Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego hamuje rozwój innowacyjnych firm
16.09.2011

Spółka BioInfoBank została powołana do życia w roku 2001 z inicjatywy dr Leszka Rychlewskiego. Jej celem było stworzenie platformy umożliwiającej tanie i efektywne doskonalenie bazy technologicznej w dziedzinie bioinformatyki. Działalność miała służyć zwiększeniu rentowności polskich przedsięwzięć biotechnologicznych oraz przyczynić się do zwiększenia wydajności badań naukowych w dziedzinie biologii molekularnej w czasach, gdy nikt nie przykładał wielkiej wagi do możliwości zastosowania osiągnięć IT w rozwoju nauk life science. I ten cel osiągnięto.

Przez 8 lat swej działalności Instytut BioInfoBank stał się jednym z wiodących przedsiębiorstw bioinformatycznych na świecie. Z zaangażowaniem realizował zadania badawcze, które zaowocowały ponad setką publikacji w czasopismach naukowych. Te osiągnięcia stawiały BioInfoBank jako ewidentnego kandydata do tytułu firmy działającej na rzecz nauki.

Czy takie samo zdanie miało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego?

dr Leszek Rychlewski, Prezes BioInfoBank sp. z o.o. - Od 2004 roku zmienił się zapis prawny i jedynym rozwiązaniem dla naszej firmy była prośba o przyznanie nam miana jednostki naukowej. Pierwsza nasza aplikacja trafiła do Ministerstwa w 2005 roku.

Nasza firma prowadzi już długo działalność. Pierwsze nasze publikacje pochodzą z lat 2001/2002. Szczytowe ilości publikacji mieliśmy w 2004 roku. Później z powodu problemów  z Ministerstwem spadała nasza motywacja. Nasze projekty były realizowane ze wsparciem programów ramowych, grantów europejskich. To pozwalało nam prowadzić badania, których wynikiem były te publikacje. Jednak były to prace na rzecz konsorcjum i nie da się tego łatwo przełożyć na wyniki komercyjne. Składając wniosek do Ministerstwa mieliśmy coraz większe portfolio osiągnięć naukowych takich jak publikacje w najbardziej prestiżowych czasopismach naukowych takich jak Cell,Science lub Natue czy uczestnictwo jako pojedyncza grupa naukowa aż w 7 projektach ramowych, co stanowiło i może stanowi do tej pory rekord w skali Polski.

Co było powodem odmowy Ministerstwa na przyznanie statusu jednostki naukowej?

dr Leszek Rychlewski - W gronie jednostek prywatnych byliśmy w czołówce firm, którym ten status powinien zostać przyznany. Próbując wyjaśnić tą sytuację doczekaliśmy się uzasadnienia, że nie znane są podstawy braku przyznania kategoryzacji w latach wcześniejszych, a teraz, ponieważ firma nie wystąpiła o dotację na badania statutowe, nie zostanie nam ona przyznana. Oczywiście złożyliśmy skargę na Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Według propozycji Ministerstwa wnioskowaliśmy więc o tę dotację. Wynik tej długotrwałej dyskusji doprowadził w lutym 2010 roku do przyznania nam piątej, najgorszej kategoryzacji. To również miało swoje kuriozalne wytłumaczenie opiniowane przez Komisję Badań na Rzecz Rozwoju Gospodarki. Zarzucono nam wówczas np. brak biblioteki co nie ma nic wspólnego z kryteriami przewidzianymi w ustawie.

Podjęliśmy się kolejnej interwencji, po której Zespół Odwoławczy wydał opinię potwierdzającą, że biorąc pod uwagę nasze osiągnięcia (jedyne dopuszczalne kryterium merytoryczne) należy nam się najwyższa pierwsza kategoria. Trafiliśmy wówczas na pierwszą pozycję w grupie nauk biologicznych pod względem efektywności badań.

Jak wyglądają dotacje na badania statutowe?

dr Leszek Rychlewski - Na badania statutowe jednostek naukowych Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczyło w 2010 roku prawie 2mld zł. Ta kwota może zostać rozdysponowana przez podmioty według własnych planów, a nie jak w przypadku projektów finansowanych z konkursów, gdzie należy wykazać wyniki wstępne projektu i ujawnić jego założenia, co z powodu poufności nie zawsze jest możliwe. Tak więc innowacyjne projekty łatwiej zaczynać od dotacji statutowych, zwłaszcza jeśli nie ma się wstępnych wyników.

Próby legislacyjnego wymuszenia efektywności finansowania Nauki zostały podjęte przez Sejm w 2010 roku. Minister Nauki z 5-go listopada tego samego roku wywróciła założenia ustawy do góry nogami wprowadzając tak zwany czynnik przeniesienia, który definiuje jako najważniejszy czynnik wpływający na wysokości dotacji procentowy udział dotacji przyznanej w roku ubiegłym. W rozporządzeniu ten procentowy udział dotacji może się wahać między 60% a 90%. Samo rozporządzenie nie jest wiec tak bardzo rażące, ponieważ pozostawia szanse na przyznanie do 40% w zależności od rzeczywistych wcześniejszych osiągnięć jednostki. Jednak Minister wybrała w późniejszym komunikacie najwyższy pułap z możliwych, czyli aż 90% procent pozbawiając złudzeń, co do efektywności dysponowania środkami. Takie rozporządzenie powoduje, że jednostka, które prawie całkowicie zaniecha prowadzenia prac badawczych będzie mogła mimo tego liczyć na pokaźne dofinansowanie przez długie lata.

Po wielkich trudach udało się nam uzyskać od Ministerstwa pierwsze pieniądze. To była kwota 5tys zł na 2010 rok, czyli 1tys. zł na pracownika na rok, mimo tego że byliśmy jednostka o najwyższej efektywności. Złożyliśmy więc prośbę o ponowne rozpatrzenie naszej dotacji. Otrzymaliśmy wówczas 80 tys. zł. Jako firma bioinformatyczna korzystamy przede wszystkim z urządzeń komputerowych, które pochłaniają 60tys. zł rocznie za sam prąd. Uzasadnieniem na kolejne podanie było to, że odbiegamy od standardu jednostek naukowych, ponieważ pracujemy wyłącznie na komputerach, a nasza działalność nie jest w istotnej części działalnością naukową.

Czy odwołali się Państwo od tej decyzji?

dr Leszek Rychlewski - Oczywiście, złożyliśmy apelację w sądzie i skargę do Wojewódzkiego Sadu Administracyjnego za pośrednictwem Ministerstwa. Ministerstwo przedstawiło w sądzie argument, że działa zgodnie z ustanowionym algorytmem, według którego jednostki z kategoria 3 i 4 otrzymują 92% dotacji otrzymanej w styczniu 2009 roku. Według nas te wyliczenia dla wielu podmiotów nie zgadzają się z algorytmem. Ministerstwo zgodziło się na ponowne mediacje, po których dowiedzieliśmy się, ze jednak jako jednostka rządowa nie maja swobody decyzyjnej i musza kierować się opinia ekspertów, niezależnie od ich wiarygodności. Ponieważ jako jednostka naukowa nie możemy kwestionować rozporządzeń Ministra, zgłosiliśmy tą sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich.

Tym samym pozostaliśmy z dotacją, która nie pozwala nam prowadzić badań, a z której musimy się rozliczać.

Według definicji Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka to program skierowany przede wszystkim do przedsiębiorców, którzy zamierzają realizować innowacyjne projekty, związane z badaniami i rozwojem, nowoczesnymi technologiami, inwestycjami o dużym znaczeniu dla gospodarki lub wdrażaniem i stosowaniem technologii informacyjnych i komunikacyjnych.

Czy aby na pewno?

dr Leszek Rychlewski - Przez wiele lat nie staraliśmy się o granty przyznawane w konkursach, ponieważ od 2004 roku mimo bardzo dobrych recenzji dostarczonych przez zewnętrznych ekspertów Ministerstwo znajdowało preteksty żeby odrzucać nasze podania z przyczyn formalnych. W 2009 roku po dłuższej dyskusji postanowiliśmy jednak ponownie zaryzykować i złożyć projekt zatytułowany "wirtualna akademia bioinformatyki" do konkursu organizowanego przez Ministerstwo w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (POIG), działanie 2.3 "Inwestycje związane z rozwojem infrastruktury informatycznej nauki". Ministerstwo zgodziło się dofinansować nasz projekt w kwocie do 2 999 000 PLN. Ale bardzo szybo pojawiły się problemy.

Ministerstwo Nauki po konsultacji z MRR i Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), która nie ma nic wspólnego z realizacją projektów POIG 2.3, uznało naszą spółkę za naruszającą umowę, mimo iż w opinii niezależnego eksperta „wszystkie wydatki przedstawione przez beneficjenta jako kwalifikowane poniesione zostały zgodnie z zasadami projektu”, a „przebieg realizacji projektów jest zgodny z harmonogramem, gwarantujący wykonanie w terminie umownym pełnego zakresu zadań”. W konsekwencji wypowiedziano nam tę dotację. Koszty związane z realizacją projektu osiągnęły już prawie 2mln PLN a odsetki od zaliczki (1mln zł), którą musimy zwrócić urosły do kilkuset tysięcy PLN. W ten sposób zamiast tworzyć wspólnie z polskim środowiskiem naukowym platformę do kształcenia w bioinformatyce zostaliśmy wpędzeni w poważne finansowe tarapaty.

Polska jest ciągle bardzo daleko w rankingu krajów innowacyjnych. I to właśnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego powinno nam w tym pomagać. To nie koniec zmagań z tym organem władzy. Kolejne przeszkody na drodze nowotworzonych firm przedstawimy w dalszych artykułach.

red. Blanka Majda

KOMENTARZE
news

<Lipiec 2020>

pnwtśrczptsbnd
29
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
Newsletter