Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Owocowa rewolucja, czyli nadchodzi kiwi w rozmiarze mini
Zrealizowany plan: roślina ozdobna przekształcona w roślinę sadowniczą. To sukces dr. inż. Piotra Latochy z Katedry Ochrony Środowiska, Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W 2005 r. zainteresował się aktinidią ostrolistną, Actinidią arguta, potocznie zwaną mini kiwi. Przez lata sprawdzał jej jakość, technologię uprawy, skład mineralny oraz wpływ na organizm człowieka.

Wykorzystując panujący trend na ekologiczne, zdrowe życie, wypracowanie mody na jedzenie niezwykłego w formie owocu wydaje się być prostym zadaniem. Czy jednak uda się osiągnąć zamierzony cel? Czy zdecydujemy się na zakup „kiwi” wielkością przypominającego owoce agrestu? Czy pokochamy produkt sezonowy, pochodzący z Polski i w 100% naturalny? O tym przekonamy się w najbliższym czasie. Jedno jest pewne, żeby coś zrozumieć, a potem polubić, należy to  poznać. 

Owoc z Dalekiego Wschodu na polskiej ziemi

Dr Latocha wyselekcjonował pierwsze pokolenie pod kątem jakości owoców. Wybrał te, które są najcenniejsze i wegetatywnie rozmnażał, aby następnie mogły one trafić do szerokiego grona konsumentów. Aktinidia była do tej pory znana wśród działkowców jako roślina ozdobna  o okazałym ulistnieniu, łatwej uprawie i smacznych owocach.

Naukowiec z SGGW dąży do powszechnej uprawy mini kiwi na plantacjach. Podkreśla, że nie odkrył nowego owocu, chociaż dla wielu jest on nowością, ale chce rozpowszechnić jego obecność na rynku. – W Polsce, na kresach wschodnich w roku  1939, tuż przed wybuchem wojny pojawiało się pismo „Sad i owoce” i tam pisano o aktinidii, jako o cennej roślinie jagodowej, mającej pyszne owoce – mówi dr inż. Piotr Latocha . - Wojna przerwała zainteresowanie tym owocem, który pod koniec lat  80. pojawił się na pólkach sklepowych. Sam ją wtedy kupowałem i próbowałem wypromować. Nie wyszło ani mnie w Polsce, ani zwolennikom aktinidii za granicą. Teraz jest wielki come back, próbuję działać na nowo, mając już wiedzę naukową oraz przetarty szlak. Wszystko wskazuje na to, że jest szansa, aby mnie i osobom wspierającym moje działania  to się udało! 

Aktinidia ostrolistna nie jest odkryciem polskich naukowców. Rośnie na terenach północno-wschodniej Azji, w Japonii, Korei,  w części Chin i na wschodnim obszarze Rosji. W związku z tym jest przystosowana do niskich temperatur i polski klimat jej nie szkodzi. Mini kiwi można uprawiać w tych rejonach, gdzie tradycyjne, znane każdemu z nas egzotyczne kiwi, nie ma najmniejszych szans na przezimowanie.

- Zrobiliśmy z aktinidii roślinę towarową, tzn. uprawianą towarowo na plantacjach, dostarczającą owoców dla szerokiej rzeszy konsumentów – podkreśla dr Latocha. - Zajmowaliśmy się hodowlą i selekcją własnych odmian, czyli krzyżowaniem różnych, ciekawych form szczególnie biorąc pod uwagę kolor, aby  owoce cieszyły oko.

 Aby znaleźć się na tym etapie pracy, projekt przeszedł długą, prawie dziesięcioletnią drogę. Tak ją opisuje dr Latocha:

<>

„Stylowe” kiwi

Żyjemy w świecie, którego dynamikę celnie oddają słowa Heraklita z Efezu: „Wszys­tko płynie, nic nie stoi w miejscu”. Za trendami nie jest łatwo nadążyć, bo zmieniają się w zawrotnym tempie, a wszystko po to, by klient płacił, a „ten drugi” zarobił. Mówiąc o trendach, większość z nas ma na myśli ubrania,  gadżety elektroniczne czy też aktualne nowości w świecie kosmetycznym. Czy zatem wypromowanie mody na owoc jest w ogóle możliwe? Wydawać by się mogło, że tak. Zwłaszcza, że od dłuższego czasu obowiązuje model zdrowego, aktywnego i ekologicznego stylu życia rekomendowanego przez gwiazdy telewizji. Aktinidia ostrolistna została bardzo dobrze PR-owo przygotowana do zawojowania rynku owoców. Nosi bardzo wdzięczną nazwę: mini kiwi, jest niewielkich rozmiarów przez co staje się świetną przekąską dla zapracowanych, żyjących w ciągłym pośpiechu ludzi.

Ponadto, jak zauważył dr Latocha: - Należy pamiętać, że klient kupuje oczami. Owoc musi dobrze wyglądać. Właśnie dlatego naukowiec z SGGW promuje odmianę Bingo, która ma zielony kolor z różano-czerwonym rumieńcem.  Co więcej, te drobne owoce mają gładką   skórkę dzięki czemu mogą być zjadane w całości, a skórka zawiera najwięcej witamin i składników mineralnych. Jest całkowicie naturalnym, nie potrzebuje żadnej ingerencji chemicznej i nie ma nic wspólnego z GMO.

Mini owoc, maxi zdrowie

Warto zagłębić się w  skład aktinidii, ponieważ wygląda on imponująco. Mini kiwi ma wysoką zawartość witamin C, E, K, żelaza, magnezu, wapnia, przeciwutleniaczy i karotenoidów. Zawiera więcej potasu niż banan.  Zalecane jest kobietom w ciąży z uwagi na znaczą ilość kwasu foliowego oraz wszystkim dbającym o linię, bo jest niskokaloryczne. – Nie ma drugiego owocu, który miałby tyle związków prozdrowotnych w sobie - zauważa dr Latocha. - W tej chwili kraje europejskie, które wprowadzają ten owoc na rynek, lansują go jako super owoc,  jako owoc zdrowia.

Od dwóch lat, na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW prowadzone są badania nad wpływem mini kiwi na układ naczyniowo-sercowy, ze szczególnym naciskiem na poziom złego cholesterolu we krwi. Badania są w fazie, w której śmiało można powiedzieć, że owoce obniżyły poziom złego cholesterolu, a podwyższyły stan dobrego i wpłynęły osłonowo na wątrobę.

Bingo!

Od połowy września mini kiwi dostępne jest na sklepowych półkach. Problem polega jednak na tym, że nie każdy będzie miał okazję go spróbować. Na rynek hurtowy warzyw i owoców w Broniszach pod Warszawą tylko co drugi dzień trafiają  świeże owoce aktinidii. Czy Szczecinianin kupi mini kiwi w  swoim  sklepie? Jeśli właściciel zrobił zakupy w centralnej Polsce to  ma taką szansę. Z podwarszawskiej plantacji aktinidii zebrano w tym roku ok. 7 ton owoców. Za opakowanie 125 g w hurcie płaci się 3zł.

Smak owoców jest naprawdę wyjątkowy. Bingo uważam za najsmaczniejsze. Charakteryzuje się bardzo słodkim miąższem, delikatnie rozpływającym się w ustach. Skórka jest gładka,  zielonkawo-czerwona, lekko kwaskowata. W smaku przypomina powszechnie znane orzeźwiające kiwi.

 

Autor: Anna Szulc

KOMENTARZE
Newsletter