„Biohoryzonty” we Wrocławiu

Organizatorzy konferencji: Wydziałowa Rada Samorządu Studentów Biotechnologii UWr oraz Koło Naukowe Studentów Biotechnologii „Biotop” z PWr, postawili przede wszystkim na ludzi bezpośrednio związanych z przemysłem biotechnologicznym. O swoich firmach opowiedzieli: Janisław Muszyński ze Stem Cells Spin, Kamil Kostyn z Fundacji Linum, Filip Jeleń z Pure Biologics i Maciej Wiśniewski z Fundacji Algae Labs. Przedstawiali w jaki sposób powstały ich przedsiębiorstwa, czym się zajmują i jak odnaleźli się w świecie przemysłu. Udzielali wielu wartościowych, konkretnych rad; dzielili się cennym doświadczeniem.

Samą konferencję rozpoczęły jednak wykłady wygłoszone przez ludzi bliższych światowi nauki niż biznesu: Daniela Krowarscha oraz Pawła Kafarskiego. Oba mówiły o perspektywach, teraźniejszości i przyszłości biotechnologii. Pierwszy był bardzo optymistyczny; przedstawiał statystyki i dowody jednoznacznie wskazujące na to, że biotechnologia diabelnie się opłaca i ma świetlaną przyszłość. Drugi z kolei nieco studził ten zapał, przedstawiał mniej różową rzeczywistość. Różnice najpewniej wynikały stąd, iż dr Krowarsch mówił przede wszystkim o biotechnologii na świecie, zaś prof. Kafaski – w Polsce.

Ogólny wniosek był całkiem budujący: stworzenie własnego biobiznesu, choć trudne, nie jest niemożliwe. Więcej o zakładaniu firmy biotechnologicznej opowiedzieli prof. Mirosław Miller z Wrocławskiego Centrum Badań EIT+ oraz Aleksander Zuchowski z Centrum Innowacji i Transferu Technologii Akademii Medycznej we Wrocławiu. Organizacje obu panów zajmują się umożliwianiem naukowcom wdrażania ich pomysłów do przemysłu. O szukaniu pracy oraz kreowaniu własnego wizerunku jako pracownika opowiedziała Elżbieta Oleniacz-Czajka, przedstawicielka Biura Karier.

Podczas konferencji przeprowadzony został panel dyskusyjny, w którym pięcioro naukowców z trzech największych wrocławskich uczelni omawiała dane z ankiet przeprowadzonych wśród absolwentów biotechnologii. Dowiedzieliśmy się m. in., że absolwenci chcieliby, aby w toku ich studiów było więcej zajęć praktycznych i takich, które ułatwiłyby im potem znalezienie pracy oraz że nie widzą zbyt wielkich szans na znalezienie pracy w Polsce.

Reasumując: uczestnicy konferencji mieli okazję dowiedzieć się czegoś, co być może pomoże im w znalezieniu pracy, lub w zdecydowaniu się na założenie własnego biotechnologicznego interesu.

Po konferencji udało nam się porozmawiać z jedną z organizatorek konferencji "Biohoryzonty" - Justyną Jureczek.

Biotechnologia.pl: Jak Ci się wydaje – konferencja się udała?

Justyna Jureczek: Tak. Myślę, że uczestnicy bardzo na niej skorzystali. Staraliśmy dotrzeć się do tego tematu z każdej strony, od: strony naukowców i od strony przedsiębiorców branży biotechnologicznej. Do tego doszły jeszcze całkiem przydatne wskazówki Biura Karier. Na pewno uczestnicy dużo wynieśli z tej konferencji.

Czym kierowaliście się przy wyborze prelegentów?

Jeśli chodzi o naukowców, to byli to znani nam wykładowcy; tacy, którzy potrafią dotrzeć do słuchacza, ciekawie opowiadają i są też cenionymi naukowcami. Jeżeli chodzi o firmy biotechnologiczne, to troszkę musiałyśmy się postarać. Profesor Kafarski zrobił dla nas zestawienie tych firm, ale trudno było do nich dotrzeć i namówić do wygłoszenia wykładu na konferencji. Próbowałyśmy w wielu różnych instytucjach i tych kilka przyjęło zaproszenie.

Konferencja zaczęła się od dwóch mocno kontrastujących ze sobą wykładów: najpierw wysłuchaliśmy optymistycznej prelekcji doktora Krowarscha. Zaraz potem na ziemię sprowadził nas profesor Kafarski wykładem o faktycznym stanie biotechnologii w Polsce. Jakbyś podsumowała te dwa wykłady?

Z wszystkim, co jest innowacyjne, sytuacja jest podobna. Mamy wielkie marzenia, zamiary, jakieś pomysły. Musi minąć trochę czasu, zanim to wszystko dojdzie do skutku, do realizacji. Polska jest krajem, w którym biotechnologia nadal się rozwija, stąd jej trudna sytuacja. Niemniej, mamy tu ludzi, którzy starają się ciągle coś wymyślać i wdrażać te pomysły w życie. To zajmuje dużo czasu, środków i energii.

Była też mowa o różnych politycznych i społecznych uprzedzeniach względem biotechnologii. Myślisz, że kiedyś to minie?

Trudno powiedzieć. Polacy są, jak wielokrotnie się wspomina, nieufni wobec wszelkich nowinek technologicznych. Długo można by mówić o aspektach społecznych, strachu. To wynika z niedoinformowania większości społeczności czym jest biotechnologia i czym się zajmuje. Dlatego bardzo ważne są wydarzenia popularyzujące tę dziedzinę, takie jak na przykład warsztaty „DNA – Encyklopedia Życia”, które niedawno organizowaliśmy. Myślę, że powoli się to będzie zmieniać. Nie unikniemy tego, że biotechnologia będzie się rozwijała.

Podczas panelu dyskusyjnego toczyła się bardzo żywa i ciekawa dyskusja.

Cieszę się, że tak wyszło i wysnuto tam dużo pożytecznych wniosków. Zarówno dla naukowców, władz uczelni jak i dla uczestników konferencji. Obwiałam się, że taka dyskusja troszkę uśpi naszych słuchaczy, ale okazała się bardzo ożywiona. Był to ważny i jeden z ciekawszych punktów naszego programu.

Tak na koniec: konferencja przekonała Cię do założenia własnego biznesu?

Na dobrą sprawę, to już prowadzę działalność gospodarczą, choć nie z branży. Jako niedoszły inżynier jeszcze o tym nie myślę. Na razie skupiam się na rozwoju i karierze naukowej, ale wiem, że mam cechy przedsiębiorcy i myślę, ze w przyszłości pewnie uda mi się założyć taką firmę. Jak dowiedli nasi prelegenci jest to najlepszy i najbardziej opłacalny sposób na wykorzystanie ciężko zdobytej wiedzy.