Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Rejestry medyczne, czyli „win-win” dla pacjentów, producentów i systemu ochrony zdrowia
W dniach 13-14 czerwca br. w Krakowie miała miejsce trzecia edycja Impact’18, największego w Polsce wydarzenia dedykowanego przyszłości cyfrowej gospodarki. Przedstawiciele start-upów, dużych firm innowacyjnych, środowiska akademickiego i strony rządowej mogli w jednym miejscu i czasie spotkać się ze sobą i stworzyć unikalną, neutralną platformę wielostronnego dialogu. Jednym z przedmiotów takiej wymiany myśli były m.in. rejestry medyczne.

 

 

Jakie korzyści dzięki nim odniesie system i pacjenci, jaki powinien być model ich finansowania i czy podczas Impact’18 udało się dojść do porozumienia między stroną biznesu i decydentów politycznych? Na nasze pytania odpowiada Magdalena Lisiecka, dyrektor generalna Janssen Polska, ekspert w dziedzinie opieki zdrowotnej z ponad 20-letnim doświadczeniem na rynku farmaceutycznym. 

 

Jakie najważniejsze korzyści z wprowadzenia rejestrów medycznych ma osiągnąć pacjent i cały system ochrony zdrowia? Dlaczego wprowadzenie rejestrów powinno być dzisiaj wymogiem?

Pomijając oczywiste wsparcie dla innowacji, rejestry są istotne na wielu poziomach. Po pierwsze rejestry medyczne poprawiłyby zbieranie i monitorowanie informacji dotyczących działań niepożądanych. Po drugie, dzięki rejestrom medycznym będziemy w stanie wskazać pacjentowi najbezpieczniejszy i najbardziej celowany schemat leczenia. Po trzecie, zyska także płatnik, który będzie mógł ustalić z producentem technologii medycznej, że pokryje koszty wyłącznie efektywnych terapii, a finansowanie niepowodzeń klinicznych będzie przeniesione na dostawcę. Bez wątpienia poprawi to jakość świadczonych usług i wyeliminuje terapie nieskuteczne. Z jednej strony łatwiej będzie wprowadzić usługę medyczną czy lek, z drugiej – usunąć go w oparciu o wiarygodne dane.

 

Na round table dotyczącym systemów wsparcia dla polskiej biotechnologii, korzystając z obecności ministra Cieszyńskiego, podnosiła Pani temat rejestrów medycznych i modelu ich finansowania. Jaki model byłby rozsądnym kompromisem dla obu stron?

Zmagamy się z pewną zrozumiałą obawą dotyczącą bardzo wrażliwych danych osobowych i ich ochrony. Trzeba jednak pamiętać, ze rejestry medyczne mają służyć podniesieniu jakości leczenia i zwiększeniu efektywności wydatkowanych środków. Wypracowując własny model możemy bazować na doświadczeniach innych krajów. Potrzebujemy natomiast konkretnych decyzji politycznych i inwestycji w utworzenie rejestrów medycznych, które de facto szybko się zwrócą. Taki przykładowy rejestr może kosztować ok. 250 tys. zł, przy czym roczne oszczędności będą liczone w milionach. Abstrahując od kosztów, wydaje mi się, że pokonaliśmy największą barierę, jaką była chęć i zrozumienie. Dziś jest już pełne zrozumienie konieczności stworzenia rejestrów, pytanie – kiedy to się zadzieje? Podczas kongresu oboje słyszeliśmy, że minister Cieszyński zapowiedział, iż wystąpił do Ministerstwa Finansów o 19 mln zł na ten cel na przyszły rok – to świetna informacja dla nas wszystkich.

 

Powiedziała Pani o możliwości czerpania wzorców z innych krajów, czy mamy już jakieś modelowe rozwiązania, które możemy zaadaptować do Polski? A może w Polsce mamy już pewne fundamenty, w oparciu o które możemy budować dobrze działające rejestry?

Świetnym przykładem są Włochy, Czechy czy kraje nordyckie. Bezwzględnie powinniśmy zacząć od ustanowienia standardów tworzenia rejestrów, aby miały one odpowiednią jakość, bo nie stać nas na wadliwe rozwiązania, ale także na to, żeby rejestrów nie wprowadzać wcale. Istnieje w Polsce w tej dziedzinie pewne wsparcie ustawowe – ustawa o jakości w ochronie zdrowia oraz ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia. Co więcej, mamy już konkretne rozwiązanie informatyczne, jakim jest System Monitorowania Programów Terapeutycznych (SMPT), problem w tym, że nie jest on należycie egzekwowany. Lekarze nie uzupełniają go, ponieważ są przepracowani, mają mało czasu i co najistotniejsze – nie ma żadnych konsekwencji niewypełnienia rejestru.

 

Ile mamy dziś w Polsce rejestrów medycznych i do jakiego stanu powinniśmy docelowo dążyć?

W Polsce rejestrów prawie nie ma, za wyjątkiem kardiologii, gdzie dobrze funkcjonują Ogólnopolski Rejestr Ostrych Zespołów Wieńcowych PL-ACS oraz Narodowa Baza Danych Zawałów Serca AMI-PL. Minister Szumowski jako kardiolog na pewno widzi w nich dużą wartość. Natomiast wciąż pozostaje wiele do zrobienia w innych obszarach terapeutycznych. Ciężko jednak odpowiedzieć na pytanie, ile takich rejestrów należałoby stworzyć, ponieważ to też zależy od ich definicji i zastosowania. Mogą być to rejestry na obszar terapeutyczny (np. rejestr hematologiczny), schorzenie (np. przewlekłą białaczkę limfocytową) czy lek. Wszystko zależy od tego, jaką wiedzę chcemy uzyskać i do czego ma służyć rejestr.

 

Czy po tegorocznym Impact’18 wie już Pani więcej i optymistycznie patrzy w przyszłość w kontekście stawiania w Polsce rejestrów medycznych?

Tak, ponieważ widzę pozytywne zmiany w kierunku informatyzacji służby zdrowia, takie jak chociażby pilotaż e-recepty i w związku z tym e-karta pacjenta. Oznacza to, że została już wykonana pewna praca u podstaw i zassanie części danych z jednego systemu do drugiego powinno być łatwiejsze. W tym kontekście bardzo trafnym rozwiązaniem wydaje się także wprowadzenie stanowiska sekretarki medycznej, które bardzo postulował minister Szumowski jako przykład odbiurokratyzowania zawodu lekarza. Co jednak cieszy mnie najbardziej, to deklaracja ministra Cieszyńskiego o wystąpienie o 19 mln zł na potrzeby wdrożenia rejestrów medycznych, co pokazuje, że nie tylko się o tym mówi, ale także istnieją realne plany, realna „mapa drogowa” wskazująca, jak te cele osiągnąć. Mamy zidentyfikowane cele, budujemy konkretny projekt, czekamy na pierwsze efekty.

 

I tym pozytywnym akcentem zakończymy naszą rozmowę. Dziękuję serdecznie.

Dziękuję również.

KOMENTARZE
news

<Sierpień 2018>

pnwtśrczptsbnd
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
Newsletter