Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
„Nie mamy kompleksów ubogiego krewnego”, czyli jak polsko-japoński Nomi Biotech Corporation chce zrewolucjonizować światowy rynek kurkuminy?
„Nie mamy kompleksów ubogiego krewnego”, czyli jak polsko-japoński Nomi Biotech Corporation

Chyba wszyscy znamy utarty slogan „Alkohol szkodzi zdrowiu”. Mało kto jednak wie, że bardziej niż sam alkohol, zdrowiu szkodzi jego pierwszy metabolit – aldehyd octowy. To właśnie nim zainteresowała się spółka Nomi Biotech Corporation. Start-up z dwuletnim stażem wprowadził już na kilka rynków zagranicznych autorski produkt oparty o kurkuminę, który spożywającym alkohol pomaga uniknąć zatrucia aldehydem octowym. Jednak ambicje Nomi Biotech sięgają dalej. Czy młodej firmie uda się zrewolucjonizować globalny rynek kurkuminy? Zapraszamy do lektury wywiadu z dr. Jakubem Urbańskim, biologiem molekularnym, Dyrektorem Działu Programów Badawczych i współtwórcą projektu alcorythm® w Nomi Biotech Corporation.

 

Kto stoi za Nomi Biotech Corporation?

Historia Nomi Biotech jest dość krótka. Firma powstała niecałe 2 lata temu – w 2018 r. Jej twórcami są Marcin Jaskuła, sinolog, który od wielu lat mieszka na Tajwanie i prawnik Michał Żukowski, były szef działu prawnego Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. W ich głowach zrodził się pomysł, żeby na europejski rynek przeszczepić pomysł na kategorię preparatów, która z powodzeniem funkcjonuje już w Azji. W zespole jest Japończyk dr Kohei Yagi, cytogenetyk, od lat mieszkający w Polsce, który specjalizuje się w branży spożywczej. Ja dołączyłem do zespołu kilka miesięcy po powstaniu firmy. Od razu przystąpiliśmy do rozwijania koncepcji preparatu „anty-kacowego” (tak potocznie określa się syndrom zatrucia – głównie aldehydem octowym), jednocześnie składając wniosek grantowy w programie Szybka Ścieżka Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Japończycy kultywują tzw. NOMIKAI, czyli korporacyjny koncept spożywania alkoholu. Wychodzą z biura i zamiast iść do domu często, wędrują z szefem do miejsca, w którym wspólnie mogą się napić. Wielu Azjatów jest nosicielami mutacji w genach kodujących dehydrogenazy aldehydowe, ludzie ci mają duży problem z metabolizmem nie tyle samego alkoholu, ile jego pierwszego metabolitu – aldehydu octowego. Wiąże się to z wieloma nieprzyjemnymi dolegliwościami. Co istotne, Japończycy piją alkohol dość regularnie i to w ilościach, które odbijają się niekorzystnie na ich samopoczuciu następnego dnia. Wymyślili więc koncepcję suplementów diety, które w pewien sposób mogą przyspieszać metabolizm aldehydu octowego. Alcorythm® – preparat, który opracowaliśmy, jest właśnie tego typu suplementem. Pierwszym na rynku europejskim, dostosowanym pod kątem smaku i składników do gustów i potrzeb użytkownika europejskiego.

 

Prowadzicie już sprzedaż w kilku krajach. Czy przekonanie do siebie klientów – przyzwyczajonych od lat do preparatów zażywanych po spożyciu alkoholu – przysporzyło Wam trudności?

Bardzo szybko udało nam się wejść na kilka rynków europejskich m.in. na Węgry oraz do Wielkiej Brytanii. Wejście z produktem na rynek polski okazało się dużo trudniejsze, niż się spodziewaliśmy. Rzeczywistość biznesowa jest skomplikowana, wejście do sieci handlowych wymaga nie tylko  zamrożenia wielomilionowych kwot w kapitale obrotowym (na co jako młodej spółki nas nie stać), ale również zainwestowania olbrzymich kwot w marketing, i to marketing niezbyt łatwy, bowiem w oficjalnej komunikacji marketingowej nie możemy używać słowa „kac”. Żadna z substancji obecnych na rynku nie posiada oświadczenia zdrowotnego zarejestrowanego przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności EFSA jako substancja przeciwdziałająca kacowi. My możemy mówić jedynie o wspomaganiu pracy wątroby. Mimo że jesteśmy zalewani przekazami dotyczącymi różnych preparatów „na kaca”, reklamy te są... nielegalne. To bolączka rynku suplementów diety i spora bariera, z którą się zderzyliśmy. Przewidując, że w najbliższych latach rynek suplementów będzie musiał zostać uregulowany, że skończy się na nim wolna amerykanka i będziemy musieli zmienić standardy, od razu podnieśliśmy sobie poprzeczkę. Zaczęliśmy produkować preparat pod rygorem farmaceutycznym. W praktyce produkujemy alcorythm® tak, jakby był lekiem. Nie mamy takiego obowiązku, ale jest to nasz absolutny wyróżnik.

 

Co to dokładnie znaczy?

Alcorythm® produkujemy w standardzie lekowym (GMP+), przestrzegając wszystkich restrykcyjnych procedur związanych z produkcją leków. Częścią naszego projektu badawczego są badania kliniczne poprzedzone badaniami na modelu zwierzęcym. Działanie kurkuminy o podniesionej biodostępności – bo ona jest tu głównym składnikiem aktywnym i pełni funkcję aktywatora enzymów odpowiedzialnych za rozkład aldehydu octowego – zostało potwierdzone opublikowanymi już wynikami badań, natomiast my chcemy tę wiedzę usystematyzować. Chcemy przeprowadzić badania na dużą skalę, żeby pokazać, jakie są dokładnie mechanizmy działania kurkuminy na metabolizm aldehydu. Większość tzw. „około-kacowych” preparatów dostępnych na rynku składa się głównie z elektrolitów, czasem z witaminami, czasem z dodatkiem glukozy. To pozwala nieco złagodzić skutki zatrucia poalkoholowego, wyrównać poziom elektrolitów i jakoś przeżyć „dzień po”. Nie chronią one jednak w żaden sposób przed spustoszeniem, jakie w organizmie, systemie nerwowym czy w wątrobie sieje aldehyd octowy. A jest to substancja ponad trzydziestokrotnie bardziej toksyczna niż sam alkohol. Naszym odbiorcom musimy tłumaczyć, że alcorythm® działa zapobiegawczo i należy go przyjąć przed planowanym spożyciem alkoholu, a nie następnego dnia, jak większość preparatów obecnych na rynku.

Na początku ubiegłego roku ukazała się fala publikacji naukowych i raportów medycznych poświęconych szkodliwości nawet najmniejszych ilości spożywanego alkoholu, ale jeśli ktoś zgłębił te informacje, dostrzegł, że w kolejnych akapitach pojawiały się informacje właśnie o aldehydzie octowym. Alkohol, pity nawet z umiarem, szkodzi głównie ze względu na aldehyd octowy, który pojawia się w organizmie. Nawet jeśli nie odczuwamy bezpośrednio efektów zatrucia następnego dnia, bo wypiliśmy niewiele, efekty zatrucia kumulują się i dają o sobie znać, czasami po wielu latach. Udowodniono, że nawet przy niewielkim spożyciu alkoholu ryzyko zapadalności na choroby nowotworowe gwałtownie wzrasta. Aldehyd octowy przyczynia się również do znacznego zwiększenia ryzyka występowania chorób neurodegeneracyjnych, np. choroby Alzheimera.

Jedyna metoda, żeby te negatywne działania ograniczyć, to prewencja. Musimy pamiętać, że część populacji ma różne deficyty, jeśli chodzi o metabolizm alkoholu. Mogą to być na przykład mutacje w genach kodujących dehydrogenazy aldehydowe. W takim przypadku aldehyd octowy jest usuwany mniej wydajnie, przez co bardziej naraża konsumenta na jego negatywne efekty. Niektóre mutacje skutkują tym, że aldehyd pojawia się momentalnie po spożyciu alkoholu. W Polsce mamy sporo osób dotkniętych syndromem tzw. Alcohol Flush Reaction. To natychmiastowa reakcja organizmu po wypiciu alkoholu. Objawami są: przyspieszenie tętna, palpitacje serca, zaczerwienienie skóry czy nawet omdlenia. Dochodzi tu do uderzeniowego zatrucia aldehydem octowym.

 

Czy można powiedzieć, że aldehyd się odkłada?

Nie, sam aldehyd się nie odkłada. Odkłada się natomiast jego negatywne działanie – tak jak innych czynników mutagennych. Nie kumulujemy go w organizmie, ale jego obecność powoduje powstawanie błędów w strukturze DNA. W pewnym momencie błędów jest tak dużo, że ujawniają się w postaci mutacji, które sprzyjają rozwojowi komórek nowotworowych. I tu pojawia się kurkumina, czyli polifenol zawarty w kłączu kurkumy.

 

Czy kurkumina jest wykorzystywana także w preparatach na rynku japońskim?

Nie. Na rynku japońskim wykorzystywane są głównie ekstrakty z rodzynkowca (Hovenia dulcis). W jednym popularnym preparacie używany jest ekstrakt ze zwykłej kurkumy, ale tylko jako substancja pomocnicza w połączeniu z ekstraktem z rodzynkowca. My skupiliśmy się na samej kurkuminie. Od tysięcy lat jest ona stosowana w tradycyjnej medycynie Dalekiego Wschodu. Ma szereg zastosowań, m.in. przeciwzapalne, antydepresyjne, sprzyja hamowaniu metastazy nowotworów. Natomiast jest bardzo problematyczna – jest zupełnie nierozpuszczalna w wodzie i nie jest biodostępna, czyli nie wchłania się. Dokonaliśmy kompleksowego przeglądu formulacji kurkumin dostępnych na rynku globalnym, w których przy pomocy różnych substancji pomocniczych podnosi się jej rozpuszczalność w wodzie i próbuje rozwiązać problem wchłaniania do komórek. Okazało się, że preparaty, które są dostępne na rynku, nie spełniają naszych oczekiwań. Nawiązaliśmy więc współpracę z Narodowym Instytutem Leków. Rozpoczęliśmy realizację projektu, który ma się ku końcowi i którego efektem jest złożenie dwóch wniosków patentowych. Dzięki współpracy z prof. Arkadiuszem Szterkiem z NIL-u udało nam się opracować formulację dyspergowalnych kurkuminoidów opartą o substancje pomocnicze, które można stosować w produkcji żywności. Złożyliśmy wniosek na kolejny projekt w konkursie Szybka Ścieżka NCBiR pod kątem optymalizacji biodostępności, badań na modelu zwierzęcym oraz badań klinicznych I fazy. Współpracujemy w tym zakresie z Instytutem Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności Polskiej Akademii Nauk. Wyniki, które uzyskaliśmy, są niezwykle obiecujące. Udało nam się uzyskać formulację, która doskonale dysperguje w wodzie. W badaniach na modelu in vitro potwierdziliśmy, że nasz preparat charakteryzuje się bardzo wysoką biodostępnością, co napawa nas dużym optymizmem. Liczymy na to, że efekty naszych badań pomogą nam zmienić globalny rynek kurkuminy i odblokować jej potencjał kliniczny.

 

Chcielibyście zatem, żeby alcorythm® z suplementu diety stał się lekiem?

Tak, ale nie chodzi nam tylko o alcorythm®, chcemy przeprowadzić badania, które pozwolą najpierw złożyć wniosek o zarejestrowanie oświadczeń zdrowotnych dla kurkuminy jako takiej w Europejskim Urzędzie ds. Bezpieczeństwa Żywności, a następnie rozpocząć ścieżkę rejestracji lekowej. W niedalekiej przyszłości planujemy kolejne badania ukierunkowane bardziej na zastosowania związane z leczeniem depresji oraz jako substancji wspomagającej w terapiach towarzyszących czy komplementarnej do terapii chorób nowotworowych.

 

Skąd środki na takie działania?

Paradoksalnie, wydaje mi się, że w Polsce z dobrym planem badawczym stosunkowo łatwo jest pozyskać fundusze na badania i rozwój (bardzo chwalimy sobie współpracę z NCBiR), oczywiście – posiadając środki na wkład własny do projektów. Myślę, że obecnie to dla nas najrozsądniejsze źródło finansowania. Mamy ten komfort, że Nomi Biotech Coproration wprowadziło już produkt na rynek, a więc możemy sami zarobić na wkład własny do projektu. Alcorythm® dostępny jest w kilku krajach UE oraz w Rosji, a obecnie uruchamiamy produkcję i dystrybucję na Tajwanie. Jest tam najwyższy odsetek osób dotkniętych mutacjami w genach kodujących dehydrogenazy aldehydowe (ok. 50% populacji). To zatem bardzo istotny rynek, na którym możemy pokazać skuteczność naszego produktu. Nasz cel strategiczny to posiadanie preparatu – w postaci leku OTC – opartego o autorską formulację kurkuminy. Nie skupiamy się na konsumowaniu wyników finansowych, ale inwestujemy je w procesy badawczo-rozwojowe, w kolejne projekty. Jestem przekonany, że mamy doskonałe zaplecze intelektualne, świetnych naukowców. Jeśli chodzi o prace dotyczące doskonalenia naszej formulacji, współpracujemy też z partnerami zagranicznymi m.in. z prestiżowym Niemieckim Instytutem Technologii Żywności – DIL.

 

Wiele mówi się o tym, że stworzenie w Polsce rentownego biznesu nie jest łatwe. Przykład Nomi Biotech zdaje się temu zaprzeczać. W dwa lata wprowadziliście gotowy produkt na kilka rynków. Jaka jest recepta na Wasz sukces?

Wstrzymałbym się jeszcze z mówieniem o sukcesie. Z pewnością jednak, w znalezieniu się w miejscu, w którym jesteśmy obecnie, pomogło nam nasze doświadczenie. Ja wywodzę się ze środowiska naukowego. Przez lata rozwijałem kolejne projekty oparte o współpracę nauki z biznesem. W Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie zajmuję się komercjalizacją wyników badań, także, jeśli chodzi o moje doświadczenie, jest to więc wypadkowa umiejętności spojrzenia na problem z perspektywy naukowca, ale i rozumienia zasad, według których rozwija się biznes. Poza tym mam wrażenie, że dość sprawnie poruszam się w niuansach związanych z transferem technologii z laboratorium i wdrażaniem jej do procesów przemysłowych. Warto też zaznaczyć, że jako spółka nie mamy kompleksów. Wszyscy nasi wspólnicy mają wieloletnie doświadczenia międzynarodowe i biegle poruszają się w globalnym biznesie.

 

Czyli odwrotnie do sporej liczby firm…

Może nie powinniśmy posuwać się do daleko idących uogólnień, ale z pewnością rynek innowacji, jest u nas jeszcze bardzo młody. Niewielu jest inwestorów rozumiejących ideę inwestycji w projekty biotechnologiczne czy LifeScience. Inwestorów w Polsce rozpuściła nieco branża IT, na której można bardzo szybko pomnożyć kapitał.

 

Ponosząc małe ryzyko.

Właśnie. Niewielu inwestorów jest gotowych inwestować w projekty, których efekty komercyjne pojawią się dopiero po kilku latach… albo wcale. Odnoszę też wrażenie, że w pokoleniu osób, które teraz inwestują w biznes – czyli tych, które ruszały ze swoimi biznesami w okolicy przemian ustrojowych – pokutuje coś, z czym zetknąłem się podczas rozmowy z jednym ze znanych polskich inwestorów, człowiekiem, który sam odniósł globalny sukces. Mówił, żebym czasem sobie nie myślał, że na Zachodzie będę traktowany poważnie, bo ludzie stamtąd zawsze traktują Polaków jak ubogich krewnych. Myślę, że duża część polskiego biznesu jest skażona właśnie tym kompleksem ubogiego krewnego. Ani ja, ani reszta zespołu Nomi Biotech, nie mamy tego kompleksu.

Jako zespół nie skupiamy się na prężeniu muskułów i na udowadnianiu rzeczy, których już nie musimy udowadniać. Robimy swoje. Wydaje nam się, że robimy to dość skutecznie A czy uda się zrealizować wszystkie ambitne plany – czas pokaże. Sukces jest czymś, czego nie możemy sztywno zdefiniować. Coś, co dwa lata temu byłoby dla nas niesamowitym sukcesem, w tej chwili jest po prostu kolejnym krokiem do dalszych osiągnięć.

 

A co chcielibyście osiągnąć w perspektywie na przykład najbliższych trzech lat?

Chcielibyśmy zwiększyć zasięg globalny. Wprowadzić na rynki zagraniczne nie tylko produkty konsumenckie, bo alcorythm® jest dla nas pewnego rodzaju proof of concept, że kurkuminę można wykorzystywać jako substancję aktywną, projektując na jej bazie żywność funkcjonalną. Myślimy o tym, żeby korzystając z przychodów ze sprzedaży alcorythm®, zbudować solidne zaplecze badawczo-rozwojowe i zintegrować zespół naukowców, którzy z nami współpracują. Chcemy poszerzyć portfolio naszych autorskich formulacji, aby nie przywarła do nas łatka „firmy od kurkuminy”. Doświadczenie biznesowe nauczyło mnie, że bardzo trudno jest przewidywać bieg zdarzeń w kilkuletniej perspektywie. Natomiast ze stuprocentową pewnością mogę powiedzieć, że za trzy lata będę zajmował się czymś bardzo ciekawym.

--

Jakub Urbański (1978) – z wykształcenia biolog molekularny, doktoryzował się na Uniwersytecie w Utrechcie z tematyki związanej z udziałem białek szoku cieplnego w nowotworzeniu. Specjalista do spraw transferu technologii i komercjalizacji nauki, popularyzator nauki z wieloletnim doświadczeniem dziennikarskim. Od ponad dziesięciu lat zajmuje się biznesem. Pomysłodawca i założyciel Fabryki Owadów, pierwszej w Polsce profesjonalnej hodowli owadów, współtwórca projektów HiProMine i alcorythm®. Na liście 80 osób w zestawieniu „Ludzie, którzy zmieniają biznes w Polsce” miesięcznika „Business Insider” (2019). Prywatnie podróżnik, od wielu lat zafascynowany kulturami i sztuką Melanezji. Członek The Explorers Club.

KOMENTARZE
news

<Maj 2020>

pnwtśrczptsbnd
27
28
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
Newsletter