Znowelizowanie obowiązujących dotychczas w Polsce uregulowań prawnych było w zasadzie konieczne. Nowa ustawa „dostosowuje obowiązujące przepisy do zmieniających się potrzeb nadzoru epidemiologicznego i wymogów zwalczania chorób zakaźnych.” [za sejm.gov.pl] W praktyce nowelizacja pozwala Państwowej Inspekcji Sanitarnej na znacznie skuteczniejsze działania przeciwepidemiologiczne.
Z drugiej natomiast strony – obowiązujące od września przepisy wprowadzają narzędzia większej kontroli wszelkich danych osobowych, ale też regulują (i ułatwiają) ich przepływ pomiędzy uprawnionymi organami.
Szczepienia pod przymusem
Zdecydowanie największe kontrowersje wzbudziły zapisy umożliwiające Państwowej Inspekcji Sanitarnej przeprowadzenie w dowolnym momencie dowolnych szczepień u dzieci i osób dorosłych poza standardowym programem szczepień planowych.
W Polsce już od lat – wzorem trendów amerykańskich – wielu rodziców protestuje przeciwko szczepieniu swoich pociech, uważając, że tego rodzaju profilaktyka przynosi więcej złego, niż dobrego. Tymczasem nowe prawo pozwala – w uzasadnionych zagrożeniem epidemiologicznym przypadkach – na dokonanie szczepienia dziecka lub dorosłego nawet wbrew jego woli. Mowa jest o możliwości użycia środków przymusu bezpośredniego, nie określono natomiast wcale, jakiego rodzaju środki wchodzą w grę. Nowelizacja ustawy jasno stwierdza za to, że to lekarz podejmuje decyzję.
Taki zapis po prostu musiał wywołać szum medialny i solidną panikę wśród społeczeństwa. Tym bardziej, że niestety większość z osób podpisujących się pod wszelkiego rodzaju petycjami internetowymi nie zadaje sobie trudu zapoznania się z faktycznym brzmieniem ustawy.
„Projekt ten godzi w prawa człowieka i pacjenta znacznie poszerzając uprawnienia inspekcji sanitarnej, mimo zapowiedzi medialnych nie znosi przymusu szczepienia dzieci, ponieważ w wielu miastach są nakładane grzywny przymuszające do szczepienia, i poprzez znaczne rozszerzenie uprawnień daje inspekcji sanitarnej możliwość nałożenia go również na osoby dorosłe.” – czytamy w treści petycji założonej w portalu petycjeonline.pl podpisanej dotąd przez prawie 9000 internautów.
Znacznie bardziej rzeczowo odnoszą się do sytuacji prawnicy warszawskiej fundacji Lex Nostra. „Treść obowiązującej definicji uzasadnia konieczność obowiązkowego szczepienia. Wykreślenie wyrazów „które ze względu na charakter i sposób szerzenia się stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego”, spowoduje zakwalifikowanie każdej choroby, wywołanej przez biologiczny czynnik chorobotwórczy, do obowiązkowego szczepienia. Wydatki z tym związane będą w znaczny sposób obciążać budżet państwa.
Stanowi to jednocześnie naruszenie wartości konstytucyjnych w zakresie ograniczenia swobód obywatelskich, wolności decydowania o potrzebie zaszczepienia przez obywatela, a przede wszystkimi stanowi poważne zagrożenie dla całej populacji ludzkiej mieszkającej lub przebywającej na terytorium Polski. Takie stanowisko uzasadnia fakt szczepienia noworodków i dzieci zanieczyszczonymi szczepionkami zawierającymi rtęć i w dawkach przekraczających dopuszczalne normy.” – to stwierdzenie odnaleźć można w uzasadnieniu apelu do Senatorów RP w sprawie zablokowania kontrowersyjnej nowelizacji.
Problem w tym, że zarówno w przytoczonych wypowiedziach, jak i na łamach wielu tytułów prasowych, jak mantra powtarzane są informacje nieścisłe lub nawet mające zgoła charakter narastającego społecznego mitu.
Przeczytaj także:
Dostęp do szczepień ochronnych w Polsce - prawda czy fikcja?
Fakty i mity
Intencją przyjętych rozwiązań legislacyjnych wydaje się ochrona ludności w przypadku niebezpieczeństwa wystąpienia epidemii oraz ułatwienie pracy służb medycznych i epidemiologicznych.
„Nowelizacja ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi nie zawiera żadnych nowych obowiązków w stosunku do obywateli . Zmiany mają charakter techniczny - uściślają dotychczasowe rozwiązania legislacyjne lub przedłużają okres obowiązywania wcześniej wydanych rozporządzeń. Ustawa nie poszerza zakresu dotychczasowych szczepień. Szczepienia ochronne realizowane są zgodnie z Programem Szczepień Ochronnych na dany rok. Należy mieć świadomość , że rola szczepień również w przypadku postępowania poekspozycyjnego (wścieklizna, tężec) jest nie do przecenienia ponieważ szczepienia stanowią jedyną skuteczną metodę ratującą życie osoby, która uległa zakażeniu.”– tłumaczy dr n. med. Janusz Słodziński, Lubelski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Lublinie.
Trzeba zwrócić uwagę, że obowiązujące dotąd w Polsce uregulowania prawne – podobnie zresztą, jak w wielu innych przypadkach – były przestarzałe i nie uwzględniały ani aktualnej sytuacji w kontekście zagrożeń epidemiologicznych, ani nawet potrzeb wynikających z prozaicznego rozwoju społecznego i technicznologii.
Warto także przyjrzeć się bez emocji zasadom obowiązującym w innych regionach świata. Doskonałym przykładem jest choćby słynne amerykańskie CDC, czyli Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom. CDC może na przykład samodzielnie zatrzymywać, poddawać badaniom, kontroli, a nawet izolacji wszystkie osoby przybywające do Stanów Zjednoczonych. W przypadku wykrycia potencjalnego źródła epidemii może również wydać federalny nakaz zastosowania kwarantanny. Na mocy praw federalnych i stanowych może decydować o szczepieniach, leczeniu i izolacji osób chorych. W przypadku konieczności zastosowania kwarantanny na większą skale stosowne rozporządzenie wydaje Prezydent USA, ale czyni to na mocy rekomendacji CDC, które – w praktyce – ma głos decydujący.
W tym świetle uprawnienia polskiej Państwowej Inspekcji Sanitarnej wciąż nie wydają się aż tak szerokie. Tym bardziej, że – jak podkreśla dr Słodziński – nowelizacja ustawy nie stwarza żadnych nowych możliwości „sanepidowi”, a jedynie systematyzuje dotychczasowe.
W bezpiecznych czasach…
W komentarzach zamieszczonych w największym niezależnym portalu raportującym krajowe prace legislacyjne sejmometr.pl, internauci nie pozostawiają na nowelizacji ustawy przysłowiowej „suchej nitki”. Obserwatorzy mówią o „porażce wolności”, „lobbingu ze strony wielkich firm” i „braku odpowiedzialności”. Łatwo jest jednak wygłaszać opinie, kiedy pozornie nie ma zagrożenia. Świadomy obserwator sytuacji na świecie zdaje sobie jednak sprawę, że zagrożenie to istnieje – nieustające mutacje wirusów, nowe drogi rozprzestrzeniania zakażeń, a wreszcie bioterroryzm. Polska od lat nie jest już na „uboczu” świata, a zatem ignorowanie tych niebezpieczeństw było by modelowym wręcz przykładem braku odpowiedzialności za zdrowie i życie obywateli.
Warto zapoznać się z faktyczną treścią nowej ustawy (wszystkie akty prawne dostępne są całkowicie za darmo na stronach Sejmu RP) i samodzielnie wyrobić sobie zdanie na ten temat. To, czy szczepienia same w sobie mogą być faktycznie niebezpieczne – jest zupełnie odrębnym tematem, nie ulega natomiast wątpliwości, że w określonych przypadkach mogą być jedynym sposobem na uratowanie życia.
O tym, czemu rzeczywiście służy kontrowersyjna nowelizacja mówi dr Janusz Słodziński, szef lubelskiej Wojewódzkiej Państwowej Inspekcji Sanitarnej:
„Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi reguluje system nadzoru epidemiologicznego nad chorobami zakaźnymi. Opiera się na obowiązku zgłaszania przez lekarzy i laboratoria do stacji sanitarno-epidemiologicznych zachorowań i podejrzeń zachorowań. Bez tego niemożliwe byłoby monitorowanie występowania chorób, prowadzenie dochodzenia epidemiologicznego oraz podejmowanie działań profilaktycznych. Dzięki skutecznemu nadzorowi epidemiologicznemu wyeliminowano lub ograniczono występowanie wielu groźnych chorób zakaźnych, wdrożono szereg programów profilaktycznych. Zapisy w ustawie pozwalają Państwowej Inspekcji Sanitarnej zapewnić właściwy poziom bezpieczeństwa sanitarnego i epidemiologicznego.”
Stare powiedzenie głosi, że to „zdrowie jest najważniejsze”. Taka właśnie jest funkcja Inspekcji w kontekście epidemiologicznym i nowej ustawy. I nie należy spodziewać się nagłych „patroli sanepidu” przymuszających obywateli do szczepień „dla zasady”.
Adam Czajczyk
KOMENTARZE