Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
"O przeszłości, przyszłości i teraźniejszości biotechnologii w Polsce" - Profesor Wacław Szybalski w rozmowie z Serwisem
Redakcja Redakcja, 08.11.2007
Rozmawialiśmy z wybitnym naukowcem, prekursorem wielu odkryć, które znalazły przełożenie na prace późniejszych Noblistów. Rozmowa, choć krótka, skłania do refleksji nad zasadniczymi w rozwoju polskiej biotechnologii kwestiami. Niewątpliwie cieszy entuzjazm profesora Wacława Szybalskiego, gdy wypowiada się o nauce i przemyśle z nim związanym. Czy patrząc na III Krajowy Kongres Biotechnologiczny, jednocześnie mając całościowy ogląd sytuacji tej gałęzi nauki i biznesu na świecie, odnosi się pozytywne wrażenie na temat jej dynamiki? Czy dąży ona do rozwoju tak intensywnie jak w innych krajach? "Nawet lepiej – mówi profesor – Organizacja jest wspaniała, a ode mnie na ten temat można usłyszeć tylko komplementy. Nadzwyczajnie."

 

Na początku, w ogólnej świadomości biotechnologia kojarzyła się ludziom z modyfikowaną, potencjalnie szkodliwą, soją. Takie pojęcie na temat tej gałęzi przemysłu ciągle istnieje w świadomości społeczeństwa. Profesor Szybalski zapytany o kurs jakim podąża biotechnologia nie ma wątpliwości mówiąc o jego kierunku. "Moim zdaniem biotechnologia zaczęła się 15 000 lat temu, czy nawet więcej- od przystosowywania produktów naturalnych do potrzeb człowieka, a to że teraz dodano do tego nowe metody genetyczne jest tylko konsekwencją potrzeb". Zdaniem profesora Szybalskiego tak biotechnologia żywności, jak i biotechnologia czerwona, ta związana z medycyną, idzie tym samym tempem i jest tak samo potrzebna. Podobnie jak teraz w Polsce, w której historia biotechnologii jest długa "Już na Politechnice Lwowskiej przed woją i po 1939 roku Lwowie  nasz zakład nazywał się Zakładem  Technologii Fermentacyjnej i Biotechnologii " mówił nasz rozmówca. Przed wojną biotechnologia w Polsce przodowała na świecie - "Był prof. Chrząszcz, prof. Janicki w Poznaniu, prof. Joszt we Lwowie. Niestety wojna rozbiła to wszystko, ale pozostały tradycje. Poza tym przemysł fermentacyjny, biotechnologia związana z mikrobiologią jest tutaj głęboko zakorzeniona - zawsze była rozwinięta, spuścizna pozostała."

Jednym z wielkich problemów polskiej biotechnologii jest emigracja. Można by powiedzieć emigracja "naukowa". Kształcimy wysoce wyspecjalizowanych absolwentów, zwiększamy nakłady na ich edukacje, a cała wiedza zostaje nie w Polsce, ale wypływa poza jej granice. Prof. Szybalski podkreśla jedną z najważniejszych tu kwestii - kwestię zarobkową: "Za granicą płace są niemalże dwukrotnie wyższe. Nie wszyscy są idealistami. Ja też kiedyś wyjechałem. Bardzo ważna była kwestia bezpieczeństwa osobistego w czasie stalinizmu i ta wpłynęła na moją decyzję." Obecnie, najważniejszym problemem jest brak należytego zarobku. Jednakże sytuacja ta, zdaniem profesora Szybalskiego jest tylko chwilowa i ulegnie unormowaniu. Zwłaszcza ze względu na Wspólnotę Europejską, która daje możliwości rozwoju w obrębie wszystkich krajów do niej należących. "Potencjał jest niewątpliwy. Organizacje rządowe próbują poprawiać tę sytuację. Niektórym przedsięwzięciom się udaje, niektórym nie. Ale refleksja nad tym, by sytuacja ta uległa poprawie jest niezbędna." A jak jest z realizacją planów przeniesienia nauki na biznes i gospodarkę?

Czy są jakieś przykłady, które przychodzą naszemu rozmówcy do głowy, a które mogą wskazywać na nasz potencjał. "Owszem. Mój student Adam Burkiewicz (prezes A&A Biotechnology – przyp. Red. ), za którego obecny los i sukcesy osobiście czuję się odpowiedzialny” – żartuje profesor Szybalski podając znany mu przypadek - „przyjechał do mnie jako typowy młody naukowiec, wziąłem go pod swoje skrzydła, zabrałem do firmy Promega, której właściciela znałem osobiście. nauczyłem jak wymagać od przemysłu amerykańskiego odpowiednie warunki finansowe i na sukces nie trzeba było długo czekać.” Jaka jest recepta na sukces? „W biotechnologii, jak i w całym biznesie trzeba się targować. Trzeba umieć wywalczyć odpowiednie warunki finansowe. Jest miejsce na idealizm, ale czasem musi on ustąpić podejściu ekonomicznemu”. Oczywiście ważne są odkrycia zasługujące na Nagrodę Nobla - twierdzi prof. Szybalski - jednakże nieodzownym i ważnym obszarem jest ten, na którym, bazując na nauce, można stworzyć dochody dla siebie, dla firmy i dla kraju. Sam prof. Opowiadał nam o swoich odkryciach naukowych, ale podkreślał, iż to, że oprócz wykonywania zawodu naukowca, opatentował szereg produktów, które w latach 1950 - 1960 dawały mu zarobki większe niż profesorom Harvardu i Columbia University. Dzięki temu nie musiał starać się o granty i mógł pracować swobodnie właśnie dzięki zarabianiu pieniędzy. Przykład doktora Chomczyńskiego? „Pomimo tego, że on sam w Stanach Zjednoczonych nie jest aż tak bardzo znany, to jego metoda jest ewenementem. Zazwyczaj nowa metoda jest stosowana przez kilka lat i potem zastępują ją kolejne. W przypadku metody Chomczyńskiego (metoda izolacji kwasów nukleinowych – przyp. Red.) ten czas jest nieporównywalnie długi, a ona sama wydaje się być nadal niezwykle skutecznym narzędziem”.

Sukces jest możliwy. W tym miejscu ponownie należy podkreślić udział najmłodszego pokolenia polskich biotechnologów w rozwoju tej dziedziny nauki. „Oni chcą działać i potrafią to robić, jednak nieustannie narzekają, że nie będzie miał im kto łaskawie zapłacić i dać dobrej posady. Patrząc z mojego punktu widzenia wiem, że należy unikać takiej postawy, oczekiwania tego, że w końcu ktoś nam coś zaoferuje czy podaruje. Należy myśleć o zakładaniu własnych przedsiębiorstw i zarabiania na nauce”. Nie każdy jednak musi pracować w laboratorium. W tym miejscu przytoczyć można chociażby przykład Urzędu Patentowego i potrzeby zatrudniania tam biotechnologów jako referentów ds. patentów, mówił profesor Szybalski. „Nie widzę żadnych trudności, które mogłyby przeszkodzić w rozwoju biotechnologii w Polsce. Obecnie chyba dzieje się w Polsce tak jak było do 1939 roku w naszym kraju, kiedy to nauka rozwijała się w sposób prężny, a każdy nauczyciel w gimnazjum – na przykład, moi  nauczyciele fizyki  (Halaunbrenner) i  chemii  (Turkiewicz) – mieki własne dochodowe przedsiębiorstwa produkujące przyrządy naukowe lub chemikalia fotograficzne. Pozwalało to nam mieć też praktykę. Teraz wraca się do tego.”

Niewątpliwie cieszy to, że tak znakomita osoba jak profesor Szybalski, która swój obraz światowej biotechnologii czerpała kształtując ją jednocześnie swoimi odkryciami, jest pełna optymizmu i widzi potencjał rozwoju biotechnologii w Polsce. Z rozmowy z nim, można wyciągnąć wiele ważnych lekcji. Niektóre problemy – takie jak finansowanie – są niezależne od potencjału i czasem skutecznie utrudniają rozwój.

*Profesor Wacław Szybalski - Wacław Szybalski urodził się we Lwowie w 1921 roku. Urodził się w rodzinie inteligenckiej polskiej szlachty (herb Prus I). Rodzice przyjaźnili się z wybitnymi przedstawicielami lwowskiej inteligencji, m.in. z prof. Janem Czekanowskim (twórca polskiej antropologii) i z prof. Rudolfem Weiglem (wybitnym bakteriologiem i twórcą pierwszej szczepionki antytyfusowej). Powołał do życia i przez 20 lat redagował czasopismo "Gene", w którym publikowane są najnowsze osiągnięcia dotyczące klonowania i sekwencjonowania genów oraz ich struktury i funkcji. Prof. W. Szybalski utrzymuje liczne kontakty z ośrodkami naukowymi całego świata, także polskimi. Kontakty z Polską polegają m.in. na udziale w zjazdach naukowych, wygłaszaniu referatów, pomocy w szkoleniu naukowców. jego dorobek jest obfity i ma wiele oryginalnych odkryć, łącznie z wprowadzeniem terapii wielolekowej, terapii genowej i licznych seminalnych prac w dziediznach korozji mikrobiologicznej, genetyki oporności na antybiotyki, wirusologii faga lambda, radiosensytyzacji raka, genomiki i wielu innych zagadnień.



Maciej Wierzbicki

KOMENTARZE
news

<Luty 2018>

pnwtśrczptsbnd
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
1
2
3
4
Newsletter