Od stycznia opłaty transakcyjne na NewConnect zostaną zrównane z opłatami na rynku równoległym GPW, co oznacza dwukrotny wzrost kosztów wejścia i notowania w Alternatywnym Systemie Obrotu.
Od nowego roku za wprowadzenie spółki do obrotu na NewConnect, firmy zapłacą 6 tys. zł oraz 1,5 tys. zł już w pierwszym roku po debiucie na NewConnect. W kolejnych latach opłata ta nie będzie stała dla wszystkich, ale wyniesie 0,02 proc. wartości rynkowej emitenta, jednak nie mniej niż 3 tys. zł i nie więcej niż 8 tys. zł. Jak te zmiany przełożą się na debiuty sektora Life Science?
Na samym początku, emitent musi liczyć się z kosztami przekształcenia formy prawnej spółki, jeżeli funkcjonuje w innej niż spółka akcyjna lub komandytowo-akcyjna. Następne koszty stanowią opłaty dla domu maklerskiego oraz wynagrodzenia dla doradców, których spółka musi wybrać w procesie IPO. Konieczne jest również wniesienie opłat na rzecz Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych za dematerializację akcji oraz ich rejestrację, a także opłaty dla Komisji Nadzoru Finansowego. W dalszym toku procesu IPO spółka ponosi wydatki związane z przekształceniem formy prawnej, a następnie uiszcza opłaty na rzecz KDPW. Podstawowymi opłatami, jakimi jest obciążony emitent, są ponadto opłaty wynikające z podpisania umowy z Autoryzowanym Doradcą, koszty ponoszone na rzecz giełdy za operacje związane z wprowadzeniem i dostępnością instrumentów finansowych, opłata za przygotowanie prospektu emisyjnego czy koszty promocji. Do kosztów zmiennych emitenta należy zaliczyć przede wszystkim opłatę za tzw. success fee, która stanowi procent od pozyskanego w ramach oferty kapitału.
Decyzja o podwyższeniu opłat emisji na NewConnect przyniesie z pewnością większe dochody GPW, ale zmniejszy liczbę debiutów i może częściowo zmienić profil potencjalnych emitentów. Warunkiem zmian może być także chęć prezentowania inwestorom spółek o jak najwyższej kapitalizacji. Na NewConnect pojawiają się inwestorzy akceptujący podwyższone ryzyko, w zamian oczekując wysokich zwrotów z inwestycji. Wydaje się zatem, że doskonale pasują tutaj inwestycje w nowatorski sektor biotechnologii. Problem jednak w tym, że badania i rozwój firm tej branży wymagają bardzo dużych kapitałów. Dodatkowe koszta ograniczą emisję akcji nowopowstałych spółek, zwłaszcza, że już teraz firmom biotechnologicznym znacznie trudniej pozyskać inwestora na alternatywnym rynku akcji.
Sytuacja na NewConnect rzeczywiście diametralnie się zmieniła. Nie pomaga również kondycja indeksu NCX Life Science. Indeks ten niemal od początku swojego powstania jest w trendzie spadkowym, co z pewnością przekłada się na decyzje nowych inwestorów potencjalnie zainteresowanych ulokowaniem środków w spółki biotechnologiczne. Spadające kursy rodzą przeświadczenie, że nie opłaca się obejmować akcji w ofercie prywatnej, bo odczekując kilka tygodni akcje te będzie można skupić z rynku po niższej cenie – mówi Bartosz Krzesiak, Starszy Analityk Navigator Capital S.A.
W II kw. 2011 r. spółki z tego indeksu odpowiadały zaledwie za 0,72% obrotów całego rynku NewConnect(256 spółek). Najlepszy w ostatnich czterech kwartałach był IV kw. 2010 r., kiedy to spółki z indeksu NCX Life Science odpowiadały za 9,66% obrotów całego rynku NewConnect (172 spółki) – głównie dzięki zwiększonym obrotom na akcjach Euroimplanu i Mabionu. Pewne znaczenie ma tu oczywiście rosnąca liczba emitentów, ale mimo wszystko relatywnie obroty na spółkach biotechnologicznych spadają. W II kw. 2011 r. średnio na sesji, na akcjach wszystkich spółek wchodzących do portfela NCX Life Science zawierano transakcje o łącznej wartości zaledwie ok 7 tys. PLN … - dodaje Bartosz Krzesiak.
Jak na kondycję sektora biotechnologii wpłyną podwyżki dla NewConnect, przekonamy się w przyszłym roku.
red. Blanka Majda
KOMENTARZE