształcony w Polsce, tu zaliczył wszystkie kursy, a do mojego laboratorium przyjechał tylko na dwa lata w celu wykonywania badan naukowych. To właśnie ci doktoranci pomogą budować pomosty pomiędzy Polską a Singapurem. Wymagam jednak, aby doktorant powrócił później do Polski i pracował dla uczelni czy dla szpitala w ramach wspólnych projektów. Jest dużo pracy, ale też są olbrzymie możliwości.

Podkreślił Pan, że Singapur zmusza do konkretyzacji swoich badań naukowych. Podkreślił Pan to również podczas swojej prezentacji na targach BioForum. Przedstawił Pan swoje ‘dziesięć przykazań’.  Rozmawiał Pan wielokrotnie z przedstawicielami Ministerstwa i przedstawicielami uczelni wyższych w Polsce,. Czy otrzymał Pan jakąś odpowiedź w sprawie tych postulatów?

Rozmawiałem z jednym prezydentem, z trzema premierami, z kilkoma ministrami. Ostatnie rozmowy były z prezesem PANu. Przedstawiłem mu moje postulaty naukowo-innowacyjne. A z tego co słyszałem, niedawno Pan Prezes również ogłosił swoje ‘dziesięć przykazań’. Wyglądał na zainteresowanego, ale nie wiem czy na niego wpłynąłem. W każdym bądź razie, dobrze że są inicjatywy ze strony krajowej. Miałem spotkanie z panią Minister Nauki. Pokazałem jej, w jaki sposób komercjalizujemy naukę w Singapurze. Zaprosiłem ją, aby nas tam odwiedziła. Pani Minister zaeragowała entuzjastycznie, poprosiła o kopię prezentacji i powiedziała, że nas odwiedzi. Na razie jest troszkę zajęta, ale oddźwięk rozmowy był pozytywny. Ja o sobie mówię, że jestem VIP – Very Impatient Person. Jestem niecierpliwy, jeśli chodzi o wyniki pewnych procesów. A jeżeli tak się dzieje, przechodzą one na koniec kolejki - mam zbyt wiele rzeczy do przetworzenia.

Miejmy zatem nadzieję że zawiąże się silna współpraca polsko – singapurska, która poszerzy horyzonty i wyznaczy nowe ścieżki dla sektora biotechnologii i sektora nauk w Polsce.

Dziękuję bardzo za rozmowę.  Anna Maciejewska  biotechnologia.pl

Pierwsza część wywiadu : http://www.biotechnologia.pl/biotechnologia-portal/info/biotechnologia/21_aktualnosci/229377,atlasy_mozgu_profesora_wiesawa_nowinskiego___najbardziej_skomplikowany_narzad_w_kolorze_.html

KOMENTARZE
Newsletter