Fot. Od lewej: prof. Adam Lesner, Grzegorz Stefański i Tomasz Kostuch, źródło: Urteste
Adam Zalewski: Rozpoczęliście niedawno publiczną ofertę akcji serii E, która jak zapowiadacie, przy założeniu, że zbierzecie zakładaną kwotę, ma być ostatnią emisją spółki. Na co planujecie przeznaczyć środki pozyskane od inwestorów? Jakie są główne cele emisji i alokacja środków?
Grzegorz Stefański: Urteste zadebiutowało na NewConnect w październiku 2021 r. Od tego czasu spółka rozwija się bardzo dynamicznie. Zrealizowaliśmy wszystkie cele przedstawione inwestorom podczas poprzedniej emisji akcji. Zakończyliśmy dwa eksperymenty medyczne w grupie blisko 500 uczestników, które potwierdziły bardzo wysokie parametry czułości i swoistości testów na raka trzustki (projektu PANURI) i raka prostaty oraz uruchomiliśmy laboratorium badawcze. Sukcesywnie poszerzamy portfolio testów onkologicznych i obecnie dysponujemy 10 prototypami testów diagnostycznych dla nowotworów odpowiadających łącznie za blisko 60% wszystkich zgonów spowodowanych nowotworami na świecie. Nawiązaliśmy współpracę z doświadczonym doradcą transakcyjnym – firmą Clairfield Partners LLC odpowiedzialną za przygotowanie nas do transakcji partneringowej. Z oferty publicznej nowych akcji planujemy pozyskać 52 mln zł netto. Gros tych środków chcemy przeznaczyć na przeprowadzenie wieloośrodkowych badań klinicznych w projekcie PANURI. Ponadto zakładamy doprowadzenie projektu MULTI-CANCER do etapu gotowości do badań klinicznych. Część pieniędzy planujemy również przeznaczyć na utrzymanie i funkcjonowanie naszego laboratorium oraz uzyskanie i utrzymanie ochrony patentowej.
A.Z.: Dlaczego wczesna diagnostyka onkologiczna jest tak piekielnie istotna i wciąż potrzeba poszukiwania coraz to nowych rozwiązań w tym zakresie?
Prof. Adam Lesner: Im wcześniej wykryje się proces nowotworowy, tym taniej, łatwiej i skuteczniej można go wyleczyć. Wyleczyć w sensie dosłownym, tzn. pozbyć się komórek nowotworowych. Im nowotwór jest bardziej zaawansowany, tym jest to bardziej skomplikowane i trzeba sięgać po kosztowne procedury medyczne, jeżeli w ogóle mamy wówczas jeszcze możliwości podtrzymania lub uratowania życia osób dotkniętych chorobą.
G.S.: Nowotwór na wczesnym etapie nie boli, nie daje żadnych objawów. Pacjenci zgłaszają się do lekarza zazwyczaj, kiedy ten proces jest już rzeczywiście zaawansowany, często rozsiany, a wówczas leczenie jest niezwykle uciążliwe, drogie i rzadko skuteczne. Dlatego należy jak najwcześniej rozpoznawać nowotwory, najlepiej przy pomocy technik innych niż zwykłe badanie lekarskie, stosując m.in. diagnostykę obrazową czy diagnostykę z wykorzystaniem płynów ustrojowych.
A.Z.: Na samym początku zajęliście się wykrywaniem fatalnie rokującego raka trzustki, ale szybko zaczęliście szukać również innych celów diagnostycznych dla swojej technologii. Jaka była geneza Waszej spółki i jak ewoluowała ta koncepcja?
A.L.: Na pewnym etapie swojej kariery badawczej doszedłem do wniosku, że moją dotychczasową pracę naukową dotyczącą enzymów proteolitycznych i metod ich wykrywania można rozszerzyć i pójść z nią do środowiska biznesu. Wówczas na horyzoncie pojawili się Grzegorz Stefański i Tomasz Kostuch i wspólnie zaczęliśmy planować pierwszy projekt dotyczący diagnostyki nowotworu trzustki jako najgorzej rokującego, a przy tym bardzo „medialnego” – wiele znanych i rozpoznawanych w przestrzeni publicznej osób umarło z powodu tego nowotworu. To nie był oczywiście jedyny motyw, zawsze miałem, a raczej mam nadal takie marzenie, żeby moja praca naukowa mogła realnie przełożyć się na poprawę jakości życia osób obciążonych ryzykiem nowotworowym. Stanowiło to dodatkowe wyzwanie i stymulację do dalszych prac. Założyliśmy spółkę, wynajęliśmy laboratorium i rozpoczęliśmy starania zmierzające do opracowania setek tysięcy związków, konkretnych rozwiązań technologicznych i pierwszych prototypów.
A.Z.: Urteste postawiło na wykrywanie nowotworów przy pomocy pomiaru aktywności enzymów obecnych w moczu, powodujących zmianę intensywności zabarwienia moczu, która może świadczyć o obecności nowotworu. Tyle ode mnie, a gdybyśmy mieli wejść nieco głębiej w sam proces technologiczny – jak działa rozwijana przez spółkę platforma?
A.L.: Komórki nowotworowe wywołują szereg reakcji zachodzących w naszym ciele. Nowotwór jest przez organizm zauważany od razu, my po prostu nie dostajemy określonych informacji zwrotnych na zewnątrz. Jednocześnie przejmuje kontrolę nad zasobem genów komórki zdrowej i zaczyna produkować najróżniejszego rodzaju enzymy proteolityczne (trawiące białka), które można określić jako charakterystyczne dla tego nowotworu, stanowiące jego „podpis proteolityczny”.
W kontekście samych rozwiązań pomiarowych nasza technologia nie jest nadmiernie skomplikowana – stosujemy bardzo krótkie związki, zazwyczaj tetrapeptydy, złożone z czterech aminokwasów, zmodyfikowane odpowiednio na obu końcach cząsteczki, bardzo specyficznie oddziałujące z tymi enzymami, które są pochodnymi nowotworu (łączą się i ulegają rozpadowi pod wpływem właśnie tych enzymów). W wyniku tego rozpadu powstaje kolor żółty, którego intensywność zwiększa się w czasie – enzym jako katalizator obniża energię aktywacji, przyspieszając szybkość tej reakcji, co pozwala nam w ciągu 1-2 godzin postawić konkretną diagnozę.
A.Z.: Wiem, że rozwijacie testy dla kilkunastu najczęściej występujących nowotworów. Jak wygląda najbardziej aktualny pipeline spółki?
G.S.: Od samego początku działania spółki podkreślaliśmy, że to rozwiązanie może skutecznie wykrywać różnego rodzaju nowotwory. W głowach mieliśmy jedynie pytanie, w jakim stopniu rozwijane przez nas testy diagnostyczne będą czułe i swoiste? Z czasem teoretyczne założenia Pana Profesora i jego zespołu okazały się słuszne – mając do dyspozycji coraz większą liczbę próbek, byliśmy w stanie krzyżowo sprawdzić działanie poszczególnych sztucznie wytwarzanych przez nas związków. Dzięki temu, że stale rośnie nasza wiedza na temat aktywności enzymatycznej w poszczególnych nowotworach, zespół Pana Profesora może dosyć szybko i regularnie odkrywać substraty dla nowych celów diagnostycznych i opracowywać prototypy dla kolejnych rodzajów nowotworów. Obecnie opracowaliśmy 10 prototypów dla wytypowanych przez nas 15 celów diagnostycznych, czyli można powiedzieć, że 2/3 drogi jest już za nami. Kolejno są to: rak trzustki, prostaty, wątroby, płuca, jelita grubego, nerki, jajnika, trzonu macicy, dróg żółciowych i żołądka. Pan Profesor wraz z zespołem realizuje ten proces dokładnie w takim tempie, jakie założyliśmy dwa lata temu. Sami jesteśmy zaskoczeni tą regularnością – widzimy, że to, co jeszcze niedawno było tylko pewną teorią na kartce papieru, dziś znajduje odbicie w rzeczywistości.
A.Z.: Przy tak rozbudowanym portfolio innowacyjnych projektów zasadnym jest zapytać, jak wygląda strategia patentowa firmy? W jakim stopniu zadbaliście o ochronę swojej technologii i poszczególnych jej elementów?
Tomasz Kostuch: Ochrona patentowa jest jednym z głównych priorytetów naszej firmy. Każdy z naszych wynalazków chronimy docelowo w 47 krajach, tzn. na rynkach światowych generujących łącznie ok. 90% globalnego PKB. Ochronę patentową rozpoczynamy od zgłoszenia w Urzędzie Patentowym Rzeczypospolitej Polskiej, uzyskując datę pierwszeństwa, następnie po 12 miesiącach wchodzimy w procedurę PPH [z ang. Patent Prosecution Highway, czyli przyspieszoną procedurę uzyskania patentu – przyp. red.] i po 30 miesiącach rozpoczynamy fazy krajowe w wybranych państwach, w których chcemy uzyskać ochronę. Założeniem naszej strategii patentowej jest to, aby z czasem wzmacniać te patenty poprzez zwiększanie zakresu i wydłużanie okresu ochrony. Obecnie jesteśmy już na etapie faz krajowych z dwoma patentami (dla testu na raka trzustki i prostaty) i te postępowania się toczą. Dla testu na raka trzustki (PANURI) uzyskaliśmy już patent w Urzędzie Patentowym Rzeczypospolitej Polskiej.
G.S.: Proces wprowadzania produktu na rynek zajmuje trochę czasu i biorąc pod uwagę, że mamy 20-letnią ochronę patentową, każdy rok prac, który mija, jest rokiem straconym pod kątem rynkowym. Aby dla naszych przyszłych partnerów rozwiązania spółki były bardziej atrakcyjne, korzystamy z możliwości, które pozwalają na wydłużenie ochrony patentowej, dokładając do naszej technologii pewne składowe, które stanowią element nowości. W konsekwencji taki patent jest szerszy, mocniejszy i obowiązuje przez kolejne 20 lat. Taką dokładnie sytuację mamy w przypadku naszego pierwszego patentu dla PANURI. Kilka tygodniu temu złożyliśmy drugi patent dla tego projektu i będzie on efektywny przez następne 20 lat – cztery lata dłużej niż pierwszy. Taka strategia daje nam szansę na podwyższenie wartości naszych projektów.
A.Z.: W jakim stopniu Wasz wynalazek faktycznie spełnia kryteria innowacji na skalę światową? Co wyróżnia Waszą technologię na tle innych i jak wygląda ten rynek pod kątem konkurencji? Czy istnieją podobne rozwiązania? Jeśli tak, na czym polegają, czym się różnią?
A.L.: Ciekła biopsja w onkologii na podstawie analizy próbek moczu jest nową ścieżką badawczą, która przez ostatnią dekadę jest rozwijana przez wiele ośrodków naukowych, ale jeżeli chodzi o badanie aktywności proteolitycznej w moczu, to nie są mi znane inne ośrodki niż Urteste, które prowadziłby podobne badania. Są natomiast opublikowane i opatentowane amerykańskie rozwiązania, które dotyczą monitorowania aktywności enzymów proteolitycznych w guzie trzustki. Oznacza to, że jeśli zlokalizowaliśmy ten guz, to jego biopsja (pobranie materiału biologicznego z przypuszczalnie zmienionych chorobowo tkanek) i następnie analiza enzymów proteolitycznych pozwala na postawienie diagnozy. No, ale żeby trafić w guza, trzeba wiedzieć, że on tam jest, więc to jest zupełnie inny etap badań nad tymi enzymami. Z drugiej strony ostatnio pojawiła się publikacja, która opisuje badania ludzkiego moczu w kontekście najróżniejszych chorób nowotworowych, m.in. raka trzustki i prostaty, ale w tym moczu koreańscy badacze poszukują niskocząsteczkowych metabolitów, czyli mówiąc inaczej – bardzo małych cząsteczek, które w wyniku metabolizmu guza, pojawiają się w moczu. To są tak naprawdę bardzo proste związki – aminokwasy lub ich pochodne. Ta praca szalenie mi się podoba, ale nie stanowi dla nas bezpośredniej konkurencji. Badania nad różnymi płynami ciała (głównie krwią i moczem) koncentrują się przede wszystkim na poszukiwaniu różnego rodzaju cząsteczek i większość z nich dotyczy raczej cząsteczek białkowych lub ich fragmentów czy metabolitów. Pewna frakcja tych badań skupia się także na cząsteczkach DNA lub RNA zamkniętych w określonego rodzaju przenośnikach, które wydziela organizm.
G.S.: Jeśli chodzi o weryfikację naszej metody, prace innych zespołów (amerykańskich czy koreańskich) utwierdzają nas w przekonaniu, że kierunek jest słuszny. Nie jest to technologia oderwana od rzeczywistości, to nie jest żadne science fiction! Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że tylko my pracujemy nad tego typu technologią, a szczęśliwie tak nie jest. Co ciekawe, Pan Profesor poszedł w kierunku poszukiwania aktywności enzymatycznej w moczu i to jest największa nowość, która odróżnia nas chociażby od zespołu amerykańskiego. Jak na razie wydaje nam się, że jesteśmy w tym zakresie najbardziej zaawansowani wśród zespołów, które się ujawniły, bo oczywiście nigdy nie ma 100% pewności, że gdzieś w laboratoriach nie toczą się jeszcze inne badania, o których nie wiemy.
A.Z.: W ostatnich latach na rynku diagnostyki in vitro notuje się sporo przejęć, a kwoty tych najbardziej spektakularnych liczone są w miliardach dolarów, co rozbudza wyobraźnię. Na początku roku poinformowaliście o podpisaniu umowy z doradcą transakcyjnym Clairfield Partners – jaką macie wspólną wizję rozwoju, poszukiwania partnera strategicznego i w końcu komercjalizacji?
T.K.: Nieprzypadkowo zgłosiliśmy się do firmy Clairfield Partners, gdyż jest bardzo doświadczona w obszarze medtechu i z sukcesem komercjalizuje wynalazki polskich twórców. Z jednej strony celem tej współpracy jest pomoc w odpowiednim przygotowaniu dokumentacji i zaprezentowaniu firmy przed inwestorami branżowymi. Istotne, aby materiały, które pokażemy, zyskały uznanie w opiniach ekspertów – naszych potencjalnych inwestorów. Z drugiej strony Clairfield ma przetarte ścieżki i bezpośrednie kontakty do osób decyzyjnych w wielu dużych, globalnych firmach diagnostycznych, medycznych, farmaceutycznych. To jest niewątpliwie wielki atut – nasz doradca wie nie tylko jak powinna wyglądać firma oraz jej dokumentacja produktowa, ale też z kim rozmawiać o transakcji, np. w formie sprzedaży praw własności intelektualnej bądź licencji. Scenariuszy jest kilka i dziś nie wykluczamy żadnego z nich.
KOMENTARZE