Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Czy Hependo podbije rynek suplementów diety? - rozmawiamy z prezesem spółki, dr. Łukaszem Kutrzebą
26.06.2013

Hependo jest polską firmą farmaceutyczną ściśle zorientowaną na działalność badawczo-rozwojową w obszarze leków innowacyjnych. Misją spółki jest rozwój leków oddziaływujących na śródbłonek naczyniowy i związane z nim procesy zapalne. Stany zapalne śródbłonka naczyniowego są odpowiedzialne za główne choroby cywilizacyjne dzisiejszych czasów, włączając w to miażdżycę, nadciśnienie, cukrzycę typu II, wirusowe zapalenie wątroby, oraz stany zapalne przewodu pokarmowego.

Z prezesem Hependo, dr. Łukaszem Kutrzebą, rozmawiamy o początkach działalności spółki oraz najnowszych planach związanych z rejestracją i wprowadzeniem na rynek suplementu diety wykorzystującego innowacyjne zastosowanie czwartorzędowych soli pirymidynowych pochodzących z kawy.

 

Biotechnologia.pl: Jakie były motywacje osobiste i uwarunkowania rynkowe, które dały podstawę do powołania spółki Hependo?

Dr Łukasz Kutrzeba

Od wielu lat zajmuje sie komercjalizacją badań naukowych i budowaniu współpracy pomiędzy światem nauki i biznesu jako broker technologii w funduszu inwestycyjnym JCI Venture. Karierę naukową rozpoczął jako research associate, na University of Misissippi School of Pharmacy w Stanach Zjednoczonych, gdzie poprzez wieloletnią pracę w laboratoriom zdobywał wiedzę i doświadczenie w poszukiwaniu nowych leków pochodzenia naturalnego. Jest współautorem wielu opracowań naukowych i wystąpień konferencyjnych, w Europie i Stanach Zjednoczonych. Jego badania zostały uhonorowane wieloma nagrodami i wyróżnieniami. Od 2011 roku pełni funkcję Prezesa Zarządu Hependo.

Dr Łukasz Kutrzeba:  Spółka powstała w końcu marca 2011 roku. Jej zasadniczym celem jest rozwijanie produktów, które służą ochronie wątroby. Z tym związana jest też własność intelektualna spółki i wszystko co spółka do tej pory zrobiła. Historycznie rzecz biorąc wszystkie aktywa i IP, to co Hependo zrobiło i realizuje teraz, oparte są na tym co wcześniej zrobiła spółka Trigendo — powstała w 2007 roku z inicjatywy profesorów politechniki łódzkiej oraz prof. Stefana Chłopickiego (Collegium Medicum UJ) i Piotra Wilama jako inwestora. Trigendo zajmowało się badaniami nad aktywnością związków z kawy. W pewnym momencie my jako JCI Venture zaczęliśmy rozmawiać z Trigendo odnośnie inwestycji i wsparcia kapitałowego dla tej spółki. Nowy projekt, który chciało realizować Trigendo, skupiał się właśnie wokół schorzeń wątroby i poprawy jej funkcjonowania. Dlatego JCI V zdecydowało o powołaniu nowego podmiotu i teraz Hependo, kontynuuje działalność Trigendo, w tym obszarze. W momencie kiedy powstało Hependo, plan badawczy zakładał przeprowadzenie badań przedklinicznych na modelu, który jest powszechnie  używany do badania związków leczniczych w kierunku WZW typu C. Różnica w podejściu polegała jednakże na tym iż nie mieliśmy na celu eradykacji wirusa, a jedynie zahamowanie procesów zapalnych i przez to ochronę wątroby przed jej całkowitą degradacją.

Hependo nie posiada własnych laboratoriów i jest spółką działającą w tzw. modelu wirtualnym. Jest to akceptowalne jeżeli chodzi o startupy ponieważ nie trzeba inwestować w infrastrukturę i w zasoby, a część zadań projektu można kontraktować do podmiotów zewnętrznych (outsourcing). Podstawowym założeniem było pozyskanie pieniędzy na rozwój leku przy współpracy z renomowanymi laboratoriami prowadzącymi badania przedkliniczne na światowym poziomie, po to aby pokazać inwestorom, że wyniki są wiarygodne i odtwarzalne. Nie jest to najtańsze rozwiązanie, ale z pewnością w projektach obarczonych dużym ryzykiem niepowodzenia, doświadczanie profesjonalnych laboratoriów i zespołów badawczych jest warte zainwestowanego kapitału. 

 

Jak zatem można podsumować pierwsze 2 lata działalności? Czy plan badań przedklinicznych został zrealizowany?

Został zrealizowany przy współpracy z wytwórcą kontraktowym — była to firma Aptuit, ale nie wszystko potoczyło się pomyślnie — jak to często bywa w świecie badań.

 

Co poszło nie tak?

Za 800 tysięcy złotych nie można za wiele zrobić. Zleciliśmy pakiet badań toksykologicznych i efektywności do firmy Aptuit. Jest to duża amerykańska firma typu CRO, posiadająca oddział w Veronie (Włochy). Badania pokazały kilka aspektów. Pewne rzeczy się potwierdziły, pewne wyszły nowe, zaskakujące, inne z kolei się nie powtórzyły. Zaskoczeniem było antynekrotyczne działanie na wątrobę związku badanego, natomiast toksykologia pokazała, że badane związki mają potencjał na zastosowanie jako lek w dawkach terapeutycznych. To był rok 2012. Jeżeli chodzi o badania i wnioski z nich płynące, to stwierdziliśmy, że trzeba poszukać jednak innego modelu do badania potencjału naszych związków i badania zostały tymczasowo zawieszone. Wyniki były zbyt niejednoznaczne, by iść z jakąkolwiek propozycją do inwestorów. Był to projekt WZW C. Ponieważ ochrona własności intelektualnej jest jednak szersza i zakłada szerszą możliwość wykorzystania tych związków, pod koniec 2012 r. zarząd wspólnie z właścicielami zdecydował się na poszukanie nowego kierunku, który byłby równie aktualny rynkowo co WZW C. Nowy projekt miał być mniej kapitałochłonny.

 

Czego dotyczą i jaka jest moc patentów posiadanych przez spółkę Hependo?

Patent europejski jest w węższym zakresie niż amerykański, ponieważ był udzielony później niż ten w USA. Pierwszy patent amerykański, który spółka uzyskała w 2011 roku posiada najszerszy zakres, mówi o ochronie zastosowania IV soli pirydynowych w leczeniu chorób wątroby i naczyń, i towarzyszących (zespół metaboliczny, cukrzyca, miażdżyca). Patent Europejski został zawężony do leczenia chorób wątroby przy użyciu tych związków. Tak samo wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o rosyjski urząd patentowy (patent udzielony pod koniec 2012 r.). Prawdopodobnie tak też będzie w Kanadzie. Obecnie jest to w fazie zgłoszenia. Liczymy na to że kanadyjski patent otrzymamy do końca 2014 r.

Warto wspomnieć, jeżeli chodzi o ochronę własności intelektualnej — historycznie Trigendo złożyło do polskiego urzędu patentowego wnioski na trzy kategorie. Pierwszy to lek, drugi to suplement diety (zastosowanie ekstraktu z kawy palonej jako suplementu) i trzecie zgłoszenie to zastosowanie dermatologiczne. Zgłoszenie lekowe przeszło w ścieżkę międzynarodową. Pozostałe — tylko na etapie polskim, nie były zgłaszane do PCT, liczymy, że przerodzą się w polskie patenty jeszcze w tym roku.

W leku mówimy o jednej substancji, przy suplemencie możemy mówić o związku lub całym ekstrakcie. W ścieżce lekowej mamy drugi patent amerykański udzielony na początku zeszłego roku. Dotyczy on prewencji chorób wątroby. Jest to niesłychanie istotne dla strategii firmy. Mamy dwa obszary — leczenie i prewencję, a w USA trudno jest uzyskać patent na prewencję. Patenty na prewencję są trudniejsze do uzyskania ponieważ trudniej w badaniach jest pokazać skuteczność związków u osób zdrowych. Nam się to udało i uważam to za duży sukces, bowiem jeśli chodzi o rynek amerykański, można starać się stworzyć produkt (suplement diety) sprzedawany w prewencji wątroby. Jeżeli mówimy o prewencji to mówimy o suplementacji — adresujemy do ludzi zdrowych, chcących utrzymać swój dobrostan. W związku z tym zdecydowaliśmy na przełomie ubiegłego roku, z punktu widzenia dorobku spółki i wzorów rynkowych, że warto iść w kierunku suplementów diety. Jest to ścieżka szybszego dojścia do rynku, mniej obarczona regulacjami. Prościej jest przekonać inwestorów, że inwestycje szybciej się zwracają niż ze ścieżki lekowej. Korzystając z tego, że mamy ochronę własności intelektualnej, postanowiliśmy iść w tę stronę.

 

Wobec tego jakie będą suplementy diety opracowane przez Hependo?

Skierowane do osób, które mogą mieć wstępne objawy niealkoholowego stłuszczenia wątroby (NAFLD — Nonalcoholic Fatty Liver Disease). To jest bardzo poważny problem obecnie niedodiagnozowany, głównie z uwagi na ograniczenia stosowanych metod diagnostycznych. Spora część populacji jest zdiagnozowana na obecność NASH przy okazji wykrycia WZW lub innych schorzeń (zespół metaboliczny, cukrzyca), ale wciąż brak jest badań przesiewowych, robionych pod tym kątem. Problem polega na tym, że zupełnie szczupłe osoby nie cierpiące na nadwagę w wyniku złej diety mogą mieć stłuszczenie wątroby— co gorsza nie wiedząc o tym, bo to nie boli. Choroba objawia się najczęściej gdy jest już za późno. Dziś wiadomo coraz więcej jakie jest możliwe powiązanie pomiędzy stłuszczeniem wątroby a marskością i rakiem wątroby.

 

Skąd wiadomo, kto powinien przyjmować te suplementy? Jak odpowiednio wcześnie można diagnozować stłuszczenie wątroby?

Obecnie wchodzą tanie metody przesiewowe. Jest firma, która opracowała urządzenie o nazwie FibroScan®, które pozwala na zasadzie USG zdiagnozować zaczątki stłuszczenia wątroby. Istnieją też metody bardziej inwazyjne, których stosowanie u osób zdrowych mogłoby być przynajmniej kontrowersyjne — chodzi o biopsję tkanki wątroby, gdzie przy jej pomocy są diagnozowani chorzy cierpiący na WZW lub inne schorzenia wątroby.

 

Wówczas pacjentowi będzie można zapisać w ramach prewencji suplement od Hependo?

Rzeczywiście można sobie wyobrazić taki mechanizm, ale my chcielibyśmy wystosować komunikat do klienta, że jeśli będzie brał nasz suplement, oparty o związki pochodzące z kawy palonej, to uchroni swoją wątrobę przed konsekwencjami jej stłuszczenia. Taki suplement można brać niezależnie, czy ma się postępujące objawy stłuszczenia, czy też nie — jeżeli ktoś będzie chciał się zdiagnozować, będzie mógł, ale suplement można brać. Jest w końcu pochodzenia naturalnego.

 

Jak działa suplement diety od Hependo?

Wszystko znajduje swój początek w farmakologii śródbłonka. Dzięki badaniom prowadzonym w laboratorium prof. Chłopickiego, w Jagiellońskim Centrum Rozwoju Leków, wykazano, że czwartorzędowe sole pirymidynowe, a zwłaszcza – 1,4-dimetylopirydyna, którymi głównie się zajmujemy, mają bardzo dobre działanie prewencyjne jeżeli chodzi o stłuszczenie wątroby. Co więcej wpływają też na blokowanie postępującego stłuszczenia.

 

Brzmi interesująco… w takim razie co dalej?

By móc wprowadzić nowy suplement diety, w oparciu o nowy ekstrakt lub nieznaną dotychczas substancję czynną pochodzenia naturalnego, trzeba mieć stosowne zezwolenie. Według Rozporządzenia (WE) nr 1924/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 grudnia 2006 r. w sprawie oświadczeń żywieniowych i zdrowotnych dotyczących żywności, przedsiębiorca chcący zakomunikować klientowi prozdrowotne właściwości swojego produktu, musi wykazać to w badaniach i uzyskać niezbędne zgody na stosowanie tzw. oświadczeń zdrowotnych. Listę dopuszczonych oświadczeń publikuje na swoich stornach internetowych Europejska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Aby móc uzyskać zezwolenie na stosowanie niezarejestrowanego obecnie w EFSA oświadczenia zdrowotnego, przedsiębiorca musi dostarczyć wyniki badań, które udowodnią prozdrowotne działanie jego produktu. Takie wyniki Hependo planuje obecnie zgromadzić na podstawie zaplanowanych badań, a następnie wystąpić do Agencji o wydanie stosownych zezwoleń .

 

Czy spółka nie boi się, że suplement diety nie do końca pozytywnie się kojarzy?

Nie. Wiemy co za tym stoi. Jeżeli sami w to wierzymy, będziemy też w stanie przekonać do tego klienta. Preparat jest przeznaczony dla ludzi zdrowych. To zupełnie nowa jakość. Jeżeli będziemy adresować go do ludzi chorych natychmiast narazimy się na zarzuty, że wprowadzamy lek pod przykrywką suplementu diety.  My rzeczywiście celujemy w ludzi zdrowych chcących chronić swą wątrobę, natomiast nie możemy zabronić oczywiście stosowania takiego suplementu przez ludzi cierpiących na stany zapalne wątroby wywołane przez NASH, czy też przez inne czynniki (alkohol, WZW, itp.).

 

Czy istnieją statystyki odnośnie tego jak duży byłby to rynek?

Mamy takie opracowane. W samych tylko Stanach Zjednoczonych częstość występowania NAFLD szacuje się na 10 do 46%. W skali globalnej zapadalność na NFLD jest szacowna na średnio 20% populacji. Badania pokazują, że trend występowania NAFLD np. w USA, jest zdecydowanie wzrostowy. Na przełomie lat 80. i 90. procent populacji Amerykanów z NAFLD wynosił 5,5% natomiast już w pierwszej dekadzie XXI w. liczba ta się podwoiła. Częstość występowania tego zjawiska wśród badanej populacji stanowiła początkowo 45%, a następnie 75% wszystkich przypadków chorób wątroby.

Wydaje mi się, że przeciętny Kowalski, słysząc o solach pirydynowych nie będzie wiedział co za tym stoi i w jakim celu miałby je stosować. Sformułowanie oświadczeń zdrowotnych ma kluczowe znaczenie. Do tego mamy partnera biznesowego — firmę posiadającą duże doświadczenie w branży suplementów diety od strony naukowej i rynkowej. Daje nam to pewność, że obrany kierunek jest słuszny.

 

Co zostało już zrobione w kierunku wprowadzenia suplementów, i co pozostało do zrobienia?

Mamy pulę wstępnych danych dotyczących aktywności głównego związku. Musimy przebadać ekstrakt oraz wybrane z niego związki w dwóch modelach zwierzęcych, które są opracowane i dostępne. Potem pozostaje kwestia formulacyjna. Wiemy już jak pozyskać ekstrakt w dużych ilościach, wiemy także jak syntetyzować związki aktywne w nim zawarte.

Rozmawiamy też z dostawcami kawy, by mieć pewność, że nasz surowiec będzie wysokiej jakości. Z kawy wyciągamy to co najcenniejsze. Ekstrakt jest odkofeinowany i wzbogacony w sole pirydynowe. Mamy opracowaną metodę chemiczną by otrzymać właśnie ten wzbogacony ekstrakt. Nie powinno być problemu z przeskalowaniem metody do produkcji przemysłowej.

Pozostaje kwestia formulacji, czyli tego w jakiej formie podać nasz suplement klientowi. Można w formie stałej, do żywności — batoniki zdrowotne, płatki, cokolwiek, co można  w określonych dawkach spożywać. Może być to również dodatek napojowy — jogurt, woda, albo dodatek do kawy i promowanie jako zdrowa kawa.

 

Ale były już na rynku takie zdrowe kawy…

Tak, ale były one oparte na kwasie chlorogenowym. Jest to zupełnie inny rynek, inne wskazanie. Co nie zmienia faktu, że konkurencja jest ogromna. My bardziej chcemy stworzyć produkt, który będzie produktem w pewnym sensie niszowym, ale z dużym potencjałem wzrostu — tak jak to bywa w każdej innowacji.

 

A zwykłe tabletki też wchodzą w grę?

Oczywiście. Można nasz ekstrakt też tabletkować. Opracowaliśmy nawet, wspólnie z Politechniką Łódzką wstępne metody suszenia. Nie jest to wcale takie proste jak by się mogło wydawać, ponieważ ekstrakt jest niezwykle higroskopijny. Udało się to dzięki stabilizacji w formie suchej dzięki suszeniu rozpryskowemu. Z punktu widzenia chemii tych związków Politechnika Łódzka jest naszym strategicznym partnerem.

 

Pozostaje zatem przebadanie, formulacja i rejestracja

W momencie gdy zarejestrujemy ekstrakt jako żywność funkcjonalną i będziemy stosować oświadczenia do klientów niosące przekaz „jak to będziesz jadł to będzie określony efekt” to możemy taki ekstrakt dodawać do czegokolwiek. Siła takiego oświadczenia jest potężna. Porównuje się to do osiągnięcia NDA (New Drug Application) — pozwolenie na wprowadzenie nowego leku na rynek. Jeżeli chodzi o nowe suplementy to oświadczenie ma znaczenie właśnie tej rangi. Wpływa na wycenę, ewaluacje i atrakcyjność spółki.

 

Wróćmy jeszcze do klientów, bo zostali określeni jako ludzie zdrowi. Jak by Pan scharakteryzował przyszłego klienta, ale pod kątem grubości portfela?

Segmentacja rynku jest niesłychanie istotna, chcielibyśmy, żeby produkt był jak najszerzej dostępny. Zdajemy sobie sprawę, że ludzie młodzi mają niską świadomość o kondycji wątroby. Szczerze mówiąc często bywa tak, że mocno eksploatują tę wątrobę. Oczywiście my celujemy w grupę ludzi bardziej świadomych swojego stanu zdrowia, aktywnie pracujących zawodowo, zestresowanych, ale też w ludzi starszych, ponieważ wiemy z danych epidemiologicznych, że występują u nich problemy z wątrobą. Upatrujemy tę grupę jako zainteresowaną kupnem.

Z punktu widzenia polityki cenowej, nie chcielibyśmy aby nasz produkt był tani, ponieważ plasowałoby go to na równi z dostępnymi obecnie suplementami diety, produkowanymi głównie w oparciu o wyciąg z karczocha, dodatku fosfolipidów, itp. Ponieważ nasz produkt oferować będzie zupełnie nową jakość, dlatego cenowo też będziemy chcieli się wyróżnić i celować w tego klienta, który pomimo wyższej ceny, będzie widział istotną wartość w oferowanym produkcie.

 

Jest Pan równocześnie brokerem technologii w JCI. Jak Pan godzi obowiązki prezesa Hependo, gdzie z tego co Pan mówi jest jeszcze sporo do zrobienia, z obowiązkami brokera?

Jeśli chodzi o działalność JCI jako brokera, analiza projektów przebiega w trybie zadaniowym, więc można tak zarządzać własnym czasem żeby efektywnie połączyć to z funkcją Prezesa Hependo. Jeżeli chodzi o Hependo nie jestem pomysłodawcą — mam funkcję menadżerską, zarządzam czasem, a zadania zlecam innym. Da się pogodzić te rzeczy. Choć bywa, że pracy jest więcej niż 8 godzin (śmiech).

 

Trzymam kciuki by wszystko się powiodło. Dziękuję za rozmowę.

 

 

Rozmawiał red. Tomasz Sznerch
Pomoc przy tranksrypcie Magdalena Szkup i Anna Byczkowska
 

KOMENTARZE
news

<Maj 2026>

pnwtśrczptsbnd
27
28
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
Newsletter