Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
"Chcieliśmy pokazać różne twarze biotechnologii" - o BioInnovation opowiada nam Dawid Nidzworski
29.10.2012

22 i 23 października w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku w trakcie tegorocznych Bioinnowacji spotkali się przedstawiciele nauki, organizacji łączących międzynarodowy potencjał intelektualny oraz funduszy inwestycyjnych. Swoimi doświadczeniami biznesowymi i naukowymi dzieliło się blisko 200 uczestników.

Obok wybitnych naukowców reprezentujących trójmiejskie uczelnie, wystąpili badacze z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie, m. in. prof. Maciej Żylicz, Prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, członek rzeczywisty PAN oraz prof. Jacek Kuźnicki, Dyrektor Instytutu, korespondent PAN oraz znamienici goście z zagranicy. Wśród nich p. Bo Samuelsson, pierwszy prezydent międzynarodowej organizacji ScanBalt, prof. Mark Post z University of Maastricht  i Prof. Frederic Bourgaud z Laboratoire Agronomie et Environnement na Universite de Lorraine & INRA we Francji i zarazem właściciel firmy Plant Advanced Technologies PAT SA. Z naszych obserwacji wynika, że największe zainteresowanie zebranych wzbudził wykład Profesora Marka Posta dotyczący produkcji mięsa w warunkach in vitro oraz prezentacja Prof. Bourgauda o niekonwencjonalnym pomyśle na łatwe pozyskanie substancji z roślin.

O budowaniu sieci współpracy między nauką a biznesem opowiadał dr Wolfgang Blank, szef BioCon Valley GmbH z Greisfwaldu i aktualny prezydent ScanBalt oraz Prof. Gerhard Rakhorst z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Groningen i założyciel spółki Organ Assist BV.

Badacze o swoich pomysłach mogli porozmawiać ze specjalistami reprezentującymi fundusze inwestycyjne. Można było dowiedzieć się, jak przebiega ewaluacja i wdrożenie projektu (prelekcja pana Marka Kasickiego z ARP SA) oraz jak przedstawić swój pomysł tak, by autentycznie zainteresować nim inwestora, o czym mówiła pani Justyna Morawska-Poskłonka z Jagiellońskiego Centrum Innowacji. Na konferencji zaprezentowano również pomysł wdrożony przez Gdyński Park Naukowo-Technologiczny  – Innova BioPomorze. Projekt ma na celu ułatwienie studentom zdobywania cennego doświadczenia praktycznego podczas wykonywania projektu realizowanego na potrzeby firmy z branżylife science.

 

To już piąta edycja międzynarodowej konferencji  Bioinnovation Internatinal Summit. O przedsiębiorczości, nauce i pierwszych sukcesach uczestników spotkania rozmawialiśmy z organizatorem, panem mgr inż. Dawidem Nidzworskim, wiceprezesem firmy Pro-science.


Biotechnologia.pl: Jak narodziła się idea spotkania?

Dawid Nidzworski: Idea narodziła się kilka lat temu. Kiedy byliśmy jeszcze studentami, nie było możliwości uczestniczenia w wydarzeniu, dającym głębszy wgląd w biobiznes. Wspólnie z Markiem Kuźbickim zorganizowaliśmy coś, w czym sami chcielibyśmy uczestniczyć. Zaprosiliśmy gości, których chcielibyśmy spotkać osobiście i wysłuchać ich przemyśleń. Rozrosło się to do takich rozmiarów, jakie mogliśmy obserwować w tym roku. Aktualnie przyjeżdżają do nas doktoranci, mający do zaprezentowania aplikacyjne wyniki swoich badań, prezentowane są również projekty naukowe o charakterze aplikacyjnym oraz możliwości finansowania takich badań.

Czyli jak zwykle takie inicjatywy biorą się z niezgody na zastaną rzeczywistość. A jak to się stało, że sam zdecydował się Pan założyć firmę?

To wyszło samo z siebie. Już na studiach chciałem się usamodzielnić. Zawsze też chciałem robić coś swojego i wtedy założyłem pierwszą działalność gospodarczą. Potem, razem z Markiem doszliśmy do wniosku, że warto pójść w kierunku komercjalizacji oraz badań aplikacyjnych. I tak powstała firma, która z biegiem czasu przekształciła się w spółkę. W tym momencie zarządzamy trzema spółkami oraz fundacją.

Skąd taki różnorodny dobór tegorocznej tematyki? Od networkingu po biotechnologię żywności?

Chcieliśmy pokazać różne rozwiązania z całego świata, różne projekty i pomysły, które mają charakter aplikacyjny. Różne twarze biotechnologii. Piwo tutaj też nie było zupełnie przypadkowe, bo produkcja piwa to jednak jeden z najbardziej tradycyjnych procesów technologicznych. Biotechnologia sama w sobie. Hamburger wyhodowany in vitro to wykorzystanie biotechnologii w różnych celach. Nie tylko jako szansa dla przemysłu spożywczego, ale i medycyny regeneracyjnej. Taki był zamysł, by pokazać jak najwięcej ciekawostek, nie robić nudnego spotkania, skupiającego się na zawężonej tematyce. Chcieliśmy, żeby każdy mógł odnaleźć coś dla siebie.

Zaprosiliście także przedstawicieli funduszy zasiewowych. Badacze, w szczególności młodzi, zwykle nie mają większego pojęcia, jak można się starać o dofinansowanie i jak zainteresować swoim pomysłem inwestora.

W każdej edycji konferencji był panel poświęcony funduszom na badania i komercjalizację osiągnięć naukowych, ponieważ to właśnie ma na celu ta konferencja: wymianę doświadczeń między naukowcami a ludźmi biznesu. Chcemy, żeby projekty, które mają jakiś potencjał aplikacyjny znalazły swojego inwestora i miały szansę się rozwijać. Poruszamy wszelkie kwestie związane z komercjalizacją i transferem technologii.

Jak ocenia Pan szanse świeżo upieczonego absolwenta biotechnologii na założenie firmy?

Wszystko zależy od pomysłu. Jeśli pomysł jest dobry, to szanse są naprawdę duże.

Pod warunkiem, że ktoś ma odwagę zaryzykować.

Sam fakt założenia firmy jest podjęciem ryzyka, więc jeśli ktoś zakłada działalność gospodarczą, zamiast szukać pracy, to już można powiedzieć, że jest ryzykantem. Niemniej podkreślam, że kluczem do sukcesu jest dobry pomysł, wtedy szanse na rozwój takiej firmy są spore.

Pomagacie też takim projektom? Jakiś przykład?

Tak. Mamy już pewne sukcesy związane z konferencją. Projekt pana Grzegorza Gorczycy finansowany przez ARP wygrał w jednym z naszych konkursów i w ten sposób została zainicjowana współpraca. Na jednej z konferencji był u nas pan Michał Bieniek z Wrocławia. On też wkroczył na ścieżkę biznesu na Bioinnowacjach. My poznaliśmy go z inwestorem, który ulokował w jego pomyśle dość duży kapitał. Teraz jego przedsiębiorstwo bardzo dobrze prosperuje na skalę międzynarodową.

Świetnie! Jest już pierwsze pokłosie tych spotkań.

Nasza firma zajmuje się transferem technologii od A do Z, nawet na etapie pomysłu. Oczywiście, jeśli pomysł jest na wczesnym etapie realizacji, dopiero w fazie badań naukowych, to musimy uzbroić się w cierpliwość, ale jeśli jest już na przykład przed zgłoszeniem patentowym, to pomagamy w przygotowaniu zgłoszenia, szukamy inwestora i opracowujemy ścieżkę komercjalizacji. Tym także zajmuje się nasza firma.

Optymistycznie.

Nie ma co myśleć pesymistycznie. Pesymizm pojawia się, gdy projekt jest słaby i po przeanalizowaniu okazuje się zupełnie nietrafiony, a pomysłodawca wiązał z nim wielkie nadzieje. Tak naprawdę to rynek weryfikuje zapotrzebowanie. Każdy projekt jest dobry, jeśli znajdzie odbiorcę, a jednak największy problem to sprzedać pomysł.

Problem mają autorzy projektów wizjonerskich.

Owszem, z projektem bardzo wizjonerskim wiąże się duże ryzyko, do którego trudno jest przekonać inwestora.

Niemożliwe jest w biotechnologii Steve Jobs-story?

W Polsce pewnie byłoby trudno, ale kto wie. Fundusze inwestycyjne i Aniołowie Biznesu inwestują w projekty biotechnologiczne, ale starają się ograniczać swoje ryzyko. Trudno jest przekonać inwestora do zainwestowania kilku milionów złotych i wzięcia na siebie dużego ryzyka inwestycji. Ale jeśli projekt naprawdę dobrze rokuje, to ma realne szanse na zdobycie finansowania.

Dziękuję za rozmowę.

 

rozmawiała Martyna Franczuk

KOMENTARZE
Newsletter