Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Protest pod Pałacem Prezydenckim: Ustawa o nasiennictwie budzi w społeczeństwie liczne kontrowersje. Czy słusznie?
18.08.2011

 

Wczoraj, tj w środę 17 sierpnia, odbył się ostateczny protest przeciwko Ustawy o Nasiennictwie i Rozwoju Wsi, która zezwala na wprowadzenie na Polski rynek nasion modyfikowanych genetycznie. Internet aż huczy od zachęt do protestu przeciwko Ustawie, co nie znajduje szumnego odzewu  w popularnych mediach. Być może temat ten nie jest uznawany za istotny, spróbujmy jednak przyjrzeć mu się bliżej.

 

GMO w Polsce

Choć o żywności modyfikowanej genetycznie można wiele powiedzieć na jej korzyść lub przeciwko niej, to zatwierdzona przez Senat Ustawa o Nasiennictwie mocno wzburzyła jej przeciwników.

Kontrowersyjność ustawy polega na wprowadzeniu do obrotu i użytku nasion modyfikowanych genetycznie roślin, których do tej pory w Polsce, oficjalnie, nie uprawiano.

W Polsce, słynącej z wysokiej jakości żywności na rynku Europejskim, do tej pory obowiązywał zakaz upraw roślin GM. Nie wiadomo jak skuteczna była kontrola przestrzegania tego przepisu, gdyż brakowało silnych organów odpowiedzialnych za to zadanie.

W stacji TVN w październiku 2010 wyemitowano kilka odcinków programu UWAGA! nt. GMO. W jednym z nich ukazana jest rozmowa z anonimowymi rolnikami. Jeden z nich otwarcie przyznaje, że rolnicy stosują, nielegalnie, zmodyfikowaną kukurydzę.

 

Wyniki głosowania Senatu

29 lipca br. Senat rozpatrywał sprawę Ustawy o Nasiennictwie. W czasie posiedzenia Senatu Grzegorz Wojciechowski zaproponował wniosek o odrzucenie ustawy uzasadnione obecnością w druku nr. 1284 zastrzeżenia legislatora dotyczące niekonstytucyjności niektórych zapisów.

Senat odrzucił sprzeciw wobec wprowadzenia ustawy o nasiennictwie, tym samym przystępując do głosowania nad proponowanymi poprawkami. Głosowało 88 osób. Poprawki dotyczyły właśnie zakazu wprowadzenia GMO, jednak wszystkie zostały odrzucone.

Zaproponowano następujące poprawki:

1. Zakaz wpisania odmian genetycznie modyfikowanych do Krajowego Rejestru

(przeciw 43, za 40)

2. Powołanie Komisji do Spraw Rejestracji Odmian (za 36, przeciw 47)

3. Poprawka trzecia miała uwzględnić wejście w życie przepisów o Centralnej Ewidencji i informacji o działalności gospodarczej (za 37, przeciw 46)

4. Zakaz obrotu materiałem siewnym modyfikowanym genetycznie (za 10, przeciw 69)

5. Rozszerzenie zakazu obrotu materiałem siewnym modyfikowanym genetycznie, na sprowadzenie materiału siewnego na własne potrzeby (za 33, przeciw 41)

6. Zakaz stosowania materiału siewnego odmian modyfikowanych genetycznie (za 38, przeciw 42)

7. Wprowadza obowiązek wydania rozporządzenia zakazującego stosowania materiału siewnego określonych odmian (za 36, przeciw 44)

8. Penalizuje (uznanie za przestępstwo) czynu polegającego na stosowaniu lub sprowadzaniu do Polski materiału siewnego odmian modyfikowanych genetycznie (za 37, przeciw 44)

Przewaga głosów w tym głosowaniu była naprawdę niewielka, za wyjątkiem punktu 4.  Aktywnie popierany punkt dotyczy obrotem, a więc handlem nasionami modyfikowanymi i to na nim właśnie najbardziej zależało głosującym. Zastanawiający jest ten nagły wzrost głosujących przeciw poprawce nr. 4. Jak to się stało, że nad poprawką nr. 5, która jest rozszerzeniem poprawki 4, zagłosowało „za” ponad 20 osób więcej? Gdyby poprawka nr. 4 została zatwierdzona, wówczas dopuszczenie poprawki nr 5 miałoby znaczenie. Tymczasem, jeśli nie ustanowiono zakazu obrotu modyfikowanymi roślinami, jak można by wprowadzić tego typu uzupełnienie?  Czy można by wnioskować, że Senatorowie mają wątpliwości co do słuszności odrzucania poprawek?

 

Kontrowersyjne zapisy

Pewne wątpliwości w Ustawie wzbudza kilka fragmentów. Jeden z nich jest szeroko cytowany w źródłach internetowych:

…Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych, jaka może zostać wprowadzona do obrotu, będzie określana, w drodze decyzji, przez ministra właściwego do spraw rolnictwa. Maksymalna ilość materiału siewnego danej odmiany w przypadku rzepaku, jęczmienia, pszenicy, grochu, słonecznika, kukurydzy i ziemniaka wynosi 0,3 % materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz odpowiednio 0,5 % dla pozostałych gatunków… Łączna ilość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych nie może jednak przekroczyć 10%…

Po sprawdzeniu projektu Ustawy znajdujemy następujący zapis Dziale VI pt. Odmiany regionalne i odmiany amatorskie, Art. 109:

4. W decyzji, o której mowa w ust. 1, określa się gatunek i odmianę regionalną, ilość materiału siewnego tej odmiany, jaka może być wprowadzona do obrotu, oraz okres, w jakim wprowadza się do obrotu materiał siewny tej odmiany.

5. Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych, na jaką została wydana zgoda, o której mowa w ust. 1, nie może przekraczać wartości procentowych materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie do zasiewów na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dla:

     1) rzepaku,  jęczmienia, pszenicy, grochu,  słonecznika, kukurydzy i ziemniaka – 0,3 %;

     2) pozostałych gatunków – 0,5 %.

6. Jeżeli ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin rolniczych określona w ust. 5 nie wystarcza do obsiania 100 ha, minister właściwy do spraw rolnictwa w decyzji, o której mowa w ust. 1, określa ilość materiału siewnego niezbędną do obsiania 100 ha.

7. Całkowita ilość materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych danego gatunku nie może przekroczyć 10 % ilości materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

8. Ilość materiału siewnego odmiany regionalnej roślin warzywnych, na jaką została wydana zgoda, o której mowa w ust. 1, nie może przekraczać rocznie ilości materiału siewnego potrzebnego do obsiania powierzchni: (…)

9. Minister  właściwy do spraw rolnictwa określi, w drodze rozporządzenia, terminy składania wniosków o wyrażenie zgody na wprowadzenie do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych i roślin warzywnych, biorąc pod uwagę cechy biologiczne poszczególnych grup roślin i gatunków.

Zatem w jaki sposób Ustawa dba o interesy rolników narzucając im ograniczenia?

Pełna treść ustawy: http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/4114_u/$file/4114_u.pdf

 

Kary finansowe

Wiceminister Rolnictwa Jarosław Wójtowicz orzekł, że Ustawa musiała zawierać zgodę na rejestrację i obrót roślin modyfikowanych genetycznie ze względu na wymóg ze strony przepisów unijnych. W przeciwnym wypadku Polsce mają grozić kary finansowe. Pod koniec zeszłego roku politycy tłumaczyli  niewygodne punkty w projekcie ustawy tym, że mają związane ręce.

Jak jest w praktyce? Czy istnieje przepis wymuszający wprowadzenie do obrotu żywności modyfikowanej?

 

Polski rząd szuka wymówek

Jarosław Wojtowicz zaznaczył, że zezwolenie na uprawę odmian GMO zostało wprowadzone z powodu orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Wg. niego polscy rolnicy są traktowani nieuczciwie, gdyż nie mają prawa wyboru stosowanych odmian, podczas gdy rolnicy z zachodu taki wybór mają.

W wywiadzie Joanny Szubierajskiej z portalu Ekologia.pl z Sir Julianem Rose (angielski rolnik ekologiczny oraz jeden z dyrektorów ICPPC – Międzynarodowej Koalicji Dla Ochrony Polskiej Wsi)czytamy:

Unia Europejska znajduje się pod wpływem Światowej Organizacji Handlu (World Trade Organisation WTO), która nalega, by zliberalizować rynek GMO. Z drugiej strony UE kieruje się „zasadą ostrożności”, zgodnie z którą nie można wprowadzać na teren krajów Unii Europejskiej nowych, niesprawdzonych technologii, które mogą stwarzać potencjalne ryzyko dla zdrowia ludzi. UE postępuje podobnie jak wcześniej wspomniani politycy. Komisarze i urzędnicy znajdują się pod wpływem silnego lobby firm agrochemicznych, farmaceutycznych i firm zajmujących się dystrybucją materiału siewnego ( w tym GMO), które dążą do liberalizacji przepisów dotyczących ich produktów. Często te duże koncerny mają silne poparcie USA i WTO.

Można powiedzieć, że Unia Europejska znajduje się między młotem a kowadłem czyli między mocnym sprzeciwem obywateli przeciwko GMO, a potężnym lobby korporacji, które domagają się wprowadzenia zasady „wolnego handlu”. Jak na razie Komisja przyznała licencję niewielkiej ilości nasion genetycznie modyfikowanych (są to głównie nasiona kukurydzy) i stwierdziła, że państwa członkowskie nie mogą blokować dystrybucji tych nasion, chyba że mają ku temu racjonalne powody.

Jednakże dziewięć krajów Unii Europejskiej wprowadziło zakaz uprawy GMO – w tym Francja i Niemcy. Komisja grozi nałożeniem grzywny na te kraje i oskarża je o łamanie zasad „wolnego handlu”, które są mocno forsowane przez WTO.

Informację o tym, czy dany produkt jest bezpieczny czy nie, Bruksela uzyskuje od Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (European Food Safety Agency EFSA), organizacji, która ma liczne powiązania z korporacjami, które dążą do uzyskania licencji na swoje produkty w Europie. Korupcja odgrywa tutaj znaczącą rolę.(źródło:ekologia.pl)

Jeśli sprzeciwiło się już kilka państw członkowskich, to czemu Polska miałaby poddać się naciskowi? Jeszcze w 2010 roku 7 państw wchodzących w skład UE zakazało produkowania GMO na terenie swojego kraju, uznając proces produkcji za szkodliwy dla środowiska.

 

Za i przeciw GMO w Polsce

Inne wymierne korzyści sugerowane przez zwolenników dotyczą niższych kosztów ponoszonych przy uprawie a także większą odporność roślin i wyższe plony. Dodatkowym atutem ma być także konkurencyjność cenowa produktów spożywczych na rynku europejskim, na którym uprawy GMO stosowane są na szeroka skalę.

Jednym z argumentów przemawiających na korzyść zbóż GM jest ich odporność na herbicydy, co skutkuje niższym kosztem utrzymania roślin i ich mniejszym skażeniem tymi środkami. Niektóre źródła podają jednak, że zużycie preparatów chwastobójczych rośnie, gdyż rośliny odporne na te środki nie reagują na ich wysoki poziom, a większa dawka skuteczniej usuwa rośliny niepożądane. Istnieje podejrzenie, że wskutek kontaktu zbóż GM z chwastami dochodzi do uodparniania tych ostatnich i w konsekwencji przestają one reagować na herbicydy. Proces teoretycznie jest możliwy, niektórzy polscy naukowcy podtrzymują to stanowisko.

Stosowanie GMO jest także dla niektórych kontrowersyjne ze względu na potencjalny brak badań wpływu tych organizmów na konsumentów przy dłuższym czasie stosowania. Przedstawiciele firmy Monsanto (posiada ona większość upraw GMO Świata, zatem jej zdanie jest reprezentatywne) zaznaczają, że żadne badania nie wykazały szkodliwości tych roślin. Tymczasem takie doniesienia się pojawiały. Przykładowo w Journal of Agricultural Food Chemistry w 2009 roku opublikowano wyniki badań austriackiego rządu ukazujące, że genetycznie modyfikowana kukurydza obniża płodność i prowadzi do zmian w układzie immunologicznym. Treść dostępna pod adresem:

http://www.i-sis.org.uk/MON810gmMaizeMiceImmuneSystem.php

Tego typu wynikom badań zarzuca się nieprecyzyjność i poddaje się w wątpliwość ich wiarygodność. Podobnie czyni się w przypadku badań nie wykazujących zagrożenia zdrowotnego. Komu wierzyć?

 

Rolnikom będzie lepiej?

Wiele źródeł internetowych można zaliczyć do skrajnych zwolenników lub przeciwników organizmów GM stosowanych w żywności i dlatego trudno znaleźć wiarygodne źródła informacji, oparte na wynikach badań, i to po obu stronach konfliktu.

Część portali informacyjnych zarzuca koncernowi Monsanto manipulowanie światem polityki na rzecz korzyści materialnych. Obecnie szacuje się, że około 90% upraw roślin modyfikowanych na świecie należy właśnie do tego koncernu.. Już 6 lat temu pojawiły się wzmianki na temat patentu tej firmy dotyczącego kodu genetycznego świni. W zapisie patentowym znajduje się wskazanie, że każda świnia zawierająca określony patentem kod należy do Monsanto. Informacja obiegła świat już w 2005 roku wzbudzając zaniepokojenie wielu organizacji.

Spontaniczne krzyżówki sztuk o danym kodzie  ze „zwykłymi” świniami prowadzi w konsekwencji do narodzin świń obciążonych opatentowanym kodem genetycznym i tym samym należących do koncernu.

Podobnie miałoby dziać się z uprawami zbóż. Z uwagi na wysoką plenność niektórych odmian modyfikowanych roślin może dochodzić do krzyżowania się ich z roślinami z sąsiednich pól. Krzyżówki posiadają cechy roślin rodzicielskich, w tym także oporność na herbicydy oddziedziczoną po osobniku zmodyfikowanym. Dla rolników wiązać ma się to z dodatkowymi kosztami związanymi z uiszczaniem opłat licencyjnych za posiadanie upraw obciążonych opatentowanym genomem. Problem nie jest teoretycznymi rozważaniami - realnie stał się głośny jakiś czas temu w Kanadzie.

Czy istnieją prawne podstawy tego procesu? Tak. Zapis znajduje się we wniosku patentowym złożonym przez firmę Monsanto w 2001 roku:

http://pl.espacenet.com/publicationDetails/originalDocument;jsessionid=3B6390B9C23F88FCCB48AAEE15E4714C?CC=PL&NR=348225A1&KC=B1&FT=D&date=20081128&DB=pl.espacenet.com&locale=pl_PL

(pełna treść dokumentu jest dostępna po pobraniu).

Z zamieszczonego opisu wynika, że własnością firmy Monsanto jest każda pojedyncza roślina zawierająca opatentowany fragment DNA, w tym także rośliny potomne pochodzące z krzyżówek.

Konsekwencje zdrowotne są sprawą sporną. Jednak treśc ustawy zdecydowanie wzbudza wątpliwości co do interesów osób odpowiedzialnych za jej przygotowanie. Choć zwolennicy mocno naciskają na jej podpisanie tłumacząc, że nic złego nie grozi konsumentom, to, abstrahując od samych konsumentów, zapisy w Ustawie oraz jej konsekwencje mogą mieć długofalowe, negatywne skutki gospodarczo-ekonomiczne dla Polski. W konsekwencji sporu dochodzi również do starcia pomiędzy polskimi naukowcami stojącymi po skrajnie przeciwnych stronach, co wskazuje na realne wątpliwości świata nauki co do korzyści stosowania w Polsce roślin genetycznie modyfikowanych.

 

 

 

Red. Joanna Roga

 

Źródła

KOMENTARZE
Newsletter