Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
O DNA zaklętym w kryształ – rozmowa z panią Anną Supernat, kierowniczką w firmie BioCrystal
21.08.2012

Rozwój biotechnologii rozbudza wyobraźnię i wielkie nadzieje. Na świecie powstaje coraz więcej banków różnego rodzaju materiału biologicznego, a ich założyciele są przekonani, że już w niedalekiej przyszłości, dzięki osiągnięciom nauki, zdeponowane w nich komórki, czy DNA, przyczynią się do ratowania ludzkiego życia. Badania molekularne także kształtują wizje artystów i designerów, którzy wyniki pracy naukowców przekuwają w małe dzieła sztuki. A co, gdyby te dwa bieguny połączyć i stworzyć przedmiot o niepowtarzalnym charakterze, a jednocześnie praktycznym zastosowaniu? W zeszłym roku z inicjatywy trójmiejskich młodych naukowców powstała firma proponująca unikalny produkt – wyizolowany, indywidualny DNA klienta zamknięty w krysztale. O idei łączenia pięknego z pożytecznym rozmawialiśmy z szefową firmy BioCrystal, panią Anną Supernat.

Martyna Franczuk: Co oferuje firma BioCrystal?

Anna Supernat: Firma BioCrystal oferuje coś, co postanowiliśmy nazwać „osobistym bankiem DNA”. Wysyłamy do klienta zestaw do pobierania DNA, taka osoba robi wymaz z wewnętrznej części policzka, po czym odsyła do nas pobrany materiał. My izolujemy DNA i konserwujemy w małej probóweczce,  którą następnie  umieszczamy w krysztale,  zaklejonym od dołu tak, by zabezpieczyć próbkę przed środowiskiem zewnętrznym. Kryształ zawiera materiał, który jest już właściwie gotowy do analiz. Taki „cool gadżet”, który można sobie postawić na biurku (śmiech).

MF: Kto najczęściej decyduje się na kupienie takiego produktu?

AS: Z tego co zauważyliśmy, na chwilę obecną naszą grupą docelową są osoby w wieku od 40 do 60 lat, klientela raczej ekskluzywna, często lekarze. Ludzie, którzy lubią nowinki technologiczne i po prostu chętnie je kupują.

MF: Czy izolujecie państwo tylko ludzki DNA? Czy gdyby zgłosił się do was, powiedzmy, Karl Lagerfeld z prośbą wyizolowania DNA swojej sławnej kotki, zgodzilibyście się?

AS: Przyznam szczerze, że nasze doświadczenie ogranicza się do ludzi (łącznie z noworodkami), ale gdyby ktoś poprosił nas o wyizolowanie DNA swojego pupila, to bylibyśmy jak najbardziej otwarci na taką współpracę.

MF: To brzmi ciekawie. Skąd pomysł na taki biznes? Czy wzorowaliście się na prosperującej już firmie?

AS: Jeśli chodzi o pomysł, to ojciec naszej współpracowniczki któregoś dnia zasugerował, że fenomenalnie byłoby produkować biżuterię z liofilizowanym DNA w środku. Stwierdziliśmy, że to jest naprawdę niezły pomysł. W praktyce jego realizacja okazała się skomplikowana, ponieważ nawet jeśli ulokujemy wyizolowany DNA w maleńkiej probówce, to po prostu ciężko jest ją fizycznie umieścić w biżuterii. Kryształ z kolei już się do tego świetnie nadawał, więc ostatecznie postanowiliśmy zarejestrować działalność gospodarczą.

MF: Mieliście wcześniejsze doświadczenie w prowadzeniu przedsiębiorstwa? Czy wszystkiego uczycie się w działaniu?

AS: Doświadczenie owszem mamy, ale biotechnologiczne (śmiech)! Uważam, że przez lata swojej kariery naukowej nabyłam naprawdę spore umiejętności w dziedzinie izolacji i konserwacji DNA, ale na tym wiedza praktyczna się kończy, a z firmą ruszamy po raz pierwszy.

MF: Czyli to pierwsze doświadczenie biznesowe?

AS: Zawsze chcieliśmy wspólnie założyć własny interes, więc w pewnym momencie po prostu się udało. Wspaniale, że możemy prowadzić go wszyscy razem. Uczymy się na błędach i z czasem nabieramy wprawy.

MF: A czy uzyskujecie jakieś wsparcie, bo zdaje się współpracujecie z Pomorskim Parkiem Naukowo-Technologicznym w Gdyni?

AS: Tak, zgadza się. Uzyskaliśmy wsparcie z Parku. W ramach współpracy korzystamy z konsultacji specjalistów, które możemy przeznaczyć na pomoc prawnika, księgowych lub innych osób, potrafiących nam fachowo doradzić. Dodatkowo, jesteśmy informowani na bieżąco o interesujących nas kursach, szkoleniach i wydarzeniach.

MF: Istnieją firmy, które proponują biżuterię, może nie tyle z samym DNA, co ze wzorem osobistego DNA. Uważacie swój produkt za modny gadżet, czy może mieć on jakieś praktyczne zastosowania?

AS: Stworzyliśmy ten produkt w taki sposób, aby miał on jak najbardziej praktyczne zastosowanie. Doszliśmy do wniosku, że nawet jeśli są firmy, które oferują DNA w czymś umieszczony, to co po tym przeciętnemu śmiertelnikowi, jeśli potem tego DNA nie będzie mógł w żaden sposób wydostać i wykorzystać. My stworzyliśmy nasz produkt z myślą o tym, aby rzeczywiście materiał genetyczny klienta nadawał się do analiz. DNA jest zasuszony na specjalnej matrycy, która zapewnia jego stabilność. Później wystarczy dosłownie dodać wody, matryca ulega rehydratacji, a DNA w postaci roztworu jest gotowy do badań. Takim najlepszym praktycznym zastosowaniem – choć to mało marketingowy chwyt – jest po prostu identyfikacja zwłok, bo nasz produkt to materiał, który można bez problemu porównać ze szczątkami biologicznymi. Do tego biotechnologia rozwija się w naprawdę imponującym tempie, więc pomyśleliśmy sobie, że materiał, który zostanie pobrany na wczesnym etapie życia i jeszcze nie uległ zbyt wielu mutacjom, może w przyszłości dostarczać przydatnych informacji. Tych praktycznych zastosowań  można znaleźć dużo i nie czujemy specjalnej konkurencji ze strony firm, o których Pani wspomniała. Uważam, że proponujemy coś zupełnie odmiennego.

MF: Przedstawiacie też zastosowanie produktu jako potencjalnego materiału diagnostycznego. Zastanawiało mnie, czy to ma sens, ponieważ izolacja jest jakby „w pakiecie” każdego badania genetycznego.

AS: Zgadza się, jednak gdyby osoba, której materiał został zakonserwowany w krysztale, była z jakichś powodów nieosiągalna, możliwe jest przeprowadzenie analiz bez jej fizycznej obecności.

MF: Chciałam zapytać jeszcze o sprawy techniczne, bo rozumiem, że to, co jest matrycą jest tajemnicą.

AS: Jak najbardziej. Taką informacją się nie dzielimy (śmiech).

MF: Producent gwarantuje stuletni okres trwałości. Interesuje mnie, jak to zostało sprawdzone?

AS:  Podczas testów przyspieszonego starzenia, które rutynowo stosuje się w badaniach przydatności do użycia substancji chemicznych. W momencie gdy testowany produkt wystawia się na działanie wysokiej temperatury, starzeje się on szybciej. Zgodnie z równaniem Arrheniusa szybkość reakcji rośnie dwukrotnie z każdym wzrostem temperatury o 10 ͦ C. Podobnie zachowuje się zakonserwowany DNA, gdy jest umieszczany w stresogennych warunkach środowiskowych.

MF: Czy substancje wchodzące w skład matrycy nie mają wpływu na dalsze analizy? Na przykład nie są inhibitorami reakcji PCR?

AS: Nie, według producenta zakonserwowany w tej matrycy DNA nadaje się do sekwencjonowania, genotypowania, PCR, qPCR…, po prostu wszelkich aplikacji, w których rutynowo używa się wyizolowanego materiału DNA. Postanowiłam to osobiście sprawdzić – faktycznie udaje się wykonać z rehydratowanego materiału nawet longPCR.

MF: Super technologia. Jak przebiega sam proces realizacji zamówienia i ile trwa?

AS: Zabezpieczamy się, że potrzebujemy do czterech tygodni na zrealizowanie zamówienia, ale jesteśmy w stanie przeprowadzić całą procedurę w ciągu pięciu dni roboczych. Po prostu chcieliśmy się uchronić przed opóźnieniami w dostawie odczynników, czy innymi niezależnymi od nas przesunięciami. Jeśli otrzymamy informację o złożonym zamówieniu, wysyłamy zainteresowanemu zestaw do pobierania DNA, po czym taka osoba odsyła nam próbkę. Z racji tego, że korzystamy z usług kurierów, jest to bardzo sprawny proces. W momencie, gdy dostajemy materiał, wszystko przebiega w mgnieniu oka, bo sam proces izolacji trwa dosłownie godzinę, później musimy tylko zakonserwować ten materiał i umieścić go w krysztale.

MF: Czyli bardzo szybko. Prywatnie jest Pani doktorantką na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym i mamą dwójki dzieci. Zastanawiam się, kiedy znajduje  Pani jeszcze czas na prowadzenie firmy?

AS: Firma powstała jako „side project”, to nasza firma-hobby. Nigdy nie chcieliśmy mieć przedsięwzięcia, któremu trzeba poświęcać 24 godziny na dobę. Jakoś sobie radzimy. Po prostu, czasem w wolnej chwili  przygotuję tekst na stronę albo gdy robię sobie przerwę od badań, mogę zadzwonić do kontrahentów i porozmawiać na różnego rodzaju tematy związane z firmą.

MF: Na koniec: co poradziłaby Pani młodym biotechnologom z głowami pełnymi pomysłów? Czy warto próbować swoich sił w projektach z pogranicza biotechnologii i innych dziedzin?

AS: Wszyscy wiemy, że sytuacja biotechnologów na polskim rynku pracy jest ciężka, co można wywnioskować chociażby po liczbie CV, które zasypały moją skrzynkę pocztową po ukazaniu się artykułu w Gazecie Wyborczej. Niemniej, we wszelkiego rodzaju inicjatywy oryginalne i wyszukane zawsze warto się angażować, bo choćby przedsięwzięcie nie miało ostatecznie przynieść korzyści materialnych, to jest to zawsze bardzo rozwijające doświadczenie, które później przekłada się na inne dziedziny życia. Ja jestem usatysfakcjonowana moim doktoratem i bardzo zadowolona z tego, w jaki sposób ta część mojej kariery się rozwija, a jeśli chodzi o firmę, to jest to  doskonały projekt poboczny i odskocznia od życia codziennego.

MF: Dziękuję za rozmowę.

 

 

rozmawiała Martyna Franczuk

KOMENTARZE
Newsletter