Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
HOMO HOMINI RES SACRA. Tadeusz Tołłoczko.
25.07.2005 , Tagi: , bioetyka
„HOMO HOMINI RES SACRA * *Człowiek dla człowieka rzeczą świętą”. Seneka

Wstęp

          Dramat wielkości człowieka polega na tym, że, będąc obdarzonym wolną wolą, może swobodnie wybierać między dobrem a złem, oraz między nadzieją a zagrożeniem. A będąc obdarzonym zdolnością i swobodą myślenia, może dowolnie manipulować pojęciami dobra i zła, a także zło nazywać dobrem, a dobro złem.

          Pan Bóg uzbroił nas jednak równocześnie w rozum i sumienie. Sumienie to głos rozumu. Dodać trzeba: światłego, moralnie ukształtowanego. Sumienia zupełnie nie można utożsamiać, czy nawet tylko wiązać z uczuciem. Musimy jednak uświadomić sobie, że jesteśmy na takim poziomie intelektualnej biegłości, sprytu, chytrości, sprawności, zręczności, umiejętności i wyszkolenia, że potrafimy już nie tylko innych, ale nawet i siebie samego do wszystkiego, co nam jest potrzebne, przekonać. Dlatego też np. prawdy nam niemiłe lub niewygodne szybko przestają być dla nas prawdami. Największe zagrożenie stanowią jednak kłamstwa zorganizowane, maskowane pozorami prawdy.

          Jakże często jednak życie zmusza nas nie tylko do wyboru między dobrem i złem, ale także między złem a złem. Pamiętać przy tym musimy, że dramat rozumu polega na tym, że ulega on złudzeniom, a człowiek, jeśli czegoś nie rozumie, to bywa przekonany, że jest to bez sensu. A przecież my wszyscy dużo więcej wiemy niż rozumiemy. Ileż to nawet naukowych twierdzeń przyjmujemy na wiarę od autorytetów. Umiejętność samookłamywania należy również do bardzo ludzkich cech. Powstaje więc pytanie: czy my czasami nie przeceniamy potęgi rozumu? A do czego ma nam służyć rozum? Prostej odpowiedzi udziela L. Kołakowski stwierdzając, że „rozum ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne oporne na czas” .

          Jednakże gdyby życie nie dostarczało nam niedających się myślowo rozwiązać problemów, pytań i wątpliwości, to ani wieczność, ani nieograniczoność, ani niezliczoność, ani bezmiar ani też bezkres nie byłyby nieskończonością. Eskulap

          Dla starożytnych Greków maestria boga sztuki lekarskiej Asklepiosa (w Rzymie zwanego Eskulapem) była tak wielka, że doszedł do takiej zręczności w leczeniu, iż mógł wskrzeszać zmarłych. Zatrwożył się wówczas Zeus, że zakłóci on tym porządek świata i uśmiercił „boga sztuki lekarskiej”, umieszczając go wśród gwiazd jako konstelację Wężownika.

          Ale dlaczego Zeus się zatrwożył? Zatrwożył się, ponieważ biologia zapewnia wprawdzie nieśmiertelność, ale nie poszczególnym jednostkom, lecz całej ludzkości. Nie poprzez regeneracje, lecz poprzez potężny arsenał genów, jakimi dysponuje. Ewolucja

          To ewolucja zapewnia ludzkości nieśmiertelność oraz udoskonala jej cechy i możliwości. Tak więc to śmierć jednostek oraz akt narodzin kolejnej generacji powodują ewolucyjny rozwój coraz bardziej udoskonalanych osobników i gatunków. Natomiast replikacja niezmiennych osobników drogą znanego w przyrodzie klonowania uniemożliwiłaby rozwój gatunków i ludzkości. Klonowanie nie miałoby sensu, wykluczałoby bowiem możliwość rozwoju i postępu. Determinacja cech jednostki następuje jednak przez losowy dobór genów.

          I tak gdy geny prostej wieśniaczki w nieślubnej procedurze połączyły się z genami notariusza z Florencji, to 15.04.1452 o godz. 22.30 przyszedł na świat genialny Leonardo da Vinci. Podobnie gdy geny pewnego holenderskiego młynarza połączyły się z genami córki piekarza, wynikiem tego nie stał się ani lepszy młynarz, ani piękniejsza piekarzówna, ale Rembrandt.

          Zgodne z prawami ewolucji giną jednostki słabe, jako niezdolne do adaptacji i do walki o byt. To osiągnięcia medycyny sprawiają, że jednostki słabsze, niepełnosprawne mają szanse przechytrzyć prawa ewolucji, a więc i wymknąć się prawom natury. Medycyna ochrania więc jednostki fizycznie słabe. I takie jest jej zadanie.

          Klonowanie i inżynieria genetyczna sprawiają, że procesem wymykania się prawom natury i ewolucji można będzie jednak sterować, zmieniać jej kierunek i tempo zmian. I tu ujawnia się dylemat: jak pokierować tym sterowanym przez człowieka rozwojem nauki tak, by nie spowodować katastrofy, by nie wejść w erę nowego gatunku poczłowieczego (Fukuyama).


Klonowanie


          Klon jest bliźniakiem, ale powstałym w wyniku manipulacji, przechytrzenia, a nawet oszukania natury. Z pomocą tej metody klonujemy jednak tylko ciało, a nie umysł, charakter czy osobowość. Klonowanie nie zapewnia więc ani nieśmiertelności, ani zmartwychwstania, ani zachowania osobowości, ani też świadomości i pamięci. Myśl, że poprzez klonowanie przedłuża się własną doczesną egzystencję, jest błędna. Jeśli dawca jądra komórki somatycznej zabiłby swego klona, to nie byłoby to samobójstwo, lecz „zwykłe” morderstwo.

          Po co Ian Wilmut sklonował owcę Dolly? Wilmut zamierzał opracować „metodę otrzymywania żywych fabryk tanich leków”. Robił to z inspiracji firmy farmaceutycznej PPL Therapeutics. Klonowanie reprodukcyjne.

          Obecnie zanika poczucie niepowtarzalności, autonomii, godności jednostki ludzkiej. Nasuwa się jednak pytanie czy biologiczna niepowtarzalność jest człowiekowi tak bardzo niezbędna? Bliźniakom w niczym ona nie przeszkadza.

          Z medycznego punktu widzenia za wskazanie do klonowania reprodukcyjnego można by uznać brak komórek rozrodczych. Oblicza się, że na świecie jest, około 150 mln mężczyzn dotkniętych całkowitą aspermią. Dzięki klonowaniu potomstwo mogłyby mieć nawet osoby, które w ogóle nie wytwarzają komórek rozrodczych!. Są doniesienia stwierdzające możliwość wyhodowania sztucznych plemników z komórek macierzystych. Ale czy próby klonowania człowieka oznaczają tylko chęć niesienia pomocy bezpłodnym osobom i parom?

          Motywem do klonowania reprodukcyjnego może być też chęć posiadania dziecka przez osoby samotne i homoseksualne. Znane są już przypadki dwóch kobiet pragnących mieć córkę, dla której jedna będzie genetycznym ojcem, a druga matką. W innym przypadku jedna kobieta chce być dla swego dziecka jednocześnie biologiczną matką i ojcem. Zdarzyć się też może, że osoby samotne lub żyjące w parze homoseksualnej będą chciały mieć dziecko o właściwych dla nich przymiotach, np. niesłyszący rodzic(e) zapragną posiadać głuche dziecko.

          Ale czy nie dostrzegamy również i innych, bardziej egoistycznych motywów popychających człowieka do obejścia barier, jakie stworzyła natura, i kreowania potomstwo drogą bezpłciową? Klonowanie terapeutyczne

          Niepowtarzalność biologiczna chroni jednostki przed zbrodniczym ich wykorzystywaniem jako dawców narządów do transplantacji przez silnych i bogatych przestępców, ale równocześnie utrudnia, lub wręcz uniemożliwia ratowanie zdrowia i życia ludzi chorych, wymagających transplantacji narządów. Przeszkodę tę ominąć można metodą hodowania ludzkich embrionów, które są źródłem zarodkowych komórek macierzystych. Uzyskuje się w ten sposób zgodność tkankową i eliminuje zjawisko„odrzucania”. Ale klonowanie tzw. terapeutyczne to planowa produkcja embrionów z założenia skazanych na uśmiercenie.

          W klonowaniu terapeutycznym istota ludzka zostaje uprzedmiotowiona, traktowana jako materiał do obróbki lub wręcz jako środek leczniczy. A człowiek jest przecież celem finalnym, ostatecznym, i nie może być środkiem prowadzącym do celu (Kant). Najbardziej naturalnym prawem człowieka jest jego prawo do życia odzwierciedlające ideę świętości życia. Oto wypowiedź Ojca Św. Jana Pawła II, która wprost odnosi się do komórek macierzystych: “...... należy zawsze unikać metod, które są sprzeczne z poszanowaniem godności i wartości osoby. Mam zwłaszcza na myśli próby klonowania istot ludzkich z myślą o uzyskaniu organów do przeszczepów. ” Terapia genowa i klonowanie transgeniczne

          Klonowanie pozwala również na „produkowanie” zarodków ludzkich z komórek, których materiał genetyczny został zmieniony w laboratorium. Dopiero te dwie procedury łącznie wiążą się z możliwością genetycznego modyfikowania człowieka poprzez selektywny dobór genów. I to prowadzi zarówno do realnych korzyści, jak i zagrożenia dla gatunku ”homo sapiens”. Nasuwa się tu jednak pytanie, dlaczego jednak determinacja cech osobowych człowieka przez przypadkowy, losowy dobór genów nie mogłaby być zastąpiona przez sterowany przez niego proces i dlaczego tylko przez przypadek ma się urodzić Leonardo da Vinci lub Rembrand? Czy losowo występujących wydarzeń nie można uczynić bardziej prawdopodobnymi?

          Należy sobie jednak uświadomić, że w ten sposób stwarza się możliwość selekcji genetycznej dla uzyskania "Herrenvolk", czyli "rasy panów", Byłaby to metoda produkcji „nadczłowieka”. W wyniku omawianego tu procederu zapewne może się wyłonić nowy „Homo supersapiens”, który, jako znamiennie różniąca się istota, stopniowo tracić będzie kontakt z „homo sapiens”, przeistaczając się w kierunku „animal rationale”. Jakie relacje zapanują miedzy nimi.?

          Oporów nie budzi hodowanie ludzkich tkanek czy wprowadzenie pobranych od człowieka genów np. do krowy, by w jej mleku uzyskać niezbędne ludzkie białka, jak interferon czy interleukina. Dodanie ludzkich genów niektórym zwierzętom zmniejszać ma reakcję odrzucania przeszczepów u ludzi. Samo klonowanie miałoby ułatwić tylko mnożenie tych zwierząt, w których ludzkie geny zdołają się odpowiednio "zadomowić". Rzeczywisty problem pojawia się, gdy eksperymenty planuje się przeprowadzić na ludzkich zarodkach.

          Tempo rozwoju metodyki badań genetycznych jest tak wielkie, że trudno przewidzieć, jakie niespodzianki czekają nas nawet w najbliższych dniach. Ponieważ nie ulega wątpliwości, że nasz genom nie jest doskonały, czy można mówić, że jest on święty i nienaruszalny i czy w tej sytuacji można mieć złudzenia, że "wzmacnianie genetyczne" gatunku „homo sapiens” nie jest tylko kwestią czasu? Czy klonowanie jest procedurą bezpieczną i skuteczną?

          Ujawnia się wiele niewiadomych, którymi albo się straszy, albo się je lekceważy - w zależności od doraźnej potrzeby. Obrona jakiegokolwiek stanowiska nie może być jednak oparta ani na strachu, ani na lekceważeniu. Musi opierać się na nauce i myślowych procesach. Winniśmy sobie jednak uświadomić, że badania nad klonowaniem w znamiennie dużej mierze prowadzone są metodą prób i błędów, pociągają więc za sobą liczne ofiary. Ofiary życia. Metoda ta z założenia wiąże się z brakiem ogólniejszej wizji i świadomości wszystkich zagrożeń. A nadzieje nasze związane z klonowaniem obarczone są w dużej mierze niebezpieczeństwem wynikającym z:

  • braku dostatecznej wiedzy,
  • braku wątpliwości
  • optymizmu niekontrolowanego wiedzą.

          Pamiętać należy, że zarodkowe komórki macierzyste, pochodzące zarówno z klonowania terapeutycznego jak i nadliczbowych zamrożonych zarodków, charakteryzują się genetyczną niestabilnością, oraz możliwością rozwoju tzw. teratom. Liczyć się więc należy z tym, że co najmniej w pierwszym, nie wiadomo jak długo trwającym okresie, zwiększone będzie ryzyko urodzeń ludzkich klonów z zagrażającymi życiu wadami zarówno anatomicznymi, jak i metabolicznymi. Owca Dolly urodziła się za 277 „podejściem”.

              Wraz z rozwojem klonowania opieka medyczna stanie się w pewnym momencie niezwykle skomplikowana, kosztowna, a więc i elitarna. Wobec faktu, że większość klonowanych embrionów ginie, a znamiennie duża liczba urodzonych klonów obarczona jest wadami wrodzonymi i ma krótszy czas przeżycia, powstaną nowe problemy, związane również z systemem opieki medycznej i ubezpieczeń. Ubezpieczenie sklonowanych osobników będzie kosztować więcej. Pojawia się wiec pytanie, czy w ramach społecznej solidarności osoby tradycyjnie poczęte będą chciały, czy musiały opłacać wyższe składki? Ponadto firmy ubezpieczeniowe i pracodawcy będą pod przeróżnymi pozorami chciały, a może nawet musiały wprowadzić „rasizm genowy”. Powstanie więc też potrzeba prawnego zabezpieczenia „genetycznej prywatności” sklonowanego człowieka. Poza tym zadaniem medycyny i ochrony zdrowia jest pomaganie i ograniczanie liczby chorych, a nie ich mnożenie - do tego z ciężkimi wadami i krótszym okresem przeżycia.

              Niebezpieczeństwo klonowania reprodukcyjnego wiąże się dodatkowo z faktem, że. nieznane są jeszcze wszystkie negatywne – fizyczne i psychiczne - skutki klonowania, nie opracowano też metod ich uniknięcia. Istnieje np. potencjalna możliwość braku umiejętności kształtowania własnej osobowości przez sklonowanego osobnika. Nieznany jest wpływ klonowania ludzi na układy rodzinne, społeczne uwarunkowania i równowagę genetyczną społeczności.

              Ale przecież nieznane trzeba poznać. A żeby poznać, trzeba robić eksperymenty. Przed podjęciem decyzji badawczej należy jednak uświadomić sobie ryzyko i odpowiedzieć na pytanie: jakim i czyim kosztem badać?

              Sprzeciw budzi nie sama technika klonowania, a tylko traktowanie istoty ludzkiej jako przedmiotu do obróbki lub nawet sprowadzanie jej do roli środka leczniczego. Nasuwa się tu pytanie natury ogólnej: „Czy klonowanie prowadzące do wykorzystania embrionalnych komórek macierzystych nie jest wyrazem filozofii przemocy?”. Kościół Katolicki nigdy nienaturalnych metod powoływania do zycia istnień ludzkich nie akceptował, ale broni prawa do życia tych, którzy w wyniku tych metod zostali poczęci.

              Profesor genetyki medycznej na Sorbonie przedstawia studentom historię rodziny, w której ojciec i matka cierpią na choroby psychiczne, a dwoje dzieci ma poważne wady rozwojowe. Kobieta zachodzi po raz kolejny w ciążę. Profesor pyta: co byście doradzili tej kobiecie? Pada chóralna odpowiedź: Przerwać ciążę! Brawo, właśnie uśmierciliście Bethovena. (z wykładu Prof. P. Węgleńskiego)

    Światopogląd – wiara

              Stanowisko wobec klonowania w bardzo dużym stopniu zależne jest od światopoglądu człowieka i wyznawanej przezeń wiary. Dla osób, które wierzą w istnienie Pana Boga, życie jest celem przed-ostatecznym Natomiast ludzie niewierzący życie traktują jako cel ostateczny. Dla nich życie jest tylko formą istnienia białka. Ne dostrzegają metafizycznego sensu egzystencji i dlatego ten metafizyczny aspekt życia nie stanowi dla nich wartości, nie jest też punktem odniesienia ich rozumowania. Nieważne są dla nich metafizyczne pojęcia, lecz samo biologiczne, poznawcze, zmysłowe trwanie wzbogacone niekiedy poczuciem piękna, dobra - wszystko ma charakter doczesny, przejściowy. Dlatego dla takich ludzi kryterium życia jest jego jakość, a nie wartości transcendentalne. Tak więc to, czy w perspektywie wieczności życie traktować mamy tylko jako epizod, czy jako epilog każdego ludzkiego istnienia, zależy od naszych myślowych horyzontów. Boskie kompetencje

              Wiele mówi się o tym, że dzięki klonowaniu człowiek przekroczył próg boskich kompetencji. To dziennikarze, szukając skandalu, afery i sensacji, stworzyli i rozpropagowali taki sposób myślenia. Poprzez klonowanie nie powołujemy przecież do życia istoty z materii nieożywionej (gliny), lecz powołujemy do życia wprawdzie nową istotę ludzką, ale poprzez sztuczną ingerencję w naturalne mechanizmy rozmnażania. Czy poprzez klonowanie człowiek tchnął ducha w martwa naturę?

              I dlatego wierzący uznają, że tylko Pan Bóg stworzył świat „ex nihilo”. Nadal jest aktualne prawo Leydiga z 1855 „Omne vivum ex vivo”. Skoro jednak w spreparowany przez człowieka klon Pan Bóg tchnął ducha, oznacza to, że nie jest on sprzeczny z wolą boską. Wszechmocny Pan Bóg nie mógł zostać do tego przymuszony. Można więc przyjąć, że Pan Bóg jako Wszechmogący na klonowanie się zgodził, ale czy się z nim pogodził? I dlatego sklonowany człowiek będzie objęty Odkupieniem. Nie oznacza to jednak wcale, że procedura ta jest zgodna z naturalnymi prawami przyrody ustanowionymi przez Boga w odniesieniu do człowieka.

    Rzeczywistość


              Codzienne życie uczy nas jednak, że każdy wynalazek dokonany przez człowieka może się przeciwko niemu obrócić. Tak więc powstaje pytanie: czy możliwość złego wykorzystania klonowania może stanowić argument przemawiający za bezwzględnym zakazem stosowania tej metody rozmnażania? Przecież ludzkość od zawsze godziła się na wynalazki, które jednym przynosiły korzyść, pożytek i dobro, a innym krzywdę i zło. Przy całej świadomości ogromu potencjalnych zagrożeń należy się zatem zastanowić, czy nie lepiej jest już teraz postawić znak „ wstęp wzbroniony” niż potem natknąć się na znak „wyjścia nie ma”.

              W ocenie realiów życia musimy jednak być również świadomi, że bezprawie i amoralność bywają zwykle bardziej skuteczne niż dobro, szlachetność, a nawet zwykła przyzwoitość, zwłaszcza że „nauka z kolei wie, czym jest, ale nie zawsze wie, czym być powinna”(Braque). I dlatego T.S. Elliot pyta: „Czy ludzkość jest w stanie znieść dużą dawkę rzeczywistości”. Refleksja i działanie muszą więc być oparte na zrozumieniu i poczuciu bardzo złożonego obrazu rzeczywistości i dlatego powinniśmy jednak zapewnić sobie wpływ na tok wydarzeń, by nie zostać na ich marginesie. Już teraz jednak doprowadziliśmy do sytuacji, w której musimy rozwiązywać problem wyboru miedzy złem a złem. I tu stajemy wobec ostrzeżenia – „wyjścia nie ma”. Już teraz powstaje pytanie, co robić z nadmiarowymi zarodkami – czy wykorzystać je do uzyskania zarodkowych komórek macierzystych? Przekazać na potrzeby przemysłu kosmetycznego? Zniszczyć?

              Musimy jednak też być świadomi, że obecnie przed gorączkowym rozpowszechnieniem procedury klonowania „chronią” nas jeszcze tylko względy techniczne, brak pieniędzy, oraz przejściowe trudności natury formalno – prawnej. Na razie nie ma „potrzeby” dokonywania zapłodnienia oocytu, by w fazie blastocysty zarodka pobrać zarodkowe komórki macierzyste, ponieważ jest do ewentualnej dyspozycji nadmiar embrionów z procedury zapłodnień in vitro. Tak więc z tych powodów klonowanie terapeutyczne w najbliższej perspektywie nie stanowi istotnego biologicznego zagrożenia dla naszego gatunku, zwłaszcza, że dotychczasowe metody rozmnażania nie stracą nic ani na atrakcyjności ani na powszechności. „Oto jak nas biednych ludzi rzeczywistość ze snu budzi”. Konkurencja wartości.

              Aczkolwiek wielu ludzi poczucie osobistej godności ceniło wyżej niż pragmatyczne korzyści, a nawet własne życie, to jednak również wielu, bardzo wielu swoją godność sprzedawało – nawet za marne pieniądze lub stanowiska. Aktualne staje się pytanie, czy w obecnej rynkowej rzeczywistości godność człowieka ma jakiekolwiek szanse w konkurencji z pragmatycznymi korzyściami?

              Życie niesie jednak również wiele trudnych sytuacji wymagających jednoznacznych decyzji. Można, bowiem domniemywać, że wiele osób, deklarujących się jako przeciwnicy klonowania terapeutycznego, zmieni jednak stanowisko w obliczu swojej własnej śmiertelnej choroby i zgodzi się na wykorzystanie embrionalnych komórek macierzystych dla ratowania swojego życia. Chory staje wówczas przed dylematem: „godnie umrzeć, czy zdrowo żyć?” A przecież, myśląc tak zupełnie „po ziemsku”, to wszyscy chcą iść do nieba – no, nikt nie chce umierać. Mało tego, wszyscy chcieliby iść do nieba, nawet bez konieczności przestrzegania dekalogu. Utylitaryzm

              Na przełomie XIX i XX wieku Henri Poincaré podkreślał, że utylitaryzm nie powinien dochodzić do głosu w odkrywaniu prawdy. Utylitarystyczne rozumienie dobra jest co najmniej potencjalnie niebezpieczne, zgodnie bowiem z takim myśleniem uświęcone, trwałe, odwieczne wartości zastąpione zostaną przez metody pragmatycznego (wygodnego) działania i tylko użyteczność stanowić będzie kryterium dobra i zła. Wszystko, co jest użyteczne w praktycznym działaniu, uznawane jest za dobro. Przy tym założeniu dokonać można wielu nieprawości. Oczywistością jest, że w historii świata większość zbrodni dokonana została pod hasłem prawdy i wspólnego dobra społeczeństw lub ludzkości (wojny religijne, czy autorytarne ideologie XX wieku, np. komunizm).

              Jeśli jednak pragmatyzm działań miałby stanowić wartość dominującą w życiu człowieka, to natychmiast dochodzi do kolizji wartości takich, jak „godność ludzka i użyteczność”, a nawet „życie ludzkie i użyteczność” Pojęcie godności i dobra człowieka, w znaczeniu utylitarystycznym dla każdego może oznaczać co innego i ewoulujacego w zależności od zmieniających się potrzeb. W dzisiejszej rzeczywistości formułuje się coraz to nowe kryteria człowieczeństwa w zależności od doraźnej potrzeby. Na przykład wybory parlamentarne wpływają na stosunek polityków do zagadnień moralnych. Zwolennicy aborcji twierdzić będą, że o osobie ludzkiej mówić można dopiero np. od chwili urodzenia. Jeśli natomiast ktoś nie zgadza się na dokonywanie aborcji, ale akceptuje wykonywanie klonowania terapeutycznego, będzie z kolei twierdzić, że o osobie ludzkiej mówić można dopiero od arbitralnie wskazanego przez niego okresu życia zarodka. Przypomina się tu stary dowcip. Pytanie: ile jest dwa + dwa? - „ To zależy, czy pan kupuje czy sprzedaje” - brzmi odpowiedź.

              Okazuje się więc, że zmiana definicji wpływa na ocenę moralną czynu. Tak wyrasta niekiedy problem: jak zdefiniować pojęcia, ażeby pod pozorem zachowania zasad moralnych móc zrealizować własną hipotezę badawczą, sprostać własnym potrzebom, ambicjom, interesom tak, by nie uzyskały one miana niemoralnych. Istnieją dwie możliwości: albo zmienić postępowanie, albo definicję. Dużo łatwiej jest zmienić definicję uzbrajając ją w racjonalne pozory. Zasad moralnych, tak jak i praw matematyki, relatywizować jednak nie można, pomimo opinii, że „Nie ma nic bezwzględnie dobrego, lub złego, lecz myślenie czyni je takimi” (Hamlet). Zasad moralnych nie można uzależniać od utylitarnej potrzeby. Co to by było, gdybyśmy prawa matematyki dopasowywali do własnych życzeń?

              Dla celów utylitarnych zmieniono przecież również definicję śmierci, która okazała się, być definicją „ruchomą”. Pojęcie śmierci opatrzono jednak przymiotnikiem i teraz mówimy o „śmierci klinicznej”, a nie wprost o śmierci. Tu przynajmniej problem postawiony został uczciwie, a zmiana definicji pozwoliła uratować życie tysiącom ludzi. „Ruchomą” pozostała natomiast nadal definicja początku życia. W tych bardzo elastycznych kryteriach moralnych dokonuje się degradacja, nihilizacja wartości osoby oraz dehumanizacji życia osobowego. To, co proponuje utylitaryzm, to nie jest etyka. W odniesieniu do medycyny byłaby to natomiast bardzo skuteczna taktyka i strategia silnych i bogatych wobec słabych i biednych. Gdyby medycyna przyjęła zasadę jakości życia w miejsce godności człowieka to zaangażowałaby się w unicestwianie słabych i biednych jako bezużytecznych, bezproduktywnych i niespełniających kryteriów zdrowia i bogactwa.

              Podam krańcowo futurystyczny przykład przedmiotowego traktowania osoby. Wyobraźmy sobie, że przy pełnej akceptacji zasad utylitaryzmu mogłoby dojść do sytuacji, w której padłyby następujące słowa: „Patrzcie! Ten bezrobotny, lub niepełnosprawny facet, który jest tylko konsumentem Produktu Krajowego Brutto ma jeszcze dwie nerki – a przecież jedna mu wystarczy i równocześnie czołowy polityk, czy milioner – właściciel fabryk zatrudniających ileś tysięcy ludzi jest chory i wymaga przeszczepu nerki. Dla dobra państwa i nas wszystkich powinniśmy go za wszelką cenę ratować”. Istnieją zatem takie utylitarystyczne wartości, dla których warto życie poświęcić. Oczywiście, cudze. A najłatwiej życie bezbronnego człowieka. Cz. Miłosz w jednym ze swoich wierszy napisał „życie głodnych musi być równie warte, co życie sytych”. Komercjalizacja

              Prospektywnie rynek potrzeb biotechnologicznych jest nieograniczony Ilościowo i czasowo, oraz progresywnie wzrastający. Większość ludzi to przecież potencjalni klienci. W tej sytuacji etyka kliniczna i biotechnologiczna przegra bój z prawami rynku i ekonomii, bo decydować będzie po prostu zysk.

              Ja w ogóle nie mogę sobie wyobrazić, aby jakakolwiek idea mogła wygrać starcie z takimi pieniędzmi. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeżeli wyrazimy zgodę na klonowanie, to nie zdołamy zapobiec komercjalizacji tego zagadnienia, łącznie z powstaniem i bujnym rozwojem „szarej strefy”.

              Coraz częściej pojawiają się już ogłoszenia prasowe w rodzaju: „kupię komórki jajowe kobiety mającej, co najmniej 170 wzrostu, bez poważniejszych problemów zdrowotnych w rodzinie i o inteligencji powyżej przeciętnej” . Niedawno w Internecie ogłoszono nawet aukcję komórek jajowych pochodzących rzekomo od modelek, których zdjęcia umieszczono na pierwszej stronie kolorowego magazyny. Ceny wywoławcze kształtowały się od kilkunastu do kilkuset tysięcy dolarów. A wszystko w eugenicznej pogoni za „jak najlepszym” genotypem. Polityczne przypadłości naszego czasu

              To politycy, sterowani przez finansowe organizacje, dysponujące policją, władzą, oraz pieczątkami, decydować będą o tym, jakiego człowieka mielibyśmy tworzyć. Tymi metodami kreowane będą rozwiązania w biotechnologii i genetyce. Motywem badań genetycznych dawno przestała być tylko pasja poznawcza.

              Notowania amerykańskiej spółki Affymetrix, wytwarzającej biochipy, wzrosły w ciągu roku z 600 mln USD do 3 mld USD. Już dziś piętnuje się „wtargnięcie handlarzy w domenę badań medycznych” i „dziką konkurencję firm biotechnologicznych w społeczeństwie opętanym wizją zysku”. Jaka idea jest w stanie wygrać konkurencję z takimi pieniędzmi przyozdobionymi wzniosłymi hasłami o wolności myśli i badań? Coraz realniejsza staje się dyktatura relatywizmu moralnego, a jej motorem staje się tylko zysk. Na razie nikt jeszcze nie ma odwagi powiedzieć wprost, że wartości utylitarne są dla niego ważniejsze od wartości moralnych, dlatego brutalną rzeczywistość „perfumuje” się sloganami i manipuluje definicjami. Niebezpieczeństwo jest tym większe, że nie mamy ani przemyśleń, ani wizji następstw zdominowania medycyny wyłącznie utylitarnym sposobem rozumowania. Nauka

              Osiągnięcia nauki i techniki napawają, oczywiście, optymizmem Niepokój natomiast budzi moralny relatywizm związany z tymi osiągnięciami. Wobec możliwych korzyści klonowanie, podobnie jak „człowiek z probówki”, szybko straci charakter nowości, sensacji i zagrożenia. Dlatego nikt nie rozważa ceny, jaką trzeba będzie zapłacić za aktualne i planowane osiągnięcia.

              Od wynalazku koła i ognia jednak nie ma odwrotu i raz odkrytej prawdy i poznanych praw przyrody nie da się zakryć, toteż światopoglądu naukowego dziś już nikt ignorować nie może i zdawać sobie musimy z tego sprawę, że nauki – a raczej naukowców - nie można myślowo ani uwięzić, ani okiełznać. Nie ma na to ani siły, ani potrzeby. Przypomina mi się jednak aforyzm S.J. Leca „Czy jest to postęp, gdy kanibal zaczyna używać widelca i noża?

              W nadciągającej erze “Genomu”, kończącej ewolucyjny rozwój człowieka, aktualne staje się pytanie T.S. Eliota: "Gdzie jest mądrość, którą utraciliśmy w wiedzy? ". Poza nakładami finansowymi - ileż inwencji twórczej i talentu wymagają prowadzone badania. Ale czyż miałby to być „talent, a nawet geniusz bez mądrości” , – bo bez wizji moralnych zagrożeń związanych z tymi odkryciami. Współcześnie nie ma jednak jedności wiary, moralności i nauki. I dlatego prawdy zawarte w Encyklice Ojca Świętego „ Fides et Ratio” * „stawiają człowiekowi sumienia do wykorzystania drogowskazy na rozdrożach rozumu i wiary. Dojść musi do zjednoczenia prawdy naukowej i prawdy moralnej”. Rezultatem tego byłby więc nie tylko technologiczny postęp, ale i dobro. Myślę, że nie możemy mieć jednak złudzeń, i że "wzmacnianie genetyczne" gatunku ludzkiego jest tylko kwestią czasu.

              Pierwsze zdanie encykliki „Fides et ratio” brzmi: ’ Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” Ojciec Św mówi też: „Nie lękajcie się” Prawda jest. Prawda istnieje”. oraz „Duch ludzki żyje prawdą i miłością” JP II. A Święta Teresa Benedykta od Krzyża - E. Stein powiedziała „Bóg jest prawdą. Kto szuka prawdy, ten szuka Boga, choćby nawet o tym nie wiedział”. Ta Święta jest dla mnie „wyjątkową Świętą”. Przez rozum doszła nie tylko do wiary, ale i do świętości. Okazuje się więc, że rozum również potrafi wierzyć.

    Dyskusja

              Sposób sformułowania pytania może w sposób jednoznaczny sugerować niezgodną z prawdą odpowiedź. I tak pytanie: „Czy klonowanie ludzkich komórek w celu ratowania życia śmiertelnie chorych pacjentów może być wykonywane?”- niesie ze sobą fałsz, ponieważ świadomie i tendencyjnie pomija istotę zagadnienia, jaką jest śmierć ludzkiego zarodka. Uczciwie sformułowane pytanie brzmiałoby: „Czy w celu ratowania zdrowia i życia chorych jest moralnie dopuszczalne i usprawiedliwione wykorzystanie ludzkiego zarodka powodując jego metodycznie zaplanowane uśmiercenie?” „Człowiek czy jeszcze nie”?

              Jeśli embrion jest osobą, a nie tylko zlepkiem żywych, rozwijających się komórek, to należą mu się wszelkie prawa przysługujące osobie, w tym prawo do życia. My, dorośli, też jesteśmy zlepkiem żywych komórek. Gdyby natomiast embrion nie był osobą, wówczas jego wykorzystanie do doświadczeń nie tylko byłoby możliwe, ale wręcz wskazane.

              Widzimy, że los istoty ludzkiej zależeć może od definicji. Co więc decyduje o tym, że stajemy się istotami ludzkimi? Czy początek zycia istoty ludzkiej można wyznaczać umownie na dowolnie wybranym etapie rozwoju? Przecież "Człowiek nie staje się człowiekiem, lecz jest człowiekiem, a embrion nie rozwija się na człowieka, ale jako człowiek przechodzi przez różne fazy swego rozwoju”. W tym kontekście argumentacja, że tzw. klonowanie terapeutyczne jest etycznie usprawiedliwione, jest kłamstwem terminologicznym i aksjologicznym.

              Przedstawiony problem wyrazić można następująco sformułowanymi pytaniami: Czy embrion człowieka jest dla nas „kimś” czy „czymś? A więc czy embrion dla drugiego człowieka jest rzeczą świętą, czy tylko rzeczą,? Czy embrion, tylko dlatego, że jest bezbronny, ma być istotą podrzędną wobec osobnika dorosłego?

              Poprzez klonowanie jestem w stanie powołać do życia nową istotę ludzką. Jak chcę i pozwalam jej żyć, to mówię o klonowaniu reprodukcyjnym. Jeśli jednak w fazie życia embrionalnego ją uśmiercam i komórki wykorzystuję, to dla spokoju sumienia nazywam to klonowaniem terapeutycznym.

              Tak więc: „…osaczyły nas chimery ludzkiego umysłu / - ideologie oparte na pogardzie i przemocy zdominowały XX wiek” – C.Miłosz. Umowa społeczna

              Moralność nie może też być jedynie wygodną umową między ludźmi, zasad moralnych nie możemy więc przyjmować metodą głosowania. Musimy jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co ma decydować o stosunku człowieka do człowieka, czy moralność stojąca na straży godności i wartości człowieka, czy umowa społeczna oparta na zmieniających się w zależności od utylitarnej potrzeby kryteriach?

              Z doświadczenia własnego znana nam jest „umowa społeczna”, jaką była „walka klas” z jej moralnymi zasadami opartymi na koncepcji „dyktatury proletariatu”. „Umowy społeczne” nie wynikają z zasad moralnych, lecz z bieżących korzyści politycznych upstrzonych tylko hipokryzją i wzniosłymi hasłami. Dobro człowieka chorego i poczciwego przestrzegane bywa natomiast tylko w przypadku politycznej potrzeby. Miłość

              Wielkość człowieka docenił już Seneka, pisząc „Homo homini res sacra” (człowiek człowiekowi świętością). Myśl tę uzupełnił następnie stwierdzeniem: „caritas generis humani” tj. "miłowanie każdego człowieka". Całego rodu ludzkiego. Ale: „Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga Żywego”. Otrzymaliśmy więc też nowe przykazanie, byśmy się wzajemnie – społecznie - miłowali. Jeden z rozmówców O. Kłoczowskiego powiedział: „Wiem, dlaczego K. Wojtyła został Janem Pawłem II – Został po to by głosić miłosierną miłość, bo zawsze mówił o Bożej Miłości. Miłość do Boga wyraża się poprzez miłość do człowieka. Ale pamiętajmy, że Ojciec Święty wydal tez encyklikę „Veritatis splendor”, "Evangelium Vitae", „Fides et ratio”.

              Jana Pawła II kochano za jego wiarę będącą pewnością, za głoszenie prawdy i miłości. A co to jest wiara, prawda i miłość? To przecież jest świętość. Nasz Papież służył prawdzie w miłości. Dlatego wierni wołali „Santo subito”

              To, co w chrześcijaństwie najistotniejsze, także kardynał Ratzinger sprowadzał do zasady miłości, gdyż „jest to zawsze misterium, czymś więcej niż to co da się sprawdzić i obliczyć”. Nowo wybrany Benedykt XVI, jasno stwierdził, że papiestwo postrzega jako urząd służby w prawdzie w miłości. Prawda wydaje się jedną z kluczowych wartości dla nowego Papieża. Jego biskupie motto brzmi: "Współpracownik prawdy". Tuż przed wyborem na papieża mówił, że miłość bez prawdy jest ślepa. Tak więc „Wiara. Miłość i Prawda” to trwałe wartości. Godność – res sacra

              Zwrot „homo homini res sacra” wyraża warunek godności osoby ludzkiej jako jeden z podstawowych kryteriów moralności. Każdy czyn w odniesieniu do drugiego człowieka, priorytetowo uznający godność osoby ludzkiej i służący rozwojowi jego ludzkiej natury, uznać możemy za moralnie dobry. Czy korzyści, związane z klonowaniem terapeutycznym jako metody uzyskiwania komórek macierzystych, usprawiedliwiają uśmiercanie ludzkich embrionów i ludzkiej godności.? Pojęcie godności człowieka nie może dla każdego oznaczać co innego. Uwagi ogólne

              Wobec dużej różnorodności światopoglądów i stanowisk w odniesieniu do klonowania należy odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jak postępować, by nie antagonizować stanowisk i nie dyskredytować przekonań swoich adwersarzy? ”. Czy skazani jesteśmy na nieuchronny brak porozumienia, a więc nieporozumienie? Dyskusja na temat klonowania nie powinna jednak przybierać antyintelektualnego charakteru, lecz być wyrazem intelektualnej wspólnoty celu, dążności do znalezienia kompromisowego rozwiązania.

              Rzeczywistość wymusza jednak pytanie: czy w ocenie kryteriów moralnych istnieje szansa na „consensus”? Wiąże się on przecież zawsze z odstępstwem od pierwotnie uznanych kanonów. Państwo gwarantować winno neutralność światopoglądową, ale obowiązywać powinna wspólnota moralnych stanowisk co najmniej w sferze wartości podstawowych, takich jak życie, oraz życie społeczne.

              Rabin Michael Schudrich powiedział że: „Ten, kto studiował i zrozumiał Biblię, ma oczywiście większą szansę być moralnym, ale na tym kończy się jego przewaga”. Z kolei rabbi Mendel zapytał swoich uczniów, gdzie jest mieszkanie Boga. I dziwili się uczniowie jego, bo przecież oczywistością jest, że mieszkaniem Boga jest cały świat. Ale rabbi, ku zaskoczeniu swoich wychowanków, stwierdził: “Bóg mieszka tam, gdzie Go człowiek wpuści”. Myśl ta wiąże się ściśle z wezwaniem Ojca Świętego Jana Pawła II „Otwórzcie drzwi Chrystusowi.”

              Powtarzam jednak, ze w ocenie realiów życia musimy być świadomi, iż bezprawie i niemoralność są w działaniu zwykle bardziej skuteczne od działania zgodnego z zasadami moralnymi. Czy możemy zatem przewidzieć, w jakim kierunku rozwijać się będzie ludzkość, gdy całkowicie „wyzwoli się z metafizycznego i moralnego kaftana? ” A może jest to dla ludzkości „kaftan bezpieczeństwa? ”. Jednak „Wszystko zależy od człowieka i od jego wewnętrznego zdrowia” (pisał C. Miłosz do Josifa Brodskiego).

              Kardynał J.Ratzinger stwierdził, że „...w społecznej świadomości nauka moralna Kościoła została zredukowana do kilku problemów związanych z seksualnością: ludzie mają wrażenie, że moralna nauka Kościoła to po prostu kilka zakazów. Tymczasem winno być jasne, że moralność, której naucza Kościół, nie jest mniejszym czy większym zestawem zakazów, ale wielką wizją człowieka”.

    Wnioski


              Musimy dziś zdecydować, jaką pozycję chcemy przyznać człowiekowi wśród ludzi. Czy ma to być status bliźniego, czy też przedmiotu, a może wręcz narzędzia do wykorzystywania innego, słabszego, lub bezbronnego człowieka?

               Jak powinna brzmieć definicja ludzkich praw, godności i ludzkiej natury – tak, by nie odpowiadała ona tylko kryteriom interesu, ambicji, zysku, chwały?

              Człowiek jest całością materialno-duchową, dlatego musi zaspokajać potrzeby obu tych płaszczyzn swego bytu. Należy zatem uszanować zarówno jego doczesne ,jak i transcendentalne cele, wartości i idee.

              Jak ocalić właściwy sens takich słów, jak moralność, uczciwość, a nawet przyzwoitość? Czy w dobie uznawania tylko rynkowych wartości musimy być moralni, uczciwi i przyzwoici ”inaczej”.

    Zakończenie


              W początkowych dniach kwietnia, w okresie naszych zbiorowych rekolekcji i zbiorowego uniesienia, otrzymałem od nieznanej mi osoby e-mailem wiersz, którego urywek zacytuję: Człowiek wyszeptał: - Boże, przemów do mnie!
    I oto słowik zaśpiewał.
    Ale człowiek tego nie usłyszał, więc krzyknął: - Boże, przemów do mnie!
    I oto błyskawica przeszyła niebo...
    Ale człowiek tego nie dostrzegł, rzekł: - Boże, pozwól mi się zobaczyć.
    I oto gwiazda zamigotała jaśniej.
    Ale człowiek jej nie zauważył, więc zawołał: - Boże, uczyń cud !
    I oto urodziło się dziecko. #


              Ale pamiętajmy, że „… to, co zagraża bezbronnemu dziecku – zagraża światu” . Wykład został wygłoszony podczas Rekolekcji Pracowników Służby Zdrowia - Ogólnopolska pielgrzymka.

    Jasna Góra 20 - 22 maja 2005.

    Data publikacji w Serwisie Biotechnologicznym - 25 lipca 2005 r.


  • Tadeusz Tołłoczko
    Akademia Medyczna w Warszawie

    Prof. dr hab. Tadeusz Tołłoczko - chirurg , rektor Akademii Medycznej przez dwie kadencje. Członek Komitetu Badań Naukowych. Członek międzynarodowego Towarzystwa Szpitalnictwa. Członek Stowarzyszony „Przyjaciół Szpitala Dziecięcego przy Litewskiej”. Kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Transplantacyjnej Akademii Medycznej w Warszawie przy ul. Banacha.

    KOMENTARZE
    Newsletter