Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Umowna patologia
06.11.2008
Czym jest umowa? Po co w ogóle tyle formalizmu w badaniach naukowych?
Oto dwa fundamentalne pytania, które powinien rozważyć każdy, kto chce zajmować się badaniami, bez ryzyka, że dany projekt przestanie być realizowany z powodu nie dających się usunąć przeszkód formalno-prawnych. Z mojego kilkuletniego doświadczenia związanego ze wsparciem realizacji projektów badawczych wynika, iż konieczność sporządzenia i podpisania umowy o realizację zadań w projekcie naukowym, niektóre instytucje i niektórzy indywidualni naukowcy, traktują często jako zło konieczne. Argumentują przy tym, że to niepotrzebny formalizm, a każdy i tak doskonale wie, co i w jakim zakresie ma robić. Podstawowym priorytetem są badania, a nie tracenie czasu na zbędne formalności prawne.

W powyższej argumentacji jest tylko jedna kwestia, z którą się zgadzam. Otóż to, że kwestie formalno-prawne powinny być rozwiązywane przez te działy instytucji, które są do tego powołane. Nie mogą być natomiast pozostawiane do formalnego przygotowania samym naukowcom.

Sytuację tę porównać można do budowy domu. Otóż, w przykładzie takim miejsce merytorycznych prac badawczych zajmą prace i koncepcje w zakresie wyboru koloru ścian budowanego domu, rodzajów i technik położenia parkietu lub glazury, doboru firanek etc.

Czym jednak jest budowa domu z punktu widzenia prawa, czy nie jest realizacją kilku zobowiązań umownych? Czy obok ustaleń co do koloru ścian, nie decydujemy, kto, w jakim terminie, jakimi materiałami i za jaką zapłatę, wykona nam prace malarskie?

Jeżeli ktoś budujący dom powiedziałby, że nie interesują go kwestie prawne umów z wykonawcami, bo każdy wie co ma robić, a skupić należy się nad kolorem ścian w salonie zamiast tracić czas na ślęczeniu nad treścią umowy – to takiego człowieka uznalibyśmy za nieroztropnego.

Dlaczego zatem w podejściu do prowadzenia prac badawczych i realizacji rozbudowanych niekiedy projektów, nie zawsze spotyka się ten sam sposób myślenia? Praca naukowa z punktu widzenia jej przedmiotu, jest przeprowadzeniem szeregu czynności ukierunkowanych na określony cel. Z punktu widzenia prawa, ta sama praca będzie realizacją zobowiązań podjętych przez strony umowy.

Co więcej, to treść umowy, a więc zgodny zamiar stron, określa z jakim stosunkiem prawnym mamy do czynienia, jakie zobowiązania publicznoprawne ciążą na stronach umowy etc. Oczywiście, powie ktoś, że umowy ustne są także wiążące. Jest to prawda, ale przy realizacji projektów badawczych, ze względu na ich przedmiot oraz trudności dowodowe, umowy takie w praktyce są do niczego nieprzydatne.

Poza określeniem rodzaju stosunku prawnego, umowa pisemna pozwala na efektywne i bezkonfliktowe zarządzanie prawami własności intelektualnej, odpowiedzialnością za efekt wykonanej pracy, czy wreszcie szczegółami realizacji wykonywanego projektu. Umowa nie może być „podkładką” do zatwierdzenia prac i wypłaty pieniędzy, ponieważ w skrajnych wypadkach prowadzi to do przestępstwa lub przestępstwa skarbowego.

Prawidłowa kolejność czynności przy realizacji zobowiązań umownych jest następująca:
(I) pomysł – (II) negocjacje – (III) umowa – (IV) wykonanie – (V) zapłata.

Umowa nie może być także zdawkowym określeniem, że podmiot X zobowiązuje się wykonać dla podmiotu Y analizę Z. Jeżeli przedmiot umowy (w tym wypadku analiza Z) nie zostanie określona w sposób wyczerpujący, to strony stracą możliwość skutecznego określenia stanu, jaki uznają za prawidłowe wykonanie tej umowy. Oczywiście, w takim wypadku argumentować może ktoś, że strony doskonale wiedzą co mają robić, bo np. współpracują ze sobą od dłuższego czasu. Przypomnieć jednak w tym miejscu należy, że umowa w formie pisemnej zawierana jest nie dla zabezpieczenia stanu, kiedy wszystko pomiędzy stronami układa się dobrze, ale dla tych sytuacji, kiedy coś na początku jasne dla obu stron, przestaje takim być w trakcie realizacji projektu. Gdyby wszystkie wstępne założenia współpracy zawsze były bezkonfliktowo realizowane w trakcie prac, to można byłoby zrezygnować z podpisywania większości umów. Wśród prawników mówi się, iż dobra umowa, to taki dokument, który daje odpowiedź na pytanie o prawa i obowiązki stron, gdyby ziścił się najgorszy z możliwych scenariuszy współpracy. Taki mechanizm myślenia jest naturalnym w sytuacji, kiedy strony podpisują umowę przed wykonaniem prac i wypłatą pieniędzy. Jeżeli jednak umowa miałaby jedynie zamykać pro forma wcześniej zrealizowany projekt, to mechanizm taki nie wystąpi i to właśnie nazywam „patologią umowną”, z którą trzeba walczyć.

 

Źródło: Piotr Bednarek, Centrum Informacji dla Naukowców EURAXESS

KOMENTARZE
Newsletter