Fot. Prof. Krzysztof Pyrć, źródło: misjaUJ
Niedawno pojawiło się doniesienie o tym, że choroba Alzheimera może mieć podłoże wirusowe. Wirusy opryszczki miałyby aktywować ukryte wcześniej w neuronach wirusy ospy wietrznej. To z kolei miałoby uruchamiać stany zapalne, prowadzące do choroby. Czy taka informacja Pana zaskakuje?
Oba wirusy to blisko ze sobą spokrewnione herpeswirusy, które swój materiał genetyczny przenoszą w postaci DNA. Przy zakażeniu, na początku dochodzi do infekcji pierwotnej, kiedy zakażają się różne tkanki naszego organizmu – pojawia się „zimno” i zmiany skórne przy ospie wietrznej. W ten sposób wirus dostaje się w pobliże naszych komórek nerwowych i również je zakaża. Nie zabija ich jednak, ale wchodzi w stan częściowego uśpienia, nazywany stanem latencji. Niestety, nosicielami takich uśpionych wirusów pozostajemy do końca życia. Co jakiś czas wirus „budzi się” i jest wysyłany na zewnątrz. W takich momentach najczęściej dochodzi do odnowienia się choroby, która była obserwowana na początku. Pojawia się charakterystyczne „zimno” w przypadku opryszczki i półpasiec w przypadku ospy wietrznej. Nie zawsze jednak tak jest. W konkretnych warunkach takie „obudzenie się” wirusa może spowodować chorobę o większym zasięgu, atakującą również inne narządy. Choroba może stanowić dla nas poważne zagrożenie, przechodząc na organy, takie jak oczy czy nasz układ nerwowy i czyniąc w nich spustoszenie, zagraża naszemu życiu. Już dosyć dawno temu pojawiły się spekulacje, że samo latentne zakażenie komórek układu nerwowego może potencjalnie prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń działania naszego organizmu, włączając w to rozwój chorób neurodegeneracyjnych.
Czy istnieje wiele chorób, które w tak nieoczywisty sposób mogą być powodowane przez wirusy?
Jest ich cała masa. Wirus to obca informacja, która „przestraja” nasze komórki tak, aby służyły jego celom. Głównym celem wirusów nie jest jednak zabicie człowieka, ale wykorzystanie jego organizmu jako inkubatora. Większość chorób i objawów to po prostu skutki uboczne tego procesu. Wirus, namnażający się w danej tkance, może powodować jaj uszkodzenie lub zmienić jej funkcjonowanie. Wirusy brodawczaka (HPV, ang. human papilloma virus) mogą wywoływać nowotwory – praktycznie wszystkie przypadki raka szyjki macicy wynikają właśnie z zakażenia tym wirusem. Raka z czasem może spowodować również m.in. wirus zapalenia wątroby typu C (flawiwirus) czy wirus mięsaka Kaposiego (herpeswirus). Inne wirusy zaburzają pracę układu odpornościowego tak, aby go oszukać i móc się namnażać bez problemu. Czasem jednak te zaburzenia mogą utrzymywać się długo po ustąpieniu infekcji. Daleko nie szukając, SARS-CoV-2 u dzieci powodował tzw. PIMS, charakteryzujący się utrzymującym się uogólnionym stanem zapalnym. Niektóre dane pokazują, że zakażenia wirusowe mogą też np. prowadzić do rozwoju astmy poprzez zmianę odpowiedzi ze strony limfocytów pomocniczych. Innym przykładem jest HIV, który niszczy ważny element układu odpornościowego i pozostawia nas bezbronnymi w obliczu całej gamy zagrożeń.
Czy także różnego typu zaburzenia i choroby psychiczne mogą mieć często wirusowe podłoże?
Istnieją badania, sugerujące takie powiązania – niektóre mówią np. o możliwym udziale wirusów w rozwoju depresji czy schizofrenii. Mam jednak pewne zastrzeżenia do bezkrytycznego przyjmowania takich informacji. Depresja i schizofrenia to ciężkie, złożone choroby. Według niektórych danych, wirusy mogą czasami wpływać na ryzyko ich rozwoju, ale powiązanie nie jest tak oczywiste, jak byśmy chcieli.
Czy wirusowa geneza choroby oznacza więc zwykle łatwiejsze leczenie?
Wykazanie, że jakieś schorzenie ma wirusowe podłoże, ułatwiałoby opanowanie zagrożenia. Dobrym przykładem jest rak szyjki macicy, przed którym chronią szczepienia przeciwko HPV. Ważne jest, aby szczepić osoby młode, zanim zdążą się zarazić. To dosyć trudna kwestia, ponieważ w Polsce mamy problem z profilaktyką, a środowiska antyszczepionkowe, w połączeniu z niektórymi celebrytami czy politykami, szukającymi atencji, dodatkowo namieszały nam w głowach. W przypadku szczepień przeciw HPV ważne jest, aby rodzice rozumieli, że nie szczepiąc swoich dzieci, bezpośrednio narażają ich życie kilkadziesiąt lat później. Mając pewność, że przyczyną danej choroby są wirusy, moglibyśmy nie tylko szukać środków prewencyjnych, ale też starać się tworzyć nowe terapeutyki i po prostu leczyć dane schorzenie.
Czy samemu, dzięki wiedzy, można się dodatkowo chronić?
Przed wszystkim się nie ochronimy, ale możemy zmniejszać ryzyko. Trudno jest np. uniknąć powszechnie występującego wirusa opryszczki, którym zakażona jest większość społeczeństwa i zwykle ludzie zarażają się nim w dzieciństwie. Niekoniecznie jednak ciocia, która ma aktywną opryszczkę na wardze, powinna obcałowywać dziecko. Prosta zasada jest taka, że unikamy kontaktu z osobami, które mają objawy chorobowe. Dbamy o szeroko pojętą higienę nie tylko w domu, ale również starannie wybierając miejsca, takie jak salon tatuażu czy nawet fryzjer. Warto też postawić na badania. Zakażenie wirusem zapalenia wątroby może bez żadnych oznak niszczyć naszą wątrobę, ale jego wykrycie jest bardzo proste dla lekarza i diagnosty. Podobnie rzecz się ma przy wirusie HIV oraz AIDS. Warto w tym wszystkim pamiętać, żeby nie szkodzić innym – jeżeli źle się czujemy, unikajmy kontaktu z innymi ludźmi. Jeżeli wiemy, że jesteśmy nosicielem danego patogenu, upewnijmy się, jak się przenosi i jak możemy zminimalizować ryzyko dla innych osób. Czasem będzie to izolacja, czasem ograniczenie konkretnych zachowań.
Musimy więc się trochę postarać...
Niestety nie da się wrzucić wszystkich chorób wirusowych do jednego worka – nie istnieje jeden magiczny przycisk, który nas będzie chronił, a porady telewizji śniadaniowych o koktajlach warzywnych są wartościowe, ale nie obronią nas przed każdym zagrożeniem. Trzeba się pogodzić z tym, że pewne ryzyko zawsze będzie istniało i należy regularnie sprawdzać stan swojego zdrowia, a jeżeli to możliwe – szczepić się zgodnie z zaleceniami.
Rozmawiał: Marek Matacz, PAP – Nauka w Polsce
KOMENTARZE