Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
„Kryzys nie dotyka firm kosmetycznych. Istnieje tzw. ‘Efekt pomadki’ ” – wywiad z dr Józefem Szmichem, Prezesem Delia Cosmetics Distribution.
12.03.2012

Delia Cosmetics - ogromny potencjał polskiej firmy, niewyczerpane źródło innowacyjnych pomysłów oraz prężnie rozwijające się laboratoria badawczo- rozwojowe. Wszystko to udało się osiągnąć dzięki wykwalifikowanym technologom, którzy z prawdziwą pasją i zaangażowaniem tworzą coraz bardziej nowoczesne receptury kosmetyczne. Delia w swym portfolio posiada kosmetyki umożliwiające kompleksową pielęgnację, zaczynając od farb do włosów, poprzez kremy i balsamy do ciała, kończąc na kosmetykach kolorowych. Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był dr Józef Szmich, chemik i dobrze zapowiadający się naukowiec.

                                     

Wysoka  jakość  kosmetyków Delii, ich różnorodność oraz przystępna cena skłania do poznania tajników sukcesu tej polskiej firmy od źródła.  Największe wrażenie wywiera bardzo bogate portfolio produktów, obejmujące nie tylko własną markę, ale również szereg kosmetyków produkowanych na zlecenie innych firm. Stanowi to najlepszy dowód na to, że dla technologów Delii nie ma rzeczy niemożliwych.

                              

Z Prezesem Delia Cosmetics Distribution dr Józefem Szmichem rozmawiamy o tym, jak współpraca naukowca z biznesem wychodzi na dobre, a także o planowanej rozbudowie firmy.

  

 

Był Pan nauczycielem akademickim, obronił Pan doktorat. Co było bodźcem do rezygnacji
z pracy naukowej i założenia własnej firmy?

Był nie jeden, a dwa podstawowe bodźce - chęć spróbowania czegoś nowego oraz niewystarczające wynagrodzenie nauczyciela akademickiego, którym byłem. Miałem rodzinę na utrzymaniu i trzeba było pomyśleć nad innymi sposobami wykorzystania swojej wiedzy. Był rok 1989, a hasła Balcerowicza zachęcające do „wzięcia sprawy w swoje ręce” inspirowały do działania. Na przełomie 1989/1990 roku wraz z 3 kolegami postanowiliśmy założyć pierwszą firmę kosmetyczną Venita, w której miałem 25% udziałów. Początkowo firma mieściła się w garażu mojego domu, gdzie powstały pierwsze rozjaśniacze i farby do włosów. Z czasem sprzedałem swoje udziały w Venicie i założyłem własną firmę Delia Cosmetics. W tym roku Delia Cosmetics obchodzi 14 lat istnienia, ma powierzchnię wielkości 6 tys.m2 i zatrudnia ok. 200 pracowników.

Czy nie żałował Pan rezygnacji z kariery naukowej?

Lubiłem pracę nauczyciela akademickiego, która dawała mi możliwość kontaktu z młodymi ludźmi. I to właśnie tego mi potem brakowało. Z resztą do tej pory czuję się urodzonym pedagogiem, a potrzeba nauczania przejawia się w życiu codziennym. Jednak z czegoś musiałem zrezygnować.  Pogodzenie pracy na uczelni z prowadzeniem własnej firmy nie było możliwe.

Skąd wziął się pomysł na firmę produkująca kosmetyki?

Pomysł zrodził się na bazie doświadczeń i badań prowadzonych na Politechnice Łódzkiej. Pracowałem w Instytucie Podstaw Chemii i Żywności, gdzie prowadziłem badania kosmetyków, między innymi na potrzeby firmy Pollena Ewa. W trakcie pisania doktoratu zajmowałem się wpływem kwasu tioglikolowego na strukturę włosów, co miało zastosowanie w trwałej ondulacji. Natomiast koledzy, współzałożyciele Venity, pracowali w Instytucie Barwników. Z połączenia wspólnych zainteresowań i zdobytej wiedzy ukierunkowaliśmy się na produkcję preparatów do włosów.

Jaki był pierwszy wyprodukowany kosmetyk?

Po przewertowaniu literatury chemicznej w mojej głowie powstał pomysł stworzenia rozjaśniacza do włosów, nazwanego „białą henną” - i to był właśnie, obok farb do włosów, jeden z pierwszych produktów.

Jak powstał dział badawczo- rozwojowy i pierwsze receptury kosmetyczne?

Pierwsze receptury kosmetyczne wymyślałem wraz z kolegami w oparciu o dostępną literaturę, wiedzę wyniesioną ze studiów oraz analizę składu gotowych preparatów dostępnych na rynku. Później wykształciliśmy własnych technologów, a także rozpoczęliśmy współpracę z naukowcami z łódzkich uczelni. Dziś Delia posiada własne laboratoria badawczo- rozwojowe, w których pracują głównie chemicy, ale także biolodzy i biotechnolodzy. W laboratorium kosmetyki białej powstają receptury kremów, balsamów czy peelingów. Laboratorium kosmetyki kolorowej stale udoskonala receptury już istniejących lakierów do paznokci czy fluidów, a także tworzy np. będące nowością na polskim rynku kosmetycznym produkty. Jednym z przykładów może być emalia magnetyczna, która zawiera w swej recepturze magnetyczne cząstki. Po przyłożeniu magnetyzera na paznokciach powstają fantazyjne wzory.

Jakim procedurom jakościowym poddawane są kosmetyki?

Kosmetyki poddawane są badaniom mikrobiologicznym, badaniom stabilności, organoleptycznym, pomiarom pH. W firmie obowiązuje system zarządzania jakością ISO 9001, dzięki czemu spełnione są wszystkie najnowsze wymagania, do których duża ilość polskich firm jeszcze się nie dostosowała. Natomiast testy aplikacyjne na grupach probantów i badania dermatologiczne wykonywane są przez firmy zewnętrzne.

Dziś na rynku produktów kosmetycznych istnieje duża konkurencja. Wielkie koncerny zagraniczne opanowały również polski rynek. Co wg Pana jest kluczem do sukcesu polskiej firmy?

Trudno konkurować z koncernami jeśli chodzi np. o szampony do włosów, gdzie są bardzo duże nakłady na reklamę i możliwość zbicia ceny ze względu na skalę produkcji, przy sprzedaży produktów w systemie samoobsługowym. Natomiast istnieje nisza w działach kosmetyki kolorowej, związana z możliwością zaproponowania konkurencyjnej ceny jak i pomocy sprzedawcy przy zakupie produktu przez klienta. I tutaj koncerny są słabsze. Myślę, że sukces warunkowany jest znalezieniem obszaru, w którym udaje się konkurować z innymi firmami z tej samej branży. Kluczem do sukcesu jest wysoka jakość i innowacyjność naszych różnorodnych produktów połączona z ich niską ceną.

Czy to właśnie ta różnorodność  produktów przyczyniła się do sukcesu?

Przyczyną tej różnorodności w dużej mierze było to, że firma od początku nastawiona była na eksport. Aby przyciągnąć klientów zapewniliśmy im szeroki wybórkosmetyków.Początkowo zaopatrywaliśmy kraje postradzieckie w farby i rozjaśniacze do włosów. Udało się to dzięki zapewnieniu konkurencyjnej ceny w porównaniu do dużych koncernów. Dzięki powiększeniu naszej oferty rozszerzaliśmy eksport na nowe rynki, aby obecnie objąć nim około 40 krajów, w tym prawie całą Europę oraz kraje w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.

Czy produkowane są marki na zlecenie?

Delia współpracuje z działem B2B firmy Capitol, która to współpraca bardzo prężnie się rozwija. Produkujemy kosmetyki na zlecenie dla firm zewnętrznych, również tych produkujących kosmetyki dla zwierząt. Dzięki wiedzy i doświadczeniu naszych uzdolnionych technologów Delia opracowuje receptury nie tylko kosmetyków dla ludzi, ale także dla koni, czy krów.

Gdzie można kupić kosmetyki Delii?

Mamy dwa kanały sprzedaży: tradycyjny, związany z własną dystrybucją oraz sieciowy. Sukces pierwszego z nich związany jest z pracą naszych przedstawicieli handlowych, którzy pobierają produkty ze współpracujących z nami hurtowni i zaopatrują w nie około 4 tys. sklepów. Natomiast kanał sieciowy to sprzedaż w dużych drogeriach, jak np., Rossmann, Natura, Superpharm, a także Carrefour.

Unia Europejska szczególnie popiera ekspansję sektora badawczo-rozwojowego. Czy łatwo jest pozyskać fundusze unijne na nowe inwestycje?

Dofinansowanie na programy badawczo-rozwojowe, o minimalnych nakładach rzędu  4 mln złotych, adresowane są raczej do dużych firm, w związku z czym nasza firma nie podlega pod te projekty.  Jako firma z sektora małych i średnich przedsiębiorstw korzystamy z projektów unijnych wspierających innowacyjność gospodarki.

Czy młodzi ludzie z wykształceniem kierunkowym, zainteresowani kreacją nowych receptur i nowych  technologii produkcji kosmetyków mogą liczyć na zatrudnienie w Delii?

Zatrudniamy zarówno ludzi młodych, świeżo po studiach, jak i osoby z dużym doświadczeniem. Zgodnie z polityką firmy doświadczenie i wiedza są przekazywane przez profesjonalistów osobom młodszym.  Jednocześnie staramy się zapewnić naszym pracownikom stałość zatrudnienia.

Ostatnio dużo mówi się o kryzysie gospodarczym. Jednak Delia rozpoczyna budowę nowej fabryki w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Na przekór kryzysowi?

Może trudno w to uwierzyć, ale kryzys nie dotyka firm kosmetycznych, farmaceutycznych i produkujących suplementy diety, których wyroby adresowane są na rynek massmarketowy. Istnieje  tzw. „efekt pomadki”, tzn. jeśli kobietę nie stać na zakup nowej sukienki, to kupi sobie lakier do paznokci, czy szminkę. W roku 2010 rynek kosmetyczny rozwinął się o 16% w porównaniu z rokiem 2009. Inaczej ta kwestia wygląda wśród firm produkujących kosmetyki z wyższej półki - w 2011 roku zaobserwowano regres rzędu 20%. Dlatego warto w swoim portfolio mieć produkty przeznaczone dla szerokiej liczby odbiorców, zarówno tych zamożniejszych, jak i średniozamożnych. A najlepszym ratunkiem przed kryzysem jest pójście do przodu, ciągły rozwój.

Jaki był główny cel rozbudowania fabryki?

Głównym celem wybudowania fabryki było stworzenie solidnego zaplecza do produkcji kosmetyki kolorowej, w szczególności emalii do paznokci i zmywaczy w oparciu o najwyższe standardy jakości. Poza tym liczymy na zlecenia firm zagranicznych, ponieważ mamy dobre tradycje, wykwalifikowaną kadrę i z pewnością korzystne ceny. Nie ukrywam, że rozbudowa fabryki wiąże się także z planami produkcji kosmetyków dla światowych firm. Nie bez znaczenia są dodatkowe korzyści wynikające z inwestycji w Specjalnej Strefie Ekonomicznej, takie jak zwolnienie z podatku dochodowego do 2020 roku.

Jakie działy zostaną przeniesione do nowej fabryki? Czy powstaną nowe miejsca pracy dla ludzi z wykształceniem wyższym?

Zakończenie budowy fabryki planowane jest na grudzień tego roku. Zostanie tam przeniesiona produkcja kosmetyków kolorowych oraz prawdopodobnie laboratorium kosmetyki kolorowej wraz z kontrolą jakości. Zatrudnienie znajdą nie tylko osoby z wykształceniem wyższym, ale również pracownicy produkcyjni, magazynowi. Zobowiązaliśmy się zatrudnić co najmniej 35 osób, z czego około 20 % stanowić będą pracownicy z wyższym wykształceniem.

Co doradziłby Pan młodym, kreatywnym kosmetologom, chemikom, biotechnologom chcącym założyć własną firmę?

Na początek doradziłbym zdobyć doświadczenie w dużej firmie, zobaczyć, jak wygląda praca, zgromadzić oszczędności i dopiero wtedy wdrożyć własny pomysł. Nie ukrywajmy, że żeby zarabiać pieniądze trzeba je najpierw mieć, aby móc je zainwestować. Ważny jest także innowacyjny pomysł, wiara w sukces i odrobina szczęścia.

 

Z dr Józefem Szmichem rozmawiała Monika Krzyżostan

KOMENTARZE
Newsletter