Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Prof. Krzysztof Pyrć tłumaczy bieżący wzrost liczby zakażeń koronawirusem
Prof. Krzysztof Pyrć tłumaczy bieżący wzrost liczby zakażeń koronawirusem

Wczoraj, według danych Ministerstwa Zdrowia, odnotowano w Polsce kolejnych 575 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. W minioną sobotę padł też dzienny niechlubny rekord zakażeń od początku epidemii w liczbie 658 przypadków. Skąd tak ogromne i niepokojące liczby? Wyjaśnia uznany wirusolog.

 

 

 

– Obecnie Polacy, przebywając wśród innych, często nie noszą maseczek i nie zachowują dystansu. Zluzowanie obostrzeń oraz brak uważności w życiu codziennym przyczyniają się do wzrostu zakażeń koronawirusem w naszym kraju – ocenia wirusolog prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ. Dodaje jednak, że latem ciężkie przypadki choroby zdarzają się rzadziej.

Prof. Pyrć w rozmowie z PAP wskazuje, że rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 jest "logiczną konsekwencją" tego, że zostały zluzowane obostrzenia. – W związku z tym zwiększa się liczba przypadków, tak jak przy każdej chorobie zakaźnej. Sporą rolę z pewnością odegrały różnego rodzaju zgromadzenia i imprezy masowe, bo widać, że tam są centra zachorowań.

Według prof. Pyrcia obecnie ważne jest wyciągnięcie wniosków z tego, w jakich miejscach i sytuacjach pojawiają się największe ogniska koronawirusa i właściwa reakcja na te informacje, zarówno na poziomie krajowym, jak i osobistym. Kluczowe wydaje się również monitorowanie społeczeństwa tak, aby szybko wykryć i "zgasić" pojawiające się ogniska.

Do pewnego stopnia przyczyną większej liczby zachorowań może być również rozluźnienie związane z wakacjami. – Ważne, aby nie ignorować rzeczywistości. Jeśli rezygnujemy z jednego środka zapobiegawczego, zastąpmy go innym. Jeśli rezygnujemy z noszenia maseczek, zachowajmy dystans, jeśli go nie zachowujemy, nośmy maseczki. Wszystkie elementy zapobiegawcze składają się na sytuację obecną i zdecydują, co się wydarzy za tydzień czy za miesiąc – dodaje.

W ocenie eksperta na całej półkuli północnej widoczne jest, że choroba w okresie lata nie została zahamowana. – Cały czas jesteśmy w środku pandemii, natomiast zmienił się jej obraz. W okresie letnim na całej półkuli północnej śmiertelność i ciężkość przebiegu choroby zmniejszyły się – zauważa.

– Teraz możemy trochę odetchnąć. Latem ciężkie przypadki są rzadsze nie dlatego, że wirus stał się słabszy albo że uzyskaliśmy odporność, ale najprawdopodobniej dlatego, że zniknęły dodatkowe czynniki, takie jak np. zakażenie innymi wirusami, zakażenia bakteryjne, zanieczyszczenie powietrza czy suche powietrze w ogrzewanych domach. One powrócą w sezonie jesienno-zimowym. Zachorowań może być wówczas więcej i będą one zapewne cięższe – mówi.

Wcześniejszy duży wzrost liczby zakażeń SARS-CoV-2 nastąpił w połowie maja. Odnotowano je w kopalniach węgla kamiennego. Wówczas – jak informował resort zdrowia – kopalnie należały do głównych ognisk zakażenia koronawirusem. Również na początku czerwca odnotowano duży przyrost liczby chorych. 8 czerwca zanotowano największą od początku epidemii liczbę 599 potwierdzonych nowych przypadków. 326 z nich wykryto w woj. śląskim.

Polska nie jest jedynym krajem, gdzie obserwuje się obecnie wzrost liczby nowych potwierdzonych zakażeń. Najwyższe dotąd dobowe przyrosty liczby zakażeń koronawirusem odnotowano również na Ukrainie (blisko 1200), w Brazylii (prawie 1600) czy w Australii (ponad 700).

Autor: Szymon Zdziebłowski (PAP)

KOMENTARZE
news

<Listopad 2020>

pnwtśrczptsbnd
26
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
1
2
3
4
5
6
Newsletter