Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Za mała konkurencja w lekach
23.05.2006
Spadną ceny lekarstw, liczymy na milionowe oszczędności - obiecuje Ministerstwo Zdrowia, które przygotowało nowe listy refundacyjne. Eksperci nie wierzą, że na tych zmianach zyskają pacjenci.

Ministerstwo Zdrowia rozesłało do konsultacji społecznych projekt nowych list leków refundowanych. Cel - obniżenie cen. Prawie połowa spośród leków na listach będzie kosztować mniej. Zmiany dotyczą leków z importu. - To dlatego, że złotówka w ciągu ostatnich kilku lat się umacniała, a ceny leków z importu się nie zmieniały - mówi Paweł Trzciński, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Według ministerialnych obliczeń uda się dzięki nowemu wykazowi zaoszczędzić ponad 600 milionów złotych - mniej wydawać mają pacjenci i Narodowy FunduszZdrowia. NFZ wydaje na leki 6,6 miliarda złotych rocznie. Branża farmaceutyczna jest jednak niezadowolona. Zmiany krytykują też eksperci. - Do list nie dopisano ani leków nowoczesnych, ani generycznych, czyli tanich kopii drogich medykamentów - komentuje Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej "Farmacja Polska".- To skandal. Państwo samo rezygnuje z setek milionów złotych, które mogłoby zaoszczędzić, gdyby na bieżąco dopisywało leki generyczne do list - oburza się Wiesław Latuszek z branżowego portalu medycznego Medycyna Praktyczna. Tłumaczy, że na listach znajduje się kilka kopii tego samego leku,wytwarzanych przez kilku producentów i o różnych nazwach, do każdego z nich państwo dopłaca tyle samo. - Gdyby do list dopisywać kolejne kopie, to konkurencja między producentami byłaby większa i oni sami obniżaliby ceny. Tymczasem leki generyczne czekają nawet półtora roku na dopisanie do list - tłumaczy Latuszek. Innego zdania jest Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. - To gra z firmami farmaceutycznymi. Teraz urzędnicy wprowadzają mechaniczną obniżkę, by ceny spadły. A potem dopiszą kolejne kopie i znowu ceny spadną - przekonuje Śledziewski. Ministerstwo Zdrowia proponuje też, by inaczej obliczać wysokość kwoty, którą państwo dopłaca do każdego z medykamentów. Chce brać przy tym pod uwagę dawkę leku. - Taki sposób obliczania limitów pozwala na największe oszczędności - mówi Paweł Trzciński, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - Problem polega na tym, że przy takim sposobie obliczania dopłat więcej kosztować będą leki podawane w mniejszych dawkach. Pacjenci zapłacą za nie więcej, bo mniej dopłaci do nich państwo - mówi Latuszek. Na przykład jeden z leków na przerost gruczołu krokowego w dawce 1 mg ma kosztować 21 złotych, dawka 4 miligramowa 11 złotych. - To jakiś paradoks, że ten sam lek silniejszy jest dwa razy tańszy od słabszego. Tabletki nie da się podzielić na cztery części - komentuje ekspert z Medycyny Praktycznej. Ministerstwo Zdrowia przekonuje jednak, że na tych zmianach pacjenci zyskają. - Dla 900 preparatów ceny spadną średnio o 5 złotych, więc i pacjenci będą płacić za nie mniej. Są też leki, których ceny nieznacznie wzrosną- przyznaje Paweł Trzciński, rzecznik resortu. Ministerstwo Zdrowia zapowiada kolejną nowelizację list refundacyjnych na jesieni.

Źródło: Rzeczpospolita.

KOMENTARZE
Newsletter