Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Trochę inaczej o raku piersi – rozmowa z dr Jerzym Giermkiem
Adam Zalewski, 06.11.2015 , Tagi: rak piersi
Ostatnio sporo na naszym portalu możecie przeczytać o raku piersi. W Polsce powoli zaczyna się zwracać uwagę na konieczność wczesnej diagnostyki chorób nowotworowych i otwarcie mówić o tym, że z rakiem można wygrać. W dużej mierze dzieje się tak dzięki mediom, fundacjom, ale także dzięki świadectwu chorych, którzy przestali bać się głośno mówić o swojej walce z nowotworem. Mimo, iż październik był Miesiącem Świadomości Raka Piersi, my widzimy potrzebę mówienia o tym problemie częściej niż tylko w jednym miesiącu w roku.

 

Niedawno udało nam się spotkać z dr n. med. Jerzym Giermkiem z Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie, który na każdym kroku zwraca uwagę na późną wykrywalność raka jako na główną przyczynę śmierci chorych. Jest on także jednym z najbardziej znanych onkologów, którzy podnieśli temat leczenia kobiet w ciąży chemioterapią.

Jak powinna wyglądać wzorowa samokontrola kobiet oraz jakie działania pozwolą na ewentualne wczesne wykrywanie raka piersi?

Kobieta dorosła powinna sobie raz w miesiącu badać piersi, najlepiej kilka dni po miesiączce, ponieważ piersi są wtedy bardziej miękkie i w tym okresie, jeżeli są bolesne, to najmniej bolesne. Natomiast panie, które nie miesiączkują powinny sobie wybrać jeden dzień w miesiącu, np. proponuję, żeby to był dzień urodzin – jeżeli urodziła się 15. dnia któregoś miesiąca, to niech bada się 15. dnia każdego miesiąca. Mówi się, że to jest trudne do wykonania, ale jak już zacznie się badać i będzie to robiła regularnie, wtedy wejdzie jej to w nawyk. Jeżeli, odpukać, zacznie zauważać zmiany, których nie było, np. związane z symetrycznością, budową piersi, powinna zgłosić się do lekarza, pokazać, że tu rzeczywiście coś jest.

Zauważamy w ostatnich latach obniżenie wieku zachorowań – rak piersi nie dotyczy już tylko kobiet po menopauzie. Z czego to wynika?

Dalej jest tak, iż ilość zachorowań w grupie wiekowej powyżej 50 lat jest najwyższa, ale to nie oznacza, że u młodszych pań tego nie widzimy. Faktycznie wzrasta liczba kobiet, u których zmiany nowotworowe zaczynają się wcześniej. Wynika to prawdopodobnie ze środowiska, które jest wokół nas i w którym żyjemy. Większość chorób nowotworowych jest oczywiście konsekwencją pewnej predyspozycji genetycznej organizmu, ale na to nakładają się jeszcze czynniki środowiskowe. Uważa się, że wpływ na to mają m.in. wczesne pierwsze miesiączki, późne ostatnie, czyli ilość cykli owulacyjnych, późno urodzone pierwsze dziecko, mała liczba urodzeń, krótszy okres karmienia piersią, brak ruchu, hormonalna terapia zastępcza bądź otyłość. Tu otyłość jest bardzo ważnym czynnikiem prognostycznym, często ostatnio akcentowanym, ponieważ niewiele osób zdaje sobie sprawę, zwłaszcza panie, które przestały miesiączkować, że estrogeny są syntetyzowane w komórkach tłuszczowych z androgenów wydzielanych przez korę nadnerczy, więc występuje stymulacja estrogenowa organizmu. Co do antykoncepcji hormonalnej zdania są podzielone, dlatego że te badania, które mówiły że ma ona znaczenie przy zachorowalności na raka piersi dotyczyły trochę innych preparatów, o wyższych dawkach estrogenu. Te obecnie stosowane mają niższe dawki leków, więc są mniej niebezpieczne. Na razie nie ma jednoznacznych wyników, jednak bardziej przestrzegałbym tutaj młode dziewczyny, u których antykoncepcja może być czynnikiem ryzyka.

Dlaczego wykrycie raka piersi we wczesnym etapie jest tak ważne i jakich skutków może ono pomóc uniknąć?

We wczesnym etapie, kiedy guz jest nieduży, można zastosować tzw. leczenie oszczędzające, tzn. nie musimy usuwać całej piersi, wystarczy tumorektomia, czyli wycięcie guza z następową radioterapią bez usuwania całego dołu pachowego i wszystkich węzłów chłonnych. Wówczas wystarcza biopsja węzła wartowniczego i jeżeli nie będzie przerzutów to pozostawiamy pozostały układ limfatyczny, czyli mamy zaoszczędzoną pierś i w dużej mierze utrzymaną sprawność kończyny. Poza tym wyniki leczenia we wczesnych stadiach są zdecydowanie lepsze niż w tych bardziej zaawansowanych. Późne wykrycie zaawansowanych zmian niesie za sobą duże ryzyko uogólnienia choroby nowotworowej, odległych przerzutów, a to już jest choroba śmiertelna.

Jeżeli jednak dojdzie już do mastektomii, po jakim okresie i w jakich przypadkach kobieta może przystąpić do zabiegu rekonstrukcji piersi?

Wszystko zależy od przypadku. Jeżeli jest to tylko miejscowe radykalne leczenie, następuje zazwyczaj po nim jeszcze leczenie uzupełniające, które w skrajnych przypadkach może trwać nawet rok. Przyjmijmy takie założenie, że do zabiegu można przystąpić nie wcześniej niż rok po zakończeniu leczenia.

A jak wygląda w Polsce świadomość w temacie raka piersi? Czy wszelkie akcje w mediach, autobusy oferujące bezpłatne badania itp. zdają egzamin?

Z badań opinii społecznych i badań socjologicznych wynika, że ta świadomość jest, tylko nie przekłada się ona na nasze zachowania. Od 2006 r. istnieje Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, mamy ponadto Program Wczesnego Wykrywania Raka Piersi, w ramach którego kobiety w wieku 50-65 lat mogą raz na dwa lata wykonać bezpłatną mammografię. Prowadzi się kampanie promocyjne, wysyłane są imienne zaproszenia do domów, a mimo tego na te badania zgłasza się mniej niż połowa pań. W Szwecji, gdzie takie same badania są odpłatne, zgłasza się na nie ponad 80% kobiet, a i tak w tym kraju uważa się, że gdyby nie duża liczba imigrantów, to ten odsetek byłby jeszcze wyższy.

Jak wygląda w Polsce statystyka zachorowalności i umieralności na raka piersi?

Rocznie wśród kobiet mamy ponad 16 tys. zachorowań, już prawie 17 tys. i ta liczba stale rośnie. To jest ogólny trend w krajach cywilizacyjnie wysoko rozwiniętych. My tym tropem podążamy, choć dalej w krajach wysoko uprzemysłowionych Europy Zachodniej zachorowalność jest kilkukrotnie wyższa niż w Polsce. Natomiast umieralność na szczęście rośnie wolniej bądź jest w takiej fazie plateau. Nie obserwujemy jakiegoś dużego spadku, co było np. widać w Wielkiej Brytanii po wprowadzeniu masowych badań populacyjnych. Jednak tak jak powiedziałem – u nas tylko połowa społeczeństwa korzysta z takiej szansy. W dalszym ciągu widzimy zaawansowane nowotwory i to niekoniecznie u osób z małych miejscowości, gdzie nie ma lekarza lub trudno się do niego dostać, ale także z dużych miejscowościach, a nawet u osób z wyższym wykształceniem, z zawodem medycznym lub zbliżonym do medycznego. U nas w dalszym ciągu funkcjonuje takie przekonanie, że lepiej nie wiedzieć, że ma się raka. Już nie mówię o takim stwierdzeniu: „A nie, bo jej wykryli, że ma raka, poszła do szpitala i umarła”. Nikt jednak w takiej sytuacji nie mówi w jakim stanie ta osoba trafiła do szpitala, a prawdopodobnie był to już tak ciężki stan, że żaden lekarz nie mógł pomóc. W zaawansowanych chorobach nasze szanse przeżycia są bardzo niskie, a jeżeli chodzi o wyniki leczenia nowotworu we wczesnym stadium, to są one lepsze niż wyniki leczenia cukrzycy. W krajach lepiej rozwiniętych przemysłowo i cywilizacyjnie kobiety w większości już zrozumiały, że wczesna diagnostyka i regularne badania mogą pomóc wykryć raka we wczesnym stadium i tym samym – pokonać go.

Takie zaściankowe podejście to jedno, ale jest jeszcze inny temat tabu, który stara się Pan przełamać, a mianowicie możliwość połączenia chemioterapii z urodzeniem dziecka…

Może nie nazwałbym tego tabu, ale wynikiem błędów w kształceniu lekarzy. To wzięło się stąd, że wszystkich lekarzy uczy się jednej rzeczy – jest część leków, które wciąż są szkodliwe. Na każdym cytostatyku, w opisie leku znajdziemy informację o przeciwwskazaniu stosowanie go u kobiet w ciąży. Tak jak mówiliśmy, kobiety coraz później zachodzą w ciążę, jednocześnie obniża się wiek zachorowalności i te dwie drogi coraz częściej się krzyżują. Chciałbym, żeby te kobiety docierały do ośrodków onkologicznych wysokospecjalistycznych, gdzie mogą uzyskać poradę i propozycję leczenia. Oczywiście nie każdy nowotwór, w każdej lokalizacji i na każdym etapie jest możliwy do leczenia. Trudno sobie np. wyobrazić sytuację, w której jeżeli nowotwór będzie umiejscowiony w macicy i będzie wymagał radioterapii, to możliwe będzie przeprowadzenie takiego zabiegu. W takim ośrodku jednak  można uzyskać poradę na temat jak leczyć i czy leczyć. Jest to lepsze niż takie bierne poddawanie się i konieczność wyboru z góry – matka albo dziecko. W przypadku raka piersi np. my możemy operować niemal w każdym momencie i możemy leczyć chemioterapią w drugim, trzecim trymestrze. Oczywiście jeżeli zgłasza się do nas kobieta, której pozostało dwa tygodnie do porodu, absurdem jest zacząć ją leczyć w ciąży, gdy można rozpocząć to leczenie po urodzeniu dziecka i tak też postępujemy. W tych wcześniejszych okresach natomiast możemy im pomóc nawet w ciąży. W taki sposób urodziło się już kilkadziesiąt zdrowych dzieci, również w przypadku innych lokalizacji nowotworów. Te kobiety, nie powinny słyszeć, że muszą przerwać ciążę i wybrać pomiędzy sobą a dzieckiem, powinny być za to kierowane do ośrodków specjalistycznych, w których lekarze z doświadczeniem z ciężarnymi chorującymi na raka ocenią sytuację i zaproponują leczenie, często dające bardzo dobre efekty i nienarażające na niepotrzebny wybór „dziecko albo ja”.

Tutaj argumentem „za” jest też fakt, że kobiety w ciąży łagodniej znoszą chemię… 

Oczywiście ma Pan rację, że te kobiety lepiej tolerują chemię, ale z drugiej strony to byłby absurd namawiać kobietę, która ma być leczona do tego, żeby zachodziła w ciążę, bo łagodniej przejdzie chemię. Po prostu jest tak, że organizm ciężarnej kobiety wytwarza takie mechanizmy, które zapewniają jej jak najlepsze funkcjonowanie.

Zapytam jeszcze na sam koniec, czy miał Pan kiedyś do czynienia z przypadkiem raka piersi u mężczyzny?

Tak, warto podkreślić, że rak piersi dotyczy także mężczyzn. Mamy cały czas takich pacjentów, z tym że mówimy o około setce zachorowań rocznie. Ostatnio mięliśmy nawet 26-letniego pacjenta. Należy więc pomyśleć, że jeżeli mężczyzna ma jakiś guz na piersi, również może mieć raka.

Do dr n. med. Jerzego Giermka udało nam się dotrzeć przede wszystkim dzięki pomocy kobiet z fundacji Rak’n’Roll, działającej na rzecz poprawy jakości życia osób z chorobą nowotworową, w tym kobiet w ciąży. Dr Giermek bardzo chętnie angażuje się w działania fundacji, będąc jej konsultantem. Jest jednym z najbardziej uznanych ekspertów w środowisku onkologicznym.   

KOMENTARZE
Newsletter