Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Kiedy wyprysk nie jest trądzikiem
Ta przewlekła zapalna choroba skóry niejednemu już skutecznie uprzykrzyła życie. Gdy ma się kilkanaście lat, to całą winę można zrzucić na hormony i bakterię beztlenową zwaną Propionibacterium acnes. To właśnie jej lekarze przypisują znaczny udział w powstawaniu trądziku. Jednak, co jeśli wypryski pokazują się jeszcze po okresie dojrzewania? Okazuje się, że niektóre rodzaje wykwitów, wyprysków i krost mogą być spowodowane przez zupełnie inne drobnoustroje, niż można podejrzewać. Nawet te, zwykle bytujące w jelitach. Jak to możliwe? Tłumaczyła nam dr n. med. Anna Deda, kosmetolog z Body Care Clinic w Katowicach.

 

Co się kryje w mieszku włosowym?

Propionibacterium acnes na co dzień rozwija się w mieszkach włosowych wraz z towarzyszami, wśród których są m.in. bakteria Staphylococcus epidermidis czy grzyb Malassezia furfur. Nawet takie trio nie musi jeszcze powodować problemów. Tak naprawdę do tzw. fizjologicznej flory skóry ludzkiej zalicza się więcej rodzajów bakterii. Nie są one groźne dla człowieka, dopóki nie zaistnieją specyficzne okoliczności. Bakteria trądzikowa zaczyna sprawiać problemy, gdy skóra wydziela nadmierną ilość sebum. To dla niej doskonała pożywka. W takich warunkach rozpoczyna agresywne namnażanie i inwazję - rozszczepia trójglicerydy na wolne kwasy tłuszczowe, niszcząc komórki skóry i wywołując stan zapalny. Powstaje zaskórnik, a potem wyprysk. Jakby tego było mało, skóra objęta stanem zapalnym jest bardziej narażona na infekcje innymi bakteriami i grzybami.

 

Trądzik jest uleczalny

Trądzik potrafi dokuczyć niezależnie od tego, czy jesteśmy nastolatkami, czy mamy 30, 40 lat. Przyczyną powstania zmian na skórze są zarówno zmiany hormonalne, jak i czynniki dziedziczne. O ile pojedyncza zmiana nie musi nas jakoś szczególnie niepokoić, o tyle duża ilość krost lub wyglądające nietypowo wypryski należy konsultować ze specjalistą. – Trądzik jest całkowicie uleczalny, ale czas i skuteczność leczenia nie zależą tylko od jego rodzaju. Ważne jest to, żeby w jak najwcześniejszym stadium choroby oddać się w ręce specjalistów, którzy dobiorą odpowiednie leki. Unikanie konsultacji skutkuje rozsianiem infekcji, powstawaniem coraz to nowych wyprysków, a także szpecących blizn potrądzikowych – zaznacza ekspert Body Care Clinic. Leczenie zwykle polega na podawaniu miejscowo preparatów zawierających retinoidy (hamujące powstawanie zaskórników), kwasu azelainowego (działa przeciwzapalnie) lub też stosowaniu złuszczającego naskórek nadtleneku benzoilu. Często dermatolog dodatkowo przepisuje antybiotyki i zaleca zabiegi kosmetyczne, by złagodzić stan zapalny i wspomóc regenerację skóry.

 

Diagnoza przede wszystkim

Czasem coś co na pierwszy rzut oka wygląda na trądzik, w rzeczywistości może być zupełnie inną chorobą. – Po przeprowadzeniu pełnej diagnostyki w gabinecie, opartej m.in. na pobraniu treści zmiany, a następnie wykonaniu badań bakteriologicznych okazuje się, że pacjent ma na twarzy zupełnie inne bakterie np. glebowe czy kałowe, które nie są kojarzone z trądzikiem, a z nimi również należy walczyć dopasowanymi antybiotykami – tłumaczy Anna Deda. Jak twierdzą specjaliści, takich przypadków, gdzie pacjent zgłaszający się do kliniki leczył się długotrwale i nieskutecznie na trądzik jest sporo. Po prawidłowym zdiagnozowaniu przyczyn wyprysków i zastosowaniu odpowiedniego leczenia, następuje szybka poprawa stanu skóry.

 

Jeśli nie trądzik, to co?

Najczęściej trądzik jest mylony z zapaleniem mieszka włosowego, za który mogą być odpowiedzialne gronkowce lub paciorkowce. Do zakażenia dochodzi w skutek mikrourazu np. podczas golenia czy depilacji. W takim wypadku wykwity tworzą się w ciągu kilkunastu godzin, mogą sprawiać ból, piec i swędzieć. W leczeniu stosuje się antybiotyki, między innymi neomycynę i tetracykliny. Inne odmiany tego schorzenia to m.in: figówka gronkowcowa (niszczy mieszki włosowe, leczy się trudno i długo), a także czyrak (bardzo bolesna zmiana ropna często wymagająca nacinania i powodująca martwicę mieszka). Inne zakażenia bakteryjne to np. niebezpieczna róża, wywołana przez paciorkowce, w przebiegu której dochodzi do głębszego miejscowego zakażenia skóry, a nawet tkanek podskórnych. Okolica jest zaczerwieniona, ciepła, czasem tworzą się pęcherze wypełnione krwią i ropną wydzieliną. Liszajec zakaźny to zaś najczęściej występujące ropne powierzchowne zapalenie skóry. Są to pęcherze, krosty i nadżerki pokryte żółtymi strupami. Jakby tego było mało, to są jeszcze inne choroby, które mogą dawać podobne objawy np. zespół skóry oparzonej gronkowcem albo infekcja pasożytem skóry. W naszym regionie bardzo rzadko spotykane, ale dobrze znane w krajach afrykańskich, Azji i Ameryce Południowej.

 

Skąd się wzięły te bakterie na mojej twarzy?

O to często pytają pacjenci, którzy dowiadują się, że za ich problemami stoi całkiem inna bakteria, niż dotąd myśleli. Skąd na twarzy biorą się paciorkowce i gronkowce żyjące w glebie lub w jelicie grubym? Escherichia coli (pałeczka okrężnicy) lub niebezpieczna Pseudomonas aeruginosa (pałeczka ropy błękitnej), a nawet przerażająca Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty)? Sami je tam umieściliśmy. Na naszych dłoniach codziennie przenosimy miliony różnych drobnoustrojów. Bardzo obrazowo udowodniła to mikrobiolog Tasha Sturm, publikując zdjęcie kolonii bakterii wyhodowanych z odbicia dłoni 8-latki na specjalnej pożywce. Niesamowity obraz, jaki się ukazał, to wytwór milionów bakterii zamieszkujących ludzką skórę, nie tylko tych, bytujących tam na co dzień, ale także potencjalnie chorobotwórczych. I nic w tym dziwnego. Namnażaniu obcych organizmów na skórze sprzyjają: używanie kremu w słoiczku zamiast z tubki, rzadkie zmienianie pościeli, niemycie pędzli do makijażu i – przede wszystkim – zapominanie o myciu rąk, które dotykały wcześniej klamek, poręczy, uchwytu w autobusie czy pieniędzy i telefonu. Wystarczy wspomnieć, że w 2014 roku grupa naukowców z Nowego Jorku na banknocie dolarowym odnalazła DNA 3000 gatunków bakterii, a niektóre szczepy bakterii potrafią przeżyć na naszym telefonie nawet kilka tygodni. Jest się czego bać.

 

Z każdym wykwitem do specjalisty

Niebagatelne znaczenie w walce ze wszelkimi rodzajami wyprysków mają zabiegi kosmetyczne. Chodzi głównie o to, aby skórę regularnie złuszczać, odżywiać i wygładzać. – W leczeniu skupiamy się na podawaniu leków oraz wykonujemy serię zabiegów z wykorzystaniem kwasów i peelingów enzymatycznych uzupełniających terapię. Dzięki zabiegom skóra będzie odpowiednio nawilżona, przebarwienia zrównają się z kolorytem skóry, a ewentualne blizny ulegną spłyceniu – tłumaczy kosmetolog.

Do najczęściej stosowanych zabiegów w przypadku wyprysków, ze względu na silne właściwości oczyszczające i antybakteryjne zalicza się peelingi kwasem migdałowym, pirogronowym, salicynowym i azelainowym. Polecana jest też mikrodermabrazja korundowa z wykorzystaniem lasera biostymulacyjnego, gdzie złuszczanie naskórka następuje w sposób mechaniczny lecz całkowicie bezboleśnie. Szybszą regenerację wspomaga światło lasera o odpowiedniej długości fali.

Dzięki zastosowaniu antybiotykoterapii, dopełnionej odpowiednio dobranymi zabiegami pielęgnacyjnymi, można skutecznie pozbyć niebezpiecznych mikroorganizmów. Aby nie musieć tego przechodzić i uniknąć poważniejszych konsekwencji, warto pamiętać też o bardzo prostej codziennej czynności – myciu rąk.

KOMENTARZE
news

<Sierpień 2018>

pnwtśrczptsbnd
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
Newsletter