Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Zacznij zmiany już dziś
Jakiś czas temu na portalu finanse.wp.pl pojawił się krótki artykuł, informujący o marketingowych posunięciach sieciowej restauracji McDonald's. Czytamy w nim, że tylko w Wielkiej Brytanii firma otwiera rocznie 30 nowych placówek i obecnie ma ich tam już 1250. Łącznie odwiedza je około trzy miliony klientów dziennie. W zeszłym roku zjedli oni aż 90 milionów Big Maków, czyli sztandarowego produkty restauracji, przy czym rekord padł w 2011 r., kiedy to zakupiono 100 milionów takich kanapek...

 

Ten artykuł skłonił nas do przeprowadzenia rozmowy z profesjonalistką o zdrowym trybie życia, na który składa się m. in. poprawny sposób odżywiania, aktywność fizyczna oraz właściwa suplementacja. Swoją wiedzą podzieliła się z nami Dorota Misztal z Poradni Centrum Odchudzania i Odżywiania przy ul. Milionowej 55 w Łodzi, Magister Dietetyki Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Certyfikowany Trener Odchudzania i Odżywiania.

 

 

Jakie najczęściej opory budzi słowo „dieta” u Pani klientów?

 

Dieta osobom trafiającym do Poradni bardzo często kojarzy się z ogromnymi wyrzeczeniami lub wielkim wysiłkiem w przygotowaniu codziennych posiłków, co naturalnie budzi opór. Często moi klienci obawiają się całego procesu zmiany, bo ludzie z reguły nie lubią zmian i raczej się ich wystrzegają. Trzeba pamiętać, że pewne nawyki już w nas są, wynosimy je z domu, rodziny, kultury czy ogólnie – ze środowiska . Zmienić ten sposób myślenia nie jest łatwo, dlatego na co dzień pracujemy z klientami metodą małych kroków - „zmiana krok po kroku, nawyk po nawyku”. Ja zawsze mówię, że nasza praca nie polega stricte na układaniu diety, bo każdy na jakiejś diecie jest, a na zmianie sposobu odżywiania, czyli czymś co wprowadzimy na stałe. Wprowadzając coś na chwile – efekt też mamy chwilowy.

 

A może jest też tak, że ludzie myślą, że to takie trudne, wymagające i kojarzą cały czas te zmiany z głodówką?

 

Tak, dlatego ja bardzo często pytam klienta na konsultacjach – z czym w ogóle kojarzy mu się słowo „dieta”? Pierwsza myśl, jaka pojawia się w 90% przypadków, to ograniczenia. Owszem, musimy pewne produkty ograniczyć, natomiast w zamian wprowadzamy inne produkty, musimy coś dać naszemu organizmowi, żeby cały proces przebiegał w sposób zdrowy i bezpieczny. Już od pierwszego spotkania staramy się pokazać, że to nie jest wcale takie trudne,– nie chodzi o to, żeby nagle zmienić wszystko, tylko by robić to stopniowo. Często klienci są zdziwieni, bo okazuje się, że w trakcie odchudzania jedzą więcej niż wcześniej i jednocześnie chudną.

 

Jeśli walczymy już ze stereotypami, to ze swojej strony dodam kolejny, który sam usłyszałem - „Nie zacznę diety, bo każda dieta jest niezdrowa i organizm zaczyna fiksować, jeżeli nagle nie dostaje tego, do czego był przyzwyczajony”…

 

Pytanie – jaka to jest dieta? Jeżeli jest to dieta mocno ograniczająca kalorie np. głodówka, może doprowadzić do tego, że tak mocno spowolnimy metabolizm, że będziemy musieli cały czas kaloryczność ograniczać, żeby utrzymać pożądaną wagę. Diety jednoskładnikowe, np. białkowa, tłuszczowa, kapuściana itp. też przyniosą nam chwilowy efekt chudnięcia, a po krótkim czasie wyjściowa lub większa masa ciała niestety powróci. Wszystko to, co dla naszego ciała jest niewłaściwie skomponowane i źle zbilansowane, może wpłynąć niekorzystnie na nasz organizm, dlatego podejście do każdej osoby musi być zawsze indywidualne. Na co dzień w poradni opieramy swoje działania o nową piramidę zdrowego odżywiania (opracowaną przez badaczy z Universytetu Harvardzkiego), która uwzględnia uniwersalny model prawidłowego odżywiania, ale samą kaloryczność i szczególne potrzeby organizmu dobieramy już indywidulanie do konkretnej osoby. Jeżeli są jakieś wykluczenia związane ze stanem zdrowia lub stanem fizjologicznym, wtedy należy wprowadzić modyfikacje. Komponujemy zalecenia w taki sposób, żeby w codziennej diecie znajdowały się wszystkie grupy produktów dostarczające dany makroskładnik, w odpowiedniej kaloryczności (białko, węglowodany oraz dobrej jakości tłuszcze). Wszystko po to, żeby dieta nie obniżała metabolizmu i nie działała krótkoterminowo, co ma na celu nie tylko osiągniecie wymarzonej sylwetki, ale również jej utrzymanie.

 

A jak nowy sposób odżywiania, który jest już jakiś dłuższy czas stosowany, wpływa na samopoczucie?

 

Taki pierwszy odczuwalny efekt u moich klientów to większe zasoby energii. Zaobserwowałam to także na sobie. Te wszystkie zasady jakie zalecam moim klientom, ja również stosuję w swoim życiu i życiu swojej rodziny, dzięki czemu mam pewność, że to co robię wpływa pozytywnie na zdrowie i samopoczucie innych osób. Wprowadziłam u siebie taki program, który nie był co prawda związany z ubytkiem masy ciała, gdyż nie miałam takiej potrzeby, ale skupiał się na odżywieniu organizmu, opartym na wszystkich zasadach zdrowego odżywiania oraz na odpowiednio dobranej suplementacji. Jeżeli organizmowi dostarczymy i uzupełnimy składniki odżywcze, nasze samopoczucie powinno się poprawić. Ważna jest tutaj właśnie odpowiednia suplementacja, gdyż jakość jedzenia się zmienia. Wraz z postępem cywilizacji w żywności jest coraz mniej składników odżywczych, a dodatkowo ograniczając kaloryczność, np. w procesie chudnięcia, niedobory niestety się pojawiają (o czym czytamy chociażby na stronie Instytutu Żywienia i Żywności), dlatego istotne jest uzupełnianie diety.

 

W społeczeństwie mamy wciąż odwrotne myślenie i to jest kolejny problem według mnie – "jak przejdę na dietę, stracę siły, energię"...

 

Tak, ludzie myślą, że zaczną im wypadać włosy, paznokcie i będą czuć się zmęczeni. Tak może się stać, jeżeli wprowadzamy diety oparte na głodówce, wyraźnym ograniczeniu posiłków, kaloryczności, a przy tym odżywianie staje się niezbilansowane i nieuzupełnione.

 

Wspomniała Pani o suplementacji, czyli właśnie uzupełnieniu. Jakich składników nam przede wszystkim dzisiaj brakuje i co wpływa na te braki? Gorsza jakość jedzenia, może mniej wolnego czasu?

 

Myślę, że i jedno i drugie. Po pierwsze jakość żywności znacznie się pogorszyła – marchewka, którą obecnie kupujemy w sklepach, nijak się ma do tej, którą kiedyś jedliśmy u babci na wsi, gdzie jedynym nawozem, był nawóz naturalny. Możemy owszem zasadzić sobie owoce, warzywa, hodować kury i ryby, ale pytanie – kto ma na to czas i czy jest to w ogóle możliwe w miejskich warunkach? Druga sprawa – jesteśmy bardziej aktywni, przy tym podatni na stres, mamy mniej czasu, życie od nas więcej wymaga, więc i organizm potrzebuje więcej składników odżywczych. To jest nasza codzienność i na te czynniki nie do końca mamy wpływ. Nasz organizm zmaga się z coraz większą ilością wolnych rodników, chociażby z zanieczyszczenia środowiska, stresu, braku snu, używek, co wpływa na to, że potrzebuje silniejszej tarczy ochronnej.

 

Czy jest możliwe, że suplementacja w jakiś sposób nam zaszkodzi? Mam tutaj na myśli przede wszystkim nieumiejętność odróżnienia suplementów naturalnych od syntetycznych.

 

Zawsze bardzo mocno zwracam na to uwagę. Co prawda społeczeństwo bardziej cierpi teraz na niedobory, niż na nadmiary danych składników odżywczych, ale również suplementy, a w zasadzie ich nieodpowiednie zastosowanie, mogą mieć na nasz organizm niekorzystny wpływ, szczególnie mam na myśli te pozyskane syntetycznie. Tutaj muszę wspomnieć jaka jest różnica chociażby w przedawkowaniu suplementów syntetycznych i naturalnych. Wytłumaczę to na przykładzie witaminy C – nadmiar syntetycznej witaminy C, i takie informacje każdy potencjalny klient znajdzie na ulotce, może prowadzić m. in. do kamicy nerkowej, a w przypadku przedawkowania naturalnej witaminy C, np. w postaci wyciągów z owoców aceroli, jedyną konsekwencją, tak jak po zjedzeniu dużej ilości owoców, może być co najwyżej lekka biegunka.

 

A czy istnieją grupy osób, dla których suplementacja jest w ogóle niewskazana albo zwyczajnie zbędna?

 

Jeżeli mamy osobę, która nie jest narażona na stres, nie pracuje ani umysłowo, ani fizycznie, jest w stanie dostarczyć odpowiednią ilość i jakość warzyw, owoców, białka, zbóż w ciągu dnia – pewnie nie wymagałaby suplementacji, ale czy w dzisiejszych czasach są takie osoby? Natomiast zawsze mocno podkreślam, że suplementacja jest formą uzupełnienia dobrze zbilansowanej diety, a nie jej zastępstwem. Każdego dnia powinniśmy zadbać o to, aby nasze posiłki były zdrowe, dostarczone w odpowiedniej ilości i częstotliwości, a to na co wpływu nie mamy, dodatkowo warto uzupełnić, ale nie zastąpić.

 

A co do samej suplementacji białkiem, która na siłowni mam wrażenie staje się trochę modą, czy możemy zastąpić ją naturalnymi składnikami, czyli kefirem, twarogiem i porcją wołowiny, obliczając sobie odpowiednią ilość białka zawartego w produktach?

 

Tak, możemy, ale musimy mieć świadomość, że to będzie związane z dużą ilością jedzenia, gdyż osoby aktywne fizycznie mogą mieć znacznie wyższe zapotrzebowanie na białko w porównaniu z osobą niećwiczącą, a co za tym idzie – przyjmując większe porcje białka z diety talerzowej, dostarczamy jednocześnie zwiększoną liczbę kalorii. Należy pamiętać również, że z danej porcji jedzenia może nie wchłonąć się dostatecznie duża ilość białka, jak byśmy tego oczekiwali. Najważniejsza jest świadomość, że suplementacja to tak jak wspominałam uzupełnienie dobrze zbilansowanej diety. Bardzo istotne jest też to, żeby osoba w posiłkach talerzowych potrafiła zbilansować pewną ilość białka. Przy dietach odchudzających i przy sportach siłowych bardzo ważne jest uzupełnienie białka z dodatkowych źródeł, gdyż ciężko jest to białko zbilansować, chociażby pod względem ilości jedzenia. Przykład – jeżeli zjemy 100 g piersi z kurczaka, gdzie jest ok. 21 g białka, wydawałoby się to dużo, całość i tak się nie wchłonie. Poza tym białko zwierzęce dużo gorzej się trawi niż białko roślinne, a na początku osoby nie mają nawyku jedzenia białka roślinnego i muszą się tego dopiero nauczyć. To jest taka protekcja organizmu, gdyż nadmiar białka zwierzęcego mocno zakwasza nasz organizm, więc żeby do tego nie dochodziło - warto jest uzupełnić te białka roślinne np. stosując różnego rodzaju posiłki zastępcze.

 

Czyli na zdrowy tryb życia składa się: odżywianie, suplementacja, aktywność fizyczna i utrzymywanie odpowiedniej wagi. Czy któryś z tych czynników jest jednoznacznie najważniejszy, czy kluczem jest zbilansowanie ich?

 

Samą dietą, wolniej bo wolniej, ale jesteśmy w stanie schudnąć i utrzymać wagę. Samą aktywnością fizyczną jesteśmy w stanie schudnąć, natomiast jeżeli nie zbilansujemy diety, jest ryzyko, że ubytki będą dotyczyć masy mięśniowej, a nie tkanki tłuszczowej. Najbardziej optymalnym zestawem jest połączenie jednego i drugiego i wzbogacenie tego odpowiednią suplementacją.

 

Te elementy możemy zbadać za pomocą analizy składu ciała, ale na nich zakres badań się nie kończy. Jakie jeszcze elementy sprawdzimy za pomocą tej metody, możliwej do przeprowadzenia w Państwa placówkach?

 

W analizie składu ciała mierzymy poziom tkanki tłuszczowej, zarówno tej ogólnej, jak i brzusznej - wisceralnej. To jest bardzo ważny parametr jeżeli chodzi o ryzyko związane z naszym zdrowiem. Wiele chorób i zaburzeń ma podłoże w odtłuszczeniu narządów wewnętrznych np. zaburzenia lipidowe, nadciśnienie, cukrzyca, podniesione ryzyko zawału lub udaru. Ponadto badamy poziom tkanki mięśniowej, nawodnienie organizmu, metabolizm spoczynkowy. Za pomocą tego ostatniego parametru określamy także ogólny metabolizm, czyli ile kalorii spala nasz organizm w spoczynku. Doradzamy jak zbilansować składniki odżywcze, aby poprawić poszczególne wskaźniki. Analiza pokazuje nam także wiek metaboliczny oraz masę mineralizacji kostnej. Od niedawna pracujemy również na najnowszych analizatorach medycznych, które ujawniają więcej parametrów, m. in. tzw. kąt fazowy pokazujący jakość i stopień odżywiania komórek w naszym organizmie. Może dać nam to ogląd chociażby pod kątem ryzyka rozwoju choroby nowotworowej.

 

Czy dzięki temu będziemy w stanie skutecznie wykryć nowotwór już w pierwszej fazie zachorowalności, czyli tej w 90% wyleczalnej?

 

Nie chcemy tego przewartościowywać, gdyż wynik może wyglądać zupełnie inaczej w przypadku każdej osoby i nie możemy traktować tego parametru jako wskaźnika diagnostycznego. Na pewno jest to bardzo ciekawy parametr, którego zmiany obserwujemy pod wpływem odżywiania organizmu. Dzięki niemu wiemy, że np. musimy zwrócić większą uwagę na antyoksydanty w diecie. Jeżeli ich poziom jest nieodpowiedni, może to przyczynić się do rozwoju wielu schorzeń, w tym nowotworów. Może to być również wskazówka, aby wykonać dalsze, pogłębione badania.

 

Jakie są kolejne kroki po analizie składu ciała, jeżeli parametry nie są dla klienta korzystne?

 

Po takim badaniu osoba otrzymuje informacje w jaki sposób może te wyniki poprawić. Może, nie musi. To musi być indywidualna decyzja każdego. Zawsze po takim badaniu proponujemy konsultację diagnostyczną, podczas której trener-dietetyk przeprowadza dokładny wywiad zdrowotny i żywieniowy oraz zapoznaje się z biochemią organizmu, czyli prosi o wykonanie podstawowych badań z krwi i moczu. Na podstawie wywiadu, badań biochemicznych i wyników analizy składu ciała rozpisujemy klientowi odpowiedni dla niego program z uwzględnieniem kosztów, czasu trwania i dopiero na koniec osoba podejmuje decyzję czy i od kiedy chciałaby taki program rozpocząć.

 

A czy zdarza się, że wywiad nie potwierdza tego, co pokazują wyniki?

 

Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby wywiad był z mojego punktu widzenia prawidłowy, a wyniki były nieprawidłowe. To zawsze idzie ze sobą w parze. Oczywiście, żebym mogła pomóc tej osobie, muszę oczekiwać od niej, że będzie mi mówiła prawdę. Cały proces wymaga solidnej pracy i składają się na niego także późniejsze wizyty kontrolne i wypełnianie dzienniczka odżywiania. Z doświadczenia dobrze wiemy jak te wyniki interpretować i jaką informację zwrotną klientowi udzielić.

 

Czy w badaniu biorą udział także dzieci?

 

Tak, generalnie nie ma przeciwwskazań, natomiast musi być do tego przygotowany odpowiedni analizator. W naszym ośrodku mamy taki analizator, który pokazuje wyniki już od 5. roku życia, z tym że u osób poniżej 18 roku życia nie przedstawia wszystkich parametrów, ponieważ organizm jest w fazie rozwoju, dojrzewania i cały czas wszystkie parametry się kształtują. U dzieci w zasadzie będzie pokazana waga, poziom tkanki tłuszczowej i jej normy dla danego dziecka, nawodnienie oraz poziom tkanki mięśniowej.

 

Najbardziej interesowały mnie właśnie te pierwsze parametry, ponieważ nadwaga u dzieci jest dzisiaj ogromnym problemem, z którego rodzice albo nie zdają sobie sprawy, albo którym nie mają czasu się zainteresować…

 

Faktycznie, coraz więcej dzieci trafia do naszej poradni, natomiast ja zawsze podkreślam, że jest to praca nie tylko z dzieckiem, ale przede wszystkim z rodzicami. Nawyki żywieniowe musi zmienić cała rodzina. O skali problemu świadczy fakt, iż kiedyś cukrzyca była chorobą osób starszych, a teraz zdarza się, że z takimi problemami trafiają do nas dzieci w wieku 10-12 lat.

 

A zdarzają się takie sytuacje, że osoba na pierwszy rzut oko wygląda szczupło, zdrowo, a wyniki są niepokojące? Najbardziej chodzi mi tutaj o przypadki tzw. otyłości ukrytej.

 

Jak najbardziej. Otłuszczenie narządów wewnętrznych jest właśnie kolejnym parametrem, który bada analiza składu ciała. Słyszymy z mediów o udarach lub zawałach osób szczupłych i często pojawia się wtedy pytanie – skąd to się bierze? Bardzo często wynika to z podwyższonego poziomu tkanki tłuszczowej brzusznej. Ten parametr jest zależny jedynie od nawyków żywieniowych. W przypadku otłuszczenia wisceralnego aktywność fizyczna ma zdecydowanie mniejsze znaczenie, niż zmiana sposobu odżywiania, ponieważ otłuszczenia serca, wątroby nie zmniejszymy jedynie poprzez aktywność. Złe nawyki żywieniowe nie muszą się odbić na wadze, ponieważ może tu decydować szybkość spalania lub typ sylwetki, natomiast na stanie zdrowia może zaważyć właśnie poziom tkanki tłuszczowej wewnętrznej. Takie popularne przykłady mamy chociażby wśród sportowców. Zawały i udary dotyczą także piłkarzy, siatkarzy, choć wszystkie parametry są u nich w normie, co zawdzięczają nieustannej aktywności fizycznej. Skąd zatem wziął się zator płucny lub zawał? Tutaj kłaniają się właśnie nawyki żywieniowe.

 

Wśród tych złych nawyków żywieniowych wydaje mi się, że plagą XXI w. są fast foody, które stanowią element tzw. martwej żywności. Czy mogłaby Pani wyjaśnić ten termin?

 

Martwa żywność to taka, która jest bogata w kalorie, przy czym są to tzw. puste kalorie, nie mające żadnych wartości odżywczych. Taki sposób odżywiania jest bardzo ubogi w dobrej jakości białko oraz w witaminy i minerały. Nie dostarczamy naszemu organizmowi niezbędnych wartości odżywczych – bije tylko licznik kalorii. Dodatkowo, oprócz fast foodów, do martwej żywności zaliczamy także tzw. junk foody, dania mrożone, słodycze i mocno dosładzane napoje.

 

Co jeszcze proponuje poradnia, żeby sprostać tym i innym problemom, oprócz indywidualnych konsultacji?

 

Staramy się walczyć z tym problemem również poprzez kursy odchudzania i zdrowego odżywiania. Kapitalnie sprawdza się to pod kątem małżeństw, rodzin, przyjaciół, ale i osób indywidualnych. Jest to 12-tygodniowy kurs, gdzie osoby krok po kroku uczą się nowych nawyków żywieniowych, nie zmieniają wszystkiego od razu, co może powodować opory. Kurs ma formę warsztatowo-wykładową. Spotykamy się w danej grupie osób i każdy wykład dotyczy czegoś innego, np. wpływu wody na nasz organizm i ilości wody, jaką powinniśmy wypijać, co kończy się zadaniem domowym i uczestnicy kursu przez tydzień stosują się do naszych zaleceń - PRAKTYKUJĄ NOWY NAWYK. Kolejny tydzień – kolejny temat. Dochodzi drugi nawyk, który wprowadzamy w życie, nie zapominając o tym pierwszym. Dodatkowo każda osoba podczas kursu ma zapewnioną opiekę indywidualnego trenera, czyli jednego z naszych dietetyków, który pomaga przejść przez ten proces zmiany. Każdy uczestnik na każdym spotkaniu otrzymuje także materiały, ułatwiające zmianę i naukę nowych zachowań żywieniowych. Przez te 12 tygodni przechodzimy przez nową piramidę zdrowego odżywiania. Jest to też bardzo fajna forma motywacji, ponieważ przed każdym spotkaniem uczestnicy są ważeni, najlepsze wyniki są nagradzane, a jeżeli zdarzyłoby się, że ktoś w danym tygodniu przytył, a jest na programie odchudzającym – przewidziane są także pewne kary. Nigdy jednak nie zdarzyło nam się, żebyśmy musieli je stosować. Grupa to dodatkowa siła wsparcia i motywacji – osoby zapisują się na cały cykl, nikt nie może dojść w trakcie kursu i dzięki temu uczestnicy zżywają się ze sobą i przechodzą cały proces zmian razem. Przez trzy miesiące razem chudną, osiągają pożądane efekty i później z sukcesem je utrzymują i przenoszą właściwe nawyki żywieniowe na swoje rodziny. Wartością dodaną jest fakt, że uczestnicy wymieniają się swoimi doświadczeniami, przepisami na nowe, zdrowe potrawy i są dla siebie wzajemnie inspiracją. Samo ważenie jest bardzo ważnym rytuałem. Pomimo że odbywa się indywidulanie, za zamkniętymi drzwiami, to wspólnie dzielimy się różnicą wyników wagowych z danego tygodnia i kursanci biją sobie nawzajem brawa za osiągnięte efekty.

Raz na kwartał organizujemy duże święto swoich poradni (tzw. Niedziela ze Zdrowiem), podczas którego laureaci kursów są nagradzani pamiątkowymi statuetkami. Jest to bardzo podniosła chwila dla naszych klientów, którzy zapraszają swoje rodziny i przyjaciół.

 

Jak widzimy na zdrowy tryb życia składa się wiele aspektów i złotym środkiem jest ich zbilansowanie. Nie wystarczy dobrze się odżywiać i zapominać o odpowiedniej suplementacji oraz aktywności fizycznej i na odwrót. W myśl zasady „Lepiej zapobiegać, niż leczyć” warto sprawdzić czy swoim trybem życia nie krzywdzimy własnego organizmu.

 

Wszelkie informacje udało się pozyskać dzięki uprzejmości mgr Doroty Misztal, która zgodziła się poświęcić nam swój cenny czas na rozmowę.

 

Źródła

- zdjęcie i logo pozyskane dzięki uprzejmości mgr Doroty Misztal oraz poradni COiO, 

- wywiad z mgr Dorotą Misztal przeprowadzony w siedzibie COiO, przy ul. Więckowskiego 98 w Łodzi. 

KOMENTARZE
Newsletter