Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Nowe terapie lekowe jako inwestycja w polską gospodarkę – rozmowa z Jackiem Gralińskim z firmy Amgen
Amgen jest globalną firmą farmaceutyczną, szukającą innowacyjnych rozwiązań terapeutycznych dla pacjentów cierpiących na najgroźniejsze choroby. Podczas Kongresu Impact’18, najważniejszego w Polsce wydarzenia dedykowanego przyszłości cyfrowej gospodarki, udało nam się porozmawiać z Jackiem Gralińskim, Head of Government & Corporate Affairs w firmie Amgen na temat systemów wsparcia dla polskiej biotechnologii, procedur badań klinicznych, digitalizacji ochrony zdrowia i wszystkiego innego, co dotyczyło ścieżki tematycznej „biotechnology & digital health”.

 

Podczas Impact’18 uczestniczył Pan w round table dotyczącym systemów wsparcia dla polskiej biotechnologii. Jakie wnioski nasuwają się Panu po tym spotkaniu?

Sama idea uporządkowanego wsparcia budowy silnego ekosystemu biotechnologicznego jest słuszna i wywodzi się wprost z rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Mogę mieć jedynie uwagę do tego, że dokument, zwłaszcza na etapie końcowym, nie został poddany szerokim konsultacjom z branżą i wyrazić nadzieje, że kolejne fazy jego realizacji będą już prowadzone w ramach konsensusu wielu interesariuszy, o różnych punktach widzenia. Jeżeli chodzi zaś o same rekomendacje wynikające z tego dokumentu, to bardzo trafnie są tam wskazane przewagi, jakimi dysponujemy i w oparciu o jakie dziedziny powinniśmy budować swoje kompetencje. Myślę, że obecne w Polsce globalne firmy farmaceutyczne, jak Amgen, powinny być zaproszone do uczestnictwa w podwyższaniu tych kompetencji. Byłoby idealnie, gdyby z takiej inicjatywy wynikało też jasno, jakiego rodzaju zachęty wiązałyby się z tą współpracą. Tutaj na pewno optymistycznie patrzymy na zamiar wprowadzenia Refundacyjnego Trybu Rozwojowego, ponieważ jest to pierwsze rozwiązanie (choć dopiero w formie projektu prawnego), które łączy poziom inwestycji w polską gospodarkę z poprawą dostępności do refundacji, na preferencyjnych warunkach. Jeżeli te kwestie zostaną doprecyzowane, będzie to naprawdę ciekawy instrument zachęcający do podjęcia decyzji inwestycyjnych. Pamiętajmy, że firmy globalne z założenia widzą cały świat, 200 krajów, więc dlaczego miałyby inwestować akurat w Polsce? Trzeba te powody im dać, „wejść w buty” wielkiego przemysłu, nawiązać dialog i sprawić tym samym, że na celowniku tych firm znajdzie się akurat Polska.

 

Znaczący obszar Waszej działalności zajmują badania kliniczne. Dziś mówi się o konieczności upraszczania ich procedur, jednak zastanawiam się, czy w dobie tych rozmów, nie traci się z horyzontu najważniejszego celu prowadzenia prób klinicznych?

Zgadzam się, że nie można zapominać o tym, iż celem tych badań jest wykazanie bezpieczeństwa i skuteczności terapii. W związku z tym nie ma co się dziwić, że strona publiczna dba o to, żeby kryteria jakościowe były maksymalnie zawyżone i wprowadza regulacje, które zmuszają firmy farmaceutyczne do przejścia skomplikowanego i długotrwałego procesu badań klinicznych. Oczywiście dzisiaj rozwój technologii pozwala przyspieszać niektóre procedury, jednak nigdy nie możemy tracić z pola widzenia zasadniczej funkcji tych badań. Pozostaje jeszcze wymiar czysto etyczny, tzn. potrzeba zrozumienia pacjentów, którzy wiedząc jak rozwija się dzisiejsza medycyna i biotechnologia, w przypadku ciężkich chorób często nie mają już dostatecznie dużo czasu, żeby zaczekać 10 lat, aż lek zostanie dokładnie przebadany i „potrzebują” go od zaraz. Dlatego właśnie odpowiednie agencje, czerpiąc z dużych zbiorów danych populacyjnych i oszacowując potencjał badań, potrafią w odpowiednim momencie podjąć decyzję o dopuszczeniu do stosowania leku u ludzi, nawet po II fazie. Coś, co jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia, dziś staje się coraz powszechniejsze, zwłaszcza w chorobach rzadkich. Podsumowując, wydaje mi się, że wymóg badań klinicznych będzie istniał zawsze, ale coraz częściej proces podejmowania decyzji będzie zależny od dużych zbiorów danych i skrócony maksymalnie, jak się da.

 

Opieka zdrowotna coraz śmielej zmierza w kierunku digitalizacji i jak można się spodziewać, to właśnie dane będą niedługo najważniejszym elementem medycyny. Podczas Impact’18 Amgen brał także udział w panelu dyskusyjnym dotyczącym opieki zdrowotnej przyszłości, zatem jak ta opieka będzie wkrótce wyglądać?

Mam nadzieję, iż kontakt pacjenta z lekarzem będzie zawsze, choć podejrzewam, że będzie ograniczony do momentu, w którym faktycznie, w oparciu o dane, będzie podejmowana decyzja terapeutyczna. Z punktu widzenia pacjenta, ten kontakt się pewnie trochę zdehumanizuje. Nie będzie już czasu na rozmowę z lekarzem, a w wielu przypadkach taki kontakt twarzą w twarz, zastąpi np. możliwość czatu internetowego. Natomiast w skali makro, ze względu na bardzo wysokie koszty, jakie ponosi system opieki zdrowotnej, będzie rozwijała się ogólna tendencja „wypychania” pacjenta ze szpitala, do miejsca pracy czy zamieszkania, tak aby maksymalnie skrócić czas pobytu pacjenta w placówce medycznej, doprowadzając do jak najwcześniejszej diagnostyki, skutecznej interwencji medycznej i w odpowiednim czasie – dalszej rehabilitacji. Żeby jednak przesunąć pacjenta w kierunku tzw. lecznictwa ambulatoryjnego, potrzebne są dane i odpowiednie algorytmy do ich interpretacji, wspierające lekarza w podejmowaniu szybkich i trafnych decyzji terapeutycznych. Pomocne będą okazywały się także wszelkiego rodzaju urządzenia, które niemal w czasie rzeczywistym pozwalają monitorować stan zdrowia pacjenta i postępy terapii. Mowa o różnych urządzeniach medycznych – wearable devices, sprawdzających parametry życiowe użytkownika – od temperatury ciała, przez tętno, po ciśnienie parcjalne tlenu itp.

 

A na zdrowiu pacjentów/pracowników skorzysta gospodarka – potwierdzają to wszelkie analizy ekonomiczne dotyczące kosztów pośrednich chorób.

Tak, to bardzo ważny punkt. Biorąc pod uwagę tempo wzrostu wydatków na ochronę zdrowia, rząd musi zastanowić się, co zrobić, żeby osiągnąć jak najlepszy efekt pod postacią zdrowia populacyjnego. Dzisiaj nie chcemy już płacić za paczkę leków czy konkretny zabieg operacyjny, ale za efekt terapeutyczny i powrót do zdrowia. Takie podejście określamy mianem value based healthcare, czyli koncepcji efektywnej opieki – zarówno na poziomie skuteczności klinicznej, jak i efektywności kosztowej, przy zapewnieniu wysokiej jakości świadczeń. Zmienia to całkowicie filozofię i dotychczasowy paradygmat w opiece zdrowotnej – przestaje być już istotna liczba tabletek, czynności, a liczy się efekt. Należy się zatem zastanowić, czy droższe, ale skuteczniejsze terapie ostatecznie nie okażą się bardziej opłacalne dla systemu, bo szybciej przywrócą ludzi do pracy i wejścia w ich role społeczne.

 

Ma Pan doświadczenie w pracy w opiece zdrowotnej zarówno od strony publicznej, jak i prywatnej – z którego miejsca widział Pan więcej i więcej mógł zrobić? A może nie powinniśmy porównywać tych dwóch perspektyw?

Zajęło mi trochę czasu, żeby zorientować się, że „szklanka tak naprawdę z każdej strony wygląda tak samo”. Jeżeli nasza praca wymaga uwzględnienia w centrum zainteresowania zdrowia pacjenta, bez znaczenia jest, jaką pozycję zajmujemy w systemie. Jednocześnie każda osoba czy instytucja w tym systemie ma swoją rolę do odegrania. Strona publiczna dysponuje środkami publicznymi, więc ma ogromną siłę nabywczą i może kształtować relację popyt-podaż. Ma także bardzo ważne narzędzie w swoich rękach, tzn. może budować ramy prawne systemu, np. decydować, czy ten ma być bardziej nastawiony na grę rynkową, czy na stronę prosocjalną, czyli redystrybucję dóbr. Rolą przemysłu natomiast jest realizacja celów nastawionych na pacjenta, ale przy uwzględnieniu wysokiej konkurencyjności rynkowej, która zmusza do podwyższania jakości, dostępności czy obniżania cen produktów, sprzętu, terapii. Bez względu jednak, jakie miejsce w systemie zajmujemy, każdy z nas może być także pacjentem, więc wszyscy de facto reprezentujemy ten sam punkt widzenia.

 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

KOMENTARZE
Newsletter