Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Godne zarządzanie, czy zarządzanie godnością?
Czy w Polsce można prowadzić biznes? Zdaniem Kamila Cegielskiego, można, tyle że działania te będą nieefektywne, nielogiczne, a i władza będzie przeszkadzać w każdej sytuacji, w której będziemy chcieli realizować innowacyjne pomysły. Opinia przywołanego biznesmana wyrażona w ostatnim wywiadzie jaki udzielił portalowi naTemat mogłaby być w tym ujęciu uznana za narzekanie młodzieńca, który obrażając się na krajowe przepisy wyjechał zagranicę, kuszony ofertą łatwiejszego i szybszego zysku. Choć pewna nuta rozczarowania i smutku z powyższej sytuacji pojawia się zarówno w tekście, jak i zapewne wśród wielu osób czytających wywiad, to jednak uznać należy, iż Cegielski w istocie stawia kilka trafnych diagnoz obrazujących polską rzeczywistość. Najmłodszy polski milioner, jak okrzyknęły Cegielskiego media nie ogranicza się jednak do pesymistycznego rozpoznania. Wskazuje on bowiem także kilka rozwiązań, które pokazują, iż biznes tworzyć można z pasją, szanując jednocześnie drugiego człowieka.

Układ zamknięty

Dlaczego ponad dwa miliony Polaków wyjechało zagranicę? By znaleźć lepszą przyszłość..by lepiej zarabiać…by zyskać lepsze szanse rozwoju??? Zapewne każda z tych odpowiedzi znajdzie osobę, która wskaże ją jako prawidłową. Zapewne także podobna grupa osób będzie całkiem spora. Myśląc o emigracji zarobkowej przyzwyczajeni byliśmy do historii, w których młoda osoba decyduje się opuścić kraj by po prostu zarabiać lepiej, nie obawiając się o swoją przyszłość. Rozmowa z Cegielskim wskazuje, iż podobne pobudki kierują coraz większą grupą młodych inwestorów, biznesmanów oraz osób chcących realizować własne wizje. Diagnoza sytuacji jest nader jasna.

Oto bowiem państwowy rozwój gospodarczy blokuje nie kto inny, jak funkcjonariusze owego państwa. Urzędnicy wypełniający, nierzadko w sposób bezrefleksyjny polecenia nie mające nic wspólnego z logiką. Co więcej owa alogiczność zdaniem rektora Alternatywnej Szkoły Biznesu i Rozwoju Osobistego wynika także z mentalności jaka istnieje w urzędniczej grupie, która dzierży władzę. To wspomniana grupa posiada możliwość nakładania kar, bez konieczności doszukiwania się racjonalnych dowodów winy: „Polska jest krajem, gdzie niebezpiecznie jest cokolwiek posiadać (…)urzędnicy mogą ci zabrać cały majątek np. dlatego, że na twojej działce uschło drzewo. Tak jak doświadczył tego jeden mieszkaniec Białogardu, który za uschnięte drzewo dostał 2 miliony kary.”. W innym miejscu Cegielski dodaje, „…podejście urzędników niszczy ten kraj i powoduje, że już 2 miliony ludzi wyjechało i wyjeżdżać będzie jeszcze więcej.”

Interesujące jest w tym miejscu, iż spostrzeżenia Cegielskiego to nic innego, jak kolejna odsłona zjawiska, przez wielu określanego mianem „Układu zamkniętego”. Pod tym tytułem został  nakręcony ostatni film Ryszarda Bugajskiego. Opisywał on zmowę dwóch urzędników: prokuratora oraz naczelnika urzędu skarbowego chcących doprowadzić do bankructwa grupę młodych, dobrze prosperujących biznesmanów. Cegielski w swej analizie nie wskazuje na działania o tak szokującym charakterze. Skupia się on na pewnym, wydawałoby się mentalnym zamknięciu, prowadzącym do sytuacji, w której to za brak uiszczenia 7 zł niedopłaty podatkowej otrzymujemy karę2700zł. Reakcja polskiego inwestora jest natychmiastowa. Formułuje on tezę o konieczności szybkiego wyprowadzenia kapitału poza granice państwa, w którym to urzędnicy świadomi swojej władzy niszczą godność osób chcących realizować swoje pomysły.

Jak zarządzać?

Mocna opinia dotycząca polskiej klasy urzędniczej sprowadza się w istocie do zwrócenia uwagi, że osoby, którym powierzono w Polsce pieczę nad stosowaniem prawa, często wypełniają swoje obowiązki zapominając o elementarnej zasadzie szacunku jaki należny jest każdej osobie, która zgłasza się do przysłowiowego okienka lub do której wysyłane jest formalne pismo. Co zaskoczyć może wielu, owy młody gniewny świata biznesu formułuje tezę, zgodnie z którą rozwój przynieść może przede wszystkim postawa troski o godność pracownika, przejawiana przez tego, który go zatrudnia. W opinii Cegielskiego „…pracownik wybierze pracę za 5 tys. zł w firmie, w której dobrze się czuje niż pracę za 10 tys. w firmie, która go nie szanuje i pomiata.” Przykładu nie trzeba daleko szukać. Sam bohater naszych rozważań podkreśla, że ma świadomość, iż w Anglii, gdzie obecnie mieszka  „podatek dochodowy wynosi 20 proc., a nie jak w Polsce 19 proc”. Z kolei chleb można kupić nie za 3 lub 4 zł, ale za 14 zł. Cegielski wskazuje jednak, iż wyemigrował z kraju z racji na świadomość, iż w Polsce nie uzyska spokoju ducha, dręczony ciągłą obawą, iż otrzyma kolejne zobowiązanie formalne (np. zatrudnienie strażaka w zakładzie),pojawi się  konieczna dodatkowa opłata lub też ciągany będzie po urzędach w sprawach nie zasługujących na jakąkolwiek uwagę.

Warto jednak dodać, że omawiany wywiad daleki jest od taniego narzekania. Wypowiedź Cegielskiego jasno wskazuje, że najlepiej inwestować w….drugiego człowieka. To dlatego od lat prowadził setki szkoleń da młodych osób, w trakcie których, będąc często niewiele od nich starszym opowiada o zasadach tworzenia i prowadzenia biznesu. Tak narodziły się kursy weekendowe, program MBA i wreście Uniwersytet ASIBRO, działający już w pięciu krajach. Owo inwestowanie w człowieka oraz skierowanie się w stronę zarządzania godnością pokazuje również zaangażowanie Cegielskiego w obszarze wsparcia regionów afrykańskich. Tu jednak pojawia się pewne zaskoczenie. Działanie Polaka nie ma nic wspólnego z bezrefleksyjnym ładowaniem funduszy wspierających biedne rejony czarnego lądu. Sam Cegielski na pytanie dotyczące działania z pobudek ludzkiej wrażliwości odpowiada w następujący sposób: „Ale jaka wrażliwość? To biznes jest pomocą. Afryka cierpi ze względu na ludzką wrażliwość! Najbiedniejszym krajem w Afryce 40 lat temu była Botswana. Mniej więcej wtedy wpisała w konstytucję zakaz przyjmowania pomocy charytatywnej z zagranicy i dzięki temu jest dzisiaj najbogatszym krajem czarnej Afryki. Ludności pomaga tworzenie biznesu, a nie jałmużna.” W jego ocenie realna pomoc dla Afryki może płynąć jedynie ze strony biznesmanów odpowiedzialnie i realnie inwestujących w konkretne inicjatywy, np edukacyjne.    

Wizjoner, czy też dezerter?

Uwaga dotycząc afrykańskiej działalności pokazuje, iż okazaniem prawdziwego szacunku drugiemu człowiekowi nie jest jedynie wspomożenie go w chwili doświadczania trudności. Prawdziwe wsparcie to nauczenie drugiej osoby, jak dać sobie radę w chwili, w której nikogo nie będzie obok, to w pewnym sensie zaszczepienie zasady Karola Wojtyły „Wymagajcie od siebie, nawet wtedy gdyby inni od was nie wymagali.” Choć opinie Cegielskiego kojarzyć się mogą z działaniem nowoczesnych konkwistadorów czerpiących zyski z inwestowania na nieznanym lądzie to jednak trudno niezgodzie, się, iż charytatywne działania organizacji międzynarodowych nie zmieniły rzeczywistości ekonomicznej Afryki. Niezwykle cenne wsparcie medyczne nie jest wystarczające w chwili, w której to społeczeństwa nie są wychowane do działania, do inicjowania oraz wcielania pasji w życie. Dopiero ukazanie podobnej drogi jest wyjściem naprzeciw godności człowieka, który realizować się może następnie w działalności pracowniczej. A co do pracy….

Zdaniem Cegielskiego w pracy możemy zatrzymać cennego pracownika jedynie wówczas gdy pokarzemy, że go szanujemy. Choć w świecie korporacyjnych wyścigów brzmieć to może dość śmiesznie, to jednak dojść można do wniosku, że nie brakuje nowych  holdingów , a dobry specjalista prędzej czy później usłyszy o takim, w którym szanuje się konkretną osobę. Okazuje się bowiem, że doświadczanie szacunku w pracy przekłada się wprost na jakość wykonywanych zadań i z pewnością potwierdzi to każda osoba, która miała szefa tyrana oraz szefa wizjonera, który zarażał innych swoją pasją.

Czy jednak zagraniczna droga jaką obrał Cegielski jest właściwa, czy zakładanie innym osobą firm poza granicami kraju jest moralne, czy nie jest w istocie demoralizowaniem młodych osób, które uczą się zasady „idę tam gdzie mi lepiej”. ?

Wracać / nie wracać?

Mentalność urzędnicza z całą pewnością pozostawia wiele do życzenia. Zmiana pokoleniowa np. w urzędach podatkowych często na niewiele się zdała., jak twierdzi choćby Edward Kabiesz, recenzujący film „Układ zamknięty”. Osoby zdemoralizowane w poprzednim systemie zdołały już ukształtować nowe pokolenie, które stosuje formalne prawo zapominając o elementarnych ludzkich obowiązkach. Z drugiej jednak strony podobne opinie zawsze są w istocie generalizacją, która powoduje, iż każdy polski urzędnik uznawany jest za wszechwładnego darmozjada, co z prawdą ma niewiele wspólnego. Twórca ASIBRO nie tylko sam wyjeżdża do innego państwa, by tam robić interesy. Namawia do tego także inne osoby, szkoli ich w tym i pomaga rozpocząć aktywność w nowej rzeczywistości. Czy w ten sposób zmieni rzekomy fatalny polski ZUS, czy wychowa podobnymi metodami młodych urzędników, obsługujących swoich rówieśników chcących „przejść na swoje”? Wyobraźmy sobie, iż nagle, w jednym roczniku wszyscy absolwenci biotechnologii, analityki medycznej i biologii opuszczają nasz kraj przenosząc się do Indii oraz Chin, świadomi, iż mogą tak dynamicznie działać np. w obszarze embrionalnych komórek macierzystych. Wiedzą, iż spokojnie dostaną dofinansowanie, a i komisja bioetyczna nie będzie kręcić nosem. Czy w ten sposób stworzymy w Polsce biobiznes będący konkurencją dla innych regionów? Zrozumiałym jest, iż posiadamy wolność ekonomiczną powiązaną z wolnością poruszania. Czy jednak nie jest to pójście na łatwiznę, które skutkować będzie, iż w kraju dziadków Kamila Cegielskiego będzie się działo bardzo źle. Może rozwiązaniem jest…inwestowanie w urzędników? Może tą grupę należy zmieniać i wychowywać? Skoro nie możemy rozwijać biznesu bez moralnego uświadomienia pracowników instytucji państwowych, może zatem należy od nich zacząć? Brzmi to nierealnie? A może warto potraktować to jak wyzwanie, w którym ideał zarządzania godnością prawdziwie może zostać zrealizowany. Kardynał Stefan Wyszyński, w okresie PRLu krzyczący wręcz o konieczności szacunku dla godności pracownika, w trakcie jednej z wizyt w Anglii zaczepiony został przez emigranta. Ten żalił się, że by wrócił do kraju, ale bieda, smutek i komuna. Spytał więc prymasa, co zrobić by to zmienić. Ten rzekł: „Nie ma innej rady, jak wracać”.

 

 

Źródła

Źródło

 1. www.natemat.pl     

(zdjęcia: http://www.sxc.hu/)

 

Prezentowane refleksje stanowi wstępną wersję artykułu  autora opublikowanego w ostatecznej wersji w jednej jego z naukowych prac badawczych.

KOMENTARZE
Newsletter