Dotychczas mówiono, że cholesterol jest wrogiem numer jeden dla takich pacjentów. Zmieniając pogląd na ten temat należy wziąć pod rozwagę trzy różne koncepcje.
Po pierwsze, cząsteczka cholesterolu jest unikalna dla królestwa zwierząt. U ludzi jest on pochodzenia głównie endogennego – czyli wytwarza go fizjologicznie nasz organizm. Istnieje także cholesterol egzogenny, który dostarczamy z pożywieniem pochodzenia zwierzęcego bogatego w tłuszcz. Druga koncepcja dotyczy cholesterolu przechodzącego do jelita. Jego część jest ponownie absorbowana, a reszta eliminowana z ustroju razem z kałem, co jest bardzo zmienne osobniczo i uwarunkowane genetycznie. Jelitowy, spożywany cholesterol należy rozróżnić więc od tego wytwarzanego endogennie, wydalanego z żółcią.
Trzecia traktuje o lipoproteinach, które cholesterol transportują. W uproszczeniu można mówić tu o złym cholesterolu niskiej gęstości (LDL), który ma spory udział w patofizjologii miażdżycy i tym dobrym – o dużej gęstości (HDL), który zapobiega arteriosklerozie. Tymczasem u osób mających podwyższony poziom cholesterolu ze względu na jego dużą podaż w diecie, można zarejestrować zarówno wzrost frakcji LDL jak i HDL, a ich wzajemny stosunek często nie ulega zmianie.
Większość rozważań nad dobrym lub zgubnym oddziaływaniem na organizm człowieka cholesterolu wynika właśnie z mylenia tych trzech koncepcji. Jaki jest więc jego rzeczywisty wpływ na układ sercowo- naczyniowy, ryzyko miażdżycy tętnic i zawału?
Nie da się jednoznacznie określić uniwersalnych norm dietetycznych spożycia cholesterolu. Wpływ diety na poziom LDL jest zmienny osobniczo. Ludzie różnią się między sobą szybkością wchłaniania, wydzielania żółci lub regulacją syntezy steroidu w ustroju.
– W Europie przeciętne spożycie cholesterolu kształtuje się na poziomie około
300 mg/d, co uznawane jest za spożycie bezpieczne potwierdzone przez ekspertów EFSA. Jednak zalecenia co do spożycia cholesterolu są niejednoznaczne i w raporcie z 2010 roku zespół ekspertów FAO/WHO nie wypowiedział się w tej kwestii – podkreśla Justyna Bylinowska, redaktor naczelna Dietetycy.org.pl.
Wiadome jest jednak, że najważniejsze dla redukcji poziomu jego złego poziomu w osoczu jest ograniczenie spożycia tłuszczów nasyconych na rzecz nienasyconych. Badając zależność między spożyciem żywności cechującej się najwyższą zawartością cholesterolu jak np. jajka, a częstotliwością zdarzeń wieńcowych i udaru mózgu nie potwierdzono istotnych statystycznie zależności. Wyniki wielu badań kohortowych nie potwierdzają zwiększonej zachorowalności na choroby sercowo-naczyniowe, występowanie zawału lub ogólnej śmiertelności u osób spożywających jaja przynajmniej raz dziennie w porównaniu z osobami jedzącymi jaja mniej niż raz na tydzień.
Doświadczenia z wykorzystaniem testów genetycznych potwierdzają, że zwiększone ryzyko sercowo-naczyniowe występuje u tych ludzi, u których wykryto wadę konkretnego transportera cholesterolu do jelit. Inne badanie dowodziło, że powyższe ryzyko zostało istotnie zredukowane u osób stosujących ezytymib – lek hamujący wchłanianie jelitowe egzogennego cholesterolu dostarczanego z pokarmem jak i tego znajdującego się w żółci. Ezetymib łączy się z białkiem odpowiedzialnym za wchłanianie steroidu do wnętrza komórki - Niemann-Pick C1 like 1 (NPC1L1) w nabłonku błony śluzowej jelit. Te fakty zaprzeczają twierdzeniu, że niezdrowa, bogata w tłuszcze nasycone dieta ma kluczowy wpływ na wysoki poziom cholesterolu.
W szkołach i mediach nagminnie straszy się cholesterolem. Do tego stopnia, że wrył się nam w psychikę jako powód wszystkich chorób. Niemal zapomnieliśmy o jego fizjologicznej funkcji. Buduje on przecież błony komórkowe, bierze udział w powstawaniu hormonów męskich i żeńskich, a także witaminy D.
– Na poziom cholesterolu we krwi ma wpływ nie samo jego dostarczanie ze źródeł egzogennych, a prawidłowa praca wątroby, w której związek ten jest w największym stopniu syntetyzowany – zauważa Justyna Bylinowska. – Istotnym czynnikiem jest także odpowiednio skomponowana dieta, bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe, błonnik pokarmowy (zarówno we frakcji rozpuszczalnej jak i nierozpuszczalnej w wodzie) oraz eliminacja źródeł kwasów tłuszczowych o izomeryzacji trans. Niewiele mówi się natomiast o korzystnym wpływie ekspozycji na światło słoneczne w aspekcie obniżania poziomu cholesterolu we krwi. Synteza skórna witaminy D3, której substratem jest cholesterol, wpływa znacząco na redukcję jego poziom we krwi.
Inne spojrzenie na ten problem rzuca książka „Cholesterol – naukowe kłamstwo” autorstwa duńskiego doktora Uffe Ravnskova. Można w niej przeczytać między innymi o ciekawym eksperymencie gdzie badano zmiany miażdżycowe u zmarłych osób po wcześniejszym ustaleniu ich diety:
„Jeśli spożywanie tłuszczów nasyconych prowadzi do wysokiego poziomu cholesterolu, a wysoki poziom cholesterolu prowadzi do zwężenia światła tętnic, to ludzie spożywający duże ilości tłuszczów nasyconych powinni mieć zdecydowanie bardziej zaawansowane zmiany miażdżycowe niż ci, którzy stosują się do oficjalnych zaleceń i tłuszczów zwierzęcych nie jedzą. Żeby się przekonać, czy jest to prawdą, naukowcy zbadali zmiany miażdżycowe u zmarłych osób, a ich dietę przed zgonem uważnie przeanalizowano i porównano spożycie tłuszczów nasyconych z tymi zmianami. Nie znaleziono żadnego związku. Zmiany miażdżycowe u tych, którzy unikali tłuszczów nasyconych jak trucizny były takie same jak u tych, którzy spożywali bardziej smaczne posiłki, objadając się wręcz dobrym tłuszczem zwierzęcym. Odkrycia te są zgodne z wynikami „Międzynarodowego projektu badań nad miażdżycą”. W ramach tego programu patologowie z niezwykłą dokładnością przebadali tętnice 20 000 zmarłych osób z 15 różnych grup ludności. Stopień zmian miażdżycowych u zmarłych w różnych krajach porównano z dietą, jaką stosowali. Ponownie nie stwierdzono żadnego związku”.
Nowe wytyczne mają wejść w życie w tym roku. W pewnym sensie rehabilitują one status cholesterolu. Wytyczne mają eliminować porady ograniczenia tłuszczu w diecie, a cały nacisk kłaść na rodzaj spożywanego tłuszczu. Promowane będą więc tłuszcze roślinne bogate w wielonienasycone kwasy tłuszczowe zapobiegające chorobom układu krążenia. Nowe zasady staną się podstawą wielu rządowych programów żywnościowych – np. dla szkół, dzieci, niemowląt, kobiet ciężarnych i osób starszych.
KOMENTARZE