Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
O kobietach w polskiej nauce i nie tylko - rozmowa z dr Katarzyną Starowicz-Bubak
09.06.2013

Kontynuując cykl wywiadów z młodymi, zdolnymi, odnoszącymi sukcesy kobietami polskiej nauki zamieszczamy rozmowę z dr Katarzyną Starowicz-Bubak, adiunktem w Zakładzie Farmakologii Instytutu Farmakologii PAN. Pani doktor opowie o tym jak została naukowcem, dlaczego zajmuje się trudną tematyką bólu przewlekłego i jaki jest jej sposób na pogodzenie pracy naukowej z rolą żony i matki.

W swojej pracy badawczej zajmuje się Pani zagadnieniami dotyczącymi terapii bólu przewlekłego. Skąd zainteresowanie tą tematyką?

Ból towarzyszył człowiekowi od zarania dziejów. Jako jedne z pierwszych pojawiły się w życiu człowieka właśnie leki przeciwbólowe. Proszę spróbować wyobrazić sobie zabiegi dentystyczne wykonywane bez znieczulenia, albo co więcej poważne zabiegi chirurgiczne bez wykorzystania narkozy. To właśnie ból przez wieki wstrzymywał rozwój chirurgii. Ponadto odczuwanie bólu oraz jego następstwa często wywołują nieprzyjemne konsekwencje nie tylko dla cierpiącego człowieka, ale i dla bliskich mu osób. Zatem ból ma nie tylko skutki fizyczne i psychologiczne, ale również społeczne. To wszystko razem wydaje mi się bardzo interesującym zagadnieniem.

 

To bardzo ważna, interesująca, ale też trudna tematyka. Jak rozpoczęła Pani tę drogę naukową ?

W moim zainteresowaniu tematyką bólu jest trochę przypadku, a zarazem szczęścia znalezienia się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Po ukończeniu studiów na kierunku biotechnologia zostałam przyjęta na 4-letnie studia doktoranckie w ramach międzynarodowego programu prowadzonego w Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej UNESCO/PAN w Warszawie. W ramach realizacji tego projektu trafiłam do Zakładu Neurofarmakologii Molekularnej, Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie. Dwa główne kierunki badań prowadzone w zespole pod kierunkiem prof. Ryszarda Przewłockiego skupione były wokół opioidów i obejmowały zagadnienia przybliżające nas do zrozumienia mechanizmu uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Kolejnym zagadnieniem badawczym zespołu było poszukiwanie skutecznych farmakoterapii bólu. Tymi badaniami kierowała prof. Barbara Przewłocka. Myślę, że to właśnie Ona odegrała istotną rolę w ukierunkowaniu moich zainteresowań w stronę badań nad bólem.

 

Ból towarzyszy nam w różnych sytuacjach, na różnych etapach naszego życia. Najczęściej jest ostrzeżeniem i informacją, że w naszym organizmie dzieje się coś złego. Ale czy zawsze tak jest? Kiedy ból traci swoją informacyjno-ostrzegawczą rolę, a staje się prawdziwą udręką?

Ból jest najczęstszym objawem występującym w medycynie. Jest naszym sprzymierzeńcem wtedy, gdy informuje o chorobie lub sygnalizuje niebezpieczeństwo np. ostrzega przed poparzeniem, jeśli zbliżymy rękę do ognia. Ten rodzaj bólu jest pożyteczny i dla nas i dla lekarza, ponieważ zmusza do szukania jego przyczyny i specjalistycznej pomocy. Mówimy wówczas o bólu ostrym, czyli takim, który trwa krótko i ustępuje po wyleczeniu choroby. Jeśli tak się nie stanie, wtedy z naszego sprzymierzeńca przeobraża się we wroga. W sytuacji, gdy ból przestaje być sygnałem ostrzegawczym, a staje się źródłem cierpienia i jednocześnie czynnikiem obniżającym znacząco jakość naszego życia mówimy o bólu przewlekłym. O tym, co jest bólem przewlekłym, a co ostrym, decyduje głównie kryterium czasu trwania bólu. Ból przewlekły utrzymuje się ponad 3 miesiące, często pomimo wygojenia tkanek po urazie, czyli występuje po wyleczeniu choroby podstawowej. Często towarzyszy on chorobie przewlekłej jak np. choroba nowotworowa czy choroba zwyrodnieniowa stawów. Doznania bólowe wówczas tracą swój ostrzegawczo-obronny charakter, a ból przewlekły staje się chorobą samą w sobie, wpływającą negatywnie na emocjonalne, fizyczne i socjalne funkcjonowanie człowieka.

 

W swoich badaniach zajmuje się Pani związkiem o nazwie anandamid (AEA), wchodzącym w skład tzw. układu endokanabinoidowego. AEA koi ból i relaksuje. Nie na próżno jego nazwa wzięła się od słowa oznaczającego „rozkosz, błogosławieństwo”. Na czym polega mechanizm jego działania w zjawisku odczuwania bólu?

Kanabinoidy są znane od wielu tysięcy lat. Stosowano je powszechnie już w chińskiej medycynie ludowej czy w hinduizmie. Także w Europie czasów wiktoriańskich te związki były wykorzystywane do uśmierzania bólu. Problem pojawił się wraz z wynalezieniem strzykawki. Kanabinoidy wprowadzone do krwioobiegu, z łatwością pokonywały barierę krew-mózg i wywoływały różnego rodzaju psychotyczne, nie koniecznie pożądane efekty. Pomimo, że związki kanabinoidowe znane były od wielu tysięcy lat, badania nad nimi rozpoczęły się stosunkowo niedawno. W przyszłym roku minie 50 lat od odkrycia tetrahydrokanabinolu (THC) głównej substancji psychoaktywnej z Cannabis sativa. Badania dotyczyły głównie efektów działania tetrahydrokanabinolu, nieznane jednak były mechanizmy jego działania. Dopiero prawie 30 lat później odkryto miejsca wiążące dla THC w mózgu, nazwane receptorami kanabioniodowymi (CB). Rozpoczęto wówczas badania i produkcję syntetycznych agonistów i antagonistów receptorów CB, które byłyby pozbawione psychoaktywnych, niepożądanych właściwości. Przełom nastąpił jednak na początku lat 90. XX wieku, dzięki pracom Raphaela Mechoulama i Vincenzo di Marzo, kiedy to okazało się, że kanabinoidy, w tym anandamid, nie są unikatową cechą świata roślinnego, ale występują również w organizmach zwierzęcych. Zainteresowanie endogennymi kanabinoidami znacznie wzrosło w ostatnich latach, kiedy okazało się, że stężenie anandamidu w osoczu  krwi gwałtownie wzrasta w niektórych stanach patologicznych, tj. w szoku septycznym, krwotocznym, zawale mięśnia sercowego oraz marskości wątroby. Anandamid okazał się być endogennym agonistą receptorów CB1 i CB2 działającym jako miejscowy mediator chemiczny. Anandamid syntetyzowany jest z lipidów błonowych „na żądanie” iwykazuje działanie przeciwbólowe działając na receptory kanabinoidowe (ale nie tylko) zlokalizowane w mózgu, rdzeniu kręgowym i w tkankach obwodowych. Z anandamidem współdziała także jego strukturalny analog: palmitoyl-etanolamina (PEA), który aktywuje obwodowe receptory CB2. Co ciekawe, okazuje się, że oba te związki wykazują znaczny synergizm działania. Zmniejszają ból o wiele efektywniej, niż w przypadku podawania każdego z nich osobno. Stężenia anandamidu i PEA w skórze są na tyle wysokie, że wystarcza to do tonicznej aktywacji miejscowych receptorów kanabinoidowych. Obwodowe receptory CB1 i CB2 biorą więc udział w endogennej kontroli bólu juz tam, gdzie on powstaje, a miejscowo uwalniane anandamid i PEA są mediatorami tego działania. Niestety zarówno AEA jak i PEA szybko ulegają degradacji. Rolą naukowców jest więc poszukiwanie inhibitorów enzymów rozkładających endokanabinoidy. To jest strategia, która obecnie jest najszerzej badana w różnych modelach bólu i stanowi główne podejście farmakologiczne.

 

 

 

Sukces Pani badań może doprowadzić do opracowania nowych metod leczenia. To nadzieja dla tysięcy osób zmagających się co dzień z uporczywym, przewlekłym bólem. Jak bliska wydaje się być ta perspektywa?

Problem związany z zastosowaniem substancji, które aktywują receptory CB jest taki, że przy podaniu ogólnoustrojowym wywołują one efekt globalny. Większość leków wpływających na CB1 przenika przez barierę krew – mózg, aktywuje rejony mózgu odpowiedzialne za pamięć, emocje lub zdolności poznawcze i wywołuje efekt psychotropowy. Alternatywną strategią badawczą jest próba ominięcia aktywacji bezpośredniej receptorów poprzez pobudzenie endokanabinoidów. Te w odróżnieniu od kanabinoidów egzogennych produkowane są przez komórki tylko w tych tkankach, które biorą udział w przekaźnictwie bólowym, czyli nasilając ich działanie w konkretnych strukturach zaangażowanych w procesy nocycepcji (odczuwania bólu) zachowujemy specyficzność miejsca działania, dokładnie tam gdzie są produkowane. Trwają więc badania kliniczne nad inhibitorami enzymów rozkładających endokanabinoidy oraz nad innymi metodami modulacji układu endokanabinoidowego. Stosunkowo niedawno naukowcy z University of California w Irvine i Italian Institute of Technology w Genui opracowali cząsteczkę, która nie przenika przez barierę krew-mózg, a wiec nie wywołuje efektów ubocznych. Związek URB937 hamuje aktywność głównego enzymu degradującego anandamid. Wyniki opublikowane w Nature Neuroscience wskazują, że URB937 uśmierza ból w zupełnie nowy sposób, inny niż dotychczasowe leki przeciwbólowe i w przyszłości ma szansę stać się bardzo skutecznym i powszechnie stosowanym lekiem w terapii bólu. Dostępna w tej chwili strategia terapeutyczna to zastosowanie kanabinoidów pozyskiwanych z Cannabis sativa w leczeniu m.in. stwardnienia rozsianego, reumatoidalnego zapalenia stawów, w bólach pochodzenia nowotworowego, pooperacyjnych i przewlekłych, jaskrze i AIDS. Bardzo obiecującym związkiem jest kanabidiol (CBD), gdyż nie powoduje zmian neurobehawioralnych. W celach leczniczych kanabinoidy zostały już dopuszczone do użytku m.in. w UK, Hiszpanii, Niemczech, Danii, Czechach, Nowej Zelandii i w Kanadzie.

 

Jak widać w ciągu ostatnich lat nastąpił wielki postęp w dziedzinie wiedzy o mechanizmach bólu i jego leczeniu. Co chwila pojawiają się coraz to ciekawsze projekty badawcze przyczyniające się do lepszego zrozumienia zjawiska bólu, jednak nie idzie to w parze z praktyką. Wciąż istnieje „rozdźwięk” pomiędzy postępem wiedzy teoretycznej, a jej terapeutycznymi zastosowaniami. Z czego wynika ta sytuacja?

Rzeczywiście ostatnie kilkadziesiąt lat to dynamiczny rozwój wiedzy na temat mechanizmów powstawania bólu, jego istoty i metod leczenia. Pozostało jednak wiele zagadek, na wiele pytań wciąż nie ma odpowiedzi. Badania nad bólem stanowią wyzwanie dla lekarzy i naukowców - biologów, biochemików, a nawet fizyków. Ból ciągle stanowi źródło cierpienia setek tysięcy ludzi. Większość badań opiera się na schemacie jeden czynnik, jeden receptor, jeden układ, podczas gdy tak naprawdę mamy tu do czynienie z tzw. multitarget pharmacology. Dla przykładu badania z użyciem inhibitorów rozkładu endokanabinoidów naświetliły problem związany z ich stosowaniem. Mianowicie wiemy, że endokanabinoidy, szczególnie AEA, aktywują CB1, ale również inne receptory, które w przeciwieństwie do CB1 nasilają ból. Ponadto nie możemy mówić, że istnieje tylko jeden enzym degradujący AEA, może ich być kilka. Jeśli zablokujemy jeden, wówczas w pewien sposób potęgujemy działanie innego. Tak więc w szlaku alternatywnych dróg degradacji endokanabinoidów pojawiają się związki, które wykazują aktywność względem innych receptorów, innych celów molekularnych, oraz których rolą nie zawsze jest hamowanie bólu, ale czasami przeciwnie nasilanie go. Wiedząc o tych komplikacjach należy szukać możliwości blokowania dróg degradacji endokanabinoidów i równocześnie zablokować alternatywne cele endokanabinoidów, które mogą być aktywowane. Konieczne jest zatem stosowanie związków zaprojektowanych i zsyntetyzowanych tak, by nie tylko hamować degradację endokanabinoidów, ale też blokować alternatywne cele lub alternatywne drogi ich degradacji. Ponadto należy pamiętać, że ból posiada silny komponent emocjonalny. Ból jest spostrzeżeniem powstającym na podstawie psychicznej interpretacji przez chorego zachodzących zjawisk, zmodyfikowanym przez wcześniejsze doświadczenia i uwarunkowania psychosomatyczne. Tego niestety nie jesteśmy w stanie odtworzyć w modelu zwierzęcym używanym w badaniach. Rolą badań podstawowych jest wskazanie kierunków, wskazanie możliwych mechanizmów powstawania i utrzymywania się bólu. Dlatego ważny jest dialog między naukowcami, a klinicystami. Zakład w którym pracuje od wielu lat współpracuje z Poradnią Badania i Leczenia Bólu, uczestniczymy w procesie szkolenia lekarzy w zakresie stosowanych w eksperymencie metod badawczych oraz założeń eksperymentów przedklinicznych, szukamy wspólnych problemów badawczych i opracowujemy zagadnienia wymagające badań podstawowych. Przypadki kliniczne są sugestią do postawienia pytania o problem badawczy i inspiracją dla badań podstawowych. Mamy możliwość testowania związków, które weryfikują  teoretyczne założenia terapeutyczne. Rolą badań podstawowych jest wskazanie mechanizmów, które można wykorzystywać przy projektowaniu leków i/lub związków, które mogą wejść do prób klinicznych. Wskazujemy więc możliwy mechanizm terapeutyczny, punkt uchwytu na który mogą działać leki, możemy określić przydatność lub wykluczyć jakiś związek z dalszych badań. Tak więc optymalnie leczenie bólu przewlekłego powinno być leczeniem wielokierunkowym, uwzględniającym farmakoterapię, techniki inwazyjne, fizjoterapię, rehabilitację oraz psychologiczne metody leczenia bólu.

 

Biologiczne właściwości anandamidu są bardzo zbliżone do tych, które wykazują kanabinoidy syntetyczne oraz pochodzenia roślinnego. W ostatnim czasie rozgorzała dyskusja na temat terapeutycznego zastosowania np. marihuany w chorobie Parkinsona, AIDS czy stwardnienia rozsianego. Jak widzi Pani możliwość zastosowania anandamidu w leczeniu podobnych schorzeń?

Medyczna marihuana znalazła zastosowanie w leczeniu jaskry, wielu różnych odmian epilepsji, stwardnienia rozsianego, porażenia połowicznego i czterokończynowego, a także AIDS. W przypadku osób chorych na AIDS jest ona szczególnie przydatna w leczeniu utraty apetytu. Jest także pomocna w łagodzeniu bólu, w szczególności bólu przewlekłego i bólu towarzyszącego chorobom nowotworowym. Stosowanie kanabinoidów jest uzasadnione i nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia, oczywiście przy założeniu, że nie można po niej prowadzić pojazdów mechanicznych. Metoda zdecydowanie nie powinna być dostępna dla dzieci, ponieważ wpływ kanabinoidów na ich rozwój nie jest dokładnie zbadany i może mieć negatywne skutki. Chcę podkreślić istotę MEDYCZNEGO zastosowania kanabinoidów, a nie ich rekreacyjnego użycia. Właściwości uzależniające kanabinoidów są stosunkowo niskie, a zdecydowanie niższe niż alkoholu, już nie wspominając o morfinie i innych powszechnie stosowanych opioidach. Jednak nadal podstawowym lekiem są właśnie opioidy.Niestety, źle uśmierzany ból u chorych na nowotwór jest przyczyną niepotrzebnego cierpienia i wyraźnego obniżenia ich jakości życia jak również ich rodzin i bliskich. Uważam zatem, że zastosowanie medyczne kanabinoidów w przypadkach ciężkich chorób takich jak stwardnienie rozsiane czy nowotwory, powinno być dostępne, bo chodzi o to, żeby osobom terminalnie chorym jakkolwiek ulżyć w ich cierpieniu. Jednocześnie jestem świadoma tego, że takie podejście nie jest zgodne z zaleceniami i standardami leczenia bólu przewlekłego, a uznawane i stosowane w praktyce są głównie leki opioidowe. Jeśli chodzi o zastosowanie terapeutyczne anandamidu, to niestety nie można go użyć w formie bezpośredniej, ponieważ związek ten ulega natychmiastowej degradacji. Jak już wspominałam strategie dotyczące opracowania nowych metod leczenia to głównie badania nad inhibitorami enzymów rozkładających anandamid oraz nad innymi metodami modulacji układu endokanabinoidowego. Potencjalne możliwości zastosowania anandamidu, to nie tylko ból. Jego działanie jest obiecujące również m.in. w terapii choroby Parkinsona, stwardnienia rozsianego oraz przy nudnościach u pacjentów poddawanych chemioterapii. Zastosowań jest bardzo dużo.

 

 

Co sądzi Pani o sytuacji Kobiet Naukowców w naszym kraju? Jak pogodzić życie rodzinne i zamiłowanie do nauki? Czy jest to w ogóle możliwe?

Chciałabym odpowiedzieć bez wahania, że tak, ale jest to trudna i złożona  kwestia. Pogodzenie  zawodowych ambicji z życiem rodzinnym wymaga kompromisów i coż… jestem osobą, która na co dzień planuje prace zespołu badawczego, wiec kompromisy nie są moją mocną stroną. Ponadto uwarunkowania kulturowe w Polsce i przekonanie, że kobieta powinna być bardziej zaangażowana w obowiązki domowe, niż w pracę zawodową, są nadal silne, więc zapewne znajdą się osoby krytycznie oceniające wybory kobiet, które spełniają się zawodowo, i właśnie w pracy realizują swoje pasje. Jakoś nikogo nie dziwi to, że mężczyzna wychodzi późno z pracy i jest zmęczony. Ja pracuję najpóźniej do 16:30, następnie odbieram syna Juliana z przedszkola i przełączam się na program „MAMA”. Wyznaje zasadę, że szczęśliwa mama, to szczęśliwe dzieci. A ja jestem szczęśliwa kiedy pracuje, bo praca to moja pasją. Ograniczanie mnie w tej kwestii tylko zrodzi frustracje. Więc jeśli trzeba to po 21-ej moje myśli znowu wędrują w stronę realizowanych projektów, opracowania komunikatów zjazdowych, wykładów czy publikacji. Właśnie! Jeśli mam wybrać „obowiązki domowe” czy opracowanie zagadnienia związanego z pracą, bez wahania wybiorę to drugie. Nie martwi mnie „góra lodowa” bielizny do prasowania. Tak więc w klasycznym ujęciu pogodzenie życia rodzinnego, opieki nad dzieckiem i pracy nie jest chyba możliwe. Wymaga partnerskich układów między małżonkami i ustalenia priorytetów. W tym miejscu chciałabym nadmienić jak bardzo doceniam inicjatywę stypendiów takich jak L'Oréal Polska dla Kobiet i Nauki oraz START i HOMING FNP. To porusza ważną kwestię pewnej stabilizacji finansowej. Imienna część stypendium, która w naszych warunkach jest równa, o ile nawet nie wyższa, wynagrodzeniu w krajowych placówkach naukowych, wraz z podstawową  pensją, daje mi poczucie finansowej stabilizacji, pozwala skoncentrować się na naukowej części pracy.

 

 

No właśnie, znalazła się Pani w gronie 5 kobiet wyróżnionych stypendium L'Oréal Polska dla Kobiet i Nauki. Jak ta nagroda wpłynęła na Pani życie?

Moment, w którym dowiedziałam się, że znalazłam się w gronie laureatek edycji 2012 był niezmiernie wzruszający. Stypendium L'Oréal Polska jest dla mnie bardzo dużym wyróżnieniem i satysfakcją z dotychczasowej pracy. Jednym z największych wyzwań zdrowia publicznego jest ból, a przyznanie mi tego stypendium potwierdza wagę problemu, którym zajmuje się w swoich badaniach. To oczywiście zachęta do kontynuowania pracy w tym kierunku. To również motywacja do pracy, myślę, że nie tylko dla mnie, ale i dla moich współpracowników. Pokazuję że „dobra” praca jest doceniana. W miarę postępu prowadzonych przez nas prac za rok, może za 2 lata gorąco poprę aplikację mojej podopiecznej w tym konkursie. Taka nagroda to też moment na refleksje i zdanie sobie sprawy z tego, że to co osiągnęłam to też zasługa innych osób. W tym momencie ciężko ustalić „listę rankingową” od kogo zacząć. To połączenie miłości i życzliwości tych wszystkich osób. Moich wspaniałych rodziców, którzy zawsze wspierali mnie w moim planach, pomysłach, zamierzeniach i w edukacji. W późniejszym okresie życia pojawił się mąż, który stara się zrozumieć moją pasję do pracy i z dumą towarzyszy mi w tych, jakże uroczystych momentach: wręczenia stypendiów HOMING FNP, grantu LIDER  NCBiR czy właśnie Stypednium L’Oreal Polska. Przyznanie stypendium dało również wiele radości mojemu mentorowi, prof. Barbarze Przewłockiej. Osobie zawsze obecnej na mojej drodze rozwoju naukowego i potrafiącej stworzyć dobrą i stymulującą atmosferę do prowadzenia badań.

 

Odbyła Pani staż we Włoszech? Zaowocowało to m.in. współautorstwem artykułu w Science? Co jeszcze ten pobyt wniósł w Pani życie? Otworzył jakieś nowe drzwi?

Bardzo dużo! Nawiązałam współpracę, zafascynowałam się nowym tematem badawczym. Po powrocie zdobyłam dofinansowanie badań w ramach projektu HOMING FNP. Umożliwiło mi to przeniesienie badań nad rolą układu endokanabinoidowego w patogenezie bólu przewlekłego „z ziemi włoskiej do polskiej” i rozwijanie tego wątku badawczego w Krakowie. W moim odczuciu zyskałam wiele. W środowisku naukowców zajmujących się zagadnieniami zarówno dotyczącymi roli układu endokanabinoidowego, jak i badań nad bólem przewlekłym jestem rozpoznawana i poprawnie kojarzona z tymi zagadnieniami, często jestem zapraszana jako wykładowca na międzynarodowe sympozja. Dzięki temu ludzie zajmujący się tą tematyką wiedzą, że również w Polsce jest ośrodek i grupa badająca rolę układu endokanabinoidów.

 

Jest Pani kobietą mądrą i w dodatku piękną. Osiągnęła Pani sukces. Pani praca jest Pani pasją. Czego może jeszcze pragnąć kobieta jak Pani?

Rzeczywiście praca jest moją pasją. To odwzajemnione uczucie. Daje mi dużo satysfakcji. Mój plan dnia jest bardzo napięty: czas dla mnie do 9, potem praca, po 16 opcja „MAMA” i od 21 znowu, jeśli jest taka potrzeba, to praca. Zagięcie czasoprzestrzeni, tak żeby doba miała 48 godzin, o tak! Tego bym chciała. A tak poważnie to marzę, aby do satysfakcji jaką sprawia mi przyznanie takich projektów jak LIDER czy SOANAT BIS, których łączny budżet to 2,5 mln złotych, dołączyła realna możliwość prowadzenia tych badań we własnym laboratorium. A wiec przestrzeń przypisana do realizacji tych dwóch projektów grantowych. Grupa ludzi zaangażowana w ich realizację to już 5 osób, a Zakład w którym pracuje nie ma możliwości otrzymania większej przestrzeni do badań. Propozycje uzyskania dodatkowej powierzchni w odległych miejscach, włącznie z propozycją wynajęcia przestrzeni laboratoryjnych na Kampusie Uniwersyteckim, prowadzą do rozbicia wypracowanej struktury Zakładu i utrudnienia naszej pracy. Ponadto jest to rozwiązanie czasowe. Pozostaje pytanie co po zakończeniu realizacji projektu? Niestety nie widzę zainteresowania sensowną organizacją pracy nowo powstającego zespołu. SONATA BIS, to w moim przypadku już drugi projekt którego celem jest powołanie zespołu badawczego i niestety ze smutkiem musze stwierdzić, że za przyznaniem pieniędzy nie idzie możliwość otrzymania większej przestrzeni do badań - to czasem nie leży w możliwościach placówki. Pozyskanie funduszy nie wystarczy, jeżeli nie ma się realnej możliwości stworzenia pracowni, dającej przestrzeń do badań, do ustawienia sprzętu, ale również zabezpieczającej miejsce do pracy biurowej. Niestety rozwiązanie tego problemu nie jest rzeczą łatwą, ale wiem, że jest możliwe i powinno być konsekwencją wspólnego działania młodego badacza i placówki, w której wykonuje swój projekt.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę zatem spełnienia wszystkich marzeń!

 

Rozmawiała Anna Jasińska

 

(fot. Łukasz Kasprzyk - zbiory własne; archiwum L’Oréal Polska)

KOMENTARZE
Newsletter