Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
To może być dobry rok dla postępu naukowo-technicznego
04.10.2006



Piotr Golik: Nie brak krytycznych ocen przyszłorocznego budżetu kwestionujących m.in. jego prorozwojowy charakter. Jaki będzie on jeśli chodzi o zagadnienia postępu naukowo-technicznego, innowacji i wzrostu konkurencyjności naszych przedsiębiorstw. Czy rzeczywiście będzie on budżetem zadaniowym?

Teresa Lubińska: Budżet na 2007 rok opracowano w Kancelarii Premiera w wersji zadaniowej dla Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego . Zgodnie z metodyką budżetu zadaniowego wyodrębniono  w nim zarówno funkcję : „nauka”, jak i „szkolnictwo wyższe”. Opis obu funkcji znajdzie się w uzasadnieniu ustawy budżetowej.  Niezależnie od tego w KPRM pracował  międzyresortowy zespół do spraw rozwoju sektorów wysokozaawansowanych technologii – jednego z priorytetowych zadań państwa, również w perspektywie budżetowej. Zakres zainteresowań zespołu obejmował współpracę między wieloma organizacjami, m. in. przedsiębiorcami, jednostkami badawczo-rozwojowymi, funduszami venture capital. Opracowany  został raport, który wskazuje, jak znacznym potencjałem innowacyjności dysponujemy. Ponieważ potrzebne są odpowiednie narzędzia do jego wykorzystania, jednocześnie opracowano rozwiązania prawne  i propozycję wspófinansowania innowacji z budżetu państwa w ramach programu „Wędka technologiczna”. To zupełnie nowe podejście do wydatkowania środków, ukierunkowane na rynek, na wdrożenia, na komercjalizowanie – na zarabianie na polskim potencjale intelektualnym.

PG: Skoro o pieniądzach mowa to czy  w budżecie znalazło się  700 milionów złotych , które projektowano wydać na „Wędkę technologiczną” ?

 TL
: Na posiedzeniu rządu zapadła decyzja, że w dziale nauka znajdzie się dodatkowo 300 mln na realizację projektów z zakresu wysokich technologii. Ale jesteśmy jeszcze przed głosowaniami parlamentarnymi , które mogą wiele zmienić. Mam nadzieję ,że zarówno w Sejmie, jak i w Senacie znajdą się zwolennicy  prorozwojowych wydatków.

PG
: -A jak budżet ma się do założeń programu „Innowacyjna Gospodarka”, które przewidywały także wsparcie państwa dla firm wdrażających nowe technologie?

TL: Po raz pierwszy w trakcie prac nad budżetem  uporządkowaliśmy te zagadnienia. Pod kierownictwem mojego współpracownika, profesora Alberto Lozano z Wydziału Nauk Ekonomicznych  i Zarządzania  Uniwersytetu Szczecińskiego powstał pionierski w Polsce raport zawierający wykaz projektów, które podzielono na wszystkie ważne fazy procesu innowacyjnego: od pomysłu do  wdrożenia w firmie i wprowadzenia na rynek. I tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że  wspominana na wstępie suma 300 mln z budżetu, pozostając w dyspozycji ministra nauki, będzie przeznaczana na fazę zwaną proof of concepts  obejmującą powstanie prototypu,  weryfikację  gotowości do wdrożenia oraz uzyskanie patentu. Samo wdrożenie pomysłów w firmach ,czyli ostatnia faza nadzwyczaj trudnej w Polsce drogi  „od pomysłu do przemysłu”  też będzie wymagać nakładów. Te dodatkowe pieniądze powinny być przekazane np. z Krajowego Funduszu Kapitałowego. I tu właśnie wracam do mojego apelu do posłów, by - na przykład podczas prac w komisjach - znaleźli 200 mln na fazę wdrożenia  i komercjalizacji, na którą to zgodnie z ustawą o finansach publicznych nie można wydawać pieniędzy z działu „nauka”. Potrzebne jest postawienie tej przysłowiowej „kropki nad i”, czyli zamiany dorobku wiedzy na konkurencyjne produkty, usługi, technologie. Pierwszy krok już zrobiliśmy. Pozwolę sobie przy tym zauważyć, że nie chodzi o sumę wielką, lecz mieszczącą się w granicach poselskich poprawek do budżetu, a mającą przy tym ogromne znaczenie dla przyszłości kraju. Pamiętajmy bowiem, że  tegoroczny budżet Sejm zmienił na dwa miliardy, a Senat na 400 milionów.

PG: - Zespół pod Pani przewodnictwem pracuje już od końca czerwca nad programem „Wędka Technologiczna”. Czy mimo iż znajduje się on wciąż w trudnej fazie uzgodnień międzyresortowych może on wkrótce przynieść widoczne rezultaty?

TL
: Faza uzgodnień jest w istocie trudna. Mamy bowiem do czynienia z całkowitą zmianą filozofii podejścia do sprawy. Myślenie w kategoriach procesowych, całościowych, ponadresortowa współpraca dopiero teraz powoli torują sobie drogę do gabinetów decydentów. Budżet zadaniowy czy szerszy program rządowy  wciąż jeszcze oznaczają dla wielu powód do niepokoju - czy budżet ministerstwa nie będzie uszczuplony, czy ktoś z zewnątrz nie będzie zarządzać naszymi pieniędzmi. Ale są też oznaki  zmiany podejścia. Od lat narzekamy na bardzo słabą współpracę między badaczami a przedsiębiorcami , a  podczas prac nad „Wędką technologiczną” , ku mojemu własnemu zaskoczeniu, w ciągu zaledwie niecałych czterech tygodni zgłoszono z biznesu 144 projekty,  a 345 z jednostek badawczych.  Co więcej,  biznes chce wspierać niektóre  z tych ostatnich, nawiązywane są kontakty i współpraca.  Ogólnie, przy blisko 500 projektach można liczyć na zaangażowanie przez inwestorów około 500 mln,  wobec  400 mln, które sa w stanie zorganizować projektodawcy jako środki własne . Relacje między biznesem a nauką ulegają wiec zacieśnieniu. To świadczy wyraźnie o zmianie atmosfery i wpisuje się w zasady „Wędki technologicznej”, według których budżet będzie właśnie partycypować w kosztach od 80% do 50 %  przedsięwzięcia, i że ma być ono inwestycją rozliczoną na rynkowych zasadach.  Sprawdza się zatem zasadnicze założenie programu, że „Wędka” będzie dźwignią uruchamiającą udział prywatnego kapitału w rozwoju sektora wysokich technologii.

PG
: - Pieniądze mają zasadnicze znaczenie. Ale czy znając doskonale świat nauki nie obawia się Pani Minister, że niemała część środków może być źle wykorzystana, bo trafią do placówek działających anachronicznie w obecnych realiach gospodarczych?

TL
: Nie mam takich obaw. Sektor wysokich technologii działa na zasadzie skrajnie restrykcyjnej selekcji pomysłów. To w sumie jasne i proste wymogi i kryteria stosowane w całym rozwiniętym świecie. Merytorycznego poziomu pozwoli na przykład strzec zasada recenzowania projektów przez badaczy, którzy mają w swym dorobku wdrożony patent. Co więcej, warunkiem sine qua non jest  zaangażowanie w ocenę projektów przedsiębiorców. Ci ludzie mają, właśnie dzięki własnemu doświadczeniu, inne spojrzenie na szanse rynkowe powodzenia danego pomysłu. Kluczowe znaczenie ma ocena prawdopodobieństwa sukcesu ekonomicznego. Innym zabezpieczeniem jest przyjęcie zasady corocznego rozliczania z efektów lidera projektu.

To dość rewolucyjne zmiany. Do tej pory bowiem nie brano pod uwagę tempa prac nad projektem, a przede wszystkim jego komercyjnych szans. I to jest jedna z zasadniczych przyczyn oczywistych i powszechnie znanych słabości, które syntetycznie  oddaje choćby skandalicznie niska liczba polskich patentów zarejestrowanych w Europejskim Urzędzie Patentowym – 2,7 na milion mieszkańców (dla  porównania  w Czechach – 10,9, a na Węgrzech – 18,3) .

PG: - Właśnie ów punkt startu, skonstatowany choćby w expose premiera, który jako jedną z przyczyn najniższego w Unii Europejskiej dochodu narodowego na głowę wymienił naszą niską innowacyjność,  jest niepokojąco trudny. Co  może w dzisiejszych realiach zrobić rząd dla poprawy miejsca Polski w różnych rankingach konkurencyjności gospodarki?

TL: Zasadnicze znaczenie ma zmiana  prawa rozumiana jako dostarczenie właściwych instrumentów. Bez tego nie możemy liczyć na drożność kontaktów nauki i  przemysłu. W wyniku niespójności dwu ustaw – o szkolnictwie wyższym oraz o  finansach publicznych  powstało np. wiele niejasności  wokół tworzenia przez uczelnie wyższe  spółek prawa handlowego. Nie mogą ich tworzyć jednostki  badawczo–rozwojowe. Tymczasem właśnie takie rozwiązania, zwane spin-off , przynoszą bardzo dobre rezultaty w wielu krajach, np. w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Brak oczywistych w tamtejszych realiach rozwiązań przyniósł  u nas choćby niepowodzenie programu parków technologicznych. Pomyślane początkowo jako miejsce współpracy nauki i biznesu, szybko zmieniły się de facto w działalność  typu real estate i żyją głównie z wynajmu pomieszczeń, notabene przekazanych lub sprzedanych za symboliczne sumy przez państwo lub samorząd.  Choć w tym przypadku zawinił też brak pomysłów na to, co chce się osiągnąć. I dlatego tworząc zasady „Wędki”  taki nacisk kładziemy na pierwotny pomysł na zarobienie pieniędzy, przewidując przy tym, że nikt nie dostanie ani złotego nie tylko na budynki, ale nawet na stałe pensje związane z obsługą projektu.

PG: -W ostatnich dwu latach Polska, już jako członek UE, uczestniczyła w realizacji Strategii Lizbońskiej, w tym 6. Programu Ramowego Unii Europejskiej mającego przynieść wzrost konkurencyjności i innowacyjności gospodarki. Jak podsumowuje Pani ten czas, zwłaszcza w kontekście ogromnych nadziei związanych z napływem unijnych środków?

TL: 20 października w Helsinkach  przywódcy krajów Unii dokonają bilansu dotychczasowej realizacji Strategii. Już teraz wiadomo, że nie ma powodów do radości. Cała Europa boryka się z bolączkami podobnymi do naszych. Mówiąc nieco dosadnie 6. Program Ramowy zmienił się w socjal dla naukowców pracujących nader często nad projektami potrzebnymi tylko im samym – dla dalszej egzystencji. W dużej mierze przyczyniły się do tego, znane i z naszego podwórka, polityczne naciski.

Polska ma szczególnie mało powodów do zadowolenia. W latach 2004–2006 była płatnikiem netto tego programu unijnego, uzyskując mniej więcej połowę swego wkładu do Programu, czyli 200 mln złotych. Jest to bardzo niepokojący prognostyk przed ruszającym niebawem 7. Programem Ramowym. Oznacza bowiem, że jeśli absorpcja środków unijnych miałaby się utrzymać na dotychczasowym poziomie, to otrzymywalibyśmy od 200 do 500 mln zł zamiast 1- 1,5 miliarda. Jednak w przypadku naszego lepszego przygotowania możemy otrzymać większe sumy, nawet 4 miliardy złotych. Trzeba przypomnieć, że w tym roku wydamy na naukę w ogóle 3,3 miliarda. Jest więc o co walczyć.

PG
: -Oczywiście, przy założeniu, że mamy czym i kim...

TL: Zapewniam, że mamy. W Polsce nie brak wspaniałych badaczy, ludzi z wizją i - co równie ważne -  z doświadczeniem, często zdobytym za granicą przy realizacji projektów, które odniosły komercyjny sukces. Prace nad „Wędką” przekonały mnie, że stworzenie odpowiednich warunków może w stosunkowo krótkim czasie doprowadzić  do uruchomienia na znaczną skalę kapitału intelektualnego i potencjału ludzkiego w ogóle. To zaś może dać efekt uruchomienia kapitału finansowego, zwielokrotnionego dzięki współdziałaniu  środków państwowych i prywatnych, z oczywistymi korzyściami dla całej gospodarki.

Źródło: PAP


Wywiad Piotra Golika z prof. Teresą Lubińską, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, PAP.
KOMENTARZE
Newsletter