Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Innowacyjność nie zawsze musi mieć przełożenie na gospodarkę
28.07.2009
wywiad z prof. Włodzimierzem Nykielem, Rektorem Uniwersytetu Łódzkiego
Z wykształcenia jest humanistą, ale gorąco popiera pomysł przywrócenia matematyki, jako przedmiotu obowiązkowego na maturze. Liczy, że dzięki temu zwiększy się liczba studentów na kierunkach takich jak chociażby biotechnologia. Przyznaje jednocześnie, że programy studiów przeładowane są teorią. W strategii łączenia nauki z biznesem stawia na pozyskiwanie środków z gospodarki, ale dodaje, że innowacyjne projekty nie zawsze muszą mieć przełożenie na finanse.


Jak widzi Pan misję uczelni wyższej w XXI wieku?

- Zgodnie z przepisami punktem wyjścia musi być podstawowa sfera zadań uczelni czyli działalność naukowo-badawcza i działalność dydaktyczna. Rolę tę widzę jednak o wiele szerzej. Powinien to być podmiot, dla którego działań ważna jest innowacyjność. Rozumiem przez to nie tylko innowacyjne badania. Uczelnia musi pełnić również funkcję kulturotwórczą, opiniotwórczą, by uniwersytet był jednym z ważnych elementów kształtujących obraz miasta. Do tego potrzeba współpracy ze społeczeństwem, z władzami tak lokalnymi jak i centralnymi oraz oczywiście z gospodarką. Dlatego jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłem po objęciu stanowiska, było sfinalizowanie rozmów i podpisanie umowy o współpracy z wielkim przedsiębiorstwem, jakim jest łódzki Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Dotyczy ona z jednej strony współpracy na polu naukowym jak na przykład badań prowadzonych wspólnie przez chemików oraz biologów, możliwość korzystania ze świetnie wyposażonych laboratoriów w czasie zajęć dydaktycznych. Z drugiej strony ustaliliśmy także zasady zatrudniania naszych przyszłych prawników i ekonomistów. Dzięki takiej współpracy studenci zdobywają praktyczną wiedzę o potrzebach współczesnego przedsiębiorstwa i mogą liczyć na pracę w przyszłości. Firma również zyskuje pracowników, którzy nie są oderwani od rzeczywistości. Tak więc to był pierwszy krok, ale mogę zdradzić, że rozmowy z kolejnymi firmami dotyczące współpracy są w toku.


Czy to są firmy związane z nurtem innowacyjnym?

- Tak, ale nie tylko. Ponadto, nie angażując środków z budżetu, uniwersytet chce stworzyć osobny fundusz finansujący wyjazdy zagraniczne studentów i na ten temat również prowadzimy negocjacje z jedną z firm. W ten sposób zamierzamy wspierać badania prowadzone przez naszych słuchaczy.


Wszystkie te działania dotyczą jednak współpracy w ramach kierunków, które są już prowadzone na uniwersytecie. Tymczasem wiadomo, że potrzeby gospodarki się zmieniają i uczelnie powinny za nimi nadążać. Jakie kierunki studiów zamierzają Państwo zatem uruchomić w najbliższym czasie?

- Uniwersytet będzie rozwijał kierunki i specjalności o charakterze innowacyjnym takie jak informatyka, fizyka, chemia, biologia, mikrobiologia, biotechnologia, nanotechnologia czy ochrona środowiska. Należy pamiętać, że są one w ofercie dydaktycznej UŁ, choć stopień zainteresowania kandydatów na studia tymi kierunkami jest różny co wynika z faktu, iż obecnie zainteresowanie kierunkami technicznymi i eksperymentalnymi jest małe. Liczymy natomiast, że ponowne wprowadzenie matematyki jako przedmiotu obowiązkowego na egzaminie maturalnym zaowocuje wzrostem liczby kandydatów i stąd nasze plany. Sam, jako prawnik, jestem zdecydowanym zwolennikiem tego rozwiązania. W sferze działań naukowych logika jest przecież niezbędna, a ma ona wiele wspólnego z matematyką.

Mówiąc o potrzebach gospodarki i innowacyjności nie mogę pominąć także innych działań, które podejmuje uniwersytet. Dążymy do tworzenia nowych jednostek, jak chociażby Centrum Nanotechnologii, które funkcjonowałoby w kooperacji z innymi uczelniami. Będziemy stwarzać warunki do podejmowania współpracy z biznesem. Poza tym prowadzimy szereg badań naukowych o charakterze innowacyjnym. Tylko na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska mamy całą, dużą sferę badań w zakresie biochemii czy biotechnologii medycznej. Na przykład przydatna w diagnostyce identyfikacja markerów transkrypcji nowotworowej, ocena efektywności leków stosowanych w terapii nowotworowej, badanie genotoksyczności materiałów używanych w stomatologii. Na Wydziale Chemii prowadzi się analizy i identyfikację nieznanych substancji organicznych, otrzymuje też nowe związki o określonych właściwościach , a w sferze nanotechnologii naukowcy pracują nad wytwarzaniem powłok o określonej, założonej z góry strukturze i właściwościach. Ta lista badań na wspomnianych wydziałach i w pozostałych jednostkach jest długa.


Tylko czy można już określić Uniwersytet Łódzki mianem uczelni innowacyjnej?

- Myślę, że tak. Mamy pewne osiągnięcia, czego potwierdzeniem jest miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu Perspektyw jeśli chodzi o cytowanie naszych naukowców. Cytowania wskazują na znaczenie prac naukowych prowadzonych na UŁ , ich twórczy i nowoczesny charakter skoro inni się na nas powołują. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele jest jeszcze do zrobienia, bo z poziomu innowacyjności nie jestem zadowolony i chcę wykonać kolejne kroki na tej drodze.


Pana zdaniem w jaki sposób można mierzyć innowacyjność uczelni?

- Jest kilka kryteriów. Jednym z nich jest właśnie cytowanie w literaturze naukowej. Jeżeli ktoś pisze, a nikt nie powołuje się na jego wyniki, to znaczy, że rezultaty takich prac badawczych nie są godne uwagi. Miara ta odnosi się jednak głównie do nauk humanistycznych. W naukach technicznych takim wyznacznikiem są z całą pewnością przyznane patenty.


No właśnie – jest Pan zadowolony z ich ilości?

- Nie, bo patentów mamy niewiele. Potencjał uczelni jest dużo większy, ale powtarzam, że to nie jest jedyna miara innowacyjności.


Mówimy jednak o tworzeniu innowacyjnej gospodarki, a ta potrzebuje inżynierów, nowoczesnych rozwiązań. Oczywiście nie można przestać kształcić humanistów, ale czy kierunki techniczne nie powinny być mocniej wspierane?

- Uniwersytet Łódzki to 12 wydziałów o znacznie większym stopniu zróżnicowania niż jakakolwiek politechnika i dlatego stawiamy na rozwój tak kierunków humanistycznych jak i technicznych. Z jednej strony mamy bowiem wydziały biologii, chemii, fizyki, które na olbrzymią skalę prowadzą badania eksperymentalne. Z drugiej są wydziały filozoficzne, historyczne czy filologiczne, gdzie badania naukowe mają zupełnie inny charakter. Trudno sobie wyobrazić przyznanie patentu w tych sferach. Jeżeli mówimy jednak o współpracy z gospodarką, albo szerzej – z pracodawcami, to oni potrzebują zarówno wykształconych biologów, chemików jak i prawników. Prowadzimy badania, których rezultaty mogą być sprzedane innowacyjnym firmom, ale także kształcimy filologów tak, by potrafili na przykład napisać decyzję administracyjną. Olbrzymimi pracodawcami są przecież urzędy. Współpraca z gospodarką może się odbywać na obydwu frontach.


Zgadzam się, że często losy innowacyjnych przedsięwzięć zależą nie od samych firm, co od sprawnie działających urzędników. Wróćmy jednak do uniwersytetu. Uczelnie mogą tworzyć własne spółki, dzięki którym transferują wyniki prowadzonych badań do gospodarki. Czy Uniwersytet Łódzki stworzył już taką firmę?

- Jesteśmy udziałowcami Łódzkiego Parku Naukowo-Technologicznego. W najbliższym czasie planujemy zwiększyć w nim swoją aktywność. Łączeniem nauki z biznesem zajmuje się także Centrum Transferu Technologii. Jest to jednostka działająca w ramach struktury uczelni. Podobną funkcję pełni Fundacja Uniwersytetu Łódzkiego Centrum Innowacji, Akcelerator Technologii. To jest oddzielny podmiot, który uczelnia wyposażyła jedynie w majątek. Celem prac centrum i fundacji jest badanie możliwości komercjalizacji osiągnięć naukowych i pomoc w pozyskiwaniu finansowania na realizację transferu. Obydwie jednostki prowadzą też inkubator technologii. Dodatkowo uniwersytet ma w swojej ofercie podyplomowe studia komercjalizacji nauki i technologii oraz program szkoleniowo-doradczy przygotowany do wdrożenia przedsięwzięć innowacyjnych. Działamy więc na wielu płaszczyznach, by skutecznie łączyć biznes z nauką, ale nie ukrywam, że wszystkie jednostki są ciągle we wstępnym okresie rozwoju.


Jaką strategię współpracy z gospodarką ma wobec tego uczelnia?

- Generalnie rzecz biorąc – i taki obieramy właśnie kierunek - powinniśmy być nastawieni w szczególności na pozyskiwanie środków z gospodarki. Część pieniędzy możemy zdobyć poprzez badania naukowe realizowane na potrzeby różnych przedsiębiorstw. By tak się stało, nasza oferta musi być atrakcyjna. Dlatego przygotowujemy odpowiednie bazy danych, dzięki którym zdobędziemy rozeznanie, jakie usługi są potrzebne gospodarce i w miarę potrzeb będziemy przystosowywali do nich swoje pole badawcze. Między innymi w tym celu powołamy w najbliższym czasie Radę Pracodawców. Następnie postaramy się dotrzeć z ofertą do potencjalnych odbiorców naszych usług, by zwiększyć świadomość przedsiębiorców o obecnej działalności i możliwościach uniwersytetu.


Przekonywanie firm do prowadzenia badań we współpracy z uczelnią to tylko jedna z możliwych dróg zwiększania potencjału gospodarki. Drugą są zachęty dla naukowców, by samodzielnie komercjalizowali swoje osiągnięcia. Czy uniwersytet stara się ich w jakiś sposób do tego przekonać?

- W pierwszej kolejności musimy wypracować formułę, dzięki której uniwersytet również by na tym korzystał. Jeśli rezultat badań rodzi się na uczelni, to przysługują jej pewne prawa. Jestem za rozwojem takiej formy zwiększania potencjału gospodarki i tym samym uniwersytetu, ale zarabiać muszą obydwie strony.


W rozwoju nowych technologii i firm z tego sektora znaczącą rolę do odegrania mają samorządy. Jak układa się Państwa współpraca z władzami lokalnymi na tym polu?

- Ostatnio podpisaliśmy umowę dotyczącą współpracy w sferze biologii z Łódzkim Ogrodem Botanicznym. Jeśli w jej wyniku osiągnięte zostaną jakieś rezultaty, to również będziemy mogli mówić o innowacyjności. Pamiętajmy, że innowacyjność nie zawsze musi być związana z działalnością gospodarczą. Dodatkowo pewien czas temu prezydent miasta ustanowił granty przyznawane na badania ważne z punktu widzenia regionu. Tym samym ich wyniki będą służyły bezpośrednio praktyce. Podsumowując – uważam, że współpraca z władzami miejskimi przebiega bardzo pomyślnie i to w wielu sferach działalności uniwersytetu i samorządu.


Zmieńmy temat. Uniwersytet Łódzki prowadzi studia na kierunku biotechnologia. Jaką wiedzę zdobywają jego absolwenci?

- Zgodnie z modelem bolońskim studia są dwustopniowe. W tym roku studia pierwszego stopnia ukończą pierwsi absolwenci, a od najbliższego roku akademickiego uruchamiamy studia drugiego stopnia. Uzyskanie tytułu licencjata potwierdza posiadanie wiedzy ogólnej pozwalającej na wykorzystanie osiągnięć nauk przyrodniczych w praktyce. Natomiast przyszli absolwenci studiów drugiego stopnia uzyskają wiedzę specjalistyczną w zakresie wybranych przez siebie działów biotechnologii. Będą zatem mikrobiologami, będą mogli działać w sferze biotechnologii medycznej bądź roślinnej. Innymi słowy przygotowujemy ich do podjęcia pracy w firmach wykorzystujących bioprocesy takich jak zakłady farmaceutyczne, przedsiębiorstwa związane z przetwórstwem spożywczym, przemysłem chemicznym oraz w ośrodkach hodowli zwierząt. Oczywiście mogą znaleźć zatrudnienie w ośrodkach naukowo-badawczych, laboratoriach specjalistycznych albo prowadzić własną firmę. Warto także wspomnieć, że Uniwersytet Łódzki, jako jedyny w Polsce, uruchomił w roku akademickim 2008/2009 studia na kierunku mikrobiologia.


Jest Pan przekonany, że absolwenci są przygotowani do praktycznego wykorzystania swojej wiedzy? Szkoły wyższe ciągle postrzegane są bowiem jako te, które stawiają na wiedzę książkową, a nie przydatną w codziennej pracy.

- Rzeczywiście często spotykam się z takim zarzutem. I z przykrością stwierdzam, że nie są one bezpodstawne. Mamy w tej materii sporo do zrobienia. Głównie jeśli chodzi o udział zajęć praktycznych w programie studiów. Student musi rozwiązywać autentyczne problemy, przed jakimi stoją firmy czy instytuty badawcze. I tak student prawa powinien potrafić napisać opinię czy jakieś pismo procesowe, które jest rozwiązaniem złożonego problemu prawnego z różnych dziedzin, bo tak się często zdarza w kancelariach. Ekonomista powinien pokazać, jak dana firma może wyjść z zapaści. W analogiczny sposób skomplikowane zadania powinni rozwiązywać przyszli chemicy, fizycy czy biolodzy. Nie można jednak nauczyć wszystkiego, bo każda firma rządzi się swoimi prawami i stoją przed nią inne wyzwania. Dlatego zbyt dużym uproszczeniem jest twierdzenie, że nasi absolwenci w ogóle nie potrafią się odnaleźć na rynku pracy. Nie kształcimy teoretyków, którzy kończą studia i budują koncepcje zupełnie oderwane od rzeczywistości, ale zgadzam się, że możemy jeszcze wiele zrobić, by byli lepiej przygotowani do praktycznego wykorzystania zdobytej wiedzy.


Dziękuję za rozmowę.


* Prof. zw. dr hab. Włodzimierz Nykiel pełni funkcję Rektora Uniwersytetu Łódzkiego od 2008 roku. W trakcie wyborów głosowała na niego jednomyślnie cała, 39 osobowa grupa studentów elektorów. Ma 58 lat. W 1973 r. ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji UŁ i podjął pracę w Katedrze Prawa Finansowego. W 1981 r. ukończył Faculté Internationale de Droit Comparé w Strasburgu. Jest założycielem (1997) i kierownikiem Centrum Dokumentacji i Studiów Podatkowych w Łodzi, jedynej tego rodzaju placówki naukowej w Polsce, współpracującej z czołowymi ośrodkami zagranicznymi. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki prawa podatkowego i prawa budżetowego. Wykładał w Bolonii, Bari, Tarencie (Włochy), w Grenoble i Tours - jako professeur invité (Francja), a także na Wirtschafts Universität w Wiedniu (Austria) oraz w USA, Bułgarii i Słowacji. Był między innymi: konsultantem International City Management Association w Waszyngtonie (1991, 1992) i sędzią Trybunału Stanu (1997-2001).
KOMENTARZE
Newsletter