Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Urodziny na EuroLabie - 5 lat Eppendorf Poland!
W dniach 12-14. kwietnia 2016 r. odbyły się 18. Międzynarodowe Targi Analityki i Technik Pomiarowych EuroLab, zorganizowane w budynku Centrum Targowo-Kongresowego MT Polska w Warszawie. Zgromadziły one najważniejsze firmy z branży laboratoryjnej, promujące innowacyjne rozwiązania technologiczne. Na takiej imprezie nie mogło zabraknąć Eppendorf Poland, a dodatkowo targi zgrały się z ich 5-leciem funkcjonowania w Polsce. O sukcesach, perspektywach na dalszy rozwój, wewnętrznych i zewnętrznych działaniach firmy porozmawialiśmy z Dyrektorem Zarządzającym, Maciejem Dąbrowskim.

 

Firma Eppendorf nie po raz pierwszy gości na EuroLabie - w jaki sposób Państwa działalność wpisuje się w idee targów, które są jednymi z największych w tej branży w Polsce?

Na nas jako na filii producenta w Polsce ciąży taki miły obowiązek, żeby pojawiać się na wszelkich ważnych imprezach, z których EuroLab jest największą. Głównym zadaniem było zakomunikowanie środowisku naukowemu, że istnieje już bezpośrednie biuro Eppendorfa w Polsce i że jesteśmy partnerem do rozmów z klientami, co ważne przy zachowaniu dotychczasowej wielokanałowej struktury dystrybucji, tak jak to funkcjonuje na całym świecie. Wciąż niezmiennie współpracujemy z dotychczasowymi dystrybutorami.

Czy jesteście już w Polsce marką dobrze rozpoznawaną czy wciąż kojarzoną tylko z międzynarodowym koncernem założonym w Niemczech?

Muszę przyznać, że mieliśmy bardzo komfortową sytuację, gdyż marka była obecna i bardzo rozpoznawana w Polsce już od lat dzięki na ten czas wyłącznemu dystrybutorowi – Meranco. Już na dzień dobry spotykaliśmy się z tym, że wszyscy Eppendorfa znają, używają i bardzo życzliwie do nas podchodzą. Robiąc badania na całym świecie wiemy, że jeśli chodzi o akademicki, naukowy segment rynku to Eppendorf jest jedną z 3 najbardziej rozpoznawalnych marek. To również funkcjonuje w Polsce, otwiera nam wiele drzwi i będziemy starać się to podtrzymać.  

A co zadecydowało o tym, że pojawiliście się 5 lat temu na polskim rynku Life Science, który łagodnie to ujmijmy – do łatwych nie należy?

Zapytam, który należy do takich? Wszystkie rynki są niesamowicie spenetrowane i hiperkonkurencyjne, więc myślę, że porównując się do innych producentów, i tak bardzo późno nastąpiła decyzja żeby pojawić się bezpośrednio w Polsce, ale zapadła w dobrym momencie. To był czas kiedy do Polski zaczął płynąć duży strumień wsparcia finansowego z Unii Europejskiej i od tamtej pory widzimy dużo znaczących inwestycji w naukę, również strukturalnych – otwierają się nowe laboratoria, instytuty, parki technologiczne. Głównym celem tej wielokanałowej dystrybucji, takiej gdzie jesteśmy my jako producent i nasi partnerzy, jest to aby być jak najbliżej klienta i dotrzeć do niego w odpowiednim czasie, z odpowiednią ofertą. Nam się to udało.

Z Pańskich wypowiedzi wnioskuje, że Eppendorf stara się łączyć dwa środowiska, których dzisiaj wiele osób błędnie nie chce ze sobą łączyć, czyli naukę i biznes…

Zaczynając od kuchni, jest to metoda wykorzystywana w ogóle do tworzenia naszych produktów. Cały R&D, portfolio managment, marketing - to są ludzie, którzy wywodzą się z nauki i tam też adresujemy swoje produkty. Taka decyzja w Eppendorfie zapadła już w latach 80. Wcześniej Eppendorf był firmą bardziej diagnostyczną, medyczną, a na skutek tego, że  byliśmy firmą sprzętową podjęto decyzję, że lepiej pójść w kierunku rynku naukowego, który bedzie bardziej dynamicznie się rozwijał i będzie bardziej innowacyjny. Póki co polski rynek jest postrzegany jako taki, gdzie łączność pomiędzy nauką i biznesem jest bardzo słaba. Nasi koledzy na rynkach zachodnich mają o wiele bardziej rozwiniętą tę część przemysłową rynku, natomiast w Polsce to się dopiero zaczyna rodzić w młodych, innowacyjnych firmach, które powstają na bazie uniwersytetów, opracowywanych tam technologii i próbują znaleźć przełożenie na jakieś projekty komercyjne. Przewidujemy, że po 2020 r., kiedy już dofinansowanie polskiej nauki będzie wyglądało trochę inaczej, rozwój takich firm jak nasza będzie w dużej mierze związany z segmentem innowacyjnego przemysłu.

Sama nauka zrobiła się bardziej konkurencyjna niż miało to miejsce jeszcze kilkanaście lat temu. Teraz jest to dokładnie odbicie sytuacji na Zachodzie, gdzie  pracuje się w grupach projektowych - mamy ludzi, którzy w kilku instytucjach jednocześnie sprawuję różne funkcje, ale muszą walczyć o swoje pieniądze, przebijać się ze swoimi pomysłami. W związku z tym dzisiaj bycie naukowcem nie jest już taką prostą sprawą, gdyż poza talentem, warsztatem naukowym - mam nadzieję, że nie przesadzę - wymaga też bycia biznesmenem, managerem.

Uważam, że nie jest przesadą tak mówić, ponieważ nawet najbardziej innowacyjny projekt nie ujrzałby światła dziennego gdyby naukowiec nie potrafił wyjść z nim z laboratorium do firmy.

Dokładnie tak i z moich rozmów z naszymi kluczowymi klientami też jasno wynika, że przy pisaniu wniosków o granty i organizowaniu finansowania dla pewnych projektów, muszą oni bezpośrednio szukać kontaktów ze światem biznesu i pozyskiwać ich wsparcie, żeby mieć własny wkład finansowy.

Wróćmy jednak w granice firmy. Jak przez te 5 lat rozwijało się Państwo portfolio? W którą stronę ewoluował Eppendorf?

Z naszego punktu widzenia może to nie było takie dosłowne rozszerzenie portfolio, ale ważna zmiana organizacyjna. W 2013 r. włączyliśmy do naszego systemu dystrybucji  partnerów, którzy zajmują się produktami marki New Brunswick, amerykańskiej firmy zakupionej przez Eppendorfa. Na innych rynkach pod daszkiem Eppendorfa występowała ona od dawna, a w Polsce przez pierwsze dwa lata istnienia zajmowaliśmy się tym typowym Eppendorf Brand, potem przyłączyliśmy New Brunswick i teraz mamy integralną ofertę, która poszerzyła portfolio zarówno o sprzęt ogólny laboratoryjny, jak i o bioreaktory. Rozwinęliśmy samą ofertę bioreaktorów o DASGIP - bioreaktory mniejszej skali i bioreaktory równoległe, które służą do tego, by opracowywać idealne parametry danej metody hodowlanej i potem przekładać je na większą skalę. To są te dziedziny, które u nas rozwijają się najbardziej dynamicznie.

W czym tak konkretnie przejawia się innowacyjność Eppendorfa?  

Zadaniem Eppendorfa jest połączenie ponad 70-letniej tradycji stabilnej, wysokiej jakościowo, dokumentującej produkcję, oferującej wsparcie aplikacyjne firmy z nowymi oczekiwaniami. Poza innowacyjną gałęzią bioreaktorów, zaczęliśmy być także producentem plastików do hodowli komórkowych.  To także jest u nas nowość, a na świecie - bardzo duży, rozwijający się i dynamiczny rynek (między innymi dzięki komórkom pnia, hodowlom linii komórkowych w medycynie regeneracyjnej). Coraz większą rolę będzie też u nas odgrywać software, zarówno jeśli chodzi o istniejące produkty, jak i o informację naukową w laboratorium.

A największy dotychczasowy sukces?

Wymieniłbym dwa. W 2014 r. wygraliśmy wielkie przetargi w EIT+ i w CENT w Warszawie na kompleksowe wyposażenie laboratoriów. To były ogromne transakcje, które dały nam sporo satysfakcji i były nie lada wyzwaniem, choćby  od strony logistycznej - dostarczenia tego sprzętu, instalacji, przeprowadzenia szkoleń. Nasz zespół musiał się wtedy sprawdzić, ale wszystko potoczyło się dla nas korzystnie.

Jacy specjaliści tworzą wspomniany zespół i na jakich jeszcze jest w firmie zapotrzebowanie? Dużo naszych czytelników to studenci, którzy lada chwila będą wchodzić na rynek pracy i już teraz chcą tworzyć ten innowacyjny biznes i na pewno zastanawiają się jak trafić do takiej firmy.

Podstawowym wymaganiem jest profilowe wykształcenie - najlepiej biotechnologia, chemia, medycyna, po to żeby mówić jednym językiem z naszymi klientami. Mamy w sumie dwa rodzaje kandydatów. Jedni to tacy, którzy chcą dołączyć do firmy bezpośrednio z laboratorium naukowego (mają to cenne doświadczenie w pracy w laboratorium), a drudzy - którzy po odejściu z nauki pracowali już w jakiejś firmie o zbliżonym profilu. Cieszę się, że udało się nam stworzyć bardzo zgrany zespół i szukamy ludzi, którzy charakterologicznie będą się dobrze czuli w naszym zespole, tzn. będą otwarci i chętni do współpracy i do tzw. gry zespołowej. Oczywiście fajnie jak ktoś jest indywidualistą, ma mocną osobowość, ale w tej branży samodzielnie nic się nie zdziała. Poza wszystkim tak naprawdę nie ma jednej recepty – po prostu spotykamy się z kandydatami, chętnie rozmawiamy, po kilku spotkaniach staramy się też żeby kandydat bardzo dobrze poznał naszą firmę, wiedział na co się decyduje, z czym to się łączy. Następuje obopólna wymiana informacji i jak do tej pory to nam bardzo procentowało. Niech świadczy o tym fakt, iż nie mieliśmy jeszcze przypadku, żeby ktoś w ciągu tych 5 lat od nas odszedł. Widać, że ludzie się rozwijają wraz z firmą. Inwestujemy w kapitał ludzki, robimy dużo szkoleń, zarówno takich bardzo merytorycznych, jak i szerszych, dotyczących umiejętności sprzedażowych, cochingów. To się przekłada na wyniki w pracy.

Czego możemy Państwu życzyć na to 5-lecie?

Zarówno nam, jak i wszystkim klientom i innym firmom, które działają na tym rynku można życzyć tego, żeby koniunktura, która mimo różnych trudności na rynku do tej pory była bardzo korzystna, dalej taka pozostała.

Dodam od siebie, iż życzę także w imieniu całego portalu Biotechnologia.pl, aby nasze społeczeństwo otwierało się na innowacje, które są z resztą wizytówką Eppendorf Poland. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję, pozdrawiam redakcję oraz czytelników.

KOMENTARZE
Newsletter