Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Jak to się robi w Ameryce: „być eko”
20.05.2012

Niedawne kontrowersje wokół nowej ustawy o OZE, coraz silniejszy nacisk ze strony Komisji Europejskiej na zwiększenie udziału „zielonej energii” w ogólnym bilansie energetycznym państw członkowskich, a wreszcie niezliczone protesty oraz interwencje ze strony rozmaitych fundacji, stowarzyszeń i indywidualnych ekologów… Wszystko to powoduje dość duży „zamęt medialny”. Paradoksalnie – to właśnie ta wrzawa wokół rządowych inicjatyw może okazać się najsilniejszym bodźcem przyspieszającym rozwój „cywilizacji eko”.

 

Cóż to właściwie znaczy: „być zielonym”? Dużej części społeczeństwa takie określenie kojarzy się niestety wciąż ze skrajnie radykalnymi środowiskami ekologicznymi: bojówkami atakującymi przemysłowe farmy hodowlane, czy działaczami ruchu Greenpeace blokującymi tankowce. Tymczasem „żyć zielono”, to po prostu żyć jak najbardziej w zgodzie z naturalnym środowiskiem. I nie chodzi tu o to, by zamieszkać nago w leśnym szałasie (chociaż i tak oczywiście można), ale o to, by być odpowiedzialnym.

Jednym z największych problemów, z którymi boryka się obecnie nasza planeta, jest olbrzymia emisja dwutlenku węgla oraz coraz szybsze wyczerpywanie się nieodnawialnych źródeł energii. Co możemy zrobić, aby temu zapobiegać? Czy da się przebić przez silne lobby, dla którego handel certyfikatami emisji CO2 i wydobycie surowców energetycznych jest źródłem gigantycznego biznesu? Czy możliwa jest globalna zmiana świadomości społecznej? A wreszcie – jak bardzo ekologicznie można dziś żyć?

 

 

Mały Blog w Wielkim Lesie

Greenpa. To gra słów od angielskiego „green” (czyli zielony), „pa” (czyli „tatuś”) i „grandpa” (czyli „dziadzio”). To także pseudonim, jakim podpisuje się autor jednego z najbardziej zadziwiających i zaangażowanych „eko-blogów” internetowych. Ten 63-letni Amerykanin bardzo dba o swoją prywatność wyraźnie rozdzielając krucjatę na rzecz „bycia zielonym”, działalność internetową i życie prywatne od codziennej pracy zawodowej.

Z korespondencji, którą prowadziliśmy przez ostatnich kilka miesięcy, wyłania się obraz człowieka o poglądach mogących łatwo zostać uznanymi za radykalne, a jednak nie bojącego się ich wyrażać – tym bardziej – w dobie globalnego kryzysu ekonomicznego oraz hiperpoprawności politycznej panującej w USA. Co więcej – wygłaszane przez Greenpa tezy wydają się bardzo solidnie umotywowane i poparte życiowym doświadczeniem.

Na co dzień Greenpa mieszka z rodziną w niewielkim drewnianym domku w głębokim lesie. Kompostowa toaleta (czyli coś w rodzaju nieco bardziej zaawansowanej polskiej… „sławojki” – przyp.red.), jedzenie z własnego ogródka, brak lodówki i prąd wyłącznie z ogniw słonecznych. Wielu z nas przypomina to bardziej cofnięcie się o kilkaset lat w rozwoju cywilizacyjnym, niż odpowiedzialne życie. Ale aby „być eko” nie potrzeba wcale aż takiego radykalizmu. Najważniejsze: to chcieć.

I jeszcze jedno: kiedy Greenpa nie pisze bloga, zajmuje się zawodowo… energią, a szczególnie biomasą. Niedawno był między innymi jednym z prelegentów podczas jednej z największych amerykańskich konferencji dotyczących tej problematyki: 2012 International Biomass Conference & Expo w Denver.

 

Kultura pieniądza

Bariery, które musimy pokonać, są w przeważającej mierze natury kulturowej i finansowej (a „finanse”, to również w dużej części problem uwarunkowany kulturowo)” – pisze Greenpa – zapytany o to, jakie są szanse, abyśmy – jako ludzkość – uzyskali pełną niezależność od paliw kopalnych oraz lobby wielkich kompanii energetycznych.

Cała nasza struktura ekonomiczna – zarówno na Zachodzie, jak i w krajach takich, jak Chiny, czy Indie – opiera się na założeniu, że do dobrobytu ludzkości prowadzi „wzrost” ekonomiczny. Każdy naukowiec poruszający się w dziedzinie, która ma do czynienia z tym, w jaki sposób zdobywane, zarządzane i przetwarzane są różnorodne zasoby (chociażby ekolog) przyzna bez wahania, że nieustanny wzrost prowadzi do katastrofalnego upadku. Nie może istnieć we wszechświecie, a systemy, które – CZASOWO – trafiają w pułapkę niepowstrzymanego rozwoju ZAWSZE umierają zatrute własnymi odpadami metabolicznymi.

Wiele osób twierdzi, że najprostszym sposobem na zredukowanie zużycia paliw kopalnych jest po prostu zużywanie mniejszej ilości energii wszelkiego rodzaju. Ale to założenie pomija fakt, że trudno jest zmusić ludzi, aby zrobili to dobrowolnie. To niemal tak samo, jakby poprosić starożytnego Greka, któremu przez całe życie służyło 20 niewolników, aby zmienił swój styl życia, bo przecież wystarczy mu tylko dwóch. Może to zrobić. Ale najprawdopodobniej nie zechce.

Istnieją jednak takie inicjatywy, jak „Transition Towns”. To doskonałe przykłady olbrzymich pokładów dobrej woli, skutecznego działania i podążania w dobrym kierunku.

Wspomniane „Transition Towns” to pewien model społeczny polegający na takiej organizacji i pracy lokalnej społeczności, która prowadzi do ograniczenia zużycia energii, redukcji emisji dwutlenku węgla i minimalizacji uzależnienia od tzw. „taniej ropy”. W efekcie skutkuje także pozytywnymi zmianami klimatycznymi. Inicjatywy „Transition Towns” powstają oddolnie bazując na pewnym sprawdzonym schemacie i działają na bardzo różną skalę – począwszy od blisko-sąsiedzkiej, na regionalnej skończywszy. Dziś istnieje ich na świecie ponad 300 i wciąż powstają nowe. Więcej na ten temat można przeczytać między innymi w internetowej Wikipedii (http://en.wikipedia.org/wiki/Transition_Towns) oraz na polskiej stronie http://transitiontownspolska.wordpress.com/about/.

 

Technologia i ludzie

Okazuje się, że największym problemem w przekształceniu współczesnej cywilizacji w „cywilizację eko” nie jest wcale technologia, ale ludzka świadomość. Kiedy Greenpa  budował swój dom w lesie 1 Watt energii elektrycznej wyprodukowanej przez panele słoneczne kosztował (w odniesieniu do średniej wartości dolara w 2012 roku) około 83$. Dziś ta sama energia warta jest tylko 1$, a najnowocześniejsze rozwiązania pozwalają obniżyć cenę nawet do 40 centów/Watt.

Ale stało się tak tylko z jednego powodu. „”Zielone technologie” nie są jeszcze tak zaawansowane, jak mogą być – i będą. Ale są wystarczające, abyśmy mogli już z nich korzystać. To dlatego, że ZACZĘLIŚMY używać paneli słonecznych i inwestować w ich rozwój. Takie podejście czasem się sprawdza. Równie dobrze może okazać się skuteczne w przypadku biopaliwa z alg i każdego innego. Najważniejszym momentem jest wyjście danego wynalazku  poza zamknięte drzwi laboratorium. Oczekiwanie na to, aż technologia będzie „dojrzała” zawsze jest błędem

 

„Żrównoważony” znaczy „powolny”

Kolejnym problemem w szybkim rozwoju alternatywnych źródeł energii jest to, że pojęcie „zrównoważony” jest w rozumieniu większości finansistów równoznaczne ze słowem „powolny”. Tradycyjny przemysł energetyczny, wydobycie paliw kopalnych – to zapewnia wciąż znacznie większy, a przede wszystkim szybszy, zysk od komercyjnych elektrowni słonecznych, których żywotność wynosi przeważnie nie więcej niż 40 lat. Inwestycja zwykle jest po prostu nieopłacalna.

Jedynym wyjściem są inicjatywy oddolne, które mogą z czasem zmusić kompanie energetyczne do zmiany polityki. Przykładem – o którym kiedyś już pisaliśmy w portalu Biotechnologia.pl – może być między innymi amerykańskie miasto Cincinnati. Prawo USA pozwala na grupowe zakupy energii. Inicjatywa władz miejskich zakłada, że dzięki odpowiednim przetargom już niedługo miejscowość w całości będzie zasilana energią wytwarzaną ze źródeł odnawialnych. Warunki przetargowe zmuszą po prostu firmy energetyczne do stworzenia odpowiedniego – i opłacalnego dla obu stron – rozwiązania.

 

Wszystko zaczyna się od jednego człowieka

Zmiany prawne, inicjatywy społeczne, trendy proekologiczne – stopniowo przybierają na sile. Nie wolno jednak zapominać o najważniejszym: wszystko zaczyna się od zmiany w myśleniu jednego człowieka.

Greenpa: Trzeba zmienić sposób swojego myślenia. Kilka lat temu napisała do mnie pewna kobieta, autorka jednego z blogów sieci New York Times: „Naprawdę chcę „być zielona” (w kontekście energii: ang. „off-the-grid” – przyp.red.), ale jest to po prostu zbyt drogie. Zwyczajnie mnie nie stać!”. Moja odpowiedź brzmi:

Każdy może dokonać zmiany, natychmiast. To proste. Wyłącz absolutnie wszystkie urządzenia w swoim domu. Kup tyle paneli słonecznych, na ile cię stać. Nie kupuj więcej, aby się nie zadłużyć, bo nie ma to sensu. Następnie włącz tylko te urządzenia, które jesteś teraz w stanie zasilać. Masz zbyt mało prądu dla klimatyzatora? Nie włączaj go. Nasi dziadkowie w ogóle nie mieli takich urządzeń i bez problemu sobie radzili. Nie możesz zasilić lodówki? Szybko się przekonasz, że nie jest ci wcale potrzebna. Da się bez tego żyć. Czytelnicy mojego bloga wiedzą o tym doskonale.

Co by było, gdyby nagle odcięte zostały wszystkie światowe dostawy ropy naftowej i gazu ziemnego? Musielibyśmy żyć bez tak zwanych „dobrodziejstw współczesnej cywilizacji”. I poradzilibyśmy sobie z tym bez problemu.

I jeszcze jedno: jeśli chcesz cokolwiek zmienić – zrób to od razu, teraz. Wierzę, że znacznie lepiej jest wprowadzać natychmiastowe reformy, zamiast próbować stopniowo modyfikować swoje życie. No i oczywiście jest to znacznie bardziej ekscytujące”.

Poważne zmiany na dużą skalę zajmują wiele czasu. Ale to nie znaczy, że są niemożliwe. W latach 50-tych w Stanach Zjednoczonych ludzie zaczęli zwracać uwagę na góry śmieci piętrzące się wzdłuż większości dróg. Z czasem coraz bardziej im to przeszkadzało. Dziś – poza nielicznymi wyjątkami – nikt już nie wyrzuca odpadów w czasie jazdy przez otwarte okno samochodu.

W latach 70-tych grupy młodych ludzi zaczęły coraz silniej promować ideę „recyclingu”. Początkowo wyśmiewano ich, wyzywano od „śmieciarzy’, pogardzano nimi. Dziś przysłowiowy „przyzwoity Amerykanin” za punkt honoru stawia sobie segregację śmieci i wykorzystywanie surowców wtórnych.

Te proste przykłady pokazują, że każda akcja, która podjęta została z prawdziwym przekonaniem i entuzjazmem, prędzej lub później – przynosi spektakularne efekty.

 

Być „eko”? To modne!

Rządy spierają się między sobą, a ekonomia nieodnawialnych źródeł energii jest podstawą niejednej światowej gospodarki. Zmienia się prawo, zmienia się rzeczywistość. Ale wszystko to trwa – musi trwać – i jak dotąd nie przynosi pożądanych rezultatów.

Okazuje się jednak, że można pokonać ograniczenia technologiczne, dyktaturę „lobby naftowego” i pozorne uzależnienie od „sieci” (a wiec dostaw energii). Można też żyć bardzo ekologicznie, nie rezygnując wcale z wygód współczesnej cywilizacji – tak jak Greenpa z lodówki, czy klimatyzacji. Ale trzeba zacząć od siebie i przezwyciężyć głęboko zakorzenione wzorce kulturowe, które nakazują nam „podążać za stadem” i powodują obawy przed kompromitacją w obliczu najbliższej społeczności.

 

A przede wszystkim – trzeba po prostu chcieć.

 

Adam Czajczyk

Wszystkie cytaty pochodzą z korespondencji własnej. Blog „Greenpa” znajduje się pod adresem http://littlebloginthebigwoods.blogspot.com.

KOMENTARZE
Newsletter