Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Drogie leki tańsze?
17.08.2006
OPG Groep chce wprowadzić na polski rynek nowy model dystrybucji leków. Bezpośrednio od producenta do pacjenta.


OPG Groep, największy holenderski dystrybutor farmaceutyków, właściciel polskiego Orfe, dostarcza w Holandii leki trzema kanałami: detalicznym (od producenta poprzez hurtownię do aptek), instytucjonalnym (od producenta poprzez hurtownię do szpitali) oraz bezpośrednim (do pacjenta) z pominięciem hurtowników. Ten ostatni, najnowszy model w Polsce nie istnieje, bo na razie nie pozwalają na to przepisy prawa farmaceutycznego. Ale Orfe zamierza wnioskować o ich zmianę. - Będziemy rozmawiać w tej sprawie z Ministerstwem Zdrowia - zapowiada Andrzej Stachnik, prezes Orfe. Jeśli OPG uda się zrealizować swoje plany, może to być prawdziwa rewolucja na polskim rynku farmaceutycznym. Na czym dokładnie polega bezpośredni kanał dystrybucji, nazywany też systemem opieki domowej? Producent podpisuje umowę z wyspecjalizowaną firmą logistyczną należącą do OPG Groep (np. Red Swan Pharma Logistics), która może dotrzeć do wielu pacjentów cierpiących na rzadkie lub przewlekłe choroby i korzystających z innowacyjnych, zwykle bardzo drogich leków. Wspomniany pośrednik, w porozumieniu z firmą ubezpieczeniową, nawiązuje współpracę z wybraną apteką, która dostarcza lekarstwa pacjentowi bezpośrednio do domu. - Skraca się łańcuch dostaw, bo nie ma pośredników w postaci hurtu. Zamiast kilku tysięcy aptek odbiorców obsługuje jedna. Znikają więc obciążenia marżami. Wprowadzenie tego modelu, dzięki skróceniu drogi między producentem a pacjentem, pozwoliłoby obniżyć koszty terapii o 30 - 40 proc. To niemało, zważywszy, że ceny biotechnologicznych preparatów wynoszą nawet kilka tysięcy euro za opakowanie - mówi Andrzej Stachnik. Bezpośrednie dostawy leków do domu mogą być kontynuacją terapii rozpoczętej w szpitalu. Holenderscy lekarze przepisują chorym preparaty na 3-miesięczne, a nie miesięczne kuracje, co pozwala dodatkowo obniżyć koszty dzięki dostawom w większych pakietach. Pacjent może złożyć zamówienie bezpośrednio u producenta, który kieruje go do konkretnej, współpracującej z nim apteki. - Nie sądzę, żeby bezpośrednia sprzedaż leków, zwłaszcza w ograniczonym zakresie, osiągnęła w Polsce duże rozmiary i zyskała spore znaczenie. Nawet na Zachodzie jest to najwyżej 5 - 10 proc. rynku - tłumaczy analityk rynku farmaceutycznego jednego z banków. Ale taki udział, przekładając na polskie warunki, jest wart kilka miliardów złotych. Podobny system jak w Holandii funkcjonuje w Niemczech i Szwajcarii. Na Węgrzech, gdzie także działa OPG Groep, pacjenci zaopatrują się w drobny sprzęt okołomedyczny już u producentów za pośrednictwem wyspecjalizowanych firm. W Polsce jest to wciąż niemożliwe, bo przepisy nakazują dostawę leków i produktów medycznych bezpośrednio przez farmaceutę. Nie pozwalają też na sprzedaż wysyłkową. Nakaz ten próbują obejść firmy oferujące leki przez internet, takie jak apteka Dom Zdrowia, której właściciele twierdzą, że działają w zgodzie z przepisami Unii Europejskiej. Lekarstwa odbiera w aptece kurier na zlecenie wydane przez pacjenta. Potem przywozi mu je do domu. Prezes Domu Zdrowia Mirosław Orłowski uważa, że kierunek obrany przez OPG jest jak najbardziej słuszny. - Jeśli chcemy mieć w Polsce oszczędności w systemie dystrybucji leków, trzeba wprowadzać nowe rozwiązania. Jednak aby leki oferowane w sprzedaży bezpośredniej były tańsze dla pacjenta, nie wystarczy zmiana przepisów. NFZ musi zgodzić się na ich refundację w takim stopniu, by było to opłacalne dla firmy stosującej nowy system - twierdzi Mirosław Orłowski. Dodaje też, że taka innowacja zapewne napotkałaby na duży opór środowiska aptekarskiego. Co na to aptekarze? Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, nie obawia się planów OPG. - Import równoległy, zanim go wprowadzono, też budził lęki wśród importerów. Tymczasem okazało się, że niesłusznie, bo wciąż nie odgrywa w Polsce dużej roli. Bezpośrednia sprzedaż leków to nowatorska koncepcja, która nie zagrozi pozycji tradycyjnych aptek. Będzie opłacalna, jeżeli uda się zmienić przyzwyczajenia pacjentów. Każdy nowy sposób ich zaopatrywania w leki ma szanse na rynku. Nie jesteśmy jego przeciwnikami, pod warunkiem że będzie odbywał się zgodnie z prawem i dobrymi obyczajami - mówi Andrzej Wróbel.

Źródło: Puls Biznes

KOMENTARZE
Newsletter