Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Legenda wiecznie żywa – czyli o witaminie B17
22.10.2012

Kiedy wkracza się na obszar ciężkich chorób dręczących ludzkość, łatwo trafić na teorie z pogranicza nauki i teorii spiskowych. Sztandarowym tego przykładem jest historia witaminy B17, oficjalnie znanej pod nazwą amigdaliny.

Według propagatorów amigdaliny, ta obecna w pestkach wielu owoców, trawach i ziarnach substancja to najskuteczniejsze istniejące lekarstwo na raka, odkryte przez Ernesta T. Krebsa (niespokrewnionego z odkrywcą cyklu Krebsa) w latach 50-tych. Według założeń jego hipotezy, zawarty w amigdalinie cyjanek potasu, po „wydobyciu” przez beta-glukozydazy (enzym który w dużym stężeniu mają produkować komórki rakowe), miałby likwidować wadliwe komórki. Aby trucizna nie wyniszczała zdrowych tkanek, rodanaza – enzym  obecny we wszystkich zdrowych komórkach – przekształca cyjanek potasu w tiocyjanek potasu.

Tym samym nowotwory byłyby jedynie efektem awitaminozy. Sugerowane jest, że w wyniku zmian żywienia współczesny człowiek w porównaniu do swoich przodków nie przyswaja dostatecznej ilości witaminy B17. A powodem nierozpowszechniania informacji o „cudownym leku” ma być niemożność opatentowania środka pochodzącego z natury – w efekcie czego największe firmy farmaceutyczne zasypują wszelkie dostępne media fałszywymi informacjami o trujących właściwości amigdaliny.

Jednakże pojawia się też sporo wątpliwości. Amigdalina została wyizolowana już w 1830 roku. To, co Krebs nazwał witaminą B17, jest jej modyfikacją – a metody ingerencji w związki naturalne opatentować można. Oficjalne badania wskazują, że niekontrolowane spożycie amigdaliny może spowodować zatrucie cyjanowodorem, ponieważ rodanazyna nie jest w stanie chronić organizmu, gdy stężenie trucizny dojdzie do 50-60mg. Dawkę tę można łatwo przekroczyć, gdyż jedyną instrukcją dotyczącą zażywania amigdaliny, zawartą w internetowych artykułach, jest stosunek wagi nasion moreli do masy ciała. Beta-glukozydazy występują w przyrodzie, ale są to enzymy produkowane przez bakterie, grzyby oraz termity w celu rozkładania celulozy. Tym samym są nieprzydatne w przypadku komórek pozbawionych ściany komórkowej. Ponadto teza o ochronie organizmu przed mutacjami dzięki substancji egzogennej, na dodatek potencjalnie dla tego organizmu zabójczej, również wydaje się wątpliwa.

Twierdzenie, że w ''starych, dobrych czasach” ludzie znali i stosowali lek na nowotwory wydaje się raczej efektem syndromu ostatniego pokolenia niż potwierdzonym faktem. Sama nazwa „rak” powstała już w starożytności i opisywała wygląd zniekształconego wieloletnią chorobą sutka i otaczającej go piersi. Prawdopodobne mutacje skóry w księgach naukowych były określane po prostu jako „wrzody” czy „guzy” , a obecnie ich rozpoznanie po niedokładnych, powierzchownych opisach jest praktycznie niemożliwe. To, że sekcje przez stulecia były zakazane, a ich nielegalne odpowiedniki przeprowadzano zwykle na skazańcach (czyli z zasady młodych i zdrowych osobnikach), jak również trwający do XIX-wieku lęk chirurgów przed otworzeniem otrzewnej, również nie pomagało w zauważaniu nieprawidłowości, które obecnie byłby rozpoznane na pierwszy rzut oka1. Kiedy w końcu anatomia rozwinęła się na tyle, żeby zarejestrować zmiany, najczęstszym rozwiązaniem było wycięcie zmiany i zszycie pacjenta z powrotem.

Nie można też pominąć prostego spostrzeżenia, że do wynalezienia penicyliny realne zagrożenie stanowiły choroby takie jak gruźlica czy zapalenie płuc, a nawet „zwykła” obecnie grypa, które jeszcze w 1900 roku były najczęstszymi przyczynami nienaturalnej śmierci. W takiej sytuacji osoby z nowotworami, mające osłabiony organizm, umierały zwykle na nie, tak samo jak te, u których rak mógłby rozwinąć się w późniejszym wieku .

Dużym problemem w rozsądnej dyskusji na temat witaminy B17 jest otoczka teorii spiskowej, która wokół niej narosła. W efekcie tego, każda próba podważenia hipotezy Krebsa spotyka się z oskarżeniami o bycie spreparowaną na polecenie koncernów farmaceutycznych. Jej przeciwnicy zaś, zrażeni takim podejściem, podsumowują ją wzruszeniem ramion. Miejmy nadzieję , że w przyszłości obie strony zdobędą się na odrobinę zaufania i pozwolą na obiektywne osądzenie kwestii.

1Pierwszą potwierdzoną operację na otwartej otrzewnej przeprowadzono w Kentucky,w grudniu 1809 roku, na Jane Crowford. Było to wycięcie guza na jajniku, razem z torbielą ważył 9 kg. (jej chorobę uważano za przenoszoną ciążę). Jednak przez następne dziesięciolecia dalej uważano takie operacje wręcz za zabójstwo pacjenta.

 

Martyna Łogin

KOMENTARZE
news

<Maj 2024>

pnwtśrczptsbnd
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
Newsletter