Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Ludwik Pasteur w 119. rocznicę śmierci
Jego osiągnięcia naukowe sprawiły, że dziś możemy cieszyć się życiem dwa razy dłuższym, niż jeszcze w XIX wieku. Niezwykle skromny, ponad swe siły pracowity i wrażliwy. Całe lata spędził pochylony nad mikroskopem, oświetlonym świecą. Będąc sparaliżowanym, nocami wykradał się do swego laboratorium, aby choć chwilę popracować. A jego małżonka udając, że śpi, całymi godzinami czuwała, aby powracał bezpiecznie… . Z okazji przypadającej wczoraj 119. rocznicy śmierci Ludwika Pasteur, przedstawiamy historię jego życia.

 

„Sądzić, że się odkryło ważny fakt naukowy, palić się do jego ogłoszenia i walczyć z samym sobą, by zmusić się do obrócenia wniwecz własnych eksperymentów, a ogłaszać odkrycie dopiero wówczas, gdy wyczerpiemy wszystkie przeciwne hipotezy – tak, to ciężkie zadanie. Kiedy jednak, po tak wielu wysiłkach, zyskujemy wreszcie pewność, doświadczamy jednej z największych radości, jaką może odczuwać dusza ludzka.”. Ludwik Pasteur wypowiedział te słowa w roku 1888, podczas otwarcia we Francji instytutu noszącego jego nazwisko. To, jak silnie utożsamiał się z tymi słowami i co sam przeżył, formułując i obalając kolejne hipotezy aby wreszcie wykrzyknąć „Eureka!”, dziś możemy się jedynie domyślać.

 

Była zimna, grudniowa noc. Właśnie minęło Boże Narodzenie. O drugiej nad ranem, 27 grudnia 1822 roku w niskiej izbie mieszkania państwa Pasteur, przyszło na świat ich trzecie dziecko, Ludwik. Dzieciństwo jednak nie zapowiadało tego, kim w przyszłości stanie się młody chłopiec. W czasach szkolnych bowiem nie był uważany za chłopca żądnego wiedzy. Jeśli uczył się to dlatego, by ominąć obowiązki czekające go w domu. W tym czasie upatruje się jednak już pierwszych przyczyn późniejszych zainteresowań Ludwika. Ówczesnym sposobem dezynfekowania rany w celu uniknięcia zakażenia było jej wypalanie rozżarzonym żelazem. Podobno krzyk dzieci i strach przed „leczeniem” zdeterminowały Ludwika do poszukiwania bezbolesnego lekarstwa.

W dużej mierze dzięki ojcu, który pragnął, aby syn zdobył dobrze płatny zawód, Ludwik wyjechał na studia do Paryża. Należy  nadmienić, że wtedy studiować mogły tylko dzieci z zamożnych domów lub tych, w których rodzice żyli w biedzie oszczędzając na edukację dzieci. Tęsknota jednak za domem była tak silna, że już po dwóch tygodniach młodzieniec powrócił w strony rodzinne. Naukę kontynuował w Besancon, jednak nie był to już ten sam Ludwik. Cień zaprzepaszczonej szansy, pozostawionej w Paryżu sprawił, że stał się żądny wiedzy i dociekliwy. Wstawał wtedy najwcześniej ze wszystkich gimnazjalistów, a woźnemu płacił, aby budząc go krzyczał: „Przepędź diabła lenistwa i wstań!”. Po zdaniu matury ponownie wstąpił na paryską Ecole Normale, aby rozpocząć studia nauk przyrodniczych.

„Ludwik Pasteur pogrążył się w nauce jak nurek poszukujący pereł w głębinach morskich”. Efektem studiów były trzy prace doktorskie, dwie z chemii i jedna z fizyki. Trzyosobowa komisja oceniła je jednym głosem na stopień dobry, dwoma na zaledwie dostateczny. Ludwik Pasteur został doktorem nauk przyrodniczych. Zajął się badaniem kwasy winowego Kestnera, a dokładnie wyjaśnieniem jego optycznej nieczynności. Dzięki swemu odkryciu w wieku dwudziestu ośmiu lat został profesorem uniwersytetu.

W Strasburgu, gdzie prowadził wykłady, otrzymał przezwisko poichuer – pracuś. Przez dwa dni w tygodniu był poświęcony pracy na uczelni, a kolejne pięć spędzał w laboratorium. W liście do przyjaciela Ludwik pisze: „ Pani Pasteur często mnie łaje, ale ja ją uspokajam mówiąc: << Będziesz po śmierci sławna>>”. Zasługa żony profesora, Marii Laurent, jest w historii jego odkryć nie do przecenienia. Prowadząc badania nad kwasem gronowym, badacz powoli zagłębiał się w sferę mikroorganizmów. Kolejnym obszarem jego badań była fermentacja. Godziny spędzone nad mikroskopem, oświetlanym wtedy jedynie świecą łojową lub lampą naftową, dały rewolucyjne wyniki. Pasteur wykazał, że fermentacja nie jest procesem chemicznym, ale że jest ona wywołana przez mikroorganizmy. Uniwersytet w Bonn przyznał Ludwikowi tytuł doktora honoris causa.

Kolejnym jego osiągnięciem było coś, z czym mamy do czynienia codziennie. Na prośbę francuskiego ministerstwa marynarki wojennej Pasteur zajął się problemem wina, które kwaśniało pod pokładem statku. Przyczynę znalazł  szybko – powodem były rozkładające się w nim mikroorganizmy. Dalsze badania wykazały, że wino wystarczy podgrzać do temperatury 63 stopni Celsjusza, aby zachowało swoje właściwości i było odporne na zepsucie. Od nazwiska naukowca, dziś proces ten nazywamy pasteryzacją.

W roku 1868 Ludwik Pasteur otarł się o śmierć. W dniu, w którym wykazał na przykładzie jedwabnika, że to mikroorganizmy są przyczyną chorób, znany już na świecie profesor dostał wylewu krwii do mózgu. Została uszkodzona prawa półkula mózgu – Pasteur nie mógł poruszać lewą ręką i lewą nogą. Leżąc w szpitalu zwraca się do profesora, czuwającego przy jego łożu: „ Żałuję, że muszę umrzeć. Chciałem się jeszcze trochę przysłużyć Francji”.  Jednak z czasem stan pacjenta się poprawiał. Nie na tyle wprawdzie, aby nadal pracować na uczelni. Kilka lat prowadzenia wykładów na Sorbonie naukowiec zakończyły w roku 1874 przejściem na rentę. Zaprzestał prowadzenia wykładów, ale nie pracy  laboratorium.

Dopiero tu dochodzimy do momentu, który uczynił go nieśmiertelnym. W 1877 roku znalazł sprawcę groźnej choroby atakującej ludzi i zwierzęta – bakcyla wąglika. Później następowały odkrycia kolejnych sprawców chorób – nieżytu, kurzej cholery. Za każdym razem Pasteur powtarzał do swych współpracowników w laboratorium: „ Udało nam się znaleźć przyczynę choroby, teraz musimy znaleźć coś przeciw niej”.

Zaczęło się od …kur. Okazało się bowiem, że mają one odporność immunologiczną na wąglik. To stało się przedmiotem badań profesora. Niewierzący mu prof. Colin otrzymał od niego buteleczkę, zawierającą owe bakterie i poprosił, aby podał je kurom. Colin oznajmił, że wkrótce przyniesie martwe zwierze do Akademii. Mijały tygodnie, a uczony coraz bardziej rozłoszczony nie przynosił zapowiedzianej ofiary. Pasteur oznajmił: „ Dziś mamy sobotę, we wtorek przyniosę tutaj kurę, która zdechnie na wąglik”.

 W dniu19 marca 1878 roku Ludwik Pasteur wkroczył do Akademii Nauk Medycznych, niosąc w klatce trzy kury. Wstępuje na katedrę, po czym na oczach zgromadzenia stawia klatkę tak, aby wszyscy ją widzieli. I oznajmia, iż biała kura zdechła na wąglik. Czarna otrzymała podwójną dawkę, jednak nadal żyje. Pstrokata jest materiałem porównawczym, która nie otrzymała żadnej dawki chorobotwórczego mikroorganizmu. Zapadła głęboka cisza, przerywana gdakaniem kur… Pasteur wyjaśnia dalej: kury są odporne na bakterie wąglika z racji swej wysokiej temperatury ciała – 42 stopnie Celsjusza. Białą kurę, po zastrzyku z bakcyla anthracis zanurzono w zimnej wodzie. Temperatura jej ciała spadła do 38 stopni. W tej temperaturze bakterie mogły się rozmnażać, dlatego kura wkrótce zmarła. Kura czarna otrzymała podwójną dawkę bakterii, jednak nie została zanurzona w zimnej wodzie – co dowodzi odporności ich organizmu. Natomiast pstrokata została tylko poddana zimnej kąpieli aby udowodnić, że to nie zimna woda zabiła pierwszą z nich. Kolejnym krokiem było dojście do wniosku, że poprzez wykorzystanie osłabionych mikrobów można uchronić zwierzęta przed chorobą. Kolejny eksperyment wykazał, że zaszczepione bydło wykształciło w sobie odporność na chorobę.

W dniu 8 grudnia 1881 Pasteur został członkiem Akademii Francuskiej. Dwa dni później odwiedził on jeden z paryskich szpitali, w których umierało na wściekliznę pięcioletnie dziecko. Pasteur starł delikatnie kłębkiem waty ślinę z ust pięciolatka, po czym włożył do sterylizowanego naczynia. Od tego momentu rozpoczął się bój z tą chorobą. Trzy lata później, w roku 1884 podczas kopenhaskiego kongresu nauk medycznych Pasteur oświadczył, iż znalazł szczepionkę przeciw wściekliźnie. 6 lipca 1885 roku do laboratorium profesora zgłosiła się matka wraz ze swym synem, Józefem Meisterem i mężczyzna imieniem Teodor Vonne. Chłopiec został pogryziony przez psa zarażonego wścieklizną. Pasteur podjął trudną decyzją – rozpoczęcie leczenia człowieka. W trakcie podawania kolejnych szczepionek naukowiec był tak przejęty, że przestał spać, jeść, miał gorączkę. Przypomnijmy, że był osobą w dodatku sparaliżowaną. 31 lipca tego samego roku Józef Meister wrócił do domu, cały zdrów.

 

Dnia 28 września 1895 roku serce Ludwika Pasteur przestało bić. Za trumną, która wieziona była z Instytutu Pasteura, szła jego żona, córka, współpracownicy i tysiące ludzi. Kobiety i mężczyźni klękali, kiedy ich mijała, przykryta francuską flagą.  Jak napisał o nim prof. Józef Rostafiński: „ Starożytność uważała wielkie przemiany za dzieło olbrzymów, istot nieskończenie wielkich. Chwała niech będzie Ludwikowi Pasteurowi, który udowodnił, że są one dziełem istot nieskończenie małych”.

 

Chwała niech będzie Pasteurowi.

KOMENTARZE
news

<Październik 2019>

pnwtśrczptsbnd
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
3
Newsletter